-4-

Obudziłam się rano, w swoim własnym łóżku. Natychmiast spojrzałam w lustro w łazience. Byłam cała ranna, moje kolana i nogi były podrapane, a ja nadal nie mogę przypomnieć sobie, co się wydarzyło. Odblokowałam telefon, aby zobaczyć która godzina. Wystarczyło tylko zerknąć w komórkę, a na poczcie głosowej było conajmniej 10 wiadomości głosowych, 13 nieodebranych połączeń, 7 wiadomości tekstowych. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam adresata. To był Jack, chyba naprawdę dużo mnie ominęło. Oto jedna z nich:
"Cześć Babby, zadzwoń do mnie jak wstaniesz. Czy wszystko w porządku? Martwię się o ciebie. Wczoraj byłaś ledwo żywa, mam nadzieję, że już wszystko jest okej. Całuję Jack."
Od razu wybrałam numer, Jack wszystko mi przypomniał, bójka chłopaków, wredna Taylor, piknik, plaża.. Nie wiem jak mogę tego nie pamiętać. Zaprosiłam go do siebie, aby mu się zrewanżować. W końcu, wczoraj specjalnie dla mnie to wszystko zaplanował. Miał wpaść o 13:00 a ja w wolnym czasie wzięłam prysznic, ubrałam się schludnie i zeszłam na śniadanie. Nikt nie wiedział o wczorajszej sytuacji. Może to i lepiej? Atmosfera przy stole była naprawdę miła, rozmawialiśmy, nawet Betty cieszyła się na mój widok. Zdecydowanie za mało czasu jej poświęcam. Mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Godzina 12:00, muszę przygotować w moim pokoju lody, popcorn, chipsy, napoje, film... Strasznie dużo tego. Ale na szczęście zdążyłam na czas. Ktoś zapukał do drzwi, ujrzałam Jack'a:
-Cześć mała co słychać?
Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przytulił się do mnie, odwzajemniłam uścisk.
Zaprosiłam go na górę, lecz niestety doszło do czegoś, czego chciałam uniknąć. Zapadła bardzo niezręczna cisza. Postanowiłam że rozluźnię atmosferę:
-Więc, wolisz komedię czy thriller?- spytałam.
-Zdecydowanie thriller.- odparł.
Puściłam film. Nie spodziewałam się, że będzie taki straszny. Jack widział, że się boję, ale mimo wszystko milczał. W pewnym momencie poczułam nadgarstek na moim lewym ramieniu. Przybliżyłam się, i do końca filmu siedzieliśmy w takiej pozycji. Na pożegnanie dałam mu orzeszki, które zostały z seansu. No i przynajmniej nikt nas nie śledził, no może z wyjątkiem Betty.
-Nie było tak wspaniałej atmosfery, jaka zaistniała na plaży, ale bardzo dziękuje że przyszedłeś. -powiedziałam.
-Daj spokój Babby, było świetnie. Zdecydowanie częściej musimy organizować takie spotkania.
No i nadszedł czas pożegnania. Jego usta zbliżały się do moich. Stchórzyłam. Po prostu zamknęłam drzwi. Nie spodziewałam się, że zauważyła to idąca po drugiej stronie ulicy Emma. Przez wizjer widziałam, że Jack podszedł do Emmy, nie wyglądali jakby się kłócili.(zdjęcie w załączniku)
____________
Kolejny rozdział, zachęcam bardzo serdecznie do czytania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: