25. "Ona żyje!"
*Rin*
Budzi mnie delikatne szturchnięcie w ramię. Otwieram oczy i się podnoszę. To Ash.
- Hej, słońce - mówi.
- Cześć - uśmiecham się.
- Jak się czujesz?
- Wiesz... - zagryzam wargę. - trudno powiedzieć. Z jednej strony dobrze, a z drugiej beznadziejnie.
- Nie dziwię ci się.
Słyszymy krzyki i trzaski. To głos tej malutkiej Elisy. Kłóci się z Luke'iem. Boję się o nią.
- Co się tam dzieje? - pytam cicho.
- Elisa miała posprzątać kuchnię, ale jej się przysnęło, no i teraz ma kłopoty.
- Rozu... - nie dokańczam.
Przerywa mi głośny huk. Boję się, co się stało. Jest cicho. Ash odwraca się, abym mogła się przebrać. Wyjmuję z szafy bordową bluzkę z długim rękawem i dużym dekoltem, do tego biorę spódnicę w tym samym kolorze. Włosy spinam w luźnego koka. Dokładnie w tym momencie do pokoju wchodzi Luke.
- Panienka wstała? - mówi do mnie. - To dobrze. Ty - zwraca się do syna. - idź do kuchni. Ona - pokazuje na mnie. - idzie z tobą.
Patrzę na Asha. Na jego twarzy jest dziwny grymas. Opuszczamy pokój i idziemy do kuchni. Gdy tam wchodzimy... niemal mdleję. Na podłodze leży mała Elisa. Jej białe włosy kleją się do spoconej twarzy, a oczy są szeroko otwarte. Zauważam, że na klatce piersiowej ma krew. Obok leży pistolet. A więc to dlatego dało się słyszeć krzyki. On ją zastrzelił. Wybiegam z kuchni i biegnę do łazienki. Wymiotuję. Patrzę w lustro. Kobieta w nim ma bladą skórę i wielkie złote oczy. Ta kobieta nie jest obca. Ta kobieta to ja.
- Rin? - słyszę głos Asha. - Wszystko w porządku?
- Nie - odpowiadam. - Nic nie jest w porządku. Ona nie powinna umrzeć. Za co?
- Tak, jak mówiłem, kary są przeróżne. Najgorszą jest śmierć. Chodź, pomożesz mi.
Wzdycham ciężko, ale wychodzę z łazienki. Ash obejmuje mnie ramieniem. Wracamy do kuchni. Teraz jest mi łatwiej patrzeć na jej ciało. Bierzemy Elisę na ręce i wyprowadzamy na tyły domu. Pierwszy raz od ostatnich dwunastu godzin jestem na zewnątrz. W ogrodzie rosną wiekowe drzewa owocowe, różnego rodzaju krzaki i krzewy i inne rośliny. Na środku jest sadzawka ze stojącą obok ławką. Widzę także coś w rodzaju ogromnego miejsca na ognisko z przygotowanym już drewnem.
- To tutaj je... - nie umiem wypowiedzieć słowa "spalasz".
- Tak, niestety - odpowiada Ash.
Ciało Elisy kładziemy na stosie. Ash wyjmuje z kieszeni koszuli krzesiwo. Spogląda na mnie.
- Gotowa? - pyta.
- Jeszcze nie - odpowiadam. - Poczekaj.
Chwila przeradza się w kilka minut. Podchodzę do dziewczynki i delikatnie zamykam jej oczy.
- Już tak - mówię, patrząc na Asha.
- Dobrze.
Roznieca iskrę. Chwilę później przeradza się ona w płomyk, który pochłania drewno, a potem ciało dziewczyny.
- Użyj Augurii - prosi Ash. - Połącz się z ogniem.
Wykonuję prośbę. Czuję, jak piecze mnie skóra, mimo to jednak trwam w żywiole, dopóki z Elisy nie pozostanie tylko popiół. Potem, zrywam połączenie. Ogień znika. Nawet nie zauważyłam, kiedy Ash gdzieś poszedł. Widzę, jak wraca na miejsce kremowania małej. W dłoni trzyma jakieś naczynie z napisanym imieniem białowłosej.
- Urna? - pytam.
- Tak. Nie chcę, żeby jej prochy. Były gdzieś rozsypane. Ojciec jest pewien, że właśnie to robię.
- Sprytne - uśmiecham się.
- Dzięki.
Pomagam mu umieścić prochy Elisy w małej butelce. Ash wkłada ją za pazuchę i wracamy do domu. Trudno mi teraz racjonalnie myśleć. Luke zabił to maleństwo, które miało przed sobą jeszcze całe życie. Wracam do pokoju i włączam otrzymaną wczoraj płytę. Akurat leci piosenka "Side of a bullet". Ona tak bardzo pasuje do tej sytuacji.
How could you take his life away?
What made you think you had the right?
How could you be so full of hate
To take away somebody's life
And when I heard you let him die
And made the world all wonder why
I sat at home and on my own
I cried alone
And scratched your name
On the side of the bullet
Nie umiem się powstrzymać. Zaczynam śpiewać. Ból świadomości tego, że Elisa odeszła, jest nie do zniesienia. Przerywam dopiero wtedy, gdy do pokoju wchodzi Eveline. Jej rude włosy są spięte w wysokiego kucyka. Brązowe oczy są smutne. Ma na sobie czarną sukienkę, drugą ma przewieszoną przez ramię.
- Przebierz się - mówi. - Zawsze, gdy umiera któraś z nas, przebieramy się w czarne suknie. To ma być znak szacunku i żałoby.
Zabieram suknię i szybko się w nią przebieram. Bluzkę i spódnicę chowam z powrotem do szafy. Padam na łóżko. Wiem, że będę musiała się pilnować, żeby nie skończyć jak Elisa. Eveline wychodzi z pokoju, a do środka wchodzi Luke.
- Może ty, moja droga, zastąpisz koleżankę i umyjesz kuchnię? - mówi.
- Dobrze - odpowiadam.
- Świetnie.
Opuszczam pokój. Idę za nim. Nie mam zamiaru skończyć jak Elisa. Najbardziej jest mi szkoda jej rodziny. Przecież jej rodzice stracili córkę, rodzeństwo siostrę... potrząsam głową. Zauważam, że dotarliśmy na miejsce.
- Więc? - mówi Luke. - Na co czekasz? Do roboty.
***
Jestem zmęczona, ale na szczęście mogę odpocząć. Natychmiast idę do pokoju. Siadam na łóżku i przyciskam do piersi poduszkę. Dlaczego to wszystko dzieje się akurat teraz, gdy czekam na poród, który ma być za już dwa miesiące?
*kilka dni później*
Nic się nie zmieniło. Chyba jedynie to, że odeszła także Anne. Nie wiem dokładnie, czemu. Ash wspominał coś o próbie ucieczki. Za dobre sprawowanie dostałam płytę, na którą nagrane są wszystkie piosenki Nickelback, w tym także ich najnowsza piosenka, "Song On Fire".
(aut. tutaj nie kłamię, ta piosenka naprawdę została nagrana. Na YouTube'ie jest już video z tekstem, dodane wczoraj. Fanów i zainteresowanych serdecznie zapraszam do wysłuchania! <3 tak btw to był to pierwszy raz w moim życiu, gdy tak szybko kliknęłam w video XD)
Właśnie jej słucham, siedząc na parapecie i próbując napisać nic nieznaczący list do Nata.
I tak nie będę mogła go wysłać. Nie mogę wychodzić poza teren posesji.
Nat!
Nie wiem, gdzie jestem. Nie znam adresu. Wiem tylko, że to Orlean, godzinę drogi z Nicei. Nawet nie zgadniesz, kto mnie porwał. Mordercy mojego ojca.
Nie chcę tu być. Tu jest koszmarnie. Niby karmią dobrze, ale... zabijają. Zabijają za próbę ucieczki lub złe wykonanie zadania. Ostatnio zeszły dwie dziewczyny, dziesięciolatka i trzynastolatka. Boję się, że pewnego dnia ja również odejdę. Że stwierdzą, że coś zrobiłam źle i stracisz i mnie, i małą. Nie chcę takiego życia.
Jest tutaj też dziewczyna w naszym wieku, nazywa się Katy. Jest wykorzystywana. Pieprzą ją, kiedy tylko chcą. Tyle że nie umiem się z nią dogadać. Podczas naszego pierwszego spotkania, gdy dowiedziała się, że mam męża i jestem w ciąży, nazwała mnie dziwką. Jest bardzo podobna z charakteru do Amber.
Jest tylko jeden plus tego, że tu jestem. W tym domu mieszka też syn jednego z tych morderców. Nazywa się Ash. Powiedział, że pomoże mi się stąd wydostać. Mimo wszystko jednak boję się, że coś się nie uda albo że Luke i Dave (ci porywacze) się o wszystkim dowiedzą.
Tak wiele bym dała, żebyś tutaj był. Żebyś mnie znalazł, żebyś tu przyszedł, przytulił mnie, pocałował, wyszeptał do ucha uspokajające "Kocham cię i nigdy cię nie opuszczę"...
Chcę Cię tutaj. Chcę, żebyś tu przyszedł, choć wiem, że nie wiesz nawet, gdzie jestem. Pamiętaj, nieważne co się stanie, będę Cię kochać. Nie przestanę. Jeśli już stąd odejdę, będę mocno trzymać kciuki, abyś znalazł nową kobietę, z którą będziesz szczęśliwy i która urodzi Ci dziecko.
Kocham Cię.
Rin.
Dopiero teraz zauważam, że po moich policzkach płyną łzy. Szybko je wycieram. Składam kartkę w samolocik i wyrzucam ją przez okno. Wieje. Jest 1% szans, że ta wiadomość doleci do Nata. Zobaczymy...
*Nataniel*
Zarzucam torbę na ramię i wychodzę z Nicei. Tak bardzo brakuje mi Rin... chciałbym, aby tutaj była. Idę powoli, nie spiesząc się. Nieważne, czy się spóźnię, czy nie. Zauważam, że na jednym z drzew znajduje się papierowy samolot. Podchodzę tam i zdejmuję go. Moja ciekawość wygrywa i rozkładam go. To list. Moje oczy rozszerzają się i wypełniają łzami, gdy zauważam na samym dole to, czego tak bardzo mi od tylu dni brakuje.
Kocham Cię,
Rin.
Ona żyje! Łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Czytam cały list do końca. Wnioskuję, że warunki tam, gdzie ją trzymają, są karygodne. eNa szybko dzwonię do szefowej i mówię, że dzisiaj spóźnię się do pracy, bo mam bardzo ważną sprawę do załatwienia, następnie dosłownie biegnę do Nicei, aby przekazać wszystkim szczęśliwą nowinę. Wpadam do gabinetu dyrektorki i proszę, aby zwołała apel na korytarzu na parterze. Ogłasza go przez radiowęzeł. Wszyscy zaczynają się schodzić. W końcu zaczynam mówić.
- Moi drodzy, mam wam do przekazania naprawdę szczęśliwą wiadomość. Idąc drogą, znalazłem papierowy samolocik. Na samym dole było napisane imię Rin. Ona żyje!
Wszyscy zaczynają krzyczeć, przybijać sobie nawzajem piątki i przytulać się. Widać, że im również zależy na mojej żonie. Podnoszę rękę, aby ich uciszyć.
- Zaraz idę na policję, żeby dać im ten dowód. Sprawę zgłosiłem kilka dni temu, może teraz posunie się to do przodu.
- Mam pytanie - mówi Kari. - Skąd wiesz, że to nie jest ściema?
- To jest pismo Rin. Na sto procent. A więc... możecie już wracać do pokoi, a ja idę na policję. Niedługo wrócę.
Poszczególne osoby wracają do pokoi. Czekam, aż wszyscy znikną. Chowam liścik do torby i szybko biegnę w stronę komisariatu. Gdy tam docieram, przed budynkiem stoi Gilbert.
- Nataniel? Co się stało? - mówi.
- Nie uwierzysz.
Pokrótce streszczam mu całą historię. Daję mu list. Potem udaję się do pracy. Mimo wszystko muszę zarabiać, w końcu Rin nie przychodzi, bo nie ma jak. Na szczęście jednak żyje. Przez całą zmianę haruję za trzech, ale nie przeszkadza mi to. Cieszę się, że z moją żoną jest wszystko okej. Gdy wracam do Nicei, natychmiast idę do pokoju. Biorę prysznic i przebieram się w czarne bokserki. Kładę się na łóżku i przykrywam pościelą. Czuję na niej nikły zapach Rin. Przyciskam kołdrę do torsu i zasypiam, szczęśliwy, że mimo wszystko jest nadzieja, że to wszystko skończy się dobrze.
**********
Hejka kochani!
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba! :D
Tak, jak napisałam wyżej wytłuszczonymi literami, wczoraj Nickelback wydał nową piosenkę pod tytułem "Song On Fire". Jest świetna, naprawdę polecam.
A dla fanów Nickelback jest jeszcze drobne info - 16.06.2017 zostanie wydany ich nowy album pt. "Feed The Machine", w którym będą zawarte m. in. piosenki "Feed The Machine" (nie, nie pomyliłam się) i właśnie "Song On Fire".
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Nickelback - Side Of A Bullet (piosenka użyta w rozdziale)
PPS: Obrazek użyty w rozdziale został pokolorowany PRZEZE MNIE, więc, proszę, doceńcie moje skąpe umiejętności :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top