Rozdział 51: Wampir.

Podeszłam do okna na parterze i powoli otworzyłam je najciszej jak potrafiłam. Rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu do którego prowadziło okno, oceniając stan sytuacji wskoczyłam przez nie a zaraz za mną brunetka. Wyjęłyśmy prawie równocześnie swoje bronie i zaczęłyśmy badać teren, od razu w oczy rzuciła mi się karteczka leżąca na blacie w kuchni. Podeszłam bliżej i chwyciłam skrawek papieru.

Emily
My z tatą wychodzimy, wrócimy późno w nocy albo rano.
Sofi poszła do koleżanki więc macie cały dom dla siebie. Zajmij się Cristianem:
Najpóźniej o północy może iść spać.
Kochamy was, i przepraszamy że masz zajęty wieczór.

Phi... Urocze. Machnęłam ręką w stronę brunetki, dając jej tym samym znak że coś znalazłam. Brązowooka podeszła do mnie natychmiast.

-Co jest?-spytała przejeżdżając ostrym narzędziem po ścianie obok nas.

-Wychodzi na to że w domu są dwie osoby. Jakaś dziewczyna i z tego co wnioskuje to jej młodszy brat.

-Mam pomysł!-pisnęła uradowana-Zaciągnijmy ich tutaj, i zabijemy razem. Niech patrzą jak rodzeństwo cierpi.

Tylko skinęłam głową na propozycję przyjaciółki, i obydwie ruszyłyśmy na piętro w poszukiwaniu naszych ofiar.  Otworzyłam pierwsze napotkane dębowe drzwi. Bingo!
Na łóżku siedziała niebieskowłosa dziewczyna z telefonem przy uchu. Wyglądała na zadowoloną. Podeszłam do niej od tyło i przyłożyłam jej nóż do gardła, a drugą ręką powoli zabrałam telefon i rozłączyłam go.

-Bądź grzeczna.-wyszeptałam do jej ucha delikatnie je przygryzając, na co dziewczyna wzdrygał się i niemrawo przytaknęła skinieniem głowy.

Chwyciłam dziewczyną za ramie i nie odrywając ostrza od jej gardła ruszyłam z nią w stronę salonu skąd dobiegał wkurwiony głos Ash. Kiedy zeszłyśmy do wyżej wymienionego pokoju ujrzałyśmy brunetkę kłócąca się z na oko piętnasto letnim chłopakiem...zaraz zaraz. Piętnaście? No to widzę że  chłopak ma przejebane u starych. Podeszłam bliżej i usadowiłam Emily na krześle na przeciwko jej brata i przywiązałam grubym sznurem, usiadłam okrakiem na kolanach chłopaka a Ashley puki co tylko przyglądała się moim poczynaniom.

-Powiedz mi, ile masz lat?-spytałam głaszcząc blondyna po policzku.

-Czternaście.-odpowiedział lustrując mnie wzrokiem. W oczach chłopaka dojrzałam coś dziwnego, nie było w nich strachu...raczej ciekawość, ekscytację, podniecenie. To ciekawa reakcja, ale postanowiłam go jednak zapytać.

-Nie boisz się nas?-przejechałam ostrzem od jego oka do brody nie naruszając skóry.

-Nie.-odpowiedział krótko-Jestem ciekawy co zrobicie.

Byłam mocno zdziwiona zachowaniem rówieśnika, ale i zaintrygowana. Zeszłam z kolan chłopaka i obracając sztylet w palcach, wolnym krokiem podchodziłam do niebieskowłosej. Chwyciłam w dłoń jej błękitne włosy i szybkim ruchem obciełam je raniąc przy tym samym jej ucho. Podeszłam przodem do zalanej łzami nastolatki, chwyciłam ją za kołnież i przeciełam w zdłóż jej bluzkę a następnie stanik. Rozłożyłam jej nogi i unkękłam poniędzy nimi, jeździłam dłonią po jej brzuchu oraz klatce piezsiowej, czasem drażniąc paznokciami piersi. Wyjęłam ostrze i kreśliłam na jej ciele linie tworzące moją frazę na brzuchu a pentagram na klatce piersiowej.

-Pięknie wyszło.-powiedziałam sama do siebie rozmazując krew wypływającą z ran.

-Nie zaprzeczę.-wyszczeżyła się brunetka.

-Zajmij się chłopakiem, ja się jeszcze chwilę pobawię.-wymruczałam, po czym przejechałam językiem po brzuchu przerażonej dziewczyny.

Zsunęłam z niej spodnie, ukazując zgrabne nogi oraz koronkowe stringi. Ugryzłam delikatnie jej udo nie wysuwając kłów po czym wbiłam płynnym ruchem w to damo miejsce sztylet, aż po rękojeść. Ofiara wydała z siebie głośny krzyk zachęcając mnie do kontynuowania. Wstałam z podłogi i udałam się do kuchni skąd przyniosłam potrzebny mi tasak. Wróciłam na stare miejsce pomiędzy udami szarookiej i przyłożyłam tasak do jej palca u prawej dłoni. Popatrzyłam jeszcze przelotnie na dziewczyną i zamachnęłam się nożem, uderzające ostrze bez żadnych przeszkód odcięło wskazujący palec dziewczyny. Chwyciłam odciętą rzecz i włożyłam ją do ust dziewczyny, następnie wzięłam z powrotem mój sztylet i zaczęłam robić płytkie oraz głębsze nacięcia na jej nogach. Oderwałam się od wciągającej czynności i popatrzyłam na moje dzieło. Niebiesko włosa była cała zalana własną krwią oraz łzami, odwróciłam się do chłopaka którym Ash się bawiła, delikatnie nacinając jego skórę oraz odcinając jej płaty. Podeszłam do nich i ukucnęłam przy krześle rówieśnika.

-Złamałyśmy cię?-spytałam, przejeżdżając ostrzem wzdłuż jego górnej wargi.

-Nie.-odpowiedział stanowczo, patrząc przed siebie.

-Ashley. Skończ z nią.-poleciłam wstając z podłogi.

Dziewczyna odeszła i natychmiast podcięła maczetą gardło Emily, mój wzrok ponownie powędrował w stronę chłopaka na którego twarzy nie zaobserwowałam żadnej emocji. Miałam już go dość, podeszłam do martwej dziewczyny i otworzyłam jej usta, coś mi podpowiadało żeby tam zajrzeć. I nie pomyliłam się. Dziewczyna posiadała kły podobne do moich, spanikowałam, nie wolno nam zabijać naszej rasy.

-A-ashey.-za jąkałam się.

-Co?-spytała zdziwiona.

-Sprawdź lodówkę.-odpowiedziałam wstając. Szukałam wzrokiem czegoś...nawet nie wiem czego. Byłam przerażona.

-Angel.-usłyszałam cichy głos przyjaciółki.

Odwróciłam się w jej stronę, brunetka trzymała w rękach dwa pojemniki z krwią. Podeszłam szybkim krokiem do Cristiana, złapałam go za szczękę zmuszając tym samym do otwarcia ust. Jak na zawołanie chłopak wysunął kły, oderwałam się od niego z przerażeniem w oczach.

-Czym wy do cholery jesteście?-wykrzyknęłam, spanikowana wiercąc w nim dziurę wzrokiem.

-Wampirami, kotku.

______________

Jej! Udało mi się coś napisać! No to tak. Nie mam  w sumie nic do powiedzenia.
Dziękuje że jesteście, i do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top