-5-
Całą noc zastanawiała mnie ta sytuacja z Emmą. A gdyby zobaczyła, że mnie pocałował? Nie chcę myślec o tym, co działoby się pózniej. Ale cóż, trzeba wstawać. W końcu, dzisiaj szkoła. Szybko ubrałam się w mundurek, pomalowałam usta, spakowałam plecak i zeszłam na dół. Na stole czekało śniadanie. Mama zrobiła typowe amerykańskie naleśniki z toffi. Nie mogłam więcej napchać do buzi. Wyszłam z domu bardzo wcześnie, bo o. 7:15. Stwierdziłam, że pójdę na piechotę. Ale nici z moich planów. Usłyszałam wołanie:
-Babby, Babby!
Domyśliłam się kto to może być. To był Jack. Przytuliliśmy się, weszłam na motor i ruszyliśmy w drogę. Zaraz zaraz, przecież znów jedziemy nie w tym kierunku, co trzeba.
Mimo moich upomnień Jack zamiast wracać, przyspieszał. Zawiózł mnie pod piękny dom, cały biały. Nie było w nim nic, za to widoki trzymały mnie w tym miejscu. Gdy weszłam na górę na środku pokoju stał okrągły stół, okryty białym obrusem, na nim taca z winogronami, śliwkami, jabłkami. Świece, dwa krzesła. Wiedziałam, że to sprawka Jack'a.
-Teraz ja muszę się zrewanżować.- powiedział po czym włączył radio i zaczęliśmy tańczyć.
Spędziliśmy tam całą noc, opowiadaliśmy o sobie, poznawaliśmy siebie. Takie wyjazdy bardzo dużo uczą. Gdy nadszedł świt, tak około 4:00 nastąpił wschód słońca. Obserwowaliśmy go razem jedząc winogrona. Brzmi to dość romantycznie, ale nie. To po prostu przyjacielskie spotkanie. Tak mi się wydaje.
Jack popatrzył mi prosto w oczy, niestety mam problemy aby wpatrywać się w coś lub kogoś, dlatego co chwila obracałam wzrok. Zaczął się do mnie zbliżać. Jego usta wędrowały ku moim. Nadszedł czas, w końcu bez przeszkód, daliśmy sobie buziaka. Tylko najgorsze jest to, że ja coś poczułam, a nie wiem czy on też. Zawiózł mnie do domu. Podziękowałam kolejnym buziakiem, a z racji tego że była 6:00, wtorek, nawet nie ucięłam sobie drzemki, tylko od razu poszłam szykować się do szkoły.
O 7:50 byłam już przed szkołą, przywitała mnie Emma i Jack, podszedł też Harry. Pochwalił się, że jest z Taylor. W sumie, idealnie do siebie pasują. Na lekcji wychowawczej dostałam niezle bęcki. Nauczycielka oskarżyła mnie o wagary. Na ogół byłam pilną uczennicą, ale to Jack tak na mnie działa. Boję się, co będzie w domu. Moja mama jest wrażliwa na tym punkcie. Po szkole wracałam do domu z słuchawkami ma uszach. Niestety po raz kolejny na kogoś wpadłam. To była Emma!
-Babby kochana!- krzyknęła.
Rzuciłyśmy się na siebie, przytuliliśmy się. Zaprosiłam ją do siebie, oglądałyśmy filmy, jadłyśmy czekoladę na przekór wszystkim zabobonom o pryszczach, czy grubym brzuszku. Gdy Emma poszła do domu, mama weszła do mojego pokoju. Wyglądała na bardzo poważną, zapewne z powodu moich wagarów.
-Jeżeli nie było cię w szkole, to gdzie byłaś co?- spytała ostro.
Zamilkłam. Jeżeli powiem jej prawdę, da mi szlaban na wychodzenie z domu, a jeśli pokręce, wyczuje to.
-Byłam z Jack'iem.- odparłam pewnie.
-Dobrze, z racji tego że się przyznałaś, podpiszę ci usprawiedliwienie, ale za karę musisz jutro odprowadzić Betty do szkoły.
-Tak mamo.-burknęłam.
_____________
Słuchajcie kochani, dziś napisałam sporo rozdziałów, dlatego kolejny będzie dopiero w weekend. Śpijcie dobrze!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top