1. Pogrzeb
Nie wierzę! Do cholery nie wierzę w to, co ten idiota zrobił! Zawiodłem się na nim! Zabił się, a tyle razy planowaliśmy, że zrobimy to razem w najbardziej złym momencie. A póki co mieliśmy się wspierać! Czego on tu nie rozumiał. Oficjalna wersja brzmi, że jechał samochodem i miał wypadek. Zostawił mnie samego.
- Luke jako najlepszy przyjaciel mojego syna powie wam więcej niż ja, jedna głupia matka w rozsypce.
Calum szturchnął mnie, a Ashton uśmiechnął się dodając mi otuchy. Zająłem miejsce na podeście naprzeciwko rodziny Michaela, kamer, dziennikarzy, losowych ludzi, fanów...
- Dzień dobry wszystkim. Zacznę od tego, że nie jest pani głupią matką. Michael zawsze podkreślał, że jest pani wspaniała - wyrozumiała, cierpliwa sprawiedliwa i szczera. - uśmiechnąłem się blado w jej stronę. - Przede wszystkim dziękuję wam za przybycie. Mike powiedział kiedyś, że boi się czy ktokolwiek przyjdzie na jego pogrzeb, bo jest rozkapryszony. Ale my wszyscy tu obecni wiemy, że Mike mimo swoich humorów był genialną postacią. Ja sam z początku mu chyba trochę tego zazdrościłem ale nasza nienawiść zamieniła się w przepiękną przyjaźń, za którą nie zdążyłem mu podziękować - zagryzłem wargę wzdychając powoli. - Michael był specyficzny. Nie stał się taki na potrzeby czegoś lub kogoś. On po prostu taki był, taki się urodził. Był sobą i nie zamierzał z tego rezygnować. To dlatego nabawił się wielu wrogów ale też miał pewność, że są z nim prawdziwi przyjaciele. Tacy jak Calum, który tylko trochę pokrzyczał kiedy Mike ogolił go na łyso, Ash, któremu polepił włosy gumami, które sam wcześniej przeżuł, Sarah, której dodanie farby do szamponu skończyło się ciasteczkowym potworem jakiego tu widzimy. Podczas gdy inne dzieciaki w przedszkolu lepiły babki z piasku on ganiał za kotami, przygarniał je do swojej piwnicy - uśmiechnąłem się ze łzami w oczach. - Przynosił je w plecaku do domu. Podobno żaden nie ucierpiał. W każdym razie potem koci hotel został odkryty. Michael nigdy nie chciał powiedzieć co z nimi się stało ale z Ashtonem mieliśmy teorię, że przeniósł je pod lóżko w swoim pokoju i jeździł z nimi we wszystkie trasy. Podczas gdy w podstawówce większość dzieci biegała i bawiła się razem Mike stał pod drzewem i sprawiał, że wiele dzieci się go bało. Był raczej samotnikiem. Szczególnie jeśli chodziło o picie. Calum i Ashton protestują - zaśmiałem się. - Chodzi mi o efekty przed spożyciem. Wolał pizzę od grona przyjaciół.
Podczas gdy dzieciaki słuchały rozpowszechnionych popowych kawałków Britney Spears Mike edukował Caluma w twórczości Green Day, a mnie bił, jak przekręcałem nazwy zespołów. Podczas, gdy cała podstawówka udawała i bawiła się w dorosłych ja przychodziłem do Michaela, żeby posłuchać jak gra, a potem prosić w domu o gitarę - moja mama uśmiechnęła się. - W końcu ją dostałem. Niby miałem nauki u profesjonalisty ale gdyby nie Mike i jego znęcanie się nade mną to chyba bym to zostawił. Potrafił mnie pilnować i bić linijką po rękach byle bym tylko się nauczył. A potem okazało się, że Calum gra na basie. Przepraszam moją mamę, państwa Clifford i panią Hood za ten hałas jaki na początku robiliśmy. To Mike wpadł na pomysł założenia zespołu. Bez niego to by nie zaistniało i to w zasadzie Mike przyciągnął do nas Ashtona. Z tego, co pamiętam przyciągnął jest dobrym słowem. Był naprawdę osobą, o której będziemy pamiętać. O której nie możemy zapomnieć. Posiadał wielki talent. Zawsze strzelał fochy, gdy żartowaliśmy, że wyłysieje - uśmiechnąłem się czując, że płaczę już na całego. - Miał szalone pomysły, które doprowadzał do skutku. Jak każdy próbował używek... Mamo nie patrz tak na mnie - prychnąłem uśmiechnięty do mojej rodzicielki, bo ta naprawdę spojrzała na mnie z groźbą w oczach. Ludzie z tyłu, czyli głównie fani również prychnęli ze śmiechem. - Najważniejsze jest to, że całą czwórką kochaliśmy się jak bracia, ufaliśmy sobie, ceniliśmy i nie mieliśmy żadnych tajemnic. Mike nie doceniał siebie. Miał specyficzne poczucie humoru, bo takich sucharów i czarnego humoru nie dałoby rady usłyszeć nigdzie indziej. Był kimś bez kogo nasz zespół nie może istnieć. Myślę, że to co uczynił nam Michael swoją śmiercią jest bardzo bolesne. Przede wszystkim dla jego rodziców ale dla mnie jest to o wiele bardziej. Jestem ostatnią osobą, która rozmawiała z nim przed śmiercią i w tedy, dzisiaj, jutro, dwa lata temu naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez tego kolorowego idioty - rozpłakałem się kompletnie. - Jeszcze rano miałem piękną mowę ale nie mogę - pokręciłem głową rozryczany. - Nie mogę i nie umiem opowiedzieć o tym jak ważną osobą był Michael. Nie dam rady udowodnić wam, że był... - zamilkłem, a z głośników słychać było tylko mój płacz. Mama, Ash i Cal podeszli do mnie i przytulili. Ash z głową przy mikrofonie zaczął.
- Nie przepraszamy za łzy, których Mike by na pewno nie chciał - stwierdził głosem bliskim płaczu. - Luke próbuje wyrazić to, co wszyscy czujemy po stracie tego kolorowego idioty. Ale tego nie da się tak prosto opisać. Próbuje też opowiedzieć wam o wszystkich cechach, które z Michaela robiły takiego, a nie innego człowieka. Ale naprawdę trudno jest mówić o kimś kto jeszcze wczoraj groził ci obcięciem włosów, a dziś leży tam... - chlipnął.- w tej trumnie. - Ash w zasadzie rozpłakał się mniej więcej jak ja.
- My chcemy powiedzieć dziękuję dla was i Michaela. I dodać dla Mikiego, że tam na górze, na dole, czy nawet w krainie jednorożców nie zostanie zapomniany i na pewno znajdziemy go i zwrócimy uwagę na to jak ten baran jeździ - powiedział przerażająco smutno Calum.
Dalsza część uroczystości to przemarsz. Na przodzie jechał samochód z otwartym bagażnikiem, w którym znajdowała się trumna Michaela. Tuż za nim szli jego rodzice. Pan Clifford podtrzymywał zapłakaną matkę Mike'a. Za nimi szła nasza trójka. Cal z lewej i Ash z prawej obejmowali mnie. Cały czas płakałem i w ogóle. Za nami szła rodzina i przyjaciele. A potem fani. Ponad tysiąc ludzi szło pogrążonych w żałobie. Potem prasa, a nawet leciał jakiś śmigłowiec. Całość zabezpieczała policja... Nagle ktoś zaczął śpiewać Amnesię. Po chwili śpiewała nawet matka Michaela. Nikt nie przejmował się tym czy fałszuje. Kręcąc głową zostałem z boku próbując powstrzymać płacz. Jakaś fanka podeszła do mnie, złapała mnie pod rękę
- Chodź Luke, musisz pójść dla Michaela - powiedziała próbując mnie ruszyć. Westchnąłem płaczliwie i ruszyłem się powoli. Próbowałem śpiewać refren. Ale zamiast tego rozpłakałem się i zostałem uściskany i pocieszany przez fanów. Zebrałem się w sobie. Ktoś miał gitarę, po chwili zacząłem na niej grać. Mimo łez śpiewałem z ludźmi. A najlepsze było to, że nikt nie nagrywał, robił zdjęć prosił o nie czy autografy. Wszyscy byliśmy jak jedna wielka rodzina chcąca spędzić wspólnie ciężkie chwile. Bez żadnego mieszania w to kogokolwiek innego. Nagrywała tylko prasa. Ale to nie było potrzebne. Prawdopodobnie słyszało nas całe Sydney.
W sumie plusem był fakt, że kościół był daleko od cmentarza. Więc szliśmy paraliżując miasto i sprawiając, że ludzie zatrzymywali się, pytali , a czasem dołączali dziwiąc się, że śmierć Michaela nie jest tylko plotką.
Amnesia się skończyła, a jak się okazało Ash razem z Calem również weszli w tłum i znaleźli dwie gitary. Widziałem, bo musiałem obejrzeć się za siebie nie dowierzając w to ile osób jest tu z nami.
Ash zaczął grać Wake me up when september ends.. Ludzie śpiewali, ja też. Potem ktoś zaczął 21 Guns. Potem przeszło na zwolnione Join To the Black Parade. Komuś się skojarzyło, bo kilka osób zaśpiewało Black Paradise Lany del Rey. Wchodząc na cmentarz graliśmy i śpiewaliśmy Unforgiven. A ja zorientowałam się, że przypadkowi ludzie nas nagrywają.
Kiedy spuszczano trumnę Ashton i Cal wspomagając się na gitarach zagrali intro Nothing Else Mathers.
A potem wszystko zwolniło jeszcze bardziej. Trumnę zamknięto, nagrobek już stał. Powoli do trumny podchodziła rodzina Michaela, kładli wieńce i znicze. Przyjaciele, łącznie z nami mieli cięte kwiaty z wstążkami, na których były cytaty z dobrych ludzi, filmów i piosenek. Mikey chyba od gimnazjum non stop podkreślał, że chce coś takiego. Więc Ashton napisał do ludzi z prośbą i tak się rozeszło. Gdy rodzina odeszła i przyjaciele też, a nawet pani Clifford uległa i poszła do auta zostało kilka tysięcy osób - fanów i nasza trójka, a gdzieś w okolicy szwendała się prasa i helikopter nadal latał.
- Kochani śpiewajmy dalej i jeśli ktoś chce może coś położyć Michaelowi. On by się nie obraził.
- Tylko stwierdził, że to mało punk rockowe - uśmiechnąłem się przez łzy.
Po chwili zaśpiewaliśmy wszystkie smutne piosenki jakie tylko nam przyszły do głowy. Grób Clifforda wzbogacił się o mnóstwo laurek, pluszakow, zdjęć, kartek zniczy, wiązanek i innych różnych rzeczy.
- Ej, a możemy wziąć laurki? Wiecie wiatr może jakiś deszcz...- spytał Calum.
- Możemy jeszcze trochę pośpiewać? - poprosiłem cicho jak mała wstydliwa dziewczynka. Zagraliśmy kilka piosenek, a ludzie zanim odchodzili przytulali się i pocieszali nas. Po północy zostaliśmy sami bez gitar. Ja, Ash, Cal i kilka metrów pod ziemią Mikey.
- Wiecie, co jest najgorsze? On nas nie zostawił dla innego zespołu. On się zabił - Ash wytarł łzy.
- Nie miał tego wypadku? - zdziwił się Cal.
- Zaćpał się i podciął sobie żyły - stwierdził Ash płacząc jeszcze bardziej.
- Miał na mnie poczekać - zaszlochałem roztrzęsiony.
- Jak to poczekać? - zdziwił się Ashton.
- Mieliśmy to zrobić razem - zawyłem.
- Co zrobić? - dopytywał Cal.
- Ash, Cal... My... My mieliśmy się zabić razem, gdy będzie nam najgorzej. I już było kilka takich momentów ale jakoś odbijaliśmy od dna. Przysięgliśmy, że będziemy się wspierać i sobie pomagać. A on to tak po prostu olał. Tyle razy... Tyle razy chciałem się zabić sam ale albo Mike wchodził, albo docierali fani, albo nie chciałem zostawić samego Mike'a z tym... A on jakby nigdy nic zabił się nawet nie uprzedzając mnie - płakałem. Ashton bez słowa ze łzami przytulił mnie do siebie.
- Boże jesteśmy tacy ślepi - szepnął Cal. - Jesteśmy tak złymi przyjaciółmi...
- To nie wasza wina - zapewniłem.
- Nasza, bo mogliśmy zareagować - powiedział Ashton .
----------
Nie wiem co z następnym.
Mam spierdzielony czasopogląd i mózg.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top