Rozdział tchórzy

"Wilk nigdy nie zabija dla przyjemności, co zdaje się być jedną z głównych cech różniących go od człowieka."

《***》

Todoroki Shoto. Syn Endeavora, byłego bohatera numer 1 od zawsze mógł chwalić się popularnością. Wszyscy chcieli się z nim przyjaźnić, bardzo często dziewczyny (czasem i chłopcy) wyznawli mu miłość. Nie brał takich ludzi na poważnie. Głównie przez ich niemal zerowe zainteresowanie jego prawdziwą osobą. Dopiero w liceum znalazł przyjaciół. Zaakceptowali go, uwierzyli w niego, nie widzieli w nim jego ojca. No poważnie, to musi być jakaś fikcja, tacy ludzie nie istnieją. Mimo to, chce jeszcze trochę w tej fikcji zostać.

Todoroki od rana miał jakoś zły humor. Czuł, że dzisiejszego dnia stanie się coś złego. W dodatku Kirishima cały czas do niego pisał, że muszą się spotkać. O co mogło chodzić? Czyżby Bakugo obudził się ze śpiączki? Mniejsza z tym, on i tak miał w głowie tylko te piękne, zielone włosy. Tak, Midoriya całkowicie zawrócił mu w głowie. Czy on także zostawił ślad w umyśle niższego?

Popołudnie okazało się szalone. W firmie bohaterskiej, w której kolorowowłosy pracował, co 5 minut dało słyszeć się przychodzące połączenia w sprawie jakichś akcji. Niekiedy to denerwowało lub bolała go od tego głowa. Ale cóż na to miał poradzić? Bohaterowie są po to, żeby ratować ludzi.

- Mieszańcu! - nie spodziewając się całkowicie, o godzinie 14:03 do jego biura wbiegł Bakugo, wraz z Kiroshimą. Typowo dla niego, Katsuki miał rozgniewany wyraz twarzy, a Eijiro chyba próbował wyprowadzić stąd swojego chłopaka.

- Bakugo? Co tu robisz? Nie miałeś być w szpitalu?

- Wypuścili mnie wcześniej, dobra?!

- W to nie uwierzę. Sam wyszedł, co nie, Kirishima?

- Nie inaczej...

- Morda! - blondyn uderzył pięścią o jedno , biurek, przez co inni pracownicy się przestraszyli. Znali Bakugo jako bohatera, ale nie są przyzwyczajeni do jego charakteru. - Jestem tu służbowo, psia krew!

- Miałeś nie przeklinać w miejscu publicznym...

- I tego nie robię!

- Nie chcę przeszkadzać zakochanej parze, ale wiecie... Pracuję.

- Słuchaj, wiemy, że jesteś zajęty itp, ale to ważne! Wiemy kto... ugh! - Katsuki złapał się nagle za brzuch i zgiął się w pół, najpewniej z bólu. Niecodzienny widok.

- Bakugo?! Mówiłem, że lepiej wrócić do szpitala!

- Nie wracam tam! Kurw... Boli mnie, jak cholera...

- Zadzwonić po karetkę?

- Ani mi się waż! - już po chwili Bakugo jakby odzyskał siły i na nowo stał przed Todorokim. Miał poważny wyraz twarzy. - Zielonym Mścicielem jest Midoriya Izuku!

Słysząc imię zielonowłosego, którego niedawno polubił, Todoroki opuścił zdezorientowany plik kartek. Ta informacja jeszcze do końca do niego nie docierała. A nawet jeśli, to powoli. Ponad to, Shoto był w ogromnym szoku. Kto by nie był? Nie, to na pewno musi być pomyłka. Uroczy Izuku nie mógł być przecież zimnokrwistym zabójcą... prawda?

- Todoroki, źle się czujesz? Może chcesz wody? - Eijiro zmartwiony stanem przyjaciela próbował jakoś do niego przemówić, ale jakkolwiek by tego nie robił, żadne słowa nie docierały do kolorowowłosego. Czysty szok.

- I kto tu teraz potrzebuje karetki? Widząc twoją minę, sądzę, że to znasz.

- Hę? Todoroki, nie mów, że to ten chłopak, o którym nam mówiłeś...?

- CO?

- Ja... - w tym samym czasie, kiedy Todoroki próbował odzyskać swoje opanowanie i przestać być w szoku, do biura wszedł chudy mężczyzna z blond włosami. Nazywał się Toshinori Yagi. Tylko trójka bohaterów odważyła się na niego spojrzeć.

- All M--

- Proszę, nie spalcie mojej przykrywki, bohaterowie! Młody Todoroki, możemy porozmawiać?

- HĘ?

- Że niby... ja?

Były bohater razem z Todorokim wyszedł na mały spacer. Mimo, że odeszli trochę dalej od firmy, obaj chcieli zachować odpowiednio dobry dystans między firmą bohaterską, a potencjalnie dobrymi miejscami do przestępstw. Pytanie teraz brzmiało naztępująco: O czym mieli rozmawiać?

- All Mighcie... o czym chciałeś--

- Pozwól, że Ci przerwę. Na początek, muszę Cię powiadomić, iż podejrzewam kim jest Mściciel.

- Ach... Tak, ja również coś na ten temat wiem...

- Nie będę nikogo oszukiwał, myślę, że on chce mnie zabić - mówiąc to, mężczyzna uśmiechnął się lekko w stronę matki, która szła ze swoim (na oko) 5-letnim synem. Miał w dłoniach figurkę All Mighta.

- Nie mówisz chyba poważnie...?

- Jak najbardziej poważnie. Nie tylko tobie to powiedziałem, jednak wolałbym, żeby inni bohaterowie o tym nie wiedzieli. Szczególnie, że nie znają mnie w tej postaci i--

- Ale... nie można temu jakoś zapobiec...? Przecież jeżeli inni będą wiedzieć--

- Dla dobra innych, bohater musi podejmować decyzje, które sam uważa za słuszne - Todoroki spojrzał z przerażeniem na All Mighta. Mógł spodziewać się po nim takich mądrych słów, jednak... czy były bohater powiedział mu właśnie, że musi umrzeć?

- Ale... nikt się na to nie zgodzi! Nie możesz umrzeć, nie teraz!

- Nie chcę umierać... Ale chyba nie ma innego wyjścia.

- All--

- Przepraszam, wiedzą panowie, gdzie leży splot słoneczny? - nagle przed rozmawianącymi pojawił się nieznajomy, mający na głowie kaptur i miseczkę na twarzy. Był od nich niższy.

- Em... Nie jestem pewien, ale... Co?

- Splot słoneczny. Powinien być gdzieś mniej więcej w okolicach brzucha. Mimo to, dziękuję za radę, głupcy.

- Proszę?

- Wybacz za tamte włosy, Todoroki-kun.

Nieznajomy wyjął z kieszeni jakiś woreczek i rzucił nim mocno o ziemię, rozsypując tym jakiś dziwny proszek. Todoroki był lekko zdezorientowany, jednak w porę udało mu się odepchnąć All Mighta, aby ten mógł uciec od pyłu. Kiedy mgła dostała się do oczu bohatera, tracił powoli pole widzenia. Z każdą chwilą było coraz źle. A najgorsze we wszystkim jest to, że Todorokiego zaatakowała ważna w jego życiu osoba.

Po kilku minutach mgła opadła, Shoto powoli odzyskiwał wzrok, a po Izuku i All Mighcie nie było nawet śladu.

《***》

- Bałwan! Idiota! Kompletny głupiec! Wiedziałem, że lepiej jest za wami iść!

- Bakugo, zostaw już Todorokiego w spokoju! Przecież to nie jego wina!

Kiedy All Might zniknął, Shoto od razu wrócił do swojego miejsca pracy, aby powiadomić o tym innych bohaterów. Spodziewał się, że jeśli Bakugo się o tym dowie, będzie klnął na kolorowowłosego i cały świat (nie zapominając o Midoriyi). I tak też było. Blondyn od razu po tej informacji zaczął krzyczeć na niego, Kirishimę, oberwało się również jednej ze sprzątaczek i kilku pracownikom. Ci próbowali go uspokoić, grożąc policją, ale ten im mówił, że jak na ten moment to on ma większy status, niż policja. Podchodzi to pod egoizm?

W przeciągu następnej godziny, do agencji przyszła Uraraka z Iidą. Tak samo jak inni, przejęli się sytuacją z All Mightem, więc natychmiastowo ruszyli do miejsca spotkania w tej sprawie. Dotarł tam również Kaminari, ku uciesze Eijiro. Przyjaciele od razu po męsku się przywitali, a Katsuki na to prychnął. Powód? Starał się ukryć swoją zazdrość.

- Jaki tłok się zrobił...

- Czego się dziwisz? Porwano All Mighta, każdy bohater chce pomóc.

- Gdybyś tego nie rozgłaśniał jak najszybciej, byłoby na pewno o wiele lepiej, Bakugo...

- Ryj, kamieniu!

- Przepraszam, możemy zaczynać? - Midnight weszła na jedno z biurek w pomieszczeniu, żeby przyciągnąć na siebie uwagę pozostałych (już i tak to robiła swoim strojem). - Proponuję zabrać głoś świadków i porwania. No, chodź na biurko, kochany~!

Była tu mowa o Todorokim. Co, jak co, ale on miał jeszcze godność, aby nie wchodzić  na to biedne biurko. Postanowił jedynie podejść bliżej. Tak, bohaterka pokazała swoje niezadowolenie, gdy Shoto nie zrobił tak, jak mu zasugerowała, jednak opuściła mu, biorąc pod uwagę czas, jaki zmarnowała swoim gadaniem.

- A więc... Ma ktoś pytania?

- Gdzie powinniśmy szukać porywacza?

- Mamy jakieś namiary na niego?

- Kim w ogóle jest porywacz?

- Jak doszło do porwania i dlaczego nie zareagowałeś?

- Bałeś się walczyć i uciekłeś?

- Ej, koniec z takimi pytaniami! - Kaminari starał się jakoś uspokoić ten tłum, który zaczął obarczać winą Todorokiego, a sam kolorowowłosy dziękował mu za to wzrokiem. Dopiero po kilku minutach można było kontynuować.

- Do porwania doszło nagle i nie miałem nawet szans na obronę. Zostałem ogłuszony, a All Might już od dawna był niezdolny do walki...

- Dobra, świetnie, jest coś jeszcze? Jeśli mamy znaleźdź porywacza, lepiej żebyśmy  wiedzieli jak on wygląda, co nie?

- O tym już pomyśleliśmy - w kilka sekund w całym pomieszczeniu zgasły światła, za to na ścianie pojawiły się dane oraz zdjęcie Izuku. Widząc je, Uraraka się zdziwiła, Todoroki odrobinę posmutniał, a Bakugo zrobił niezadowoloną minę.

- To porywacz?

- Tak, ale w naszym świecie znany jest jako... Zielony Mściciel.

- Zielony Mściciel?!

Większość bohaterów była w szoku. Jedynie piątka z nich wiedziała z kim naprawdę mają do czynienia i tak jakby byli już przyzwyczajeni do walki z nim. Pozostali zdawali się być nawet przerażeni tym faktem i w taki sposób zaczęła się wielka kłótnia, którą próbowano niemal natychmiast uciszyć i powstrzymać.

Większa część bohaterów stwierdziła, iż walka z Zielonym Mścicielem jest niczym płynięcie pod prąd. Tak, czy siak przegrają, dlatego nie mieli zamiaru próby podjęcia ratunku osoby z ich niewinnego dzieciństwa. Ich Katsuki zaliczył do tchórzy. Ci, którzy zostali (Tak na oko jakieś 7%) również mieli w oczach strach, jednak postanowili zostać. W końcu, co to za bohaterowie, którzy nie ratują ludzi w potrzebie?

- Jebani tchórze!

- Bakugo, maniery!

- Wypchaj się nimi, Iida!

- Więc... mamy jakiś plan? - Shoto odrobinę się zawahał, lecz po mniej niż minucie skinął głową w stronę bohatera, który zaliczał się do osób pomagających w akcji.

- Mamy w zapasie kilka planów. Jak na razie postaramy sięprzeszukać miasto, a naszym planem B będzie--

- JA~! - w całym pomieszczeniu nagle znów zrobiło się jasno. Jakaś kobieta (najpewniej bohaterka) stała w drzwiach, lśniąc niczym gwiazda. Nikt jej chyba nie kojarzył, oprócz... Kirishimy.

- Pani kabaczek?!

- Hejka, Red Riocie! Dawnośmy się nie widzieli, co?

Razem z panią w lśniącym stroju, bohaterów do poszukiwań było 13. Ta liczba musiała wystarczyć.

__________

Siema.

Ogólnie, to nie chciało mi się czekać do niedzieli, więc macie dzisiaj XDD

Wiecie, ostatnio (czytaj jakiś miesiąc, czy dwa temu) znalazłam pewien ciekawy wierszyk. Może nie być w temacie tego ff, ale on normalnie tak pasuje do naszego zmarłego przyjaciela, Tango.

Yogurt wychodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top