Rozdział ponownego spotkania

"Podobno wszyscy jesteśmy skłonni do zbrodni, gdy nadarzy się możliwość bezkarnego zabijania."

《***》

Biorąc kolejny łyk ciepłej herbaty, Izuku patrzył na Rihito, który spokojnie jadł jeden ze swoich posiłków. Był cały obolały i ledwo co udawało mu się trzymać w ręce widelec. Midoriya obserwował jego ruchy z rozbawieniem i uśmiechał się, gdy czteroręki upuśćił talerz na podłogę. Zielonowłosy nie mógł powstrzymać śmiechu, więc przez głośniki słyszało się jego rechot. Bardzo głośny oraz wkurzający rechot.


- Śmieszy cię to? - zapytał mężczyzna, osuwając się po ścianie i siadając na podłodze, aby chwilę odetchnąć.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo.

- Ciekawe, jak byś się zachował w mojej sytuacji...

- Nigdy nie będę w twojej sytuacji.

Zielonowłosy zaśmiał się do głośników, a mężczyzna ponownie mruknął pod nosem. Na jego szczęście, Izuku zbyt głośno się śmiał, aby to usłyszeć.

- Pozwolisz, że Cię na chwilę przeproszę, Rihito-kun. Muszę coś załatwić.

- Pewnie jak zwykle wrócisz jutro...

- Owszem.

Midoriya wyłączył wszystkie panele sterowania, a potem po przebraniu się wyszedł ze swojej kryjówki, kierując się do domu. Zanim tam dotrze, i tak minie jakaś godzina. Nie był tym zadowolony, ale szczęśliwie jutro nie idzie do pracy. Właśnie dlatego uwielbiał wtorki.

《***》

Budząc się rano, koło godziny ósmej, wstał, zrobił sobie śniadanie i usiadł na kanapie, wlączając telewizor. Za kilka minut miały rozpocząć się wiadomości, na które Midoriya nie mógł się doczekać. Kiedy już się one zaczęły, wsłuchał się on uważnie w głos i ani ważył się poruszyć.

- Witamy państwa w porannych wiadomościach. Pogoda dzisiaj nie przekroczy więcej, niż 22°, co oznacza słoneczny dzień, bez deszczu.

- Dokładnie. To chyba jedyna dobra wiadomość tego dnia - powiedział mężczyzna w telewizji, spoglądając na swoje notatki. - Ingeniun po walce z Zielonym Mścicielem wylądował w szpitalu. Jego obrażenia nie były poważne, ale stracił przytomność.

- Dodatkowo, 3 dni temu znaleziono w jednym ze śmietników przy stacji Hamami spalone zwłoki. Nie wiadomo do kogo one należą, ale to się okaże po sekcji zwłok.

- Zaginął również mężczyzna, Rihito, lat 24. Znak rozpoznawczy: cztery ręce. Gdyby ktoś zobaczył tego mężczyznę, prosimy dzwonić na policję.

W tym samym momencie, gdy pokazano zdjęcie mężczyzny w telewizji, do drzwi ktoś zapukał, co zdziwiło trochę Izuku. Chwilę jednak zajęło mu pojęcie, że mógł to być Tango. Bez zawachania otworzył mu drzwi, za którymi stał nie kto inny, jak Seo. Z pudełkiem pizzy.

- Hej, Midoriya!

- Seo-kun... po co ci ta pizza?

- Cóż... Mam dla ciebie wiadomość - słysząc to zdanie od przyjaciela, zielonowłosy wiedział, że blondyn zrobił coś głupiego.

- Co zrobiłeś?

- E... mam pizzę...

- CO ZROBIŁEŚ?

- Ech... - domownik wpuścił do środka swojego gościa, a on po zdjęciu butów i odłożeniu kartonu, wyjął z kieszeni worek z... czerwono-białymi włosami.

- Skąd to masz?

- To... jest tego chłopaka...

- POWALIŁO CIĘ?! - Midoriya sięgnął po najbliższą łyżkę do zupy i energicznymi ruchami zaczął bić blondyna po głowie. - JESTEŚ AŻ TAK GŁUPI?! WSTYD MI ZA CIEBIE!

- Proszę, nie bij! To do twojego ołtarzyka!

- JAKIEGO OŁTARZYKA?! JESTEŚ CHYBA CHORY!

Przez następne dwadzieścia minut zielonowłosy bił Tango po głowie, aż ten nie poddał się. Upadł na kolana i błagalnym głosem prosił Izuku, aby przestał. O mało co się nie rozpłakał. Po tej akcji usiadł razem z przyjacielem na kanapę i trzymał w ręce worek z włosami nieznajomego chłopaka, a w drugiej kawałek pizzy. Seo za to oglądał wiadomości.

- Jakim cudem je zdobyłeś?

- Cóż... nie było łatwo. Musiałem to zrobić dyskretnie i no... ostrożnie. Więc obciąłem mu włosy w zatłoczonym pociągu.

- Złapał cię?

- Na szczęście zdążyłem uciec, zanim to zauważył...

- Ciesz się - dzwudziestwolatek odłożył worek z włosami i ugryzł kawałek jeszcze ciepłej pizzy.

- Ale nie jesteś zły?

- Zamknij się.

- Okej...

《***》

- Jebany przychlast!

- Przecież przeprosiłem! - Kirishima i Bakugo od paru minut na siebie krzyczeli (a dokładniej, to Katsuki krzyczał), bo czerwonowłosy wylał niechcący na blondyna wodę.

- Gówno znaczą twoje przeprosiny!

- Uciszycie się wreszcie? - Todoroki miał dzisiaj złu humor. Nie dość, że ktoś z ulicy zniszczył mu fryzurę, to teraz jeszcze musi słuchać krzyków swoich przyjaciół. Bolała go od tego głową.

- Todoroki ma rację. To irytuje.

- Dokładnie... Cieszmy się, że Iida wyszedł ze szpitala i--

- Nie mam na to ochoty! Właściwie, co ja tu robię?!

- Też się zastanawiam...

Uraraka myślała, że pójście do kawiarni poprawi Iidzie humor, a jedynie spowodowały kłótnie. Nie tego się spodziewała. Jej celem nie były krzyki, lecz bliższe pojednanie się. Oczywiście wszystkim mógł nie podobać się ten pomysł, ale nic nie mogła na to poradzić. Choćby nie wiadomo, jak się starała, Bakugo się z jej powodu nie zmieni. Owszem, jego charakter pozostawiał wiele do życzenia, a jednak innego Bakugo nie mogła sobie wyobrazić.

- Skoro już tu jesteśmy, co myślicie o tym mężczyźnie, który wczoraj przyszedł? Wierzycie, że to All Might?

- Ja nie.

- To chyba wiadome, Bakugo...

- Morda!

- Ech... - Uraraka podparła się łokćmi o blat stołu i myślami wracała do zdarzeń sprzed kilku dni. Przypomniała sobie o chłopaku, któremu pomogła wynieść śmieci. Nie wiedziała czemu akurat on wlazł w jej myśli, więc to zignorowała.

W pewnym momencie do kawiarni wszedł blondwłosy chłopak. Wyglądał dość zwyczajnie i nic nie wskazywało na to, że coś może się wydarzyć. Ale się wydarzyło. Todoroki od razu poznał tego chłopaka, dlatego powolnym krokiem zaczął iść w jego stronę, aby ten go nie zauważył. To się jednak nie udało, bo nieznajomy od razu zaczął uciekać, jakby był w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

- Hej, zatrzymaj się!

Nieszkodliwy chód zamienił się w pewnym momencie w gonitwę. Za swoim przyjacielem ruszyli także inni, choć nie wiedzieli w jakim celu biegną.

- Izuku! Pomocy, biją! - blondyn po kilku sekundowej ucieczce schował się za jakimś innym chłopakiem. Dopiero po zatrzymaniu się, Shoto zauważył z kim ma do czynienia.

To wszystko wydawało się snem. Todoroki nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Znów spotkał tajemniczego chłopaka ze sklepu, który tak bardzo go zauroczył. Tak bardzo był szczęśliwy, że zapomniał o gonieniu tamtego blondyna. Aktualnie skupił się na pięknych, zielonych oczach.

- Em... hej? - pierwszy odezwał się zielonowłosy. Chłopak za nim tylko walnął się w czoło. Todoroki w tym czasie był w siódmym niebie.

- Cześć. Znów się spotykamy.

- Racja... Bo... widzisz... goniłeś mojego przyjaciela. Dlaczego?

- Ej, no! Incognito jestem!

- Ach, to... nieważne.

- Okej... Cóż... może... byłoby nam łatwiej, znając swoje imiona?

- O, jasne. Shoto Todoroki - kolorowowłosy wyciągnął ku niemu dłoń, którą po chwili uścisnął. Obaj poczuli między sobą przepływ energii.

- Izuku---

- Gdzie jesteś, mieszańcu?!

Trójka mężczyzna spojrzała w stronę Todorokiego, w którą biegło conajmniej 4 ludzi. Midoriya rozpoznał wśród nich jedną osobę i chciał jak najszybciej odejść. Nałożył swój kaptur, odwrócił się i zaczął iść przed siebie.

- Czekaj! - kolorowowłosy złapał chłopaka za ramię, nie pozwalając mu iść dalej. - Dlaczego idziesz?

- Ja... muszę...

- Proszę, zostań.

- N-nie mogę...

- Izuku, co ty wyprawiasz? Teraz chcesz uciekać?

- Przestraszyłeś się czegoś?

- Mieszańcu! - przed rozmawiającymi mężczyznami stanął groźnie wyglądający blondyn, który wydawał się zły. - Z kim, do cholery rozmawiasz?

- Ze znajomym. To jest---

Todoroki chciał przedstawić przyjaciołom chłopaka, w którym tak się zauroczył, ale okazało się, ce przed nim nikogo nie było. Zdziwiło to młodego bohatera. Jeszcze przed chwilą rozmawiał z Izuku, a teraz zastanawiał się, gdzie zielonowłosy mógł uciec. Nie znaczyło to jednak, że uznać to za zmarnowaną szansę.

- Todoroki, gdzie ten chłopak? - Kirishima stanął obok przyjaciela i tak samo, jak on patrzył w pustą ulicę przed sobą. - Przecież tu był.

- Ha, ha! Spierdolił ci!

- To pewnie twoja wina, Bakugo!

- Że co?!

- Pewnie się ciebie przestraszył!

- Zamknij ryj!

Todoroki patrzył na ulicę i ze smutnym wyrazem twarzy zaczął wracać do kawiarni, gdzie zostawił swoje rzeczy. Miał zepsuty humor i teraz chyba kawa mogła to naprawić.

- Nie martw się, Todoroki. Na pewno go jeszcze spotkasz.

- Uraraka ma rację! To tylko kwestia przypadku!

- Obyście mieli rację...

______________

Witam!

Mam nadzieję, że wybaczcie mi tą długą nieobecność. Sorka. Byłam zbyt leniwa, żeby przepisać rozdział do końca xd

Myślę, że teraz rozdziały powinny być co tydzień, ale pewności nie mam.

Bayo~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top