>14<

Woda w wannie zaczęła parować; Mathias był w stanie rozpoznać, gdzie siedział.

Køhler siedział nago na desce klozetowej, cierpliwie czekając, aż wanna wypełni się wodą. Z roztargnieniem obserwował kran, opierając łokcie na kolanach i trzymając brodę w dłoniach. Jego brwi zmarszczyły się i wykrzywił się w nieruchomym grymasie.

Mały drań uciekł.

To była jedyna rzecz, na której skupiał się umysł Mathiasa. Nic innego nie mogło zająć jego myśli dłużej niż pięć sekund, zanim dotarło do niego wspomnienie ostatniej nocy. Mathias prawie złapał Petera, co spowodowałoby trzecie zabójstwo w ciągu jednej nocy i przyspieszyłoby proces jego pracy. Ale Peter uciekł. Peter kopnął go z tą dziwną siłą, o której Mathias nie wiedział, że dzieciak ma, i pobiegł w ciemność. To rozzłościło Duńczyka.

Niewielka część jego umysłu zaczęła liczyć  płytki z kości słoniowej, aby zmienić swoją frustrację na coś innego. Musiał się uspokoić, zanim zacznie działać w całkowicie dzikiej wściekłości. Musiał odpocząć i pozwolić swojemu ciału się zregenerować; było wystarczająco źle, że zaraz po „okrutnym pobiciu" Petera poleciał prosto do zgwałcenia ciała Berwalda i obudził się z nadal wielkim bólem, wdając się w kolejną bójkę, gdyby znalazł kogoś, kto mógłby go po prostu zabić. Postanowił wykorzystać pozostały czas, zanim reszta wyjdzie z ukrycia, na odpoczynek.

Mathias wstał ze swojego miejsca i podszedł do wanny. Po sprawdzeniu temperatury wody zakręcił kran i powoli wszedł do niej. Ciepło już działało cuda, gdy Mathias poczuł, jak ból w jego ciele odpływa. Położył się na długości wanny i oparł się o jej krawędź. Z głową opartą na wbudowanej poduszce pod szyję na krawędzi wanny, ciało Mathiasa zaczęło być swobodne, gdy pozwalał sobie na bujanie w wodzie. Zamknął oczy i wciągnął powietrze, czując, jak wypełnia go od stóp do głów, zanim otworzył oczy i spojrzał w górę na sufit. Zaczął liczyć psychodeliczne bordowe kwiaty namalowane na suficie w kolorze kości słoniowej, tak jak zrobił to z kafelkami pod nim, kiedy przyszła mu do głowy myśl.

Peter mógł go zabić.

Już teraz twarz Mathiasa wykrzywiła się w grymasie, jak przystało na wściekłego wilka, gdy zdał sobie sprawę, jak fatalna sytuacja wydarzyła się między nimi. Gdyby Peter nie wpadł w panikę i nie zobaczył, ile prawdziwych obrażeń wyrządził Mathiasowi. Upewniłby się, że został naprawdę zmiażdżony w zemście za swoją matkę i ojca, i gdyby poczuł potrzebę ratowania świata przed wielkim, złym Duńczykiem na zawsze ...

Mathias warknął, uderzając pięściami w wodę, powodując duży plusk. -Mogłem kurwa umrzeć!- myślał. Mógł umrzeć, a wszystko to dlatego, że nie docenił siły stalopodobnych kończyn dziecka przez ich wychudzony wygląd. Żołądek ściskał mu się z wstrętu do samego siebie i wstrętu z powodu własnych błędnych obliczeń; jego bojowe umiejętności strategiczne były zardzewiałe, zbyt zardzewiałe, jeśli był w stanie zostać pokonany przez dziecko i skończyć w chwili życia i śmierci ...

Nie, nie do końca... Mathias spojrzał kącikiem oczu na zlew. Leżał tam pilot, który był w kieszeni spodni od piżamy Mathiasa.

-NIECH TO SZLAG!- Mathias wrzasnął na całe gardło. -JEBANA-KURWA-SUKA!- Mocno chwycił się za czoło, czując, jak jego ręce trzęsą się z wściekłości. Aby przeżyć, Mathias musiałby sprzeciwić się własnej zasadzie, którą narzucił sobie od dnia, w którym podniósł swój pierwszy topór: nigdy nie uciekaj się do ostateczności, chyba że naprawdę jest to potrzebne. Nienawidził rozwiązań ostatecznych. Ostateczne środki były sposobem na rezygnację z walki i całkowitą utratę wszelkiej siły i umiejętności, które posiadano w akcie tchórzostwa. Gdyby mógł, Mathias byłby skłonny nie używać żadnych sztuczek w ostatniej chwili, dopóki nie znalazłby głowy na palu. A jednak był tutaj, wyobrażając sobie siebie wciskającego ten przycisk i wysyłającego Petera do szoku wywołującego uległość, by uratować własny tyłek.

Køhler westchnął i przeczesał mokrymi palcami włosy, odgarniając niechlujne kolce do tyłu i usuwając część krwi, która tam wyschła. Spojrzał na zegar, który wisiał wysoko na ścianie. -Cholera, 2:37?- Pomyślał ze zdumieniem. Spojrzał w sufit, obliczając w myślach godziny, które mijały.

-Wiem, że walka z Tino i Berwaldem trwała około pół godziny, więc to jedna godzina, a robienie porządnego, ostrego pieprzenia w dupę zajęło każdemu z nich godzinę, więc to dwie godziny, a pogoń za synem zajęła może 45 minut... Ech, zaokrąglę to do godziny, a potem była ta godzinna drzemka.

Pierwszego dnia wykorzystał sześć godzin, pozostawiając mu jeszcze cztery godziny, zanim musiał wyruszyć do dalszej pracy. Wziął kostkę mydła, zmoczył go i zaczął nakładać pianę na swoje ciało, aby zmyć pozostałą krew. Podczas mycia Mathias zaczął więcej planować, głównie zastanawiając się, jak pokonać potworną siłę Petera i go zabić.

Wkrótce jego umysł błądził od sposobów podbicia Piotra bez poważnych uszkodzeń na Lukasie. Podobnie jak Peter, Lukas był szczególnym przypadkiem, do którego musiał podejść ostrożnie, więc musiał opracować specjalny plan, aby zająć się również Lukasem. Kiedy Mathias zaczął nakładać mydło na nogi, przypomniał sobie dzień, w którym wpadł przez drzwi sypialni Lukasa, przerażając swojego małego kociaka tak bardzo, że mógłby przysiąc, że widział, jak Norweg sika. Co Lukas robił tego dnia ...?

Kiedy Mathias w końcu sobie przypomniał po głębokich poszukiwaniach wspomnień, uśmiechnął się. Teraz zajął się Lukasem i Peterem, a kiedy Lukas upadnie, Emil dwa razy bardziej, nie mając nikogo, kto by go chronił. Mathias wciągnął trochę powietrza i zanurzył głowę pod powierzchnią wody.

Jego plany mogą poczekać, aż skończy cztery godziny odpoczynku i relaksu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top