>1,5<
Tino i Peter obudzili się spowodowanym krzykiem Matthiasa, więc zaczęli ziewać i przeciągać się. Powoli wyszli z furgonetki i sennymi oczami rozejrzeli się po okolicy. Kiedy spojrzeli na posiadłość Matthiasa, ich oczy rozszerzyły się i zabłysły z takim samym zachwytem, jak u Lukasa i Berwalda.
-Wujek Matthias!- wykrzyknął Peter.
-Ta rezydencja jest taka piękna i zapierającą dech w piersiach... mój Boże- odetchnął Tino, kładąc dłoń na piersi ze zdumieniem.
Mathias skrzyżował ramiona i uśmiechnął się, zatopił się w komplementach.
-Wiedziałem, że wam się spodoba. A Lukasowi i Emilowi?- Zmarszczył brwi, kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi.
-Ice? Norge?- Zajrzał do furgonetki i zobaczył, że Emil wciąż śpi. Uśmiechnął się i potrząsnął jego ramię.
-Koleś, wstawaj już, jesteśmy na miejscu!- Krzyknął do ucha nastolatka.
Emil poruszył się we śnie i otworzył oczy.
-Co ty robisz?
Mathias spojrzał na Islandczyka.
-Obudziłem cię, bo jesteśmy na miejscu- Spojrzał na podłączony do słuchawek telefon, który wciąż wibruje w dłoni, a piosenkarz wciąż „śpiewa" swoje teksty o miłości i nienawiści. -Jak możesz spać z tym darciem się w ucho?
Emil powiedział, wyjmując słuchawkę z ucha
-Po prostu lubię taką muzykę
Wysiadł z furgonetki i zaskoczyło go piękno rezydencji.
-Och, mój Boże- sapnął. Jego oczy błyszczały we łzach.
Mathias zachichotał i wrócił do zabrania ostatniego pasażera, ale kiedy spojrzał na Lukasa, jego twarz zamieniła się w zaniepokojoną minę.
-Hej, Norge, wszystko w porządku?- Zapytał, sięgając po drżące ciało. Odsunął rękę do tyłu, gdy głowa Lukasa podniosła się z kolan.
-Nic mi nie jest - jęknął Lukas przez zaciśnięte zęby. Walczył z dreszczami biegnącymi wzdłuż jego kręgosłupa. Gdy wysiadał z samochodu, podszedł prosto do bagażnika.
-Czy możesz odblokować to cholerstwo?
Mathias sięgnął do kierownicy i wcisnął pod nią przycisk. Bagażnik gwałtownie się otworzył, Lukas podniósł drzwi, wyciągnął walizkę i poszedł w kierunku schodów. Podobnie jak na lotnisku, pozostali śledzili działania Lukasa i ciągnieli walizki po schodach za nim, jednocześnie przyglądając się zewnętrznej części rezydencji. Ciało Lukasa zwalniało z każdym krokiem, jakby jego kończyny rzeczywiście zamarzały. Dopiero gdy runął w progu, czując, jak serce wypełnia mu lodowata woda, pomyślał, że na prawdę może coś być z nim nie tak. Był w pełni świadomy, że Mathias woła jego imię i podnosi go. Ktoś - najprawdopodobniej Tino - podbiegł, by wziąć klucz od Matthiasa, by otworzyć im drzwi. Duńczyk wszedł do domu z Lukasem dyszącym i drżącym w jego ramionach.
W tej chwili Norweg poczuł, jak w jego umyśle pojawiło się dziwne zjawisko. Kiedy Mathias wszedł do drzwi, jakaś siła pobudziła poczucie strachu Lukasa. Odetchnął głęboko i zacisnął koszulę Mathiasa.
-L-Lukas? Wszystko w porządku?- zapytał go Tino, gdy wszyscy się do niego przytulili, przyglądając mu się uważnie.
Lukas skinął głową, ale poczuł, że coś jest nie tak. Powinien poczuć ulgę, że dreszcze ustały, a ciepło rezydencji osiedliło sie w nim i uspokoiło jego drżenie, ale nie wiadomo z jakiego powodu stracił nadzieję.
Powinno to być dobrze, ale przeczuwa, że zbliża się koniec.
>481 słów<
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top