-2-
-Dlaczego mi to robisz? Dlaczego wciąż starasz się odbić mi chłopaka? Nie rozumiem tego, jesteśmy przyjaciółkami!
-Emma, proszę nie gniewaj się na mnie, ja i Jack to... Nic nas nie łączy! Mówię prawdę, po prostu.. Nie dogaduję się z Harrym, jest okropny.
-I dlatego wciąż szukasz pocieszenia w Jack'u, tak? - krzyknęła Emma.
-Nie miałam takiego zamiaru, proszę cię, obiecuję że nie zbliżę się już do Jack'a ale nie niszczmy naszej przyjaźni!
Rozmawiałyśmy do wieczora, w końcu udało nam się dojść do porozumienia. Emma poszła do domu. Nagle dostałam smsa-to był Harry:
"Cześć skarbie potrzebuję towarzyszki na dzisiejsze wyścigi. Czekam tam gdzie zawsze. Twój Harry."
W sumie to, był piątek, a ja nie miałam nic do roboty, dlatego od razu odpisałam mu smsa potwierdzającego moją obecność.
Ubrałam się na czarno, rozpuściłam włosy, pomalowałam usta i pięć minut pózniej czekał na mnie Jack. Zaraz co? Jack? Nie! Harry, czekał na mnie Harry. Zobaczył mnie i od razu wtulił się we mnie i wyszeptał ciche, skromne: "Przepraszam". Czułam że przytula mnie kto inny, wyszeptałam: "kocham cię Jack". Zapadła cisza. Harry popatrzył na mnie wściekłym wzrokiem. Wiedziałam, że powiedziałam coś nie tak.
-Jaki Jack do cholery?-krzyknął.
Od razu uciekłam do domu, rozebrałam się i wskoczyłam do łóżka milcząc. Do pokoju wbiegła Betty:
-Babby, czy wszystko w porządku?-zapytała cicho.
Nie odpowiedziałam jej, zatopiłam się w moim milczeniu. Zasnęłam.
KOLEJNY DZIEŃ
Obudziłam się bardzo wcześnie, właściwie to obudził mnie dzwonek telefonu. Nie chciałam z nikim rozmawiać, ale nie patrząc kto dzwoni, odebrałam telefon. Usłyszałam czarujący głos.. Jack'a. Zaraz co? JACK DZWONI!
-Babby, wszystko okej?-zapytał.
Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią po czym burknęłam cicho:
-Jasne, obudziłeś mnie, przestraszyłeś, ale jest ekstra.
Porozmawialiśmy chwilkę, bardzo zależało mu abym pojawiła się dzisiaj na wyścigach, ale z racji tego że jest sobota, 6:30 rano, poczekałam z odpowiedzią do południa. Zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i postanowiłam oddzwonić do Jack'a.
Nie odbierał dlatego wysłałam mu wiadomość.
-Chętnie pojawię się na wyścigach, czekam na ciebie w domu.
Nadszedł wieczór. Nie wiem dlaczego zależało mi na ładnym ubiorze, przecież to nie randka. Ale w sumie, kobieta piękna-kobieta szczęśliwa.
Jack był u mnie o 18:00, przywitałam go, ale zdziwiłam się, że jedziemy nie w tym kierunku co trzeba. W końcu stanęliśmy. Ujrzałam piękną plażę, mnóstwo piasku. Nie było tam nikogo, oprócz nas.
-Jack, możesz powiedzieć mi co tu robimy?-zapytałam.
-Nie marudź tylko chodź!
Ujrzałam tam to, co widziałam tylko w snach. Piękny koc, na którym stał koszyk pełen łakoci, na środku ognisko, wszystko było okryte pięknym baldachimem.
-Nie spodziewałam s....- nie zdążyłam dopowiedzieć słów a Jack wtulił się we mnie mówiąc:
-Tak może być zawsze.
__________
Kolejny rozdział, mam nadzieję że się spodobał:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top