Rozdział 29: Trening
Stałam już ja polanie razem z Dalivem i proxymi, czekając aż mój trening się rozpocznie.
-Wszystkie nasze zdolności to kwestia koncentracji.-głos demona wyrwał mnie z moich myśli-Skup się...zaczniemy od skrzydeł.
Podleciał do mnie kawałek, krzyżował ręce na piersi i z wyczekującym spojrzeniem obserwował każdy mój ruch. Już chciałam uwolnić skrzydła ale się zawahałam. Na samą myśl o tym bólu który odczułam wczoraj robiło mi się słabo i dostawałam drgawek. Nie chce jeszcze raz przez to przechodzić ale z drugiej strony Daliv mówił że to tak boli tylko za pierwszym razem. Obyś miał rację.
Zacisnęłam zęby i skupiłam się na skrzydłach wyrastających mi z pleców. Ale nic nie poczułam. Kompletnie nic. Cholera! Nie udaje mi się. Podniosłam wzrok i skierowałam go w stronę lustra stojącego może z pięć metrów ode mnie. Zaraz. Udało mi się. Nic nie poczułam.
Skoncentrowałam się i moje nogi zaczęły odrywać się od podłoża, ale nie poszło tak jak chciałam. Uniosłam się trochę ale zaraz straciłam nad nimi panowanie i poleciałam prosto na Maskyego powalając go przy tym na ziemię.
-Sorry.-powiedziałam podnosząc się z niego.
-Nic się nie stało.-odpowiedział z uśmiechem i zrobił to samo co ja.
-Nad lataniem trzeba jeszcze popracować.-oznajmił czarnowłosy i skinął ręką żebym do niego podleciała.
Skoncentrowałam się i uniosłam lekko do góry, podleciałam kawałek żeby mieć pewność że tym razem nie polece gdzieś na bok albo do tyłu. Podleciałam do Daliva i posłałam mu zwycięski uśmieszek, odsunęłam się kilka kroków i ukłoniłam a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nagle poczułam jak coś przecina skórę mojego policzka a w drzewo które stało przede mną wbił się lecący nóż.
Odwróciłam głowę i spojrzałam na Maskyego który stał i obserwował moje ruchy.
-Możemy już zacząć zabawę?-spytał wyraźnie podekscytowany na samą myśl o tej "zabawie".
Zregenerowałam policzek i popatrzyłam pytająco na demona stojącego obok.
-Tak.-odpowiedział i zwrócił swój wzrok na mnie-Chłopaki będą w ciebie rzucać nożami a twoim zadaniem jest po prostu się przed nimi obronić.
Odsunął się tak żeby proxy mieli miejsce do popisu. W moją stronę poleciał pierwszy nóż, zatrzymałam go za pomocą mocy tuż przed moją twarzą. Zrobiłam to samo z trzema następnymi po czym pościłam je na ziemię. Podniosłam wzrok i zobaczyłam kilka ostrzy lecących w moją stronę, spanikowałam więc zacisnęłam oczy. Wyobraziłam sobie szaro-fioletową tarczę wokół mnie mając nadzieje że to zadziała. Czekałam na nadchodzący ból ale się nie doczekałam, otworzyłam niepewnie oczy a noży już nie było. Popatrzyłam na ziemię a tam leżało co najmniej dziesięć noży z brązową rękojeścią.
-Tarcza i telekineza zaliczone.-uśmiechnął się Daliv i objął mnie ramieniem-Teraz żywioły.
Podeszliśmy do rzędu manekinów.
-Nasz żywioł to ogień. Wiesz co masz robić.-dodał i odsunął się o kilka metrów.
Wywołałam ogień za manekinami który szybko pochłonął manekiny i zaraz po tym zniknął. Coraz bardziej mi się to podoba! Ciekawe co będzie następne. Podeszłam z uśmiechem do czarnookiego, chwycił mnie za rękę i pociągnął do lustra.
-Gotowa?-przytaknęłam skinieniem głową-No to tak...zmiana postaci.-powiedział i zmienił się w wilka po czym zaraz wrócił do swojej normalnej demonicznej postaci-Zasada taka sama jak wszędzie...po prostu skup się jak chcesz wyglądać.
Popatrzyłam w lustro i zaczęłam się koncentrować na postaci w jaką chcę się zmienić. Wokół mnie pojawił się czarny dym i zaraza zmieniłam się w białego lemura z bordowymi pasami na ogonie, można nawet powiedzieć że w kolorze krwi. Zaczęłam przyglądać się postaci, nie dawałam tego po dobie poznać ale za każdą udaną próbą użycia mocy, w środku cieszyłam się jak małe dziecko. Wróciłam do swojej demonicznej postaci i kontynuowałam trening.
***
Trening skończył się po dwudziestej drugiej, przećwiczyłam z Daliven jeszcze takie moce które umożliwiają mi praktycznie wszystko. Na przykład mogłam psuć rzeczy za bez pomocy jakiej kol-wiek części mojego ciała. Poduczył mnie jeszcze telekinezy, zabawy ogniem i latania bo z tym były nie małe problemy.
Teraz siedzę w salonie i rozmawiam przez telefon z Luckiem. Opowiedziałam mu o wszystkim co wydarzyło się przez te dwa dni i o tym co miało miejsce kiedy on i Mick poszli do domu.
Na tym treningu zszedł mi cały dzień. A co do skrzydeł do strasznie mi się spodobały. Jutro muszę wpaść do mojej kochanej trójki i im je pokazać. Byle by nie wystraszyć chłopaków. Ashley już widziała jak wygląda Daliv więc nie powinna być w jakimś wielkim szoku ale nie wiem jak mogą zareagować ci moi idioci. Postanowione! Jutro do nich wpadam. W końcu jest sobota.
___________
Ostatnio wychodzą mi nudniejsze rozdziały. Na następne postaram się coś zaplanował a już za niedługo idziemy do piekła!
W medjach:
Jodie podczas treningu do DPA (nie pamiętam czy to tak się nazywało).
I Love Beyond Two Souls.
Do zobaczenia. <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top