Rozdział 36: Głód
Otworzyłam oczy czego zaraz pożałowałam bo mój wzrok napotkał ostre jasne światło. Otworzyłam je ponownie i rozejrzałam się po pokoju, na łóżku obok leżała śpiąca Ash. Wpatrywałam się w jej spokojną twarz. Co się wczoraj stało? Nic mnie nie boli. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły ze strasznym piskiem przez co poderwałam się do siadu. Do pokoju wszedł Jeff z dwiema szklankami wody, jedną położył na szafce obok łóżka śpiącej brunetki a drugą podał mi siadając obok.
-Księżniczka w końcu wstała.-uśmiechnął się zadziornie i pocałował mnie w policzek-Jest kac?-spytał padając na pościel.
-Czemu miał by być,-odpytałam upijając łyk zimnej wody.
-No wiesz...w nocy proxy was znaleźli jak darłyście się na cały las. Chcieli was uciszyć i zabrać do domu ale zemdlałyście.-oznajmił posyłając mi wredny uśmiech-A poza tym...-zrobił przerwę i usiadł obok obejmując mnie w pasie-...na kilometr jebiesz alkoholem.-wyszeptał do mojego ucha.
Nic nie powiedziałam tylko ułożyłam się wygodnie przy czym ocierałam się o niego i prężyłam jak kot. Zaczął głaskać mnie po głowie przez co zamruczałam. Podniosłam głowę i napotkałam jego przeszywający wzrok, położyłam jedną dłoń na jego policzku i delikatnie przyciągnęłam do siebie. Musnęłam swoimi ustami jego i delikatnie zassałam górną wargę.
Odsunęłam się kawałek i popatrzyłam w jego niebieskie oczy.
-Idę wsiąść prysznic.-oznajmiłam wstając z jego kolan.
Chłopak wstał razem ze mną i położył dłonie na mojej tali. Jeszcze krótko i lekko wpił się w moje usta po czym ponownie opadł na materac. Uśmiechnęłam się u podeszłam do szafy, wyjęłam z niej standardowo czarne ubrania i udałam się do łazienki.
Umyłam się, ubrałam i wyszłam z łazienki, w pokoju nie było już Ash a Jeff słodko chrapał na łóżku. Odłożyłam rzeczy na krzesło i usiadłam okrakiem na chłopaku. Pocałowałam go no i zero reakcji. Wiem że nie śpi. Polizałam skórę na jego szyi i delikatnie ją ssałam, teraz czarnowłosy odpowiedział mi cichym jękiem. Taka reakcja już mi się spodobała.
Oderwałam się od niego a mój wzrok mimowolnie powędrował na jego szyję. Dostrzegłam tętnicą, chłopak przechylił głowę rozciągając się co sprawiło że moje serce szybciej zabiło a w żołądku poczułam pustkę. Czy ja na prawdę o tym myślę. Co kurwa, jestem jakimś pieprzonym wampirem czy jak?! Czułam szturchanie i jakiś nie wyraźny głos. Byłam jak w transie z którego obudziło mnie dopiero dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z pokoju obok.
-Iris? Wszystko okej?-spytał niebieskooki z troską w głosie.
-Jestem głodna.-oznajmiłam przenosząc mój martwy nie obecny wzrok na jego twarz.
-Dobrze, już idziemy na śniadanie.-powiedział wstając z łóżka przed czym postawił mnie na ziemi.
-Jeff...-zaczęłam cicho kiedy ciągnął mnie w stronę drzwi.
-Tak?-spytał nie zdając sobie uwagi z tego co właśnie siedzi w mojej głowie.
-Nie o tym mówię.
Już straciłam kontakt że światem, stałam się nieobecna.
Jeff:
Pociągnęłam Iris do salonu gdzie siedziało już towarzystwo, zostawiłem blondynkę przy schodach uprzednio prosząc żeby się nie ruszała. Podeszłam do Daliva rozmawiającego o czymś z Cloock.
-Daliv...jest jeden...mały...problem-wydusiłem nie wiedząc jak zacząć.
-Jaki?-spytał od razu.
-Iris.-odpowiedziałem krótko.
Nic nie powiedział tylko podszedł w stronę czarnookiej, patrzył na nią uważnie a ona obserwowała wszystko tępym wzrokiem. Demon w pewnym momencie uśmiechnął się i popatrzył na zegar wiszący na ścianie.
-Chodźcie.-powiedział ciągnąc blondynkę w stronę wyjścia a ja ruszyłem za mini.
Szliśmy lasem aż napotkaliśmy jakąś dziewczynę spacerująca samotnie. Daliv wyszeptał Iris coś do ucha a ta ocknęła się. Już nie miała tego pustego spojrzenia. Dziewczyna od razu ruszyła w stronę spacerującej fioletowowłosej a my w jej kierunku. Iri odr azu powaliła nastolatkę i wysunęła swoje kły? Że what?! Wbiła zęby w szyję dziewczyny i zaczęła ją ssać. Daliv patrzył na tą sytuację z uśmiechem na ustach a ja byłem w niemałym szoku.
Kiedy już moja dziewczyna oderwała się od nastolatki, podeszła do nas już wyraźnie normalna. Demon stojący obok poczochrał moje włosy i powiedział tylko "powodzenia" na co czarnooka słodko się uśmiechnęła. No dobra, mam dziewczynę krwiopijcę. Myślałem że już nic mnie nie zaskoczy. Chociaż...zaraz, wróć. Dziewczynę? No w końcu jeszcze nie jesteśmy parą, no sam nie wiem. Dobra nie ważne! Objąłem moją Iri ramieniem w tali i całą trójką wróciliśmy do wili.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top