Rozdział 42: Go to the hell Cz.6 ostatnia.
Obserwowałam uważnie dwójkę stojącą wciąż przy dziwach, mój wzrok zjechał trochę niżej a mianowicie na ich biodra. Obydwoje mieli gnaty (gnaty to pistolety lub jak kto woli "broń palna" ).
-No nareszcie.-mrukną tata-Przedstawiam wam moi drodzy Johnnego oraz Kinzie.-wskazał dłonią na ostatnich gości.
Johnny miał ciemne okulary, jeansowe spodnie lekko podarte na prawej nogawce oraz biały t-shirt a na to założoną fioletową kurtkę bez prawego rękawa. Miał również skrzydła.
Inne od naszych.
Były one szaro-czarne a końce piór zdobiły czerwone, pomarańczowe oraz żółte światła mieniące się niczym ogień.
Drodzy państwo oto...Johnny Gat!
Dziewczyna miała rude włosy spięte z tyłu w niechlujny kok a na nosie okulary z czarnymi oprawkami. Miała na sobie brązowe przylegające rurki oraz białą koszulkę na ramiączkach z małym żółtym napisem FBI na lewej piersi. Jej prawą ręką zdobił zegarek a lewą ten świecący tatuaż. Skrzydła miała podobne jak Johnny tylko że wykończenie jej piór były w różnych odcieniach fioletu.
A tu Kinzie
***
Obiad minął nam spokojnie, poznałam bliżej Kinzie, Johnnego, Hadesa, Persefonę oraz resztę gości. Udało mi się również trochę więcej dowiedzieć o czerwonowłosym. Ma na imię Youki i jest ode mnie rok starszy.
***
Siedzę w pokoju razem z Youkim, Kinzie i Jill, minęły już trzy dni odkąd jesteśmy w piekle. Pora wracać. Porozmawiałam jeszcze trochę z nimi i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i usłyszałam otwieranie drzwi a następnie poczułam jak materac ugina się pod czyimś ciężarem. Chłopak oplótł mnie ramionami w tali, wtuliłam twarz w miękką poduszkę i zasnęłam.
***
Obudziłam się w dziwnym miejscu, nie pamiętałam jak tam trafiłam. Wszystko pamiętałam jak przez mgłę, bardzo gęstą. Chciałam wstać ale nie mogłam, byłam przypięta pasami do jakiegoś metalowego stołu. Rozejrzałam się dookoła. Poznaje to miejsce. Jakieś kable rozprowadzone po całym pomieszczeniu, brudny zlew, zakrwawione narzędzia i inne takie. Cholera! To znowu się dzieje! Znowu tu jestem! Zaraz pewnie on do mnie przyjdzie.
Zaciskam powieki a po moich policzkach spływają krwawe łzy. Je nie chce tu być. Nie chce!
Nagle usłyszałam szczęk zamków oraz otwieranie się ciężkich metalowych drzwi. Przyszedł, przyszedł po mnie.
-No proszę...-odezwał się głos nade mną a ja od niechcenia otworzyłam oczy.
Mężczyzna wcale nie był brzydki miał czarne włosy wygolone po bokach i postawione na żel. Jego zielone niczym szmaragd oczy przenikały mnie na wylot, jak zawsze kiedy tu trafiałam. Był dobrze zbudowany i wysoki. Jeżeli dobrze pamiętam to miał dwadzieścia cztery lata. Przedstawiam wam Zacka Hirsena. Mój największy koszmar.
-Iris...a no tak...teraz już Angel.-mówił z przerwami, dobrze wie że tego nienawidzę-Ile to już minęło...pół roku?-uśmiechnął się chytrze.
-Osiem miesięcy.-odpowiedziałam bez wzruszenia.
-No, no. Nabrałaś pewności siebie, ale...-podszedł do mnie z nożem w ręku i przejechał ostrzem po moim policzku-Wole ciebie taką.
Z moich oczu poleciały kolejne łzy, chciałam się zregenerować ale nie mogłam. To on tu rządzi. Angel zapomniałaś? Obserwowałam jak szuka czegoś po szafkach i poszczególne rzeczy układa na srebrnej tacy. Podszedł do mnie razem z przedmiotami a ja od razu zrozumiałam co się święci.
Namoczył watę w jakiejś fioletowej substancji i przemył nią miejsce na mojej szyki. Płyn zaczął zmieniać kolor barwiąc przy tym moją skórę, Zack wstrzyknął mi w zawartość strzykawki wypełnionej pomarańczowo-niebieską substancją. Ostatnie co widziałam to jego cwany uśmiech oraz światło lamp nad nami a następnie już tylko ciemność.
Odleciałam.
***
Obudziłam się z wielkim bólem głowy, otworzyłam pomału oczy i obserwowałam pomieszczenie. To moja cela. Cały obraz był zamazany a piszczący dźwięk w uszach nie pomagał mi przy dochodzeniu do siebie.
Kątem oka zobaczyłam sylwetkę siedzącą w celi obok. Chłopak cały czas mi się przyglądał. Dalej tu jest?
-Haru?-wyszeptałam prawie nie słyszalnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top