Śmierć jest jedyną ucieczką od piekła, jakie nam daje życie.

Pierwszy i myślę, że ostatni oneshot z Eruri, jaki napisałem w życiu.
Nadal próbuje przestać nienawidzić tego shippu.

Wstawiam go tylko i wyłącznie dla mojej bety NyaSkurwysyny_Ronny

Dla wiadomości czytelników - Riren życiem, mimo to szanuje Past Eruri, jako tło do Riren.

Tylko i wyłącznie.

Dziękuję.

***

Słońce chowało się powoli za horyzont, pod czujnym okiem Generała korpusu Zwiadowczego.

Mężczyzna tęgi, wysoki, o blond włosach z podcięciem i błękitnymi niczym bezchmurne niebo tęczówkami.

Erwin kochał taki klimat, kochał wszystko, co piękne i odległe.

I tym czymś była w tym momencie świetlista kula za dnia dająca im światło by żyć.

Natomiast osoba, która właśnie stanęła obok, miała zupełnie odmienne zdanie.

Levi, niski, czarnowłosy mężczyzna, także stylizowany na podcięcie. Mimo niskiego wzrostu zawsze był postrachem wszystkich kadetów, a jego mottem życiowym, było nauczanie przez ból.

Uważał, że człowiek nie nauczy się niczego, jeżeli na własnej skórze nie pozna konsekwencji.

Nigdy nie dawał przejąć się emocjom, na twarzy utrzymując maskę obojętności, a wypuszczał spod niej jedynie nieliczne odcienie irytacji.

Uważał, w przeciwieństwie do przełożonego, że nie powinno się gonić za marzeniami, niemożliwymi do spełnienia.

- Więc, Levi? - Zaczął powoli wyższy, odwracając wzrok od widoku, na rzecz spojrzenia w twarz czarnowłosego - Myślisz, że dobrze wybrałeś?

Kapitan przełknął spadającą mu do gardła gulę, zanim przemówił.

- Wybrałem to, co ty byś wybrał, Erwin - rzekł spokojnie.

Nastała chwila ciszy, nim brunet zdecydował się pociągnąć temat dalej.

- Arlert jest niezwykle uzdolnionym dzieckiem, dorównywał intelektem nawet tobie. Wiesz doskonale. Większość strategii układał on, podczas twojej niedyspozycji. Czułem, że będzie godzien zająć twoje miejsce.

- Moje miejsce? - Blond brwi uniosły się, a na twarz generała wpłynął szeroki, kpiący uśmiech, odmładzając jego przemęczoną życiem i stoczonymi bitwami twarz.

- Zawsze byłem pewien, że pociągniesz swoje marne życie dłużej - Levi parsknął - W każdym razie, to ty wybrałeś to miejsce na swoją śmierć. Ja ci tylko pomogłem.

- Wiesz, chciałem dowiedzieć się, co jest w piwnicy doktora Jaegera - Smith znów odwrócił wzrok w stronę słońca, zauważając, że zaszło już prawie do końca, a jego obecność można było dojrzeć jedynie po kilku promieniach.

- Ale nigdy się tego nie dowiesz. Prawdę mówiąc, dobrze, że zdechłeś, nie wiedząc jakie gówno się tam kryje.

Cichy śmiech stojącego tyłem generała dobiegł do jego uszu, a po chwili poczuł dłoń na ramieniu.

- Levi? - Odwrócił się do źródła dźwięku, by zobaczyć Hanji z lekko zagubionym wyrazem twarzy - Wszystko dobrze? Musimy wypuścić Erena.

- Tak, Han - ostatni raz rzucił spojrzenie na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widział dowódcę, a jego myśli przeniosły się na młodego Zmiennokształtnego.

Dzieciak postawił się własnemu przełożonemu, by bronić przyjaciela.

I Levi właśnie dlatego pozwolił Erwinowi umrzeć.

Ponieważ wiedział, że ten zmartwychwstałby tylko po to, aby skopać jego dupę, za działanie pod wpływem emocji.

Armin był mądry, a przede wszystkim, młody.

Mógł żyć dłużej niż mający na karku pięćdziesiąt lat, Erwin.

Nie zmienia tego nawet fakt klątwy, o której dowiedzieli się dopiero w piwnicy.

Sam miał również nadzieję, że ktoś podejmie tę samą decyzję w przyszłości, jeżeli będzie chodziło o niego.

- Levi, Eren czeka - Hanji musiała to powtórzyć, by mężczyzna wyrwał się z zamyślenia.

- Teraz wszystko dobrze - odpowiedział na jej poprzednie pytanie, przechodząc obok niej.

Nie obchodziło go nawet to, że kobieta może dojrzeć nikły uśmiech na jego twarzy.

- Levi? - Nowa generał korpusu, prawdopodobnie doznała szoku, przy ostatnim zdaniu kapitana, zanim ten zniknął za rogiem.

- Zwróciłem diabła do piekła, Hanji. Nic więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top