>4,5<
-Um... czy ktoś może mi powiedzieć, co się dzieje?- zapytał Tino, patrząc na swój strój.
Po zjedzeniu pierwszego śniadania Nordyki i Peter znajdowali się w pomieszczeniu, co wyglądało na prywatną siłownie. Matt przeniósł urządzenia do ćwiczeń, by dać narodom przestrzeń, chociaż tak naprawdę nie było to konieczne, ponieważ sala była wystarczająco przestronna; była prawie dwa razy większa niż sypialnia Lukasa. Stali na środku sali, gdzie została umieszczona mata. Wszyscy zapinali buty do walki, napinali i rozluźniali rzep na kolanach oraz podciągali niewygodne ciasne i swędzące spandeksowe spodenki z logo „World Wrestling Entertainment". Matthias po prostu stał i promiennie się uśmiechał do swoich gości. Lukas wręcz przeciwnie; kiedy subtelnie podciągał odzież, to naruszała jego pewne miejsca,
- Będziemy walczyć! To takie fajne!- powiedział Peter
-Jak powiedział najmłodszy z nas...-potwierdził Mathias, wpatrując się w dziecko, -będziemy dzisiaj walczyć. Myślałem, że może być dla nas dobre, jeśli wrócimy na chwilę do czasów wikingów...
Emil powoli podniósł rękę. - Jest problem, Mathias- powiedział Emil. -Nie każdy z nas był Wikingami. W rzeczywistości tylko ty, Berwald i Lukas byliście nimi, Peter jest dzieckiem, on ma małe doświadczenie w walce, a Tino jest tylko mięczakiem.
-Hej!- Fin spojrzał na Emila.
-Więc jak ten zapaśniczy „konkurs", który dla nas przygotowałeś jest sprawiedliwy?- kontynuował.
- To proste, człowieku!- Mathias odpowiedział. Zatrzymał się, by uzyskać dramatyczny efekt, zanim powiedział: -Wszyscy będziecie się bić tylko ze mną!
-Co?!- Pozostali krzyknęli zaskoczeni. Następnie zaczęli jednocześnie protestować.
Mathias uniósł dłonie. -Hej, hej, chłopaki! Chill! Nie jest tak źle!
-Mathias, jest pięć na jednego - stwierdził Lukas - nawet jeśli dwóch z nas jest zbyt słab-
-Lepiej nie być jednym z tych dwóch, Lukas!- warknął Tino, wciąż wkurzony zniewagą Emila.
-...Tak jak mówiłem, nawet jeśli dwóch z nas nie jest nawet odrobinę silny, prawdopodobnie nie miałoby szans pokonać cię.
- Aww... to takie słodkie, jak bardzo mnie kochasz i martwisz się o moje dobro!- Mathias pisnął, potargając włosami Lukasa. -Ale nie martw się, mój norweski kotku, nikt nie spowoduje złamania moich kości lub oderwania kończyn od ciała.
-Szkoda- mruknął Berwald z lekkim uśmiechem
Mathias rzucił szybkie spojrzenie młodszemu bratu. -Nasze mecze zapaśnicze będą działały w taki sam sposób, jak przebiegł wyścig: każdy z was zostanie wyznaczony na czas, gdy tylko powiesz że jesteś gotowy, będziesz musiał spróbować mnie pokonać. Jeśli chodzi o wynik, jeżeli zdołacie przygwoździć mnie do ziemi do końca czasu, wtedy stoper zatrzyma się i to będzie wasz wynik. Ktoś kto mnie pokona w najkrótszym czasie, wygrywa.
-A kto mierzy czas podczas walki?- zapytał go Lukas. -Chodzi mi o to skąd wiemy, że ktoś się nie pomyli w zapisywaniu prawidłowego wyniku czasowego?
-Och, mata zrobi to za nas!- Odpowiedź Mathiasa wywołała dezorientację u innych. Wzdychając Køhler wyjaśnił: -Mata jest wrażliwa na wagę i jest podłączona do stopera, więc gdy ciało zostanie przytrzymane wystarczająco długo, mata zarejestruje to jako prawidłowy wynik i zatrzyma czas. Przykucnął - sprawiając, że pozostali Nordycy jęknęli z odrazą i odwrócili oczy od zaciśniętych spandekami lędźwi.
-Więc... gdzie jest ten specjalny stoper, z którym jest połączony?- Zapytał Emil. Wszyscy przeszukali pokój w poszukiwaniu narzędzia, chociaż tylko Mathias wiedziałby, jak to wygląda.
-Cholera, zapomniałem!- Mathias poszedł do schowka znajdującego się na sali. Kiedy znalazł stoper - który wyglądał bardziej jak duży, szerokoekranowy budzik z czerwonym przełącznikiem i kilkoma dużymi przyciskami - ukląkł przy macie i wyciągnął sznurki z ukrytej jej części i podłączył je do stopera. Nacisnął czerwony włącznik urządzenia i na ekranie pojawiły się duże, pogrubione zielone zera. Zajmował się guzikami, a jego twarz przybrała najbardziej skupiony wyraz, podobny do tego jaki miał w czasach Wikingów, gdzie polował i plądrował według strategii wojskowej.
Po ustawieniu stopera Mathias wstał i spojrzał na swoich przeciwników. Uśmiechając się wyniosle, zapytał głębokim, głośnym, figlarnie groźnym głosem: -Więc, który z was chce być pierwszym, który zmierzy się z silnym, niezaprzeczalnie przystojnym, tym jednym i tylko największym Wikingiem - machnął ręką w szlachetnym łuku -Królem Skandynawii!
Lukas, Tino, Emil i Peter natychmiast spojrzeli na Berwalda, który poczuł, że się na niego gapią i zarumienił się z powodu dyskomfortu. -Chyba ja mogę być pierwszy- mruknął, zdejmując okulary i podając je Tino. Wszedł na matę i stanął przed Matthiasem, a pozostali szybko zeskoczyli z maty.
-Och, więc to ty odważysz się zmierzyć z Królem Skandynawii!- powiedział Mathias z wysuniętą klatką piersiową. -Mam nadzieję, że jesteś dobrze przygotowany na bijatykę!!
Berwald przewrócił Mathiasa na matę, zanim pozwolił dokończyć jego drwiny. Wyglądało na to, że Berwald z pewnością wygra ten mecz, zanim minie nawet minuta, ale Mathias nie zamierzał się tak łatwo poddać. Chwytając nadgarstek Berwalda, Køhler użył swojej wolnej ręki, aby uderzyć w obojczyk Oxenstierny. Nokaut chwilowo odwrócił uwagę Berwalda, więc Mathias wykręcił nadgarstek Szweda i odepchnął go.
-Więc mnie zaatakowałeś, kiedy byłem przez chwilę rozkojarzony, co?- Zapytał Mathias. -Nie mogłeś się doczekać, aż przynajmniej rozśmieszę resztę przed naszą walką?
-Za dużo mówisz- stwierdził Berwald. Ponownie rzucił się na Duńczyka i złapał go za biodra, ale Mathias szybko kopnął, wydostał się z uścisku Szweda i wylądował nad nim.
-Heh, kiedy jesteś tak niesamowity jak wojownik. Jeju, Berry, ludzie po prostu nie mają dość mojego gadania!- Mathias odwzajemnił ruch Berwalda i próbował złapać go za biodra, ale Berwald przewidział to i znokautował Mathiasa. W końcu zaczęli popychać się nawzajem, aby sprowadzić przeciwnika na ziemię.
-Hej! Kopnij go w dupę, tato!- zawołał Peter, podskakując na palcach w skrajnym podnieceniu.
-Peter! Co ci mówiłem o złym słownictwie?!- Tino skarcił go. Kiedy usłyszał chrząknięcie Berwalda i zobaczył, że Szwed leży na brzuchu, a Mathias przygniata go i wykręca jego rękę, Tino westchnął. -Berwald, co do cholery ?! Skop mu tyłek! Jesteś większy od niego!
Okazało się to wystarczającą motywacją dla Szwecji, ponieważ użył swojej wolnej ręki, aby się podnieść. Następnie dwukrotnie znokautował Matthiasa, raz, aby Dan stracił równowagę, a drugi raz, aby szybko użyć wolnego ramienia, aby całkowicie go przygnieść.
-Dam ci krzesło, tato!- Peter krzyknął, co było niepotrzebne, ponieważ Berwald zawisł nad Matthiasem i jedną ręką złapał za nadgarstki, a drugą przygniótł klatkę piersiową.
-Krzesło? Jakie krzesło? Nie ma krzesła, idioto!- Emil zadrwił.
Stoper wydał ostry dźwięk, wskazując, że zapisał czas i sprawił, że Berwald wygrał ten mecz.
-Och, cholera!- Mathias krzyknął, przy okazji ze złości walnął pięścią w matę.
Berwald zeskoczył z Køhlera i wyciągnął rękę. - Dobrze ci poszło - powiedział Berwald, gdy Mathias wziął go za rękę i pozwolił się pociągnąć.
- Tobie też- mruknął Mathias. Podszedł do stopera. -Wow, cztery i pół minuty. Dobra robota, stary!- Wiwatował, gdy resetował stoper, uderzając Berwalda w ramię. Młodszy zszedł z maty, pocierając ramię i skrzywiąc się delikatnie. -Więc kto następny chce walczyć z Królem Północy?!
-Hmm, Mathias, nie powinieneś zrobić krótkiej przerwy przed walką z kimś innym?- zapytał Tino z troską.
Duńczyk uniósł wysoko głowę, znów wydął pierś i uderzył w nią pięścią. - Nie, człowieku jestem gotowy na kolejną rundę. Nie zapomnij, że patrzysz na największego wojownika, jakiego świat kiedykolwiek widział!
- Mówi facet, który został pokonany przez swojego praktycznie niewidomego młodszego brata w mniej niż pięć minut- mruknął Emil kpiąco. On i Lukas parsknęli śmiechem, podczas gdy Tino starał się nie chichotać.
-Och, co słyszę?- powiedział Mathias, przykładając rękę do ucha. -Czy to brzmi jak mój następny przeciwnik, który ośmieliłby się zmierzyć z Królem?!
-Nie, ja...
- Cóż, chodź się bić, młody!- Mathias położył dłonie na piersi. -Chodź do mnie!
Przewracając oczami, Emil wszedł na matę i znudzony spojrzał na Matthiasa.
-Powodzenia, braciszku- zawołał Lukas do Emila. Młodszy tylko skrzyżował ramiona i w odpowiedzi przewrócił oczami.
-To głupie- mruknął Emil.
-Och, mówisz to tylko dlatego, że twój tyłek zostanie mocno kopnięty!- Mathias wskazał na siebie. -Przeze mnie! O tak!
-Jesteś naprawdę zbyt podekscytowany tym-hej!- Emil odskoczył na bok, gdy Mathias rzucił się na niego. -Whoa! Uspokój się trochę, człowieku!
-W WrestleMania nie ma czegoś takiego jak „uspokojenie"!- Mathias ponownie rzucił się na Emila, który ponownie uniknął ataku, przy okazji kopiąc go w tyłek.
-Wow, skopałem ci dupę!- Emil się roześmiał. Odskoczył trochę na palcach, gdyż zaczął się rozkręcać przez adrenalinę.
Mathias spojrzał na niego przez ramię, pocierając tyłek i rumieniąc się ze wstydu. Teraz naprawdę wpadając w ducha walki, Emil uśmiechnął się złośliwie i poszerzył swoją postawę, opierając pięści na biodrach. Kiedy Mathias rzucił się na niego po raz trzeci, młodszy złapał wyciągniętą rękę starszego, odwrócił się i przewrócił Mathiasa na plecy.
-Wow, Emil- Lukas zmartwił się trochę.
Isiek odskoczył do tyłu, gdy Mathias powoli wstał z maty. Następnie zaatakował wyższego i wywrócił go na matę. Obrócił Mathiasa na brzuch i skręcił jego ręce. Spojrzał wyczekująco na stoper, ale krzyknął ze zdziwienia i rozczarował się, gdy Køhler łatwo go zaatakował. Leżąc na macie, Emil zaklął pod nosem, gdy Mathias praktycznie skoczył na niego, by go przygwoździć. Uniósł nogę Emila, czekał i uśmiechnął się, gdy stoper wydał z siebie dźwięk.
Zeskoczył z Steilssona i zaczął się podskakiwać, podnosząc pięści nad głowę. -ZWYCIĘZCA!- Oświadczył. Spojrzał na stoper. -Cholera, i tylko dwie minuty! Ha ha ha!- Szybko poszedł zresetować stoper na następną walkę.
Emil odbiegł, odrywając rękę Lukasa, gdy Bondevik próbował poklepać go po plecach ze współczuciem. W przypływie frustracji pchnął Tino na matę.
-H-hej!- Tino wyjąkał, potykając się do przodu. Nadąsał się na Emila, zanim zwrócił uwagę na Mathiasa, który skończył resetować stoper i patrzył na Tino z drapieżnym uśmiechem.
-Wow, zawsze mniejsi chętniej podchodzą do ringu i walczą z mistrzem- zachichotał Mathias. -Dlaczego?
Tino zaśmiał się nerwowo. -U-uh, dobrze, na prawdę nie wiem jaki jest powód, że M-Mathias. Chodzi mi o to, hm, ja wiem, że nie zajmie więcej niż...
Mathias klepnął Väinämöinena w ramię. -Hej, Tino, nie stresuj się! Jak powiedziałem, żadne kości nie zostaną złamane, więc nie masz się czego bać!- Cofnął się i przyjął postawę bojową: ugięte kolana i dłonie w górę.
-C-cóż, jeśli tak mówisz- Tino przyjął taką pozycję jak Matt i zaczęli krążyć.
-Dawaj, mamo!- Krzyknął Peter. Berwald wymamrotał „Tak" aby pokazać swoje wsparcie.
Krążenie wokół maty trwało około kilku minut i żaden z nich nie chciał zaatakować pierwszy.
-Och, daj spokój, Tino!- Krzyknął niecierpliwie Berwald. -Poważnie?!
-Cholera, Berwald, to nie tak, że naprawdę wiem, co robię tutaj!- Tino krzyknął, nie odwracając wzroku od Mathiasa.
-Haha zgadzam się z Berrym, koleś; będziesz musiał kiedyś zaatakować!- Mathias powiedział śpiewająco.
-No cóż, skoro jesteś tak chętny, aby rozpocząć walkę to dlaczego nie możesz atakować mnie?
-Człowieku, byłeś zbyt przestraszony, by nawet stawić mi czoła bez najmniejszego nacisku. Po prostu pozwalam ci na pierwszy atak...
-Och, naprawdę? Jak miło z twojej strony...
-Ale hej, jeśli nie chcesz skorzystać ...- Mathias rzucił się za Tino, który nagle zakołysał się na bok i zszedł z drogi Mathiasa. Duńczyk gapił się na niego. -Co...?
Tino wpatrywał się zaskoczony w miejsce, w którym stał. -Wow, ja... nie wiem, co to było. Wydaje mi się, że wciąż mam w sobie żołnierza.- Mathias prychnął. -Och, zamknij się, idioto!- Tino chwycił jedno ramię Mathiasa, pociągnął go do przodu, a następnie silnie do tyłu i puścił. Mathias upadł na tyłek i potoczył się na nogi. Tino trzymał się z daleka, ale nadal utrzymywał postawę bojową, czekając na atak Mathiasa. Køhler stał nieruchomo i nagle stanął przed nim na macie; nie ruszył się w stronę Tino, ale nadal sprawił, że niższy wzdrygnął się i skrzyżował przed sobą ramiona w obronie. Kiedy Finlandia zobaczył, że Dania się nie poruszył, opuścił ręce, co było złym pomysłem, ponieważ Mathias nagle pojawił się za nim. Przewrócił go na brzuch, usiadł na nim okrakiem i owinął ramię wokół szyi Tino. Wciągnął głowę Väinämöinena w dławik i czekał, aż stoper wyczuje kołek.
-M-Mathias! Cholera, bądź ostrożny z nim!- Rozkazał Berwald ze strachem, obserwując, jak twarz męża powoli robi się niebieska. Nie musiał jednak długo się martwić; Tino kilkakrotnie poklepał matę, zanim stoper wydał z siebie odgłos.
Mathias zeskoczył z Tino i pociągnął go w górę. -Och, Tino, stary, rezygnujesz?! To bardzo kiepsko!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top