3. Idealne życie

- Jakie smaki shaków? - spytała sprzedawczyni.

- Czekoladowy i jagodowy - odparł Hawks. Dziewczyna podała cenę i bohater jej zapłacił, po czym ona poszła robić zamówione przez niego napoje. Na szczęście, mimo że był teraz oficjalnie drugim najlepszym bohaterem w Japonii, nikt nie szalał ze szczęścia na jego widok. Nie musiał aż tak użerać się ze swoją sławą. Po chwili sprzedawczyni wróciła i podała mu oba zamówione napoje. Hawks uśmiechnął się do niej przelotnie.

- Dzięki. Miłej pracy! - zawołał, za co dziewczyna podziękowała i również odwzajemniła uśmiech. Hawks odszedł od okienka, kierując się w stronę parku. To właśnie tam po pracy miał się spotkać ze swoją rodziną.

Keigo wszedł do parku i, zgodnie z tym, jak się umówili, zaczekał przy wejściu. Nie mógł się powstrzymać i zaczął popijać swojego jagodowego shake'a, czekając na Dabiego i ich syna. Było cholernie gorąco, więc uznał, że skoro miał jeszcze trochę czasu, to kupi Toyi i sobie te chłodzące, boskie napoje, żeby choć trochę się ochłodzić.

Po paru minutach Hawks spostrzegł, jak Dabi, z maseczką na twarzy i w białej bluzce z długim rękawem przekracza wejście do parku. Oprócz tego Toya miał na sobie tylko długie, białe dżinsowe spodnie. Przez swoje białe włosy i świecące słońce, kiedy wszedł, wyglądał dosłownie jak świecąca na biało ludzka pochodnia. Albo gwiazda. Jedynym wyróżniającym się elementem była jego czarna maseczka na twarzy, czarne okulary przeciwsłoneczne i buty w czarno-białą kratkę.

Na jego widok Hawks poczuł niemiłe ukłucie w sercu. Pomysł spaceru wyszedł od Toyi. Keigo uwielbiał spacerować w tak piękną pogodę, ale nie proponował tego zbyt często, bo doskonale wiedział, że zniszczona przez jego własny dar skóra Dabiego niezbyt dobrze znosiła wystawienie na działanie wysokiej temperatury i słońce.

Toya jednak wiedział, jak bardzo Hawks uwielbia ich spacery, więc często się poświęcał i nawet sam je proponował. Wytrzymywał wtedy bohatersko ból, jaki sprawiało mu wystawienie jego pomarszczonej, spalonej skóry na słońce. A czasami, tak jak teraz, ubierał się tak, aby ograniczyć jak najbardziej kontakt swojej skóry ze słońcem.

Niestety, nie było to idealne rozwiązanie. Może i słońce nie parzyło jego blizn, ale za to gdy w ciepły dzień był tak ubrany, było mu gorąco, jak każdemu, temperatura jego ciała podnosiła się i Dabi cierpiał wtedy nie z powodu słońca, a przez zbyt wysoką temperaturę właśnie. Jednak chwile spędzone w towarzystwie ukochanych dostatecznie wynagradzały mu to wszystko. Gdy tylko Hawks ich spostrzegł, skierował się w ich stronę.

- Hej, płomyczku! - zawołał Keigo, wyciągając w górę rękę, w której trzymał czekoladowy shake. Dabi zauważył go i jednocześnie zacisnął mocniej dłonie na poręczy wózka.

- Mówiłem ci, że masz mnie tak nie nazywać - powiedział Dabi, gdy Hawks się do nich zbliżył.

- Jasne, jasne, mi też cię miło widzieć po całym dniu - odparł Keigo. Następnie stanął obok Toyi, pochylił się ku niemu i złożył na jego ustach lekki pocałunek. Dabi mimowolnie uśmiechnął się, podczas gdy Hawks pochylił się i zajrzał do wózka, w którym leżał sobie ich synek, Hikari.

- Podniosłem mu budkę, żeby słońce go nie raziło - powiedział Dabi. W tym czasie Keigo podał mu jego czekoladowy shake.

- Kupiłem dla nas przed chwilą - powiedział.

- Dzięki - odparł Dabi, zabierając shake i pociągając spory łyk. Następnie odetchnął. - Takiego orzeźwienia było mi trzeba. Uwielbiam czekoladę - dodał. W tym czasie Hawks wyciągnął w stronę swojego synka dłoń. Hikari złapał go za palec i uśmiechnął się radośnie.

- No cieść, maluchu! Jak tam się tatuś Dabi tobą zajmował? - spytał Hawks. Hikari wciąż z uśmiechem przyglądał się swojemu bohaterskiemu ojcu. - Sądząc po twojej zadowolonej minie, chyba nie najgorzej, co, mój mały książę? - spytał. Hikari ponownie się uśmiechnął. Hawks zabrał swój palec i zamiast tego połaskotał lekko ich synka w brzuszek. - A ty jak zajmowałeś się tatusiem, co? Pewnie bohatersko, jak na małego bohatera przystało - dodał z uśmiechem. Dabi wziął kolejny łyk shake'a, po czym znów się odezwał.

- A może on wcale nie będzie bohaterem, tylko złoczyńcą? Po drugim tacie? - spytał Dabi. Hawks wyprostował się i spojrzał z powagą na Toyę.

- Nawet tak nie żartuj - odparł Keigo. Dabi w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. - Nie śmiej się - zbeształ go Hawks.

- Nie śmieję się - stwierdził Dabi, unosząc ręce w obronnym geście.

- Tsa, jasne, myślisz, że jak sobie założysz maseczkę, to ja nie zauważę, jak ze mnie lejesz bekę? Po tylu latach nauczyłem się już rozpoznawać twoje reakcje, więc wal się - odparł Hawks.

- Proszę, proszę, a to mnie upominasz, gdy źle się odzywam przy dziecku! - zawołał Dabi. Hawks, zdenerwowany uwagą Toyi, a także tym, że miał on w sumie rację, zacisnął wolną dłoń w pięść.

- To twoja wina! Przejmuję od ciebie złe nawyki! - odparł Hawks.

- Widać ja wyszedłem ze świata złoczyńców, ale złoczyńca nie wyszedł ze mnie - powiedział Dabi. Hawks westchnął.

- Przestań ciągle o tym gadać. Dzięki temu wszystkiemu, co się stało, nie musisz już dłużej być złoczyńcą. Udało nam się zmienić społeczeństwo bez kolejnych ofiar i zapewnić tobie i reszcie ligi odpowiednią pomoc, nawet Shigarakiemu. Wszystko dobrze się skończyło, na szczęście. Czy musimy tyle razy do tego wracać? - spytał Hawks. Dabi ponownie wzruszył ramionami.

- Ja tam lubię z tego żartować - odparł.

- Zauważyłem już, że lubisz żartować z wielu rzeczy. Nawet z tych poważnych - powiedział Hawks.

- Przeszkadza ci to? - spytał Dabi.

- Jeśli mam być szczery, to tak, czasami mi to przeszkadza. Ale znacznie częściej uwielbiam w tobie tą cechę. To, że nawet w najgorszej sytuacji potrafisz rzucić żartem, który mnie rozbawi i rozładuje atmosferę. Poza tym nauczyłem się już akceptować niektóre twoje wady - wyjaśnił Hawks.

- Moje wady? A więc ja mam niby jakieś wady? - spytał Dabi, udając zaskoczenie w swoim głosie. Keigo uśmiechnął się lekko.

- O tak, i to całkiem sporo - odparł. Dabi uśmiechnął się złożliwie.

- Żebym ja nie zaczął ci opowiadać o twoich wadach, ptaszyno - stwierdził były złoczyńca. Hawks zrobił oburzoną, zdziwioną, wręcz zszokowaną minę.

- To ja mam jakieś wady? - spytał niewinnym głosem. Dabi prychnął.

- Oczywiście! Całe mnóstwo! - odparł.

- Niby jakie? - spytał Hawks, wciąż brzmiąc, jakby nie dowierzał słowom swojego partnera.

- Mam teraz wymienić wszystkie? - zapytał Dabi.

- Tak - odparł Keigo, krzyżując ręce i uśmiechając się lekko.

- Tak wszystkie naraz? Za dużo wymieniania, za mało czasu - odparł Dabi, nadal złośliwie się uśmiechając. Keigo prychnął.

- Tsa, akurat, ja po prostu nie mam wad! - zawołał bohater. Były złoczyńca przewrócił oczyma.

- Jasne, jasne, wmawiaj to sobie. Ale mogę ci pokazać, że tak nie jest - odparł Dabi. Hawks uniósł lekko jedną brew.

- Doprawdy? No to śmiało! - stwierdził bohater.

- Mogę wymienić kilka twoich wad, jak już mówiłem, na wymienianie wszystkich nie mam ochoty ani czasu - odparł Dabi.

- No dobrze, ja cały czas czekam na te moje "wady" - powiedział Hawks.

- Chrapiesz. Czasami aż nie da się wytrzymać - powiedział Dabi. Hawks poczuł się lekko dotknięty tą uwagą.

- Ty też! I to na pewno dużo gorzej! - odparł Hawks.

- Tak, ale ja mam na to wytłumaczenie! Wiesz, że ogień uszkodził mi drogi oddechowe! A ty chrapiesz tak, że raz obudził się przez to Hikari! - zawołał Dabi.

- Nieprawda!

- Prawda!

- Nieprawda! - zawołał Hawks, wciąż upierając się przy swoim. Dabi westchnął.

- Prawda. Traf chciał, że akurat wtedy miałem dość i chciałem nagrać, jak chrapiesz, na telefon, dzięki temu miałbym dowód - odparł Toya.

- Ale nie masz teraz żadnego dowodu - powiedział Hawks.

- Nie, i tutaj wkracza twoja kolejna wada związana z sypialnią - stwierdził Dabi.

- Mam jakieś wady w sypialni? - zapytał Kiego, unosząc dwuznacznie brwi. Toya pokręcił z dezaprobatą głową.

- Niestety, ale tak. Nawet ty nie jesteś ideałem, ptaszyno. Jeśli nie ściągasz swoich piór do łóżka, to muszę się dzielić miejscem z twoimi skrzydłami, a nawet jeśli je zdejmiesz, to wystarczy, że coś ci się przyśni, sen dobry, zły, miły, niemiły, obojętnie. ALE ZAWSZE JEST RYZYKO, ŻE TWOJE PIÓRA ZACZNĄ SZALEĆ I COŚ KOMUŚ NIMI ZROBISZ! I wtedy właśnie chyba intensywnie o czymś śniłeś, bo kilka twoich piór zaczęło latać po pokoju jak szalone, a jedno z nich wleciało mi w dłoń, zraniło mnie i przez to upuściłem telefon, który się zepsuł. Nie pomógł mu fakt, że w locie uderzyło go jeszcze jedno twoje pióro. A na to to już akurat masz dowody, w końcu obudziłeś się wtedy, zobaczyłeś, że krew mi leci z przecięcia na dłoni, twoje pióra latały jak oszalałe i w jednej chwili opadły. Ale jedno już tkwiło w mojej dłoni, drugie w roztrzaskanym telefonie, więc każdy by w mig pojął, co się stało. A z pokoju obok dochodził płacz Hikariego, którego obudziło twoje chrapanie - powiedział Dabi.

- A skąd wiesz, że to moje chrapanie go obudziło, a nie całe to zamieszanie? - spytał Hawks. Toya westchnął.

- Tłumaczyłem ci to już wtedy, i od tego czasu jeszcze kilka razy to powtarzałem. Hikari zaczął płakać wcześniej, zanim to wszystko się stało. Właśnie miałem skończyć nagrywać i do niego iść, ale zaatakowały mnie twoje pióra - odparł Dabi. Hawks zamilkł. - Pogódź się z faktami, Kei. Mam wymieniać dalej? - spytał Toya. Keigo nie wydawał się już być taki pewny siebie.

- Ale przecież wiesz, że robię wszystko, żeby nie skrzywdzić nikogo swoimi piórami! Dlatego staram się je zrzucać przed snem, żeby nie przeszkadzały ci w łóżku! - zawołał Hawks, przejęty słowami Dabiego. Toya przysunął się do Keigo i objął go.

- Hej, hej, spokojnie, ptaszyno. Chyba oboje wiemy, że na początku to były tylko żarty i przekomarzanie się z naszej strony? Przepraszam, chyba za bardzo na ciebie wjechałem. Tak naprawdę to wszystko nie przeszkadza mi prawie w ogóle. Kocham cię, Kei. Nawet, kiedy chrapiesz i atakujesz mnie przez sen swoimi piórami - powiedział Dabi. Hawks odchylił nieco głowę do tyłu i spojrzał Dabiemu w oczy, uśmiechając się lekko.

- Nie masz pojęcia, jak cieszą mnie twoje słowa. Zwłaszcza te o kochaniu mnie - powiedział Hawks. Dabi również się uśmiechnął.

- Będę to powtarzał do znudzenia, przez całe nasze życie - odparł.

- Nigdy mi się nie znudzi słuchanie tego - powiedział Hawks. Oparł ręce o klatkę piersiową Dabiego.

- Bardzo mnie to cieszy - stwierdził Dabi, po czym ponownie przysunął się do Keigo. Hawks, przeczuwając, co się zaraz stanie, przymknął lekko oczy. Już po chwili poczuł na swoich wargach delikatny dotyk ust Dabiego. Niemalże od razu rozsunął usta, pozwalając byłemu złoczyńcy pogłębić ich pocałunek. Był przyjemny, jak zawsze, pełen miłości i czułości. Nie trwał jednak zbyt długo. Już po chwili dało się słyszeć głośne gaworzenie. Odsunęli się od siebie i niemal jednocześnie spojrzeli na swojego synka.

- Hej mały, co jest? - spytał Hawks, pochylając się nad Hikarim. Chłopiec przycichł i popatrzył na swojego ojca. - Uśmiechnął się! Dabi, widziałeś?! Uśmiechnął się! - zawołał bohater, prostując się nagle. Wskazał na chłopca i popatrzył na Dabiego. - Widziałeś, prawda? - spytał Hawks. Dabi skrzyżował ręce i pokręcił lekko głową.

- Dobrze wiesz, że jest jeszcze za mały, żeby umiał się uśmiechać - odparł Dabi, samemu również lekko się uśmiechając. Hawks skrzyżował ręce i spiorunował swojego partnera wzrokiem.

- Nie znasz się! A właśnie, że on się do mnie uśmiechnął! - zawołał Hawks. Dabi jedynie uśmiechnął się szerzej i jeszcze raz pokręcił głową.

- No niech ci będzie, ptaszku - odparł jedynie. Hawks posłał mu radosny uśmiech, po czym odwrócił się i pochylił do ich synka. Zajrzał do dziecięcego wózka i zaczął bawić się z Hikarim, mówiąc do niego przy tym w ten uroczy, dziecięcy sposób. - To co, idziemy na spacer? - spytał Dabi. Hawks spojrzał na swojego ukochanego, po czym znów się wyprostował.

- Pewnie. Mogę pchać wózek? - spytał Hawks. Dabi skinął głową i przekazał wózek bohaterowi. Już po chwili ruszyli na swój spacer po parku. Szli obok siebie, Hawks pchał wózek z ich synkiem, który leżał sobie spokojnie i rozglądał się jedynie co jakiś czas po otoczeniu.

Dabi i Hawks spacerowali obok siebie, rozmawiając ze sobą i, co jakiś czas, zagadując synka. Świetnie się ze sobą bawili. Byli w sobie zakochani, stanowili udaną parę, Dabi otrzymał możliwość zrehabilitowania się i życia jako normalny członek społeczeństwa, mieli wspaniałego synka... Ich życie było idealne. Hawks pracował jako bohater. Zarabiał mnóstwo pieniędzy, więc Dabi nie musiał chodzić do pracy. Poza tym i tak, jako były złoczyńca, nie miał zbyt wielu umiejętności przydatnych w jakiejkolwiek pracy. Zamiast tego więc Dabi opiekował się głównie Hikarim i zajmował domem (Dabi jako idealny pan domu, dla Hawksa to było coś pięknego). Ich życie było naprawdę idealne, wszystko dobrze się ułożyło, a oni nareszcie mogli żyć razem, w pełni szczęśliwi...

~*~

Nieprzyjemny dźwięk przerwał ciszę. Budzik. Hawks natychmiast sięgnął ręką, aby go wyłączyć. Przemknęło mu przez chwilę przez myśl, żeby pospać jeszcze trochę, ale szybko ją odegnał. Nie miał na to czasu. Musiał zająć się dzieckiem oraz realizowaniem swojego planu.

Wstał więc i przeciągnął się, prostując przy tym skrzydła. Tej nocy wyjątkowo zasnął z nimi, nie odłączając ich. Choć ostatnio robił to coraz częściej. Musiał w końcu zawsze być gotów na wszystko. Nigdy nie było wiadomo, kiedy któryś z tych zakłamanych bohaterów, przebrzydłych, społecznych gnid, spróbuje skrzywdzić jego, lub, co gorsza, Hikariego.

Przetarł oczy i poczuł coś mokrego. Spojrzał na swoje dłonie i ze zdziwieniem spostrzegł, że są trochę mokre. Hawks szybko wziął telefon i przejrzał się w nim. Miał czerwone, mokre oczy. Zupełnie jakby... Jakby płakał.

W tej samej chwili przypomniał sobie swój sen, i łzy na nowo popłynęły z jego oczu. To był tak piękny sen... Tak piękny... Dlaczego, do cholery, on nie może być prawdą?! Dlaczego nasze życie nie mogło tak wyglądać?! - myślał zrozpaczony, zaciskając dłonie w pięści. Trwał tak, na zmianę płakał i łkał, zaciskając pięści, dusząc w sobie krzyk i łzy, dopóki do jego uszu nie dotarł płacz Hikariego.

Miał ochotę dalej tam siedzieć i użalać się nad swoim losem, ale wiedział, że nie ma na to czasu. Musiał wziąć się w garść. To tyle, jeśli chodzi o jego żałobę. Nie mógł pozwolić sobie na nic więcej, nie mógł nawet zabić się, żeby dołączyć do Dabiego. Choć nie chciał tego, to los tak zadecydował i on MUSIAŁ żyć, musiał wychować ich synka i zapewnić mu jak najlepszą przyszłość w nowym, naprawionym społeczeństwie. Po prostu MUSIAŁ wziąć się w garść i zrobić to wszystko. Dla siebie. Dla Dabiego. Dla ich synka.

~*~

Po nakarmieniu Hikari na szczęście ponownie zasnął. Przynajmniej był naprawdę dobrym, grzecznym i cichym dzieckiem. Przed narodzinami Hikariego Hawks przeczytał mnóstwo książek o dzieciach, wychowaniu, i jak być dobrym rodzicem. To z nich dowiedział się, że dzieci to kochane istoty, ale potrafią być potworami. Pomimo tego, że się je kochało, potrafiły doprowadzić do szaleństwa i czasem zwyczajnie miało się ich dość. Hawks czytał o tym, ile czasu pochłaniają takie dzieci, jak potrafią być głośne, nieznośne, marudne i problematyczne.

Hikari jednak nie był taki, za co Hawks był wdzięczny. Mógł przynajmniej w spokoju planować swoją zemstę i naprawę społeczeństwa. Teraz, gdy Hikari spał, Keigo przysiadł przy biurku, z zamiarem spisania odpowiedniej listy. Listy bohaterów, których należy WYELIMINOWAĆ.

Kiedyś razem z Dabim rozmawiali o tym, jak powinna wyglądać przemiana i naprawa społeczeństwa. Razem doszli do wniosku, że pierwszym krokiem powinno być zabicie wszystkich zepsutych, zbyt wpływowych bohaterów, którzy mogliby przeszkodzić we wprowadzeniu zmian. Najpierw bowiem należało wyeliminować wszystkie duże przeszkody na swojej drodze.

Na szczęście wielu bohaterów zginęło podczas walk ze "złoczyńcami", miał zatem ułatwione zadanie. Niestety, lista, którą kiedyś sporządził z Dabim, zniknęła gdzieś w całym tym zamieszaniu, pełnym chaosu i śmierci. Usiadł i zaczął zatem spisywać nazwiska osób, których należało się pozbyć, a które nie zginęły podczas walki. Zajęło mu to jakieś dwadzieścia minut. Zrobił to szybko, bo wiedział, kogo z żywych powinien jeszcze usunąć. Wreszcie lista powstała. Otwierało ją oczywiście jedno imię. Napisane dość krzywo, bo Hawks, pisząc, ledwo panował nad swoją nienawiścią. Lista wyglądała następująco:

E N D E A VO R

Personel UA: Nezo, Thirteen, All Might, Aizawa, Present Mic, Cementoss, Snipe, Ectoplazm, Recovery Girl, Lunch Rush, Hound Dog

Proheroes: LeMilijon, Suneater, Edgeshot, Ryukyu, Shishido, Fat Gum, Mandalay, Hound Dog, Wash, Gunhead, Backdraft, Death Arms, Majestic, Crust, Fourth Kind, Gunhead, Bubble Girl, Native, Selkie, Sirius, The Fly, Ragdoll, Uwabami, Yoroi Musha

Gdy Hawks skończył, oparł się na krześle i przez chwilę przyglądał się swojej liście. Była znacznie krótsza niż ta, którą ułożył z Dabim, głównie dlatego, że większość bohaterów zginęła podczas walki, Keigo miał zatem poniekąd ułatwione zadanie. Nie zmieniało to jednak tego, że wciąż musiał w jakiś skuteczny sposób wyeliminować kilkoro czołowych bohaterów. Musiał ułożyć dobry plan, aby nie zaprzepaścić dziedzictwa Dabiego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top