17."I don't belong here at all"

Bardzo proszę, abyście przeczytali notkę pod rozdziałem!

*Rin*

Wbiegam do pokoju i padam na łóżko, bardzo głośno płacząc. Znowu wszystko się wokół mnie załamało. Debra omotała moich znajomych i teraz wszyscy się ode mnie odwrócili. Ta żmija okłamała dyrektorkę, że to ja ją prześladowałam, a nie ona mnie. Dyrektorka zwolniła mnie z funkcji przewodniczącej, Kas wywalił mnie z zespołu. Nagle słyszę, jak ktoś wchodzi do pokoju. Jednak mój płacz dalej nie cichnie. Ktoś delikatnie mnie podnosi. Spoglądam w twarz tej osoby. To Nataniel. Wtulam się w niego i ciągle szlocham. On głaszcze moje włosy.

- Cii, skarbie. Już o wszystkim wiem - szepcze. - Kastiel już mi o wszystkim opowiedział. Próbowałem mu wytłumaczyć, że to na pewno nie twoja wina i że Debra kłamie, ale on jedynie się na mnie darł, że ona na pewno nie oszukuje, że to wszystko przez ciebie... podobno wyrzucił cię też z naszego zespołu.

- Tak - odpowiadam szeptem. - to prawda. Stwierdził, że mogę się z niego wynosić, a moje miejsce zajmie ta szmata. Chciałam tylko, żeby wszyscy się dowiedzieli, jaka ona jest naprawdę...

Puszcza mnie.

- Nie martw się. Zrobimy wszystko, żeby to odkręcić. A teraz się uspokój. Nie powinnaś się doprowadzać do takiego stanu.

- Ale Kastiel...

- ... chodź do mnie - znowu mnie przytula. Zaciskam dłonie na jego koszuli najmocniej, jak tylko potrafię. Muszę wyładować emocje. - znajdziemy jakieś rozwiązanie. Obiecuję - płaczę jeszcze mocniej.

Pozwala mi płakać, dopóki się nie uspokajam. Słyszę bicie jego serca.

- Nat... dziękuję, że mnie tak wspierasz, ale... to nie takie proste. Ciągle mi coś nie wychodzi, ciągle się potykam. Nikt, oprócz ciebie, już mnie tu nie lubi. Nie wiem, czy tym razem wytrzymam. Który to już raz? Mam wielką ochotę stąd uciec, póki jeszcze mam czas.

- Hej, nie mów tak. Na pewno jakoś uda nam się to wszystko ogarnąć. Może to wszystko, co złe, kiedyś pryśnie.

Wtedy przypomniała mi się piosenka z jednej z bajek, które oglądałam, gdy byłam mała.

https://youtu.be/yJgVp8PPS9c

I don't have a balance,

Think I'm gonna fall.

Wish I had a talent,

I don't belong here at all.


Drowning is the pleasure

In over my head.

Why did I think I could do this?

I could have walked away instead.


But this is my chance to break free,

Everything's depending on me

And if I keep trying, I'll be


On top of the world

Where I can się everything before me,

Reaching up to touch the sky.

On top of the world.

All of my dreams are rushin' toward me,

Stretchin' out my wings to fly

On top of the world!


Nat ma rację. Jeśli będę próbować... jeśli będę robić wszystko, żeby pokazać, że nie jestem nic winna... może wtedy coś z tego będzie i pokażę, jaka Debra jest naprawdę. Ale...

- Wiesz... - zaczynam. - myślę, że masz rację. Ale... co my możemy? Wszyscy wierzą Debrze, nawet dyrektorka.

- Ja nie należę do "wszystkich" - uśmiecha się.

- To prawda - odwzajemniam uśmiech. - ale w ten sposób jest nas tylko dwoje. I tak nam nie uwierzą - dotykam jego policzka. - a jeśli ty zaczniesz mówić, to powiedzą, że wierzysz we wszystko, co ci powiem, bo jesteś moim mężem.

- Skarbie, nieważne co się stanie, nieważne czy nam uwierzą czy nie, zawsze będę przy tobie. Niech wierzą w co chcą. Jesteś moja i wiem, jaka jesteś. Wszystko będzie dobrze.

Nagle ktoś puka do drzwi. Nat wstaje z łóżka i idzie, by je otworzyć. To Kari. Niemal natychmiast wchodzi do pokoju i podchodzi do mnie, siadając na łóżku.

- Powiedz, że to, co wszyscy mówią, to kłamstwa - grozi mi palcem.

- Jeśli chodzi o to, co opowiada Debra, to tak, to są kłamstwa. A co jest? Co się dzieje?

- Teraz na korytarzu tworzy się okrąg z uczniów z naszej klasy. Chcą wygarnąć ci w twarz wszystko, co o tobie myślą, a z tego, co słyszałam, są to obraźliwe słowa.

- Kto tam jest? - pytam, zaniepokojona.

- Kas, Lys, Kentin, Alexy, Armin, Shiru, Kou, Mick... wymieniać dalej?

- Nie musisz. Na to wychodzi, że to prawie cała klasa - mam ochotę znów zapłakać.

- Radziłabym ci się stąd nie ruszać i nigdzie nie wychodzić, ale wiem, że nie dasz rady. Przecież ty jeszcze pracujesz.

- Dokładnie. Która godzina?

- Koło szesnastej - odpowiada po spojrzeniu na wyświetlacz telefonu.

- Muszę się zbierać. Za pół godziny zaczynam zmianę - wstaję i zabieram z szafy torbę z ubraniami służbowymi. - Nat, idziesz?

- Tak, już - odpowiada, idąc za mną.

Cała nasza trójka wychodzi z pokoju. Ja i Nat idziemy z przodu. Już mamy postawić stopy na schodach, gdy słyszymy głos Kasa.

- Tutaj jest ta szmata.

Wszyscy odwracają się w moją stronę. Błyskawicznie zbiegamy z Natanielem po schodach i wybiegamy z Nicei. Mimo wielkiego bólu nóg, biegniemy przed siebie. Nie mogą nas od tak złapać. W końcu docieramy do kawiarni. Nigdzie nie widzimy osób z naszej klasy. Wychodzi nam to na rękę. Przebieram się i zaczynam dyżur. Klientów jest mało, więc nie musimy się aż tak spieszyć. Jednak gdy mamy przerwę, a ja jestem w kuchni i rozmawiam z Natem, słyszymy kilka głosów.

- Cholera, zwiali nam.

- Gdzie oni mogą być?

- Gdzie ich powiało?

Wstrzymuję oddech. Spoglądam przerażona na Nata. Do kuchni wchodzi nasza szefowa.

- Zaraz kontynuujecie dyżur.

- Proszę pani, ja nie mogę tam wyjść! Tam jest moja klasa, nienawidzą mnie za coś, czego nie zrobiłam. Proszę, niech wyjdzie do nich Scarlet albo Ginger... ktokolwiek, ale nie ja!

- Widzę, że to poważna sprawa. Dobrze. Możesz tu zostać, aż nie wyjdą. Ale ty, Nataniel, wracaj do pracy.

- Dobrze - odpowiada. - ale proszę im nie mówić, że tu jesteśmy.

- Oczywiście.

Szefowa wychodzi z kuchni i woła do siebie Scarlet. Oddycham z ulgą. Siadam w kącie pokoju, a chwilę później przychodzi zamówienie na osiem szarlotek na ciepło z bitą śmietaną i lodami czekoladowymi. Nat strasznie się uwija, aby zdążyć. Postanawiam mu pomóc. Odbieram od niego podgrzane przed chwilą dwa ciasta i wyciskam na nie śmietanę oraz kładę obok każdego po dwie kulki lodów. Tak samo robię z każdym podgrzanym kawałkiem. Parę minut później przychodzi Scarlet i zabiera tacę z ciastami. Potem, do kuchni wchodzi Ginger i podaje nam kartkę. Mamy przygotować dwie porcje spaghetti bolognese. Ja zabieram się za sos, Nat gotuje makaron. Po dwudziestu minutach wszystko jest gotowe. Nakładamy potrawę na talerze. Gin przychodzi po potrawy. Gdy chce wyjść, zatrzymuję ją.

- Gin, czy przy tym ośmioosobowym stoliku wciąż jest siedmiu chłopaków i jedna dziewczyna?

- Ci, co zamawiali szarlotkę? - uśmiecha się.

- Tak, dokładnie.

- Nie, już ich nie ma.

Oddycham z ulgą. Nareszcie mogę przestać się ukrywać. Całuję Nata w policzek i życzę mu powodzenia, po czym zabieram notes i długopis i wychodzę do klientów. Ciągle biegam albo z nimi, albo z tacą. Po kilku godzinach, wraz z Natem kończymy zmianę. Wracamy do Nicei. Jest około dziewiętnastej. Nawet nie idziemy na kolację. Od razu kierujemy się do pokoju, bierzemy prysznice i kładziemy się spać. Jednak koło 23:00 dalej nie śpię, mimo że Nat już dawno cicho chrapie. Ciągle przed oczami mam Kastiela mówiącego, że mam się od niego oczepić oraz że mam opuścić zespół, a moje miejsce zajmie Debra. W końcu udaje mi się zasnąć, choć w sercu mam pustkę...

**********

Hejka kochani! Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba! ;D

Tak jak mówiłam, proszę, abyście przeczytali tę notkę do końca.

Mianowicie: nie mam pomysłu na rozwiązanie akcji z Debrą (tak, JA nie mam pomysłu ;_; ). Nie chcę zgapić pomysłu z gry, bo było by to dziwne. Moja siostra podrzuciła mi ze dwa pomysły, ale według mnie były za proste.

Kamera na korytarzu - pomysł świetny, ale znowu rozwiązanie akcji odbędzie się za pomocą kamery, nie chcę powtarzać dwa razy tego samego.

Ktoś mógł wszystko widzieć i opowiedzieć - pomysł bardzo fajny, ale Rinka ma znajomości praktycznie na każdym roku, a Kas, mimo wszystko, nie jest idiotą i mógłby stwierdzić, że Rinka poprosiła tego kogoś, aby to wszystko powiedział i nie uwierzyłby.

Niby pomysły super, ale ja zawsze doszukam się czegoś, co mi się nie podoba XD

Tak więc mam prośbę do Was: POMÓŻCIE MI i dajcie mi jakiś pomysł. Dowolny. Pierwszy lepszy. Pierwszy, który Wam przyjdzie do głowy. Po prostu jakikolwiek! XD

Mam nadzieję, że któryś z Waszych pomysłów mi się rzeczywiście spodoba.

Nagroda: dedykacja i wykorzystanie pomysłu w moim rozdziale (jeśli będziecie chcieli jeszcze coś, to proszę, ale nie wiem, czy wszystkie prośby spełnię).

Pozdrawiam i czekam na pomysły, wera9737.

Enjoy! =^.^=


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top