Rozdział 1
Obudziło mnie uczucie chłodu przekręciłam się na drugi bok i sprawdziłam godzinę, 4:17. Wstałam z łóżka spojrzałam na okno które jakimś dziwnym trafem było szeroko otwarte chociaż byłam pewna że jak kładłam się spać to je zamykałam. Byłam zbyt zmęczona żeby się tym przejąć, wychyliłam się przez otwarte okno i przywitał mnie chłodny letni powiew. Zamknęłam okno i wróciłam do łóżka, wtuliłam się w moją ciepłą pościel i usiłowałam musnąć.
Dość długo wierciłam się z boku na bok i nie umiałam usnąć. Przez cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, miałam wrażenie że jestem przez kogoś obserwowana. Leżałam jeszcze kilka minut gapiąc się w sufit aż w końcu spojrzałam na zegarek w telefonie, 5:38.
-Dość już nie dam rady usnąć.- wyszeptałam sama do siebie zrywając się do pozycji siedzącej.-Mam dwadzieścia minut do budzika, nie opłaca się iść spać.
Wygramoliłam się z łóżka, chwyciłam czystą bieliznę i udałam się w stronę mojej łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam i rozczesałam moje blond włosy i od razu po przekroczeniu progu łazienki usłyszałam piosenkę "Nasze Miasto" co oznaczało że właśnie jest szósta to znaczy że czas się szykować. Wyłączyłam budzik, podeszłam do szafy, wyjęłam z niej: ciemno bordową koszulkę z czarnym poszarpanym napisem "bad wolf" i krótkimi poszarpanymi rękawkami, ciemne jeansy i oczywiście moją długą czarną bluzę z kapturem. Ubrałam się, w pasek od wewnętrznej strony bluzy schowałam mój sztylet który wcześniej zabezpieczyłam ostrze żeby mnie przypadkiem nie poraniło i zeszłam do kuchni gdzieś mój kochany brat robił już śniadanie.
Chwyciłam kubek z herbatą, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
-Może dzisiaj jednak zjesz śniadanie.-powiedział Filip kładąc talerz na stole.
Chyba zapomniałam wam wcześniej wspomnieć że mało jem, więc mówię o tym teraz.
-No nie wiem...nie jestem głodna.-odpowiedziałam patrząc się w kubek.
-Iris proszę, kolacji wczoraj też nie jadłaś.-powiedział z troską w głosie -Są naleśniki.-dodał po chwili na co ja tylko odwróciłam głowę.
-Przekonałeś mnie.-odpowiedziałam z uśmiechem wstając z kanapy.
Usiedliśmy przy stole i jedliśmy razem śniadanie, muszę przyznać że Filip jak na chłopaka co by tylko że znajomymi siedział całkiem nieźle gotuje. Po zjedzeniu śniadania poszłam do pokoju poprawić "makijaż" to znaczy zmyłam rozmazany tusz z pod oczu i poprawiłam tuszem rzęsy, przyznam że nie jestem wielką fanką ogromnej ilości tapety. Nagle usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają:
-Długo będziesz się jeszcze wymalowywać?-zapytał Filip stojąc w drzwiach i śmiejąc się.
-Mówiłam że masz pukać zanim wejdziesz.-odpowiedziałam rzucając w niego poduszką którą akurat miałam pod ręką, a ten zrobił szybki unik.
-Można?-zapytaj pukając w otwarte drzwi i śmiejąc się pod nosem.
-Jasne, wchodź.-odpowiedziałam posyłając mu uśmiech i psikając się perfumami.
-Hm...co ja bym bez ciebie zrobił?-zapytał ironicznie przytulając mnie od tyłu.
-Za pewne mógł byś więcej niż ...teraz.-odpowiedziałam wstając z krzesła ze spuszczoną głową.
-O czym...o czym ty mówisz?.-zapytał z troską w głosie.
-Jestem dla ciebie tylko ciężarem.-odpowiedziałam nie podnosząc wzroku.
-Iris, słuchaj.-powiedział łapiąc mnie za brodę i podnosząc moją głowę tak aby mógł spojrzeć mi w oczy-Jesteś moją siostrą ja...nigdy nie potrafił bym nawet pomyśleć że mógłbym się ciebie pozbyć, nie myśl tak więcej...kocham cię.-dodał po czym mnie przytulił z całych sił.
-Ja ciebie też.-oznajmiłam mu i odwzajemniłam uścisk.
-A teraz chodź, mamy jeszcze trochę czasu przed wyjściem to możemy coś obejrzeć.-powiedział pełen entuzjazmu i pociągnął mnie za rękę do salonu.
Usiedliśmy razem na kanapie i Filip włączył wiadomości, on dobrze wie że ich nienawidzę ale dzisiejsze newsy były całkiem ciekawe:
Dzisiejszej nocy została zamordowana rodzina przy ulicy "Well.Stred",matka z trójką dzieci oraz ich sąsiadka która akurat znajdowała się w ich domu. Nie mamy wątpliwości kto zamordował tą rodzinę, ciała były zmasakrowane i miały liczne razy kłute, ich jelita były porozrzucane po całym pokoju i pozbawione nerek, na ich twarzach widniał wycięty uśmiech ciągnący się przez całe policzki a na ścianie napis "Go to Sleep" . Wszystkie dowody wskazują na to że zabójca jest Jeffrey Woods znany jako "Jeff the Killer" nie znamy motywu działania zabójcy. Jeffrey zaatakował w tym miesiącu 20 osób żadnej z nich nie udało się przeżyć.
Mówiła do was Stefanie Meyer...
-"Well.Stred"...to nie daleko nas.-powiedział nagle Filip po czym popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Już późno.-powiedziałam i udałam się do korytarza.
-Itis?
-Tak?
-Uważaj na siebie.
-Bądź spokojny nic mi się nie stanie.-powiedziałam, chwyciłam plecak i wyszłam z domu.
***
Po 20 minutach drogi doszłam do szkoły, przez cały czas czułam się obserwowana dopiero pod szkołą to uczucie ustąpiło.
Weszłam powoli do szkoły i udałam się w stronę mojej szafki, wyjęłam z niej moje rzeczy i chciałam iść pod klasę ale musiałam oczywiście po drodze natknąć się na Juliet (w mediach). Jest to brunetka z niebieskimi oczami i długimi włosami, zazwyczaj ubrana w marynarkę i miniówkę a na twarzy pół tony tapety, innymi słowy jeden ze szkolnych plastików a można nawet powiedzieć że to ich przywódczyni.
-Oh...Itis miło cie widzieć, oglądałaś dzisiaj wiadomości? To bardzo nie daleko ciebie, uważaj żebyś nie była następna.-powiedziała starając się mnie znowu poniżyć.
-To fajnie że się o mnie martwisz ale powinnaś się raczej martwić o siebie, ja sobie poradzę ale możesz nie mieć tyle szczęścia.-odpowiedziałam jej sarkastycznie.
-Nie zadzieraj ze mną, wiesz że to źle się skończy.-powiedziała poirytowana.
-Niby jak?-zapytałam z udawanym spokojem tak na prawdę miałam ochotę wyjąć sztylet i ją nim dźgnąć.
Zrobiła tylko zdziwioną minę i chciała oblać mnie kawą, ale zrobiłam unik. Na moje szczęście za w tym momencie za mną przechodziła nauczycielka i to ona została, ale Juliet się dostanie.
-JULIET!!! CO TO MA ZNACZYĆ?!-wykrzyczała nauczycielka.
-Pani Marians... To był tylko...przypadek, ja...-chciała się wyplątać ale pani jej przerwała.
-Nie tłumacz się dobrze widziałam co tutaj zaszło, a teraz choć ze mną.-powiedziała nauczycielka pełna spokoju.
-Ale do skąd?-zapytała zestresowana
-Do gabinetu dyrektora, tam przedyskutujemy twoje zachowanie.
-Ale ja...dobrze już idę.-powiedziała zrezygnowana-a z tobą to...
-JULIET!!!!
Dziewczyna odeszła a ja chciałam iść już do klasy ale drogę zastąpiły mi jej dwie przygłupie przyjaciółeczki.
-A wam o co znowu kurwa chodzi?-wysyczałam już wkurzona.
Rozepchnęłam je na boki, jedna poleciała na szafki a druga na podłogę. Weszłam do sali i usiadłam w mojej ławce, nagle podeszła do mojej ławki wściekła Juliet.
-Oberwie ci się za Iris!!!-wykrzyczała do mnie Juliet.
-Juliet do ławki.-powiedział nasz wychowawca.
~Dziękuję ci panie Edwardzie.~powiedziałam w myślach.
Nasza klasa ma najlepszego wychowawcę jakiego można mieć, wszyscy nam go zazdroszczą
***
Wracałam ze szkoły przez park, poczułam się obserwowana zatrzymałam się na chwilę i wtedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i zimny oddech na karku. Gwałtownie wyjęłam sztylet z bluzy i odwróciłam się, i od razu zesztywniałam za mną...
----------------------------------
Polsat! Udało się jest 1112 słów!
Jeszcze raz przepraszam za wszelkie błędy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top