Rozdział 16 Pierwsze morderstwo.

Obudziłam się w lesie. Nic niezwykłego. Do około drzewa, krzaki i inne rośliny. Wstałam i podeszłam do jednego z drzew, widniała na niej strzałka z krwi.
Spojrzałam w stronę w którą była skierowana, tam była kolejna.

Podążałam za strzałkami i nareszcie doszłam na polanę. Cała zdyszana oparłam się o swoje kolana i wtedy zobaczyłam że jestem cała w szkarłatniej cieczy.

Poszłam kilka kroków w przód. Ujrzałam tam co najmniej z piętnaście trupów, ich ciała były zmasakrowane a czerwona ciecz rozlewała się dookoła nich. Podeszłam trochę i ukucnęłam przy pierwszym ciele. Nic nadzwyczajnego. Brunetka, około siedemnastki, zmasakrowana najprawdopodobniej nożem. Podniosłam się i wtedy zobaczyłam jakąś postać, podchodziła do mnie powoli. Byłam cała sztywna nie mogłam nic zrobić, kiedy postać była już przy mnie nastała ciemność a chwilę później nie było już nic. Obudziłam się.

Zarwałam się gwałtownie i spojrzałam na zegarek. Była 00:15. No ładnie, wątpię żebym usnęła. Siedziałam jeszcze przez dwie minuty i nagle ogarnęła mnie dziwne uczucie. Nie było mocne ale strasznie drażniące. Tak jakby kłucie w sercu. Dopiero teraz zauważyłam że Jeffa przy mnie nie ma, na jego miejscu leżała karteczka.
"Musiałem na chwilę wyjść do willi. Powinienem wrócić około czwartej albo wcześniej.~J"
Odłożyłam kawałek papieru i znowu skupiłam się na tym dziwnym kłuciu. Po pięciu minutach ustało, nie wiedziałam o co chodzi ale wiedział że już na pewno nie usnę.

Wstałam i ubrałam się w czarne jeansy z dziurami na kolanach, zwykłą czarną bluzkę na długi rękaw z dużym dekoltem, moją długą bluzę i czarne trampki ze skóry. Zabrałam sztylet, telefon i słuchawki. Zeszłam na dół i wyszłam z domu, o dziwo było całkiem ciepło (pamiętam że jest październik ale to nie znaczy że trzeba się ubierać grubo.)

Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę The Spook. Zamknęłam dom na klucz i pobiegłam w nieznanym mi kierunku. Przebiegłam obok dwu piętrowego domu, usiadłam na ławce przed nim i przypatrzyłam się w okno gdzie paliło się światło. Wyjrzała z niego brunetka, była bardzo podobna do tej z mojego snu. Nie wróć! One były takie same!

Dziewczyna zostawiła uchylone okno i zgasiła światło. Pewnie idzie spać. Wstałam z ławki i pobiegłam dalej.

***
W drodze powrotnej przebiegałam znowu obok tego domu. Kiedy byłam już przed nim ponownie ogarnęło mnie to uczucie tylko że teraz mocniejsze. To aż bolało. Padłam na kolana a z mojej bluzy wypadł sztylet.
Popatrzyłam na niego a uczucie znowu znikło, chwyciłam ostrze i obracałam w rękach. Popatrzyłam na okno do którego idealnie prowadziła jedna z gałęzi drzewa. A może by tam...mam na to wielką ochotę. Wdrapałam się na drzewo, weszłam przez uchylone okno i popatrzyłam na brunetkę.
Zasłoniłam jej usta dłonią i usiadłam na niej okrakiem, nachyliłam się nad nią.

-Wstawaj kruszynko.-szepnęłam jej do ucha i psychicznie się uśmiechnęłam. Dziewczyna obudziła się, zaczęła się wiercić-Nie panikuj bo zaboli. Jest ktoś w domu?-zapytałam. Dziewczyna pokręciła przecząco głową-Wiesz że jeżeli kłamiesz to oni przypłacą to życiem? Odsłonie ci teraz usta ale jeżeli kogoś zawołasz zapłacisz za to.-zsunęłam dłoń z jej twarzy.

-K-kim je-jesteś?-wydukała.

-Nie potrzebna ci ta wiedza.-przejechałam ostrzem po jej policzku robiąc delikatne nacięcie. Jej oczy się zaszkliły-wiesz, jesteś moją pierwszą ofiarą.

Zrobiłam jeszcze kilka nacięć na jej twarzy a ona zaczęła płakać, odcinałam powoli jej palce u rąk a następnie u nóg. Płakała coraz mocniej a ja robiłam to z coraz większą chęcią. Włożyłam rękę do jej ust i odcięłam język po czym rzuciłam go na podłogę, pozbyłam się jej oczu i bawiłam się nimi przez chwilę. Przywiązałam brunetkę do łóżka i udałam się w stronę drzwi.

-Nie martw się zaraz wrócę dokończyć moje dzieło.-zaśmiałam się psychicznie.

W kuchni znalazłam małe pudełko na jedzenie, schowałam je do kieszeni i wstawiłam cały duży czajnik wody. Przelałam wrzątek do miski i wzięłam kilka ścierek, poszłam z powrotem do dziewczyny przywiązanej do łóżka. Usiadłam na łóżku a miskę położyłam na szafce nocnej, chwyciłam mój sztylet i rozcięłam ubrania dziewczyny przez co została w samej bieliźnie. Przyłożyłam czubek ostrza do jej brzucha i przez chwile popatrzyłam na nią, widok jej w takim stanie strasznie mi się podobał.

Wbiłam ostrze w jej brzuch i rozcięłam go, rozszerzyłam ranę rękami odsłaniając jej wnętrzności. Wycięłam jej starannie nerki i umieściłam je w pojemniki zabranym z kuchni. Odcięłam jej skórę z lewego przedramienia a dziewczyna coraz mocniej panikowała. Jest wyczerpana dziwne że jeszcze się trzyma, muszę przyznać że jest silna. Namoczyłam jedną ścierkę we wrzątku i położyłam ją na jej nogę, robiłam tak z każdym jednym. Po dziesięciu minutach pozbyłam się ich i popatrzyłam na nią. Nie ma już siły krzyczeć. Co za piękny widok. Jakim cudem dalej się trzyma? Skończę już to. Szybkim ruchem podcięłam jej gardło a dziewczyna wydała z siebie ostatni oddech. Namoczyłam dwa palce w jej krwi i napisałam na ścianie
"She is comming."

Zabrałam pudełeczko z nerkami do kieszeni i wyskoczyłam przez okno. W podskokach udałam się do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top