>8<
Mathias uśmiechnął się ze skruchą do swojego chłopaka, gdy jego oczy zatrzepotały. -Przykro mi, że źle się czujesz, kochanie - szepnął cicho i delikatnie ścierał pot z czoła Lukasa, - ale to tylko efekt uboczny; przejdzie jak tylko się obudzisz, dobrze?
Spojrzał na budzik na szafce, minęło pięć minut po siódmej. Na zewnątrz wciąż świeciło słońce, ale sądząc po jasnoróżowym odcieniu promieni, zaraz zejdzie i zrobi się za ciemno, by załatwić sprawę na zewnątrz. Schylając się, by pocałować Lukasa w czoło, Mathias powiedział cicho: -Nienawidzę zostawiać cię, kiedy tak słodko śpisz, Norge, ale muszę załatwić jakiś interes, dobrze, kochanie?- Ścisnął dłoń Bondevika, po czym podszedł do drzwi, zerknął przez ramię i wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach i przez salon do jadalni. Zatrzymał się i spojrzał na resztę Nordyków, którzy nieprzytomni siedzieli przy stole.
Chichocząc z rozbawieniem Matthias podszedł do nich i zaczął przenosić na górę. Owinął ramię Berwalda wokół swojego i podniósł go z krzesła. Następnie odprowadził Szweda do jego sypialni, biodrem otworzył drzwi i usiadł na brzegu łóżka. Z opuszczonymi ramionami Berwald był w stanie usiąść i nie przewrócić się. Miał pochyloną głowę i luźno zawieszone ręce między udami; gdyby nie luźny stan jego kończyn, wyglądałoby na to, że Oxenstierna rozważał coś przygnębiającego. Køhler wzdrygnął się na ten widok; niepokoiło go, jak Berwald może tak siedzieć, będąc nieprzytomnym. Pchnął jego ramię i patrzył, jak Szwed upada na materac.
-O wiele lepiej- pomyślał Mathias, gdy schodził na dół do jadalni. Podszedł do Tino, powoli wyciągnął krzesło, aby ciało poszkodowanego się nie przewróciło i podnieść go w stylu ślubnym. Zaniósł go na górę do pokoju, który Väinämöinen dzielił z Berwaldem, i podszedł do łóżka. Położył Tino obok Oxenstierny, układając go do skulonej pozycji, aby jego nogi nie zwisały poza krawędź. Potem poszedł do ich szafy, aby wyciągnąć kołdrę ( jaki ty jesteś opiekuńczy matt :,) dop.aut)
Køhler wrócił do jadalni i stanął za Emilem, wysuwając krzesło nastolatka spod stołu ( matthias zachowaj zdrowy rozsądek i go nie gwałć. dop.aut). Wsunął ręce pod ramiona Emila, podniósł go na nogi i z wielką precyzją i szybkością rzucił go do tyłu na ramię, tak że plecy poszkodowanego wygięły się nad ramieniem Mathiasa, powodując, że nastolatek wygiął się w łuk. Mathias zaniósł go do sypialni, naciągnął koc na oparcie łóżka i rzucił Emilem w łóżko, z twarzą ukrytą w poduszce. Mathias położył koc na jego ciele i odwrócił głowę na bok, aby poduszka nie zakryła twarzy chłopca. Mathias uśmiechnął się do nastolatka; chociaż Emil powiedział wiele lat temu, że on i Lukas nie wyglądają tak samo, podobieństwa rodzinne można było zobaczyć, gdy spali
Mathias musiał pójść jadalni po jeszcze jedną osobę, był to Peter, który wciąż siedział przy stole. Podobnie jak w przypadku Tino, Køhler wyciągnął krzesło Petera, podniósł dziecko i zaniósł go na górę do jego pirackiej sypialni. Położył mikronację na łódkowate łóżko i zdjął kapelusz z głowy. Mathias chciał wyciągnąć dodatkowy koc z szafy tej sypialni, ale coś przykuło jego uwagę.
Koszula Petera odsłaniała kremową skórę brzucha. To sprawiło, że Mathias dostał gęsiej skórki. Oblizał wargi; jakoś zaschło mu w ustach i jednocześnie ślinił się (Uwaga włączył mu się tryb ruchacza niebezpieczniusa. dop.aut). Jego oczy przylepiły się do tego jednego obszaru ciała, jego umysł wyświetlał wspomnienia z ostatniej nocy, którą miał z chłopcem. Pozwalając na to, by pragnienie przejęło kontrole nad nim, Mathias pochylił się i położył usta na skórze, zaczął ją ssać i całować. (Ty idź kyler do kościoła co? dop.aut)
Kiedy zaczął obgryzać brzuch zębami i wsuwać palce pod rąbek szortów Petera, na co zareagował jęknięciem. Mathias instynktownie odrzucił głowę do tyłu i zabrał rękę. Wpatrywał się w Petera, sprawdzając, czy rzeczywiście nie śpi. Kiedy się zorientował ze wszystko jest ok, starszy uderzył się w twarz.
-Cholera, Mathias, kontroluj się!- skarcił się w myślach. -Masz zadanie do wykonania! To nie jest czas, żeby kogoś pieprzyć!- Spojrzał na nieprzytomnego chłopca i w miejsca, w których widniały już malinki -...Najpierw praca, potem zabawa. Niechętnie odsunął się od łóżka, by wziąć koc i przykryć nim Petera. Następnie wyszedł z pokoju i powoli zamknął drzwi.
Kiedy wszyscy byli w swoich pokojach, Mathias skorzystał z kolejnej samotnej nocy, wcielając w życie kolejną część planu . Szczęśliwie idąc do swojego gabinetu, musiał zastanowić się nad zrealizowaniem planu. Odsunął krzesło i zajrzał pod biurko. W ciemnym kącie leżała niewielka torba sportowa. Była tak schowana by ukryć ją przed ciekawskimi oczami. Sięgnął po paski i nasunął je na ramię. Wyszedł z gabinetu, zamknął drzwi na klucz. Następnie szybko wyszedł z gabinetu i popędził po schodach do tylnych drzwi.
Po wyjściu z rezydencji Duńczyk podszedł do rogu fundamentu rezydencji i przykucnął obok niego. Zdjął torbę z ramienia i położył ją na trawie, rozpakowując ją i wyciągając jej zawartość. Wyciągnął miarkę, kielnię, broszurę z instrukcjami i dziwnie wyglądający czarny przedmiot. To był laser z podczerwienią. Mathias otworzył broszurę, przeczytał instrukcję i przejrzał nieistotne szczegóły.
„Odmierz od podstawy domu na dwadzieścia pięć centymetrów", Mathias przeczytał na głos, „...i zaznacz ten obszar. Wykop dziurę o głębokości piętnastu centymetrów. Mocno wsuń lasery w otwór i zapełnij go glebą.
- Hm, wydaje się dość proste...- Potem przeczytał dalszą część instrukcji i zmarszczył brwi. „...Dopóki nie przejdziesz do rzeczy technologicznych." Zaczął pracować, postępując zgodnie z instrukcjami i mierząc określoną długość. Po zmierzeniu długości wziął swoją małą łopatę, wbił ją w trawę i ziemię, wykopał je w kilka minut. Następnie podniósł laser, wsadził go w dziurę, i wypchałem całkowicie dziurę glebą. Poklepywał ziemię wokół obiektu, aż poczuł, że jest ciasno umocowany. Ostatni, najważniejszy element nie został jeszcze zainstalowany, narzędzie jeszcze nie działało.
Mathias przeszedł do następnego rogu za rezydencją i powtórzył tam tą samą czynność z drugim identycznym kawałkiem. Kiedy skończył mocować ostatni laser, wszedł do rezydencji, gdy ostatnie promienie słońca znikały w ciemnym, nocnym niebie. Zamykając drzwi i opierając się o nie, Mathias westchnął głośno i zajrzał do swojej torby. Wraz z książeczką i brudną łopatą znajdowała się płaska, prostokątna, srebrna obudowa z wystającą z rogu antenką. Duńczyk wyjął srebrną skrzynkę z torby i zdjął wodoodporną pokrywę. Wewnątrz znajdowała się klawiatura, ekran i tarcza z małą czerwoną strzałką, która wskazywała etykiety od 10 do 100.
-Zainstaluję tę ostatnią rzecz jutro rano czy coś w tym stylu- powiedział Mathias, ziewając. Poszedł na górę do swojego pokoju, by nadrobić tygodniową bezsenność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top