Rozdział 17 Czy coś z tego będzie?
Wróciłam do domu i wskoczyłam przez okno do mojego pokoju, na łóżku siedział Jeff z wkurzoną miną. No super już po mnie.
-Gdzie byłaś?-jego głos przerwał cisze pomiędzy nami.
-Można powiedzieć że się...zabawiłam-odpowiedziałam z uśmiechem na ustach i odłożyłam mój sztylet na szafkę nocną. Z moją psychiką jest już na prawdę źle.
-Co to ma znaczyć? Nie możesz mi po prostu odpowiedzieć?-wydawał się być nieco przejęty.
-Poszłam pobiegać.-odpowiedziałam zdejmując buty.
-Biegać?! Dziewczyno jest piąta!-oj to się troszkę za bardzo zabawiłam- I skąd ten zapach krwi? Iris możesz mi powiedzieć gdzie do cholery byłaś?!
Wtedy wpadłam na dziwny pomysł, podeszłam do włącznika światła i zapaliłam je. Byłam cała we krwi tamtej dziewczyny, Jeff patrzył na mnie zaszokowany a ja wyjęłam z kieszeni bluzy pudełeczko z nerkami i rzuciłam mu je.
-Iris o co tu chodzi?-spytał widocznie lekko wystraszony.
-Szczęśliwy? Miałeś racje! Jestem jak wy!-wykrzyczałam-byłam u jakiejś brunetki...-usiadłam na łóżku obok niego-Poszłam pobiegać, jakoś koło północy, jak wracałam poczułam dziwne uczucie. Poczułam chęć kogoś zabić. I wiesz co Jeff? Już wiem...ja nie jestem normalna. Torturowałam tą dziewczynę z uśmiechem na ustach.
Jeff już nic nie mówił tylko przytulił mnie lekko do siebie. Poszłam wziąć prysznic żeby obmyć się z krwi, umyłam mój sztylet i chwilę później weszłam do kabiny prysznicowej. Zakrwawione ubrania wrzuciłam do kosza na pranie i ubrałam się w czarne powycierane rurki i granatowo-czarną koszulę z szarymi elementami. I tak już nie usnę. Wyszłam z łazienki i przysiadłam się do czarnowłosego. Nic nie mówił tylko rzucił się na mnie przez do leżałam obezwładniona no łóżku, popatrzył na mnie spojrzeniem mówiącym "nareszcie zrozumiałaś". Usiadł na moich biodrach i zaczął bezlitośnie łaskotać.
Wiłam się i śmiałam jak opętana, kiedy skończył zadawać mi takie tortury wisiał nade mną i patrzeliśmy sobie w oczy. Nagle niebieskooki zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, nasze nosy się stykały a on delikatnie musnął moje usta swoimi. Popatrzył mi w oczy i złączył nasze usta w pocałunku, zarzuciłam ręce na jego kark. Polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp a ja jak grzeczna dziewczynka tylko zamruczałam i rozchyliłam wargi. Od razu wsunął swój język w moje usta i zaczęła się walka o dominację którą pozwoliłam mu wygrać. Błądził dłonią po mojej szyi a drugą podtrzymywał moją głowę, oderwaliśmy się od siebie z powodu braku tlenu. Już chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam rzucając się na jego szyję i mocno przytulając. Po pięciu minutach usłyszałam jego kojący głos.
-Iris?
-Tak?
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
-Słucham cie.-muszę przyznać że byłam ciekawa.
-Iris kotku bo ty...-zrobił krótka przerwę-...ty...ty mnie dusisz.-wypowiedział i oderwał mnie od siebie.
-Przepraszam.-wymamrotałam.
-Nie szkodzi.-odpowiedział i cmoknął mnie w usta.
Siedzieliśmy jeszcze trochę wtuleni w siebie i rozmawialiśmy ale nagle ktoś nam przerwał.
-Hej dzieciaki co tu się dzieje?-wystraszyłam się trochę.
-Iris w porządku?-zapytał czarnowłosy głaszcząc mnie po głowie.
-Tak, tak. A ty mógł byś mnie tak nie straszyć?!-wykrzyczałam patrząc w sufit.
-Nie zapomniałaś się księżniczko? Twój kolega psychopata siedzi obok.
-Nie zapomniałam się. On o wszystkim wie.
-Iris z kim ty rozmawiasz?
-Jesteś pewna że wie? Bo wydaje się być zaszokowany. Dobra nie ważne muszę lecieć a ty nie zapomnij o szkole urwisie.
-A spadaj już!
-Co się dzieje?-spytał
-Nic to tylko Daliv, ten głos o którym ci mówiłam.-odpowiedziałam i przytuliłam głowę do jego klatki piersiowej.
***
Idę właśnie pod klasę gdzie już zauważyłam moją kochaną trójkę, podeszłam do nich i wskoczyłam na plecy Lucka. Pocałowałam go w policzek i czekałam na ich reakcje.
-Hej mała.-usłyszałam głos zielonookiego, podszedł do mnie i dał buziaka w policzek.
Zeskoczyłam z ciemnego bruneta i zaraz rzuciła się ba mnie brunetka. Kiedy nauczyciel przyszedł weszliśmy do klasy, zajęliśmy miejsca i zaczęła się lekcja.
-Dobrze moje wy pasożyty-tak to właśnie nasz wychowawca-mam wam coś ważnego do powiedzenia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top