Rozdział uczenia się na błędach

Ludzie pamiętają wiele rzeczy. Te dobre, te złe... Zawsze tak było. Założmy, że pewien chłopiec upadł i stłókł sobie kolano. Płacze, jednak kiedy rana się zagoi, zostanie blizna, a on, patrząc na nią, przypomni sobie ten nieszczęsny upadek, pogrążając się w myślach, iż musi uważać na swoje kroki bardziej, niż przed tym upadkiem. Staje sie ostrożny, przesądny. Uczy się na popełnionych błędach, tak jak inni ludzie. Bohaterowie też uczą się na błędach i wyciągają z porażek lekcje, które zapamiętają do końca życia.

Letni wiatr, przesiąknięty był zapachem kwiatów. Mimo zbliżających się fali upałów, Uraraka miała na sobie bluzę, gdyż jej ciało nie przyzwyczaiło sie jeszcze do ciepła po wielodniowym urlopie, który spędziła u rodziców, prawie w ogóle nie wychodząc z domu. Wracając do siebie i swoich obowiązków, kompletnie zapomniała, że miała czekać na stacji, aż Kirishima i Tsuyu ją odbiorą. Zamiast tłoczyć się w przesiąkniętym o tej porze ludźmi peronem, poszła na około, trafiając na zupełnie obcy sobie teren. Orientacja w terenie trochę jej się pogorszyła. Nie martwiła się tym aż tak. Dzięki temu mogła zobaczyć przepiękne kwiaty, których tak dawno nie oglądała.

- Uraraka! Nareszcie Cię znaleźliśmy! - słysząc kilka metrów od siebie głos przyjaciela z liceum, brunetka odwróciła wzrok od kwiatów i skupiła go na dwóch osobach, idących pospiesznie w jej kierunku. Nie minęła chwila, a oni już stali obok niej.

- Miałaś czekać na stacji, kum.

- Tak, wiem, przepraszam... Te tłumy mnie przeraziły i musiałam stamtąd wyjść.

- Wiem, co czujesz. Sami przed chwilą się tam zgubiliśmy...

- Ty zgubiłeś, kum.

- Musisz przypominać...?

- Chodźmy, reszta pewnie się niecierpliwi czekaniem na nas - zaproponowała bohaterka, a jej towarzysze się zgodzili. Ruszyli w umówione miejsce.

- Jak było u rodziców? Mam nadzieję, że nadal są zdrowi - Kirishima zaczął temat, drapiąc się po szyi. Ostatnio pyłki szkodzą jego skórze, co powoduje u niego wysypkę. Katsuki mówi mu, żeby się czymś smarował, skoro go swędzi, ale czerwonowłosy nigdy go nie słucha, mówiąc, że samo kiedyś przejdzie.

- Tak, kazali wszystkich pozdrowić. Przywiozłam Wam nawet mochi domowej roboty od mamy!

- Jaka miła kobieta!

- Kum, racja.

- Jejku, nie było Cię tylko trzy tygodnie, a ja czuję się, jakby minął rok...

- Czas leci szybciej, gdy robisz coś, co lubisz. Reszta pewnie aż tak nie tęskniła... - westchnęła, omijając duży kamień, leżący na drodze.

- Gdzie tam! Nawet Pani Kabaczek kazała się poinformować, kiedy masz zamiar wrócić! Podobno chce się z nami spotkać i coś omówić.

- Uh, mam nadzieję, że nie zrobi podobnej akcji, jak wtedy...

- Musicie mnie w końcu z nią poznać, kum.

Cała trójka opuściła obrzeża i zamiast kwiecistych drzew, widzieli już tylko wysokie budynki oraz samochody. Z pomocą GPS-a znaleźli drogę do miejsca, gdzie mieli się spotkać. Powiedzmy, że było to małe przyjęcie z okazji powrotu Uravity i podskoczenia w rankingu bohaterów jednego z paczki. Dotarwszy na miejsce, bohaterka od razu znalazła trzech przyjaciół, siedzących przy jednym stole.

- Ile można łazić po mieście ze stacji, co?! - wydarł się Bakugo, kiedy podeszli do stołu. Uraraka cieszyła się, widząc go, ale jego wybuchowość niwelowała tą radość.

- Uspokój się! Wiesz ile ludzi stoi teraz na jednym peronie? Tego nie zliczysz nawet z pomocą kalkulatora!

- Zgadzam się z Kirishimą! - Yaoyarozu podniosła rękę, ani trochę nie zmieniając wyrazu twarzy. Pozostawała spokojna oraz opanowana, w przeciwieństwie do blondyna, który nie umiał nawet usiedzieć na swoim miejscu. Iida poszedł w ślady Momo i również podniósł rękę, machając nią, jakby był robotem.

- Dokładnie! Cieszmy się, że dotarli tu bezpiecznie! Bezpieczeństwo to podstawa!

- Dziękuję! Cieszę się, widząc chociaż część z Was! - Uraraka, Kirishima i Asui usiedli koło przyjaciół, denerwując tym blondyna, który miał przez to mało miejsca. - A gdzie Todoroki? Nie przyjdzie?

- On... Cóż... - wszyscy odwracali ze zdenerwowania wzrok od Uravity, nie chcąc odpowiadać jej na zadane pytanie. Wiedziała, co to oznacza.

- Oh... Czyli on nadal...?

- Wiesz, że się nie podda. Stał się uparty. Będzie go szukał, nawet jeśli zajmie mu to całe życie.

- Minęło prawie 5 lat... W wiadomościach mówili, że spadł z urwiska, myślałam, że sprawa się skończyła...

- Nie znaleźli ciała, więc został zarejestrowany jako zaginiony, kum.

- Bardziej poszukiwany, niż zaginiony - mruknął pod nosem Bakugo, patrząc przez okno na idących ulicą ludzi.

- Nie bądźmy tacy pesymistyczni! Od tamtego czasu jesteśmy silniejsi, to się najbardziej liczy! - czerwonowłosy chciał wszystkich rozweselić, ale niezbyt mu się to udało. Atmosfera już była przesiąknięta mrokiem.

- Założmy po prostu, że go nie ma. Przez tyle lat się nie pojawił, więc pewnie już go nie ma...

- Powiedzcie to Todorokiemu.

- Katsuki!

- Nie, on ma rację. Musimy mu wybić z głowy Zielonego Mściciela. Dostał jakiejś obsesji... Zamówmy coś. Nie będziemy przecież myśleć na pusty żołądek - brunetka chwyciła menu, a reszya popatrzyła sie na nią, jakby ta nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Wiedzieli, że to będzie najtrudniejsze zadanie, niż pokonanie jakiegokolwiek złoczyńcy.

- Chyba nie zdajesz sobie sprawy, co mówisz - powiedziała szeptem Momo, a reszta przytaknęła. Nawet sam Bakugo prawie niezauważalnie skinął głową.

- Czyli?

- Wiem, że nie byłam w to zamieszana i nie powinnam wiedzieć więcej, ale... Wiedziałam, że Todoroki-kun był zakochany w tym chłopcu, sam mi to powiedział... On pragnie rozwiązać tą sprawę, bez względu na wszystko. Raz nie spał kilka nocy z rzędu, bo myślał, że znalazł jakiś trop... Martwię się o niego...

- O rany...

- Kum, potwierdzam. Widziałam go niedawno w okolicy tamtego magazynu. Jest od dawna zamknięty, ale on chyba próbował tam wejść.

- Nie posądzajmy go o włamania! Wszak to bohater!

- Do dupy taki bohater, który nie umie poradzić sobie z przeszłością - Katsuki dalej patrzył w okno, jak zwykle marudząc i będąc niegrzecznym. W tej kwestii miał jednak rację. Nawet Iida wiedział, że blondyn mówi do rzeczy.

- Ale... Chyba coś możemy zrobić?

- Jak już chcesz mu pomagać, możesz od razu zacząć szukać Mściciela.

Zaciskając pod stołem na materiale swojej różowej sukienki pięści, Uraraka zrobiła minę, jakby naprawdę nie było sposobu, żeby pomóc Todorokiemu, który najwyraźniej stracił kontakt z rzeczywistością i upierał się przy nieistniejącym. Był chory? Coś musiało być na rzeczy, skoro tak nieustannie szuka. Ale... Czego on tak naprawdę szuka? Przecież to nie tak, że jest na tropie dużej bandy narkotykowej, nie naprawi tym świata, a już tym bardziej nigdy nie znajdzie upragnionego celu. Szukać niemożliwego do zdobycia i to w dodatku samotnie musi być naprawdę trudno.

Po jakimś czasie atmosfera się poprawiła i przyjaciele korzystali ze wspólnego czasu najlepiej jak mogli, nie wracając już do sprawy Mściciela, czy Todorokiego. Nim się obejrzeli, musieli sie rozstać, bo dochodziła godzina ich służb lub po prostu musieli załatwić inne ważne rzeczy. Pożegnali się radośnie. Niektórzy się odprowadzali, jednak Uraraka miała tego pecha, że nikt w jej stronę nie szedł. Musiała iść samotnie, ciągnąc za sobą walizkę i reklamówkę z ostatnią porcją domowego mochi. Inne dała przyjaciołom, ta ostatnia została dla... Todorokiego. I właśnie do niego miała zamiar pójść.

Bohaterka chciała mu pomóc. W sensie, nie w poszukiwaniach Zielonego Mściciela, a w oswojeniu się z myślą, że chłopaka, którego obdarował uczuciem już nie ma i raczej nigdy go znów nie spotka. Poza tym, złoczyńca i bohater raczej nie są parą idealną. Rozmyślając nad tym bardziej, w pewnym momencie zatrzymała się na środku chodnika, widząc jak ktoś zamaskowany wchodzi w ślepą uliczkę przy jakimś bloku. Niósł śmieci, dość pokaźnej wielkości.

Będąc już nauczoną, że to tylko jej wyobraźnia i tam wcale nie ma nic wyjątkowego, ruszyła dalej, kompletnie ignorując osobę, wyrzucającą swoje śmieci. Uraraka uczyła się na błędach, zupełnie, jak chłopiec z raną na kolanie.

__________

Hej, hej! 

Mamciu, dużo czasu minęło od zakończenia pierwszego sezonu tego opowiadania. W końcu jednak zebrałam się i napisałam rozdział. Podejrzewam, że będą one co tydzień lub dwa, bo wiecie, teraz są wakacje, a ja piszę jezzcze inne ff, chociaż mam nadzieję, że uda mi się pogodzić te dwa obiwiązki naraz.

Miłych wakacji Wam wszystkim~!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top