>4,5<

-Podduszałeś mnie!- Tino zaprotestował, pocierając gardło i z trudem łapiąc powietrze. - Miała być walka bez poważnych obrażeń!

-Właśnie przytrzymałem cię, Tino, rany! Nie zamierzałem cię dusić na śmierć!- Poszedł zresetować wciąż działający stoper, który właśnie pokazywał trzy minuty i dwadzieścia osiem sekund. -Och, nie mogłeś nawet wytrzymać pięciu minut! Feh, dalej!

Podobnie jak Emil, Lukas wszedł na matę z znudzonym i niecierpliwym wyrazem twarzy. Kiedy Mathias odwrócił się od stopera i zobaczył Lukasa, uśmiechnął się tym swoim uśmiechem, szerokim i zarozumiałym, który zarezerwował tylko dla Lukasa.

Mathias skrzyżował ramiona i zaczął się mu przyglądać, chichocząc cicho. - Łał, więc mój następny przeciwnik jest moim skarbem, hm? Ale nie jestem pewien, czy to dobry pomysł. Mam na myśli, że nie mamy takiej samej masy mięśniowej, jeszcze mógłbyś być trochę wyższy...

-Po prostu nie wiesz, kiedy ludzie mają dość twoich ciągłych i bezsensownych drwin, prawda?- mruknął Lukas, podnosząc ręce i rozszerzając swoją postawę.

-A twoje nastawienie pozostawia wiele do życzenia- prychnął Mathias. Niemniej jednak wzruszył ramionami i zajął pozycję.

Oboje stali nieruchomo, w oczekiwaniu, z powolnym oddechem. Lukas miał dość czekania, aż Mathias pierwszy zaatakuje, i podszedł do niego, skacząc i kopiąc go w sam środek klatki piersiowej. Zaskoczony kopnięciem Mathias złapał oddech i złapał się za pierś; wyszczerzył zęby w złośliwym uśmiechu. Zaatakował Lukasa i chwycił go za talię, ale młodszy przykucnął i kopnął go. Mathias poślizgnął się, upadł i podniósł się.

-Łał, Lukas jest taki okrutny!- Peter sapnął z podziwu. Emil westchnął i potarł grzbiet nosa.

Mathias podbiegł do niego i próbował uderzyć Lukasa w brzuch. Bondevik obrócił się w bok i wystawił kolano na Mathiasa. Køhler złapał udo i ramię Lukasa i uniósł go wysoko nad głowę. Uderzył Norwega w matę i uśmiechnął się w, gdy Lukas krzyknął i zaczął się wić z bólu.

-Lukas!- Emil płakał, przez co Mathias uśmiechnął się szerzej. Steilsson zaczął iść w stronę Lukasa, aby mu pomóc, ale zatrzymał się, gdy Berwald podniósł rękę, aby go zablokować, z dezaprobatą kręcąc głową.

Mathias zbliżył się do twarzy Lukasa. - To za dzisiejsze obrażenia...- syknął do ucha młodszego.

Lukas szybko owinął ręce wokół szyi Mathiasa i przyciągnął go do maty. Kiedy Duńczyk leżał na macie, Lukas złapał za ramię starszego i zarzucił nogę na klatkę piersiową. Niemal uśmiechnął się do siebie, gdy Mathias zaskomlał z bólu.

-Ach , och , ow ! Lukas!- Mathias w końcu krzyknął.

-Jest tylko jeden sposób, bym odpuścił, Dane- odpowiedział zimno Lukas. -No dalej, Dane, poddaj się!- pomyślał

Niemal tak, jakby czytał w myślach Lukasa, Mathias zawył: -Nigdy!- napiętym głosem i wiercił się gorączkowo. Wolną ręką Køhler chwycił kostkę Lukasa i uniósł nogę, aż miał wystarczająco dużo miejsca, by się swobodnie poruszać. Przetoczył się na bok i szarpnął nogą Bondevika w górę, gdy Lukas był zbyt rozkojarzony nagłym atakiem. Odsunął się od Lukasa i wstał, trzymając się za obolałe ramię. - Cholera, człowieku, naprawdę uszkodziłeś moje ramię?!

Lukas również wstał i wzruszył ramionami. -Może.

-A-ale myślałem, że nie chcesz, żeby któreś z moich kości się złamało?

-Nie, nie chciałem, żeby walczyły z tobą co najmniej dwie osoby

-...Och, tak. Cóż, reguła nadal obowiązuje! I tym samym powiedziano ...-Mathias przerwał, podbiegając do Lukasa. Norweg szybko pochylił się do tyłu i odwrócił, by złapać wyciągniętą rękę Mathiasa. Owinął nogę wokół nóg Danii i wywalił go na matę. Następnie Lukas usiadł na ramieniu Mathiasa, odchylił rękę do tyłu i przytrzymał go za szyję. Kilka sekund później stoper dał o sobie znać.

-Whoo-hoo! Tak !- Emil wiwatował, unosząc pięści w powietrze. Kiedy zauważył, że wszyscy patrzyli na niego z rozbawieniem, opuścił ręce i zakaszlał. -Cieszę się tylko, że Mathias przegrał ...-wymamrotał.

Mathias odepchnął Lukasa od swoich pleców i wstał, wydymając i prostując spandeksowe szorty. -Dalej- chrząknął.

Lukas również wstał i zachichotał. -Poczekaj, nie mów mi, że jesteś wkurzony.
Mathias w ciszy podszedł do stopera, Lukas zachichotał głośniej, na dodatek jego brwi uniosły się ze zdumienia. -Wow, nie mogę uwierzyć, że tak bardzo boli przegrywanie.

-Rany, wuju Matthiasie, to był tylko mały mecz zapaśniczy; nie trzeba się tak nad tym męczyć- powiedział Peter, by uspokoić swojego rozmyślającego wuja.

-Nie, jestem cholernie podekscytowany!"-Mathias prawie krzyknął. Podniósł stoper.

-Naprawdę, Mathias?- zapytał Lukas, kładąc ręce na biodrach. -Ponieważ wygląda to znacznie inaczej niż to, jak zareagowałeś, gdy Berwald cię pokonał.

-To dlatego, że Berwald nie jest taki jak ty- mruknął Mathias, bawiąc się stoperem. Na twarzy Lukasa pojawił się cienki uśmiech. -Heh, to naprawdę nie ma znaczenia; i tak przegrałeś z Berwaldem.- Szydząc, Lukas zeskoczył z maty, a Peter podskoczył podekscytowany na swoim miejscu, z twarzą pełną determinacji. Mathias uruchomił stoper i zwrócił się do najmłodszego, nie ustawiając się nawet do walki. Peter rzucił się na niego i złapał go za biodra, podnosząc się, gdy próbował podnieść Mathiasa, by uderzyć go. Mathias spojrzał na Petera z nienaruszonym spojrzeniem, po czym podniósł go i delikatnie położył na macie. Przygniótł go, zanim stoper osiągnął trzydzieści sekund. Kiedy Duńczyk go wypuścił, Peter wystawił język i poszedł do Tino, mamrocząc: -oszustwo- wielokrotnie ocierając łzy; Berwald obserwował Petera i śmiał się w duchu.

-Co się stało, że nie zmęczyłem się podczas meczu zapaśniczego?- Mathias drwił. Zachichotał, gdy Peter potajemnie spiorunował go wzrokiem. -W każdym razie, teraz, gdy WrestleMania dobiegła końca ...- Zatrzymał się, by zdusić fałszywy szloch, powodując zirytowanie u innych. -Teraz, kiedy to się skończyło, chyba czas ogłosić zwycięzcę tego turnieju- zapowiedział donośnym barytonem „a zwycięzcą tego turnieju jest- Berwald Oxenstierna!- wskazał na Szweda, a następnie pospieszył do szafy. -A jaki jest lepszy sposób na upamiętnienie tego zwycięstwa niż oficjalny Pas Mistrzowski?!

-Mathias- odezwał się Lukas - „nie sądzisz, że to jest trochę głupie... whoa...- Przerwał, gdy dołączył do pozostałych, wpatrując się w „Pas Mistrzowski", który miał autentyczny charakter: skórzane paski, platynowy haczyk na jednym pasku i wiele pierścieni na drugim pasku do regulacji rozmiaru talii. Duża płyta umiejscowiona w poszerzonym środku pasa była pokryta przezroczystymi zielonymi i niebieskimi kryształkami i miała dużą literę „W" w środku.

Berwald wyciągnął ręce, aby Mathias delikatnie położył na nich pas. Oxenstierna spojrzał na pasek. -Łał... to miłe. Skąd to masz?

Mathias znów klepnął Berwalda w ramię. -Alfred dał mi to jako przeprosiny za to, że nie spotykał się ze mną tak często, jak kiedyś.

-Wow, na pewno dostałeś wiele prezentów, Mathias- powiedział Tino, patrząc na pasek. Nacisnął emblemat „W" i pisnął, gdy się obrócił. -Och, nie! Myślę, że to zepsułem! Przepraszam!

-...Albo to śmieć - mruknął Emil.

-Nie i nie- odpowiedział Mathias. -Jest tak skręcony, patrz!- Zakręcił płytą. -Widzisz? To pasek Johna Ceny!

-...Kogo?- Powiedział Berwald.

-John Cena? Amerykański zawodowy zapaśnik i aktor filmowy. Jest jednym z najfajniejszych facetów, jakich Alfred mi przedstawił!

-Tak, dla ciebie - powiedział Lukas - nie dla reszty z nas. Nie wszyscy lubią zapasów jak ty i Al.

-Mówiąc o zapasach, czy możemy ściągnąć te zapaśnicze szorty?- zapytał Emil, dotykając palcami szortów.

-W porządku, idź- prychnął Mathias. -W każdym razie muszę wszystko poskładać.

-Czy potrzebujesz pomocy?- Zaoferował się Tino, gdy pozostali podeszli do drzwi, Berwald wciąż oglądał pas.

Mathias machnął lekceważąco ręką, gdy odłączył stoper i matę. - Nie trzeba, Tino. Idź, pomóż Lukasowi z lunchem czy coś.- Kiedy Tino opuścił siłownię, Mathias zaczął rozkładać matę na mniejsze kwadraty i opierał je o ścianę. Kiedy skończył, wrócił do stopera i wziął go do ręki. Kilkakrotnie nacisnął jeden z dużych przycisków i na dłoń spadł mały tablet. Nacisnął czerwony przełącznik, aby wyłączyć ukrytą kamerę, i podszedł do szafy, żeby odłożyć stoper.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top