23. HIDE AND SEEK
Jeongguk oszalał.
Musiał oszaleć, skoro wciąż tu był.
Nie wiedział, co takiego stało się poprzedniej nocy, ale z pewnością musiało wydarzyć się coś ważnego. Coś, co go zmieniło. Gdy jeszcze w Awake dowiedział się, że Taehyung jest policjantem, powiedział siebie, że przecież jest w pracy, po prostu zatrudniono go, by umilił urodzinowy wieczór i to nic takiego nie znaczy. Miał jedynie wystąpić dla zaproszonych gości, a potem wyjść z baru jak gdyby nigdy nic. Zamiast tego, nie tylko zagrał na jego urodzinach, ale też zaśpiewał dla niego. Następnie wmawiał sobie, że złoży mu życzenia i zniknie, zanim ktokolwiek się zorientuje, że w ogóle tam był, ale zobaczył, jak San na niego patrzy, a potem daje mu swój numer i nie mógł znieść myśli, że Taehyung mógłby spędzić tę noc w ramionach młodego barmana. Bez namysłu zabrał więc z jego dłoni karteczkę z numerem, który dał mu San i wyrzucił ją, a sam zaprosił go na noc do siebie.
Ostatnią noc razem.
Przynajmniej tak sobie wmawiał, gdy jechali przez Seul spowity w mroku, a potem, gdy w pośpiechu zdzierał z niego ubrania, całując jego rozchylone wargi. Kochał się z nim tak, jakby miało nie być jutra, tłumacząc sobie, że to dlatego, by zapamiętać, jakie to uczucie być z nim, by mógł je przywołać we wspomnieniach już wtedy, gdy zostanie zupełnie sam. Gdy Taehyung wyjawił mu, że go ściga, powiedział sobie, że wyjdzie stąd, gdy tylko otworzy oczy, a potem spojrzał w te policjanta i nie był w stanie tego zrobić. Został, mimo że wiedział, że to istne szaleństwo.
I wciąż tu był.
Po tym jak pieścili się na kanapie w salonie policjanta, jeszcze długo leżeli w objęciach, po prostu rozkoszując się ciepłem swoich nagich ciał. Jeongguk delektował się tym powolnym, delikatnym pocałunkiem, błądząc dłońmi po gładkiej, karmelowej skórze kochanka, a myśli o rozstaniu całkowicie gdzieś zniknęły podobnie jak cały świat, który ich otaczał. I gdy tak leżeli razem na kanapie, muzyk pragnął tylko jednego.
Chciał zostać tu, w tej chwili już na zawsze.
Dopiero dużo później Taehyung zaproponował, by wzięli prysznic. Wsunęli się do kabiny razem. Nie kochali się. Ich dłonie jedynie sunęły po krzywiznach ich ciał, gdy badali się nawzajem, namydlając ciała pachnącym cytrusami żelem. Milczeli, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Było w tym coś dziwnie intymnego, dużo bardziej intymnego niż seks, który uprawiali poprzedniej nocy. Głos z tyłu głowy mówił mu, że nie powinien, ale Jeongguk poddał się temu, czerpiąc z tej bliskości. To był nowy poziom intymności między nimi, ale pozwolił, żeby pochłonął go swoją siłą i pasją.
A teraz znajdował się w jego sypialni, jego skóra pachniała jego żelem pod prysznic,a na sobie miał jego ubranie. Co więcej, Taehyung leżał z nim na łóżku, na plecach, podczas gdy opuszki palców lewej dłoni Jeongguka znaczyły misterne wzory na brzuchu policjanta, a usta całowały jego wargi. Całował go powoli, czule, zmysłowo, jakby cały czas świata należał do nich. Jego oczy zamknięte, by mógł zatracić się w tej pieszczocie. Ich usta poruszały się w idealnej synchronii, jakby zostały stworzone, by łączyć się w namiętnych pocałunkach. Wiedział, że nie może trwać w tej chwili wiecznie, niezależnie od tego, jak bardzo by tego chciał, ale teraz nie liczyło się nic innego.
Nie miał pojęcia, jak długo to trwało i ile czasu tak leżeli. Mogły to być minuty, mogły godziny. To młody agent przerwał pocałunek, odsuwając się od niego nieznacznie, a Jeongguk mimowolnie mruknął niezadowolony, jakby właśnie odebrano mu coś niebywale cennego. Uniósł powieki i napotkał spojrzenie brązowych oczu policjanta. W tym świetle zdawały się pogłębić swój kolor. Jego wargi, delikatnie nabrzmiałe od pocałunków, błyszczały od śliny.
— Występujesz dzisiaj? — zapytał, starając się zapanować nad przyspieszonym oddechem. Jego wzrok na kilka chwil powędrował w kierunku ust muzyka, jakby odczuwał niemal fizyczną potrzebę, by znowu go pocałować. Nie zrobił tego jednak. Wrócił spojrzeniem do ciemnych tęczówek.
— Nie. Jin zamknął lokal na cały weekend — odpowiedział, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Dostrzegł, że kąciki ust policjanta drgnęły do góry, układając się w nieśmiały uśmiech.
— Zostań — poprosił, werbalizując swoje pragnienie w jedno krótkie słowo, zanim zdążył się zorientować, że powiedział to na głos.
Być może to była zbyt śmiała prośba. Może nie powinien był tego proponować, ale teraz było już zbyt późno, żeby się wycofać. Zwilżył szybko wargi, czując, że na jego policzki napływa niepożądany rumieniec. Miał jedynie nadzieję, że muzyk nie zwróci na to uwagi w nieco przyciemnionym świetle sypialni.
— Jest już późno... — dodał, mimo że obydwaj wiedzieli, że późna pora nie ma nic wspólnego z jego prośbą.
Taehyung nie wiedział, skąd u niego taka śmiała propozycja, ale z jakiegoś powodu nie chciał spędzać tej nocy sam. Jeongguk milczał przez jakiś czas, jedynie wpatrując się w jego twarz. Miał ochotę zapytać, co się dzieje w jego głowie, ale nie odważył się na to.
— Dostanę dobre śniadanie? — zapytał w końcu. Jego ton był nadzwyczaj poważny. Brzmiał, jakby przeprowadzał najważniejsze negocjacje w całym swoim życiu, co sprawiło, że Taehyung zachichotał, nie mogąc powstrzymać rozbawienia.
— Więc teraz ze mną negocjujesz? — zapytał, zagryzając dolną wargę, by powstrzymać uśmiech. — Powinienem wezwać kogoś do pomocy? Policyjnego negocjatora? — droczył się.
— Myślę, że sam sobie świetnie poradzisz — odparł gitarzysta, mierząc go wzrokiem. — Chcę samgyeopsal.
Taehyung parsknął cicho na jego żądanie, ale nic nie odpowiedział. Zbliżył twarz do tej Jeongguka i musnął delikatnie jego zachęcające wargi. Czując dotyk jego ust, muzyk zamknął oczy, wyraźnie rozkoszując się tą przelotną pieszczotą.
— Dostaniesz samgyeopsal — potwierdził, przerywając pocałunek. — Coś jeszcze? — zapytał, unosząc zadziornie prawą brew.
— Masz jakieś ważne akta do przejrzenia dla Yoongiego albo inne policyjne obowiązki, które nie mogą poczekać do jutra?
Taehyung zaprzeczył ruchem głowy. Jego miękkie wargi ułożyły się w nieśmiały uśmiech.
— Nie. Mam wolny weekend, więc o ile ten szalony Batman nie postanowi kogoś zabić akurat tej nocy... Jestem cały twój — odpowiedział.
Jeongguk roześmiał się głośno na jego słowa.
— Batman? Tak go nazywasz? — parsknął, unosząc prawą brew. — Mój ojciec tak mnie nazywał, gdy byłem małym chłopcem — przyznał, czując dziwną nostalgię na to wspomnienie.
— Byłeś niegrzecznym chłopcem? — zaciekawił się, przekręcając głowę na bok, jakby chciał mu się uważniej przyjrzeć.
— Zawsze byłem grzeczny jak anioł... — odpowiedział muzyk, a policjant zaśmiał się cicho.
— Jakoś ciężko mi w to uwierzyć — skwitował. — Być może wkrótce dostanie inne imię, ale jak na razie bawi się w samozwańczego mściciela-kata, więc myślę, że Batman całkiem dobrze tu pasuje — wyjaśnił po chwili, wzruszając ramionami. — To, co? Zostaniesz na noc?
— Chwila, chwila! Nie zakończyłem jeszcze negocjacji — oznajmił bez cienia niepewności.
— Co jeszcze chciałbyś wynegocjować? — zapytał młody agent, unosząc zadziornie brodę. — Korzystaj, póki mam dobry humor, a może się zgodzę — dodał, pozwoliwszy, by jego wargi ułożyły się w figlarny uśmiech.
Jeongguk zmierzył go od stóp do głów, sunąc powoli wzrokiem po jego sylwetce. Jego lewa dłoń wciąż spoczywała na brzuchu policjanta. Przesunął po nagiej skórze, ponownie odszukując spojrzenie ciemnych oczu, jakby chciał sprawdzić, jak jego dotyk na niego działa. Skóra policjanta była ciepła, miękka, ale zarazem twarda, gdy mięśnie napinały się pod wpływem jego pieszczot. Podobało mu się, jak ciało mężczyzny reaguje na jego dotyk. Wysunął palec wskazujący i powoli wyznaczył nim zmysłową trasę, sunąc od pępka, przez płaski brzuch, aż w końcu dotarł do podbrzusza, gdzie wyczuł pod opuszkami palców delikatne włoski, które pokrywały skórę mężczyzny, znikając pod materiałem dresowych spodni.
— Teraz też jestem kurewsko głodny — przyznał w końcu, unosząc na niego wzrok, a brunet roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu, eksponując swoją smukłą szyję, stworzoną do całowania. Gitarzysta na moment zawiesił spojrzenie na malince, zdobiącej smagłą skórę policjanta na delikatnej krzywiźnie, gdzie jego gardło stykało się z obojczykiem.
— No tak. Seks i jedzenie — zgodził się Kim, przywołując motto gitarzysty, nie przestając się śmiać. — Ale muszę przyznać, że ja też jestem głodny, więc z chęcią coś zamówię — wyznał w końcu, poważniejąc. — Na co masz ochotę?
— Chcę bulgogi. Dużą porcję — kontynuował muzyk. — Dwa razy — dodał, a Taehyung zaśmiał się cicho. — I kimchi jjigae.
— Och, widzę, że apetyt ci dopisuje — drażnił się, a uśmiech nie schodził z jego ust. Na chwilę zawiesił spojrzenie na wargach Jeongguka, by następnie powrócić do ciemnych oczu. — A co podać panu do picia? — zapytał, drocząc się z nim.
— Whisky. Japońska. Chita — odpowiedział bez wahania. Gdy to mówił, nawet nie drgnęła mu powieka. Taehyung uniósł prawą brew, zaskoczony jego słowami. — Widziałem, że masz w szafce — wyjaśnił muzyk, wzruszając ramionami, zanim młody agent zdążył się zapytać, dlaczego wybrał akurat tę. — Szkoda, żeby się marnowała.
— A może trzymam ją na specjalną okazję? — odpowiedział pytaniem.
— Leżę w twoim łóżku drugą noc z rzędu, czy to nie wystarczająco specjalna okazja?
Taehyung roześmiał się, tym razem głośno, odrzucając przy tym głowę do tyłu. Jego ciemne loki rozsypały się w nieładzie.
— Masz rację — zgodził się po chwili. — Mam w swoim łóżku prawdziwą Gwiazdę Rocka.
Myślę, że to wystarczająco specjalna okazja.
— Och, zawsze wiesz, jak połechtać moje ego — przyznał Gguk, mrucząc zmysłowo.
— Mówisz, jakby twoje ego tego potrzebowało — zaśmiał się policjant w odpowiedzi. — Lepiej podaj mój telefon, Gwiazdko. Zamówię nam jedzenie, zanim się rozmyślę i postanowię cię wyrzucić ze swojego wygodnego łóżka — zażartował, wskazując komórkę, która leżała na niewielkiej szafce nocnej znajdującej się obok łóżka.
— Och, zanim postanowisz wyrzucić mnie ze swojego łóżka, hm? — powtórzył czarnowłosy, unosząc brew. — To może ułatwię ci zadanie i już sobie pój... — zaczął, podnosząc się na przedramionach, jakby naprawdę miał zamiar wyjść.
Nie zdążył nawet dokończyć zdania, a silne dłonie Taehyunga zatrzymały go, gwałtownie chwytając jego koszulkę w nieco zbyt desperackim geście. Jeongguk spojrzał na smukłe palce policjanta, zaciśnięte na białej tkaninie, by następnie przenieść wzrok na ciemne oczy. W jego spojrzeniu było coś nowego. Jakiś dziwny niepokój, jakby naprawdę wystraszył się, że spełni swoją obietnicę i odejdzie. Coś w tym spojrzeniu sprawiło, że poczuł ciepło w podbrzuszu.
— Zostań — szepnął brunet.
Zacięta mina gitarzysty złagodniała jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki. Nie zastanawiał się ani chwili nad tym co robi. Impuls, by go pocałować, był mocniejszy niż jakiekolwiek wątpliwości. Pochylił się i pocałował jego wargi. Robił to delikatnie i powoli. Jego usta były ciepłe, miękkie i tak zapraszające. Pasowały do tych Taehyunga idealnie. To było tak, jakby ich usta były zsynchronizowane, stworzone do tego, by łączyć się w namiętnych pocałunkach. Brunet zamknął oczy, poddając się tej niezwykłej przyjemności. Pozwolił, by to Jeongguk nadawał rytm i prowadził pocałunek. Nagle w trakcie całowania poczuł, że muzyk zaczął się uśmiechać. Nie wiedział dlaczego, ale ten drobny szczegół sprawił, że motyle zatańczyły w jego brzuchu, a serce zabiło mocniej.
Gdy gitarzysta odsunął się powoli, otworzył oczy i spojrzał na niego. Ten pocałunek sprawił, że pragnął więcej. Jego wargi, lekko spuchnięte, mrowiły. Miał wrażenie, że nawet ta krótka rozłąka jest nie do zniesienia. Instynktownie przysunął się bliżej i ponownie złączył ich wargi. Tym razem pieszczota nie była tak delikatna jak chwilę wcześniej. Pocałunek był mocny, pewny, żarliwy. Taehyung rozchylił lekko usta, pozwalając, by język Jeongguka wśliznął się do jego ust. Przez moment walczyli o dominację, ale kolejny raz policjant oddał inicjatywę partnerowi i pozwolił, by to on kontrolował tempo. Lubił, gdy muzyk to robił. Było coś uzależniającego i niesamowicie odurzającego w tym, jak go dominował, nawet jeśli nie był do końca pewny, co było tego przyczyną. Nie chciał, żeby usta muzyka kiedykolwiek opuściły jego. Gitarzysta z chęcią zdominował pocałunek, a on poddał mu się całkowicie. Wsunął palce w kruczoczarne włosy, podczas gdy silne dłonie gitarzysty zacisnęły się na jego pośladkach, wyrywając z jego warg jęknięcie pełne erotyzmu.
Gdy brakło im tchu, Jeongguk delikatnie przygryzł jego wargę, a policjant uśmiechnął się, jednocześnie odsuwając nieznacznie, w końcu przerywając tę zmysłową grę. Odsunęli się od siebie nieznacznie, z trudem łapiąc oddechy i dopiero wtedy Taehyung zauważył, że w przypływie podniecenia dosłownie wdrapał się na kolana gitarzysty, otaczając jego nogi swoimi udami. Nie wiedział, co się z nim działo. Zawsze dobrze nad sobą panował, a przy nim tracił kontrolę, jakby muzyk był magnesem, któremu nie potrafił się oprzeć.
— Przepraszam — powiedział szybko, by zaraz uśmiechnąć się wyraźnie zawstydzonym.
Jego prawa dłoń uniosła się w kierunku ciemnych loków i moment później założył pasemko włosów za ucho, jednocześnie odwracając wzrok. Muzyk ujął delikatnie jego podbródek, zwracając jego twarz ku sobie.
— Za co przepraszasz? — zapytał. Jego wzrok powędrował w kierunku szczupłych ud policjanta, teraz oplatających jego biodra, ale szybko powrócił do brązowych tęczówek. — Za to, że siedzisz na moich kolanach, czy za to, że twój język zbadał każdy zakamarek moich ust? — doprecyzował, przeciągając seksownie samogłoski. Gdy to mówił, jego dłonie powędrowały ku wąskim biodrom policjanta. — Serio żałujesz, że to się stało? — kontynuował, nie oczekując odpowiedzi i zaśmiał się delikatnie. — Szczerze? Ja nie żałuję niczego, co się do tej pory między nami wydarzyło i z chęcią to powtórzę.
Taehyung uśmiechnął się, przygryzając wargę, a po chwili obydwoje się roześmiali. Byli jak para nastolatków, którzy nie potrafili kontrolować swoich hormonów, ale było w tym coś niesamowicie wyzwalającego.
— W takim razie lepiej zamówię nam to jedzenie, bo jeszcze popadniesz z sił — zażartował i, nie schodząc z ud muzyka, pochylił się, by sięgnąć swoją komórkę. Zacisnął wokół niej palce i odblokował urządzenie, skanując swój kciuk w czytniku linii papilarnych. — Och! Cóż za zaskoczenie! — zawołał i zaśmiał się krótko. — Jimin dzwonił już dwa razy — wyjaśnił, spoglądając spod kurtyny długich rzęs na Jeongguka. — Pewnie myśli, że mnie poćwiartowałeś i wrzuciłeś do rzeki Han.
— Kazał ci zadzwonić, gdy skończysz... — zaczął muzyk, spoglądając na swoje dłonie spoczywające na biodrach policjanta, po czym przesunął językiem po dolnej wardze i znowu spojrzał wprost w oczy Taehyunga. — A my jeszcze nie skończyliśmy...
Brunet prychnął, kręcąc głową. Był pewny, że czeka go poważna rozmowa z przyjacielem. Znali się od małego i zwykle nie miewał przed nim tajemnic, ale do tej pory też nigdy nie musiał mu się zwierzać z gorącego romansu z nieznajomym, którego poznał w barze.
— Jimin nie da mi teraz spokoju. Na pewno będzie o ciebie wypytywać — przyznał.
— Hm? I co mu powiesz? — zapytał. Gdy to mówił, uniósł dumnie brodę, a jego oczy się zwęziły. — Że spędziłeś swój urodzinowy weekend z zabójczo przystojnym gitarzystą o nieziemsko sprawnych dłoniach, który zaspokoił cię jak nikt nigdy wcześniej?
— Hmmm, nie wiem... Może powiem mu to, albo może... Że spędziłem mój urodzinowy weekend z niepokornym muzykiem, którego musiałem skuć kajdankami, bo wyciągnął skręta na moich oczach... — drażnił się, po czym pochylił się ku niemu i, niemal dotykając jego wargi swoimi, wymruczał zmysłowo: — A potem wypieprzyłem go tak dobrze, że najpierw spał do południa, a potem kazał sobie zamówić stos jedzenia, żeby zregenerować siły... — to powiedziawszy, odsunął się nieznacznie jedynie na tyle, by zobaczyć piękny uśmiech, zdobiący wargi muzyka. — Jeszcze się nie zdecydowałem...
Jeongguk roześmiał się głośno. Jego melodyjny śmiech odbił się od ścian sypialni. Po chwili spoważniał, jakby coś mu się przypomniało. Taehyung odszukał spojrzenie jego ciemnych oczu.
— Mogę cię o coś zapytać? — odezwał się w końcu. — Jeśli to zbyt intymne... To nie odpowiadaj... — dodał prędko.
— Pytaj. Nie mam nic do ukrycia — odpowiedział policjant.
Wygasił ekran komórki i przeniósł spojrzenie na twarz Jeongguka. Wciąż siedział na jego kolanach, a silne dłonie muzyka spoczywały na jego biodrach, ale mimo tej bliskości czuł się bardzo swobodnie. Czarnowłosy milczał przez moment, jakby zastanawiał się, jak zadać to pytanie, w końcu odezwał się na nowo.
— Nie miałem zamiaru podsłuchiwać... — zaczął ostrożnie. — Ale dzisiaj rano przez przypadek usłyszałem część twojej rozmowy z Jiminem... Wydawałaś się wtedy czymś zdenerwowany. Zdaje się, że mówiłeś coś o jakiejś...
— Gali — dokończył za niego brunet, a muzyk skinął.
— Jeśli nie chcesz o tym mówić, to nie musimy tego robić. Po prostu wydawało mi się, że Jimin namawiał cię do czegoś, na co ty nie miałeś ochoty i... Sam nie wiem. Po prostu byłem ciekawy...
— Nie, w porządku — wtrącił szybko Taehyung i uśmiechnął się delikatnie, jakby chciał go zapewnić, że mówi prawdę. — Rodzina Jimina jest bardzo bogata. Jego ojciec dorobił się na farmaceutykach. To on jest założycielem i właścicielem JP Pharmaceutical. Co roku organizuje też specjalną galę charytatywną. To w sumie już taka tradycja. Odbywają się na niej zbiórki i różne aukcje, a dochód przeznaczony jest na szczytny cel. Zazwyczaj na jakiś dom dziecka lub szpital dziecięcy, ale co roku wybiera inną organizację lub placówkę.
— To nie brzmi tak źle — podsumował muzyk, ściągając razem brwi.
Im więcej wiedział, tym mniej rozumiał. Taehyung wyglądał mu raczej na osobę, która ma serce na dłoni i troszczy się o innych. Czemu więc miałby unikać takiej gali, skoro w ten sposób mógł pomóc komuś, kto tego potrzebuje?
— Co roku chodziłem na tę galę, czasem nawet brałem udział w aukcjach, gdzie można było wylicytować kolację ze mną. To szczytny cel, a dodatkowo wiele zawdzięczam ojcu Jimina. Bardzo mi pomógł, kiedy jeszcze byłem dzieckiem, a potem nastolatkiem. Szczególnie finansowo. To głównie dzięki niemu mogłem skończyć szkołę — kontynuował. W jego głosie słychać było wiele emocji, ale też ogromną wdzięczność. Wspomniany mężczyzna z pewnością musiał mu wiele pomóc. — Ale w tym roku jest nieco inaczej... I... Nie wiem, czy chcę tam być... — przyznał w końcu, nieco zniżając głos, jakby wstydził się tego, co powiedział.
— Dlaczego? — zapytał Jeongguk, zanim zdążył się powstrzymać. — Przepraszam — dodał jednak szybko. — Nie musisz odpowiadać.
Taehyung milczał chwilę, jakby zastanawiał się, czy powinien odpowiedzieć na zadane mu pytanie. Wiedział, że jeśli to zrobi, będzie musiał zdradzić coś, czego dotąd nie mówił nikomu. Na moment przeniósł spojrzenie na własne dłonie i wpatrywał się w swoje długie palce, bawiąc się nimi nerwowo.
— Ta gala jest organizowana głównie z myślą o ludziach z branży farmaceutycznej i medycznej — odezwał się ponownie. — To szczytny cel, ale też świetny PR, więc praktycznie nikt z zaproszonych nie odmawia. Kto by rezygnował z darmowej reklamy? — zamilkł i prychnął delikatnie. — Czy jest lepsza reklama prywatnej praktyki niż informacja, że znany chirurg wspiera ubogie dzieci?
— Nie lubisz ich? — zgadł Jeongguk, zwężając oczy.
— Część z tych osób jest mocno zadufana i ma wybujałe mniemanie o sobie, ale nigdy nie był problem, bo nie przychodziłem tam dla nich. Problem jest taki, że... — znowu zawiesił głos. Po krótkiej chwili wciągnął do płuc haust powietrza, a moment później wyznał na jednym wydechu: — Mój eks tam będzie.
— Och — westchnął muzyk, w końcu rozumiejąc, co było powodem, który sprawiał, że Taehyung nie miał ochoty pojawić się na wystawnym przyjęciu. — Niedawno się rozstaliście, to w sumie normalne, że nie masz ochoty go widzieć. Jimin powinien to rozumieć... — dodał.
W jego głosie słychać było pewną dozę niepewności, jakby obawiał się, że powodem jego niechęci może być fakt, że wciąż żywi do byłego partnera gorące uczucia. Taehyung nie odpowiedział od razu, odsunął się delikatnie i zszedł z jego kolan. Jeongguk również milczał, ale obserwował go z rosnącym niepokojem. Jego żołądek ścisnął się boleśnie. Miał ochotę zapytać, czy powodem takiego zachowania jest to, że chłopak wciąż coś czuje do swojego eks, ale powstrzymał się. Nie wiedział, czy chce usłyszeć odpowiedź na to pytanie, więc pozwolił, by te słowa zawisły niewypowiedziane na końcu jego języka.
Policjant westchnął głośno i przesunął palcami po ciemnych lokach, by w końcu spojrzeć mu prosto w oczy. Zrobiło mu się sucho w ustach, a serce w piersi zaczęło mocniej bić. Wysunął język i powoli przesunął nim po dolnej wardze, pozostawiając na niej cienką warstwę śliny.
— Tak właściwie... — zaczął niepewnie. — To nieprawda, że dopiero co się rozstaliśmy... — wyznał w końcu. — Powiedziałem tak, bo nie czułem się gotowy, by się z kimś wiązać, a nie chciałem, żebyś myślał, że oczekuję od ciebie czegoś więcej. Poza tym byłem przekonany, że to coś między nami nie potrwa długo, więc nie było sensu tego tłumaczyć, a potem chyba po prostu było mi głupio wyznać prawdę...
— Dlaczego było ci głupio? — zapytał Jeongguk, ściągając razem brwi.
— Prawda jest taka, że minął niemal rok odkąd ja i Soohyun zerwaliśmy — przyznał. — Byliśmy razem prawie pięć lat i mocno przeżyłem nasze zerwanie. Przez długi czas nie miałem ochoty na żadne kontakty. Od tego czasu z nikim nie randkowałem... — opowiadał dalej. — Tak naprawdę od tego czasu nawet nie... — urwał, a z jego ust wyrwało się ciche prychnięcie. Czuł się zawstydzony. Opuścił wzrok i przez pewien czas wpatrywał się we własne dłonie. Nie patrzył na Jeongguka, ale czuł na sobie jego wzrok. — To żenujące — szepnął bardziej do siebie, niż do niego.
— Czemu tak mówisz? — zapytał muzyk i dopiero słysząc jego głos, Taehyung odważył się ponownie unieść wzrok. Widząc te piękne oczy Jeongguka, uśmiechnął się do niego blado.
— Soohyun zdradzał mnie z innymi, kiedy byliśmy jeszcze razem, a ja przez tyle czasu nie byłem nawet w stanie spojrzeć na innego faceta. Wiem, że nie powinienem tak długo myśleć o kimś, kto zrobił coś takiego i tak mnie zranił, ale mimo to odpychałem od siebie wszystkich, którzy mogliby być mną zainteresowani... odrzucałem wszystkie zaproszenia, nawet z nikim nie flirtowałem... — wyjaśnił, po czym odszukał spojrzenie muzyka. — Jesteś pierwszym mężczyzną, z którym byłem od naszego zerwania... — wyznał po chwili. — Pewnie myślisz, że to żałosne... — dodał szybko, prychając, jakby kpił sam z siebie.
— Ani trochę — odpowiedział gitarzysta, patrząc mu prosto w oczy. Gdy to mówił, nawet nie mrugał, jakby chciał, żeby chłopak widział, że mówi prawdę. Coś w tych słowach sprawiło, że Taehyung poczuł przyjemne ciepło w podbrzuszu. — Myślę, że to dobrze o tobie świadczy. Byliście razem przez długi czas. Był dla ciebie kimś ważnym i wiązałeś z nim swoją przyszłość, to zrozumiałe, że potrzebujesz czasu, by wyleczyć rany, które on po sobie zostawił.
— Po tej zdradzie... — kontynuował policjant już pewniej. Gdy to mówił, wpatrywał się przed siebie nieco nieobecnym wzrokiem, jakby wracał wspomnieniami do tego, co się wydarzyło ponad rok temu. — Sam nie wiem... Ciężko się z czymś takim pogodzić, a dodatkowo zaczynasz myśleć, że to była twoja wina, nawet jeśli to nie jest prawda. Przez to wszystko przez długi czas nie czułem się dobrze we własnej skórze. Stałem się bardzo świadomy swoich niedoskonałości i niedociągnięć, a to bardzo podburzyło moją pewność siebie. Szczególnie na polu męsko-męskim. Muszę przyznać, że to coś między nami, sprawia, że zaczynam znowu czuć się tak, jak przedtem. A może nawet lepiej... — przyznał. — Chyba tego mi było trzeba.
— Dobrego whisky i dobrego seksu? — zażartował muzyk, w jednej chwili sprawiając, że ciężka atmosfera gdzieś wyparowała, a Taehyung obdarzył go pięknym, melodyjnym śmiechem.
— Dokładnie — przytaknął. — Dobrego whisky i dobrego seksu.
— W takim razie cieszę się, że trochę przyczyniłem się do jednego i do drugiego.
Taehyung zaśmiał się pod nosem, ale szybko spoważniał. Po zdradzie partnera długo czuł się niepewnie we własnej skórze. Teraz odzyskał pewność siebie, ale nie wiedział, czy jest gotowy, by znowu spotkać się z Soohyunem.
— Kiedy jesteś w związku, często partner staje się dla ciebie najważniejszy. Zaczynasz stawiać jego szczęście ponad swoim, nierzadko zapominając o tym, że ty też masz swoje potrzeby... Po rozstaniu z Soohyunem nie czułem się emocjonalnie gotowy, by znowu się przed kimś otworzyć i związać, a chyba też nie jestem raczej typem, który lubi przygody na jedną noc. To coś między nami jest zupełnie inne... Nigdy wcześniej nie byłem w takiej relacji... Ale muszę przyznać, że to dosyć... Wyzwalające.
— To daje ci wolność i przestrzeń, której potrzebujesz... — przytaknął muzyk.
— To trochę jakbym miał zaufanego partnera, z którym mogę eksperymentować i cieszyć się regularnym seksem, ale z większą niezależnością emocjonalną...
— Och, tak — mruknął zmysłowo Jeongguk, wpatrując się w niego płonącym wzrokiem. — Żadnych zobowiązań i mnnnóstwo seksu. Relacja idealna.
Taehyung prychnął, po czym przesunął wzrokiem po sylwetce muzyka, mierząc go powoli od stóp do głów i ułożył wargi w zadziorny uśmiech.
— Masz rację — zgodził się. — Mogę cię wykorzystać do spełnienia swoich seksualnych potrzeb, a potem wykopać z łóżka bez wyrzutów sumienia — zażartował, a długowłosy roześmiał się głośno.
— Dokładnie.
— Jimin namawia mnie, żebym przyszedł na tę galę, ale wiem, że Soohyun tam będzie i nie wiem, czy ja też chcę tam być — odezwał się ponownie Taehyung, po chwili ciszy. — On pewnie przyjdzie z którymś ze swoich facetów. Z tego co słyszałem, chyba zaczął się spotykać z tym pacjentem, z którym mnie zdradził — dodał i prychnął mimowolnie. — Nie chcę tam iść i oglądać go szczęśliwego z innym, kiedy ja będę stał w kącie, czując się jak ostatni kretyn. Może to głupie, ale nie chcę, żeby mnie takiego widział... Nie chcę, żeby wiedział, że przez tyle czasu nie byłem w stanie być z nikim innym... — przyznał, zanim zdążył się ugryźć w język.
— Rozumiem cię — odparł muzyk. — Gdyby to był mój eks, pewnie czułbym się podobnie, ale jestem też cholernie upartym skurczybykiem i na pewno nie dałbym mu tej satysfakcji.
— Znając ciebie, zgaduję, że założyłbyś coś seksownego, wyrwał najprzystojniejszego nieznajomego i poszedł tam z dumnie uniesioną głową, a twój eks przez resztę wieczora by sobie pluł w brodę, bo nie mógłby odżałować, jak mógł wypuścić cię z rąk — powiedział Taehyung pół żartem pół serio.
Naprawdę mógł to sobie wyobrazić. Jeongguk roztaczał wokół siebie aurę niewymuszonej pewności siebie z pewną dozą tajemniczości, która sprawiała, że każdy, kto go zobaczył, nie potrafił oderwać od niego wzroku.
— Więc czemu ty nie zrobisz tego samego? — zapytał muzyk, jakby to było coś banalnie oczywistego. — Jeśli się nie zjawisz, będzie wiedział, że to przez niego cię nie ma, więc i tak dasz mu tę satysfakcję. Pójdź tam i spraw, żeby mu szczęka opadła, gdy znowu cię zobaczy.
— Łatwiej powiedzieć niż zrobić — prychnął policjant. — Soohyun zna wszystkich moich przyjaciół, a nie chcę zapraszać kogoś, kogo nie znam i z kim nawet nie będę potrafił rozmawiać albo kogoś z biura, kto na mnie leci, by tylko narobić komuś nadziei i potem czuć się jeszcze bardziej niezręcznie.
— Możesz zabrać mnie — zaproponował nagle Jeongguk.
Taehyung uniósł głowę i przeniósł spojrzenie na twarz chłopaka. Przez moment czekał, aż muzyk się roześmieje, mówiąc, że przecież żartuje albo rzuci jakiś inny zabawny komentarz, dając mu do zrozumienia, że jego słowa to jedynie niedorzeczny dowcip, ale nic takiego się nie stało. Był całkowicie poważny. Na jego twarzy nie było śladu uśmiechu czy rozbawienia. Patrzył mu prosto w oczy, nawet nie mrugając, jakby wyczekiwał jego odpowiedzi. Taehyung zaśmiał się mimowolnie, nie wierząc, że naprawdę to usłyszał. To musiał być jakiś żart.
— Czemu się śmiejesz? — zapytał gitarzysta, widząc jego reakcję.
— Bo... Żartujesz, prawda? — odparł, wciąż śmiejąc się niezręcznie.
Jeongguk ściągnął razem swoje idealne brwi i wyprostował sylwetkę. Rysy jego twarzy wyostrzyły się i przez sekundę przemknął po niej delikatny grymas, jakby pytanie policjanta uraziło go.
— Myślisz, że się nie nadaję? — zapytał, patrząc wprost w oczy Taehyunga.
— Co? Nie, jasne, że nie — zaprzeczył pośpiesznie. Na jego twarzy pojawił się niepokój, jakby obawiał się, że jego reakcja zraniła Jeongguka. Ze zdenerwowania zaschło mu nagle w ustach, zwilżył wargi językiem. Nie wiedząc czemu, serce w jego piersi zaczęło być nienaturalnie mocno. — Ty... Ty mówisz serio? — zapytał, wypuszczając głośno powietrze z płuc. — To znaczy... Naprawdę to proponujesz, czy po prostu się ze mnie nabijasz?
— Ustaliliśmy, że jesteśmy... Seks-przyjaciółmi, czyż nie? — odparł muzyk. — A to oznacza, że nie łączą nas uczucia i romantyczne zaangażowane. Nie jesteśmy parą, po prostu sypiamy ze sobą, kiedy mamy na to ochotę. I to jest super. Ale w tej nazwie jest też ta druga część... Więc możemy czasem pomóc sobie nawzajem... Część z seksem wychodzi nam cholernie dobrze, więc pomyślałem, że skoro teraz potrzebujesz pomocy, to mogę tam pójść z tobą... Jako twój przyjaciel.
Taehyung milczał przez chwilę. Był wyraźnie zaskoczony jego propozycją, przez co Jeongguk zaczął się zastanawiać, czy dobrze zrobił, składając mu taką ofertę. Tak naprawdę nie do końca rozumiał, czemu to zrobił. Te słowa stoczyły się z jego ust, zanim zdążył się nad tym zastanowić. Poza tym nie lubił eks Taehyunga, mimo że nawet nie widział go na oczy nigdy wcześniej. To, co mu zrobił, wystarczyło, by nie pałał do niego sympatią, a możliwość utarcia mu nosa, brzmiała nadzwyczaj kusząco.
— Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? — zapytał w końcu policjant, po długiej pauzie. Po raz pierwszy odkąd zaczęli o tym rozmawiać, Jeongguk dostrzegł błysk w jego oczach. — T-to jest elegancka gala... — dodał, jakby myślał, że to może go zniechęcić i sprawić, że zrezygnuje.
— To założę jakąś marynarkę — odpowiedział, wzruszając ramionami. — Jak będzie trzeba, to może nawet kupię krawat — dodał i zaśmiał się delikatnie, jednocześnie puszczając do niego oczko.
Taehyung poruszył się niespokojnie na swoim miejscu. Jego język wysunął się spomiędzy miękkich wargi i powoli powędrował po dolnej wardze. Jeongguk podążył za nim wzrokiem, by po chwili powrócić do ciemnych oczu policjanta. Chłopak wyglądał na nieco spiętego, jakby obawiał się, że zaraz może się wycofać, ale nie miał zamiaru tego zrobić.
— To bardzo elegancka gala... — powtórzył brunet, wyraźnie akcentując słowo 'bardzo'.
— Jak bardzo elegancka? — zapytał gitarzysta, ściągnąwszy razem swoje brwi.
— Wieczorowe suknie i smokingi — przyznał policjant, krzywiąc się delikatnie. — Jeśli chcesz się wycofać to...
— Nie! — zaprotestował szybko Jeongguk. — Jeśli tak ma być, to założę smoking — dodał, po czym ułożył wargi w zadziorny uśmiech. — I obiecuję, że nie zrobię nic nielegalnego, żeby go zdobyć — zażartował, a Taehyung roześmiał się cicho.
— Trzymam cię za słowo, więc lepiej, żeby cię nie aresztowano do tego czasu — zagroził, uśmiechając się łagodnie.
— Kiedy jest ta gala?
— W sobotę za dwa tygodnie.
— Okay, będę gotowy.
— Gdybyś się rozmyślił...
— Nie rozmyślę się — przerwał mu, chwytając jego dłoń, szybko jednak ją wypuścił, jakby zmieszany tym niekontrolowanym odruchem. — To nic takiego — dodał, by nieco zbagatelizować to wydarzenie. — Poza tym z chęcią poznam twojego eks — przyznał, unosząc zadziornie prawą brew.
Taehyung roześmiał się, kręcąc głową.
— Na pewno się polubicie — zaśmiał się.
— Tak myślisz? — zapytał gitarzysta, udając zaciekawienie, a młody policjant zachichotał.
— Jestem pewny — odparł.
Jeongguk też się roześmiał. Przez chwilę jeszcze śmiali się razem, a gdy przestali, zapadła między nimi cisza. Gitarzysta przeniósł wzrok na młodego policjanta i przez pewien czas przyglądał mu się uważnie. Taehyung był naprawdę atrakcyjnym mężczyzną, ale poza ładną buźką, był też niesamowicie intrygujący. Był zabawny, błyskotliwy i pociągający, a przy tym wydawał się być bardzo ciepłą i dobrą osobą. Biła od niego niezrównana aura, jakiej nigdy dotąd nie widział. Miał w sobie nieodparty urok. Nie potrafił zrozumieć, jak Soohyun mógł z niego tak po prostu zrezygnować.
Gdyby nie to, że jego dni tutaj były policzone, mógłby się w nim zakochać...
Przeniósł wzrok wyżej i przyjrzał się twarzy Taehyunga. Chłopak już na niego patrzył. Czuł jego spojrzenie na sobie, ale nie miał odwagi, by spojrzeć mu w oczy. Zamiast tego zawiesił wzrok na jego delikatnie rozchylonych wargach. Była jeszcze jedna rzecz, którą powiedział policjant i o której nie potrafił zapomnieć. Nie wiedział, czy powinien o to pytać, ale nie potrafił się oprzeć tej słodkiej pokusie.
— Mogę zapytać o coś jeszcze? — zapytał więc, przerywając milczenie, a gdy policjant skinął, kontynuował: — Powiedziałeś, że dotąd odtrącałeś wszystkich adoratorów i że jestem pierwszym mężczyzną, z którym byłeś od zerwania ze swoim eks... — na moment zawiesił głos, po czym spojrzał policjantowi prosto w oczy, zbierając w sobie odwagę, by zadać nurtujące go pytanie. — Więc dlaczego przyjąłeś moje zaproszenie?
Taehyung nie odpowiedział od razu. Przez chwilę rozmyślał w milczeniu, jakby zastanawiał się, co właściwie nim kierowało tamtego wieczoru. Prawie stracił życie, ale czy to był jedyny powód? Tak naprawdę najpierw to San go podrywał, a mimo to jego propozycję odrzucił. Czemu więc przyjął tę od Jeongguka? Muzyk był niebywale przystojny i dawno nikt tak bardzo nie pociągał go fizycznie jak on, ale czy chodziło tylko o to? A może tamtej nocy połączyło ich coś zupełnie innego?
— Tamtego dnia dostaliśmy cynk, gdzie przebywa przestępca, którego staraliśmy się znaleźć od dłuższego czasu. Pojechaliśmy tam całą ekipą i zrobiliśmy nalot. Gdy weszliśmy do środka, Kang zaczął uciekać, a ja, nie myśląc długo, rzuciłem się w pościg za nim. W końcu po długim czasie byliśmy tak blisko, by go aresztować. Nie mogłem pozwolić, by się wywinął. Goniłem go przez jakiś czas, aż w końcu wpadliśmy na czyjąś posesję i udało mi się go dogonić. Myślałem, że to koniec pościgu, wymierzyłem w niego broń i wyciągnąłem kajdanki, by go zakuć, gdy nagle drzwi od tarasu się otworzyły i z domu wyszedł mały chłopiec. Mógł mieć z pięć może sześć lat. Gdy go zobaczyłem... Sam nie wiem. Popełniłem błąd, bo spojrzałem na niego. To był dosłownie moment, ale tyle wystarczyło, by Kang wykopał mi broń z dłoni. On dosięgnął ją pierwszy i wymierzył we mnie. Przez chwilę naprawdę myślałem, że to koniec...
Jeongguk słuchał go z przejęciem od momentu, gdy Taehyung rozpoczął opowiadać tę historię. Był go ciekaw. Chciał go poznać, nawet nie bardzo potrafiąc wytłumaczyć, dlaczego, ale gdy młody policjant zaczął opowiadać o tej scenie z bronią, poczuł coś dziwnego. Nie wiedział, jak to możliwe, ale miał uczucie deja vu, jakby i on tam był, jakby już kiedyś widział tę scenę, a przecież to było niemożliwe. Zamrugał kilka razy, ale nie potrafił się wyzbyć tego dziwnego uczucia.
I nagle to go uderzyło.
To nie on widział to wszystko, ale wiedział, kto był świadkiem tych wydarzeń...
— C-co się stało potem? — wydusił, chociaż był przekonany, że zna już odpowiedź na to pytanie.
— Kruk — odpowiedział Taehyung krótko, a Jeongguk rozchylił wargi, pozwalając, by z jego ust uleciał drżący oddech.
Dosłownie w sekundę uczucie deja vu, które zrodziło się w umyśle Jeongguka zostało zastąpione przez coś innego — wspomnienia.
Widział wszystko tak dokładnie, jakby sam tam był. Najpierw rozszerzone oczy Taehyunga, który zdaje sobie sprawę, że popełnił błąd, który będzie go kosztował życie, a potem dźwięk trzepotu silnych skrzydeł, ostre pazury i dziób atakujące Kanga.
To wydarzyło się, jeszcze zanim się poznali, ale był pewny, że to jego kruk uratował życie Taehyunga tamtego dnia. Jak to możliwe, że spośród wszystkich ludzi kruk uratował właśnie jego? Gdyby nie to, być może nigdy by się nie poznali...
Czy to było przeznaczenie?
— Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego — przyznał Taehyung, kontynuując swoją opowieść. — Ten ptak wziął się znikąd i dosłownie rzucił się na niego, jakby chciał wydrapać mu oczy. Przez to Kang wypuścił broń, a ja mogłem go obezwładnić. Wszystko skończyło się dobrze, ale nie potrafiłem się po tym pozbierać. Cały czas myślałem o tym, że niemal straciłem życie, a tak naprawdę jeszcze nie zacząłem żyć... Gdy wróciłem do domu, wyrzuciłem fotografię z Soohyunem, której dotąd nie miałem odwagi się pozbyć, a potem poszedłem do Awake...
— I poznałeś mnie... — dokończył za niego Jeongguk. Na jego wargach pojawił się subtelny uśmiech.
— I poznałem ciebie — powtórzył Taehyung, odwzajemniając jego uśmiech.
***
Taehyung zbliżył się do swojego auta i zatrzymał się tuż przy nim. Przez kilka krótkich chwil wpatrywał się w swoje ciężkie, wojskowe buty. Czuł się nieco niezręcznie. Jego serce biło znowu w tym dziwnym, przyspieszonym rytmie. Wciągnął haust powietrza i odwrócił się na pięcie, zwracając twarz w stronę muzyka, który stał na krawężniku nieopodal niego. Dzieliło ich dosłownie pół kroku, ale z jakiejś przyczyny nawet to wydawało się zbyt wiele.
Jeongguk stał dokładnie naprzeciw niego, chowając dłonie w kieszeniach kurtki. Jego kruczoczarne włosy związane były w luźny kok. Kilka niesfornych pasemek wciąż zwisało luzem, okalając jego przystojną twarz. Powiewały delikatnie na wietrze, co jakiś czas wpadając na ciemne oczy. Taehyung miał ochotę odgarnąć je za jego ucho, ale jedynie wsunął dłonie do kieszeni czarnego bombera, imitując pozę gitarzysty, by powstrzymać ten niezrozumiały impuls. Jego spojrzenie mimowolnie powędrowało od stóp odzianych w ciężkie, wojskowe buty, przez skórzane spodnie, w kierunku wysportowanej klatki piersiowej skrytej pod cienką koszulką, którą tego ranka wyciągnął dla gitarzysty ze swojej szafy, by w końcu zatrzymać się na czarnych tęczówkach, wpatrzonych w niego.
— Więc... — zaczął, nieporadnie przestępując z nogi na nogę.
Spędzili ze sobą cały weekend, praktycznie nie wychodząc z łóżka, a teraz czuł się dziwnie niezręcznie, nie wiedząc, jak właściwie powinien się z nim pożegnać. Czy powinien powiedzieć zwykłe „do zobaczenia" i odjechać swoim autem nie oglądając się za siebie? A może raczej przytulić go jak przyjaciela? Czy jednak pocałować jego miękkie wargi, jak czuły kochanek i wyszeptać, że pragnie go znowu zobaczyć?
Przesunął językiem po dolnej wardze i skierował spojrzenie na Jeongguka. Przez chwilę, która zdawała się być wiecznością, patrzyli na siebie niezręcznie. Powietrze znów zdawało się naładowane, jak ostatniej nocy, gdy stał przed nim w swoim mundurze, ściskając kajdanki w dłoniach. Taehyung przełknął z trudem. Nie wiedział, czy powinien się ruszyć, czy stać w miejscu. Wiedział, że mimo że nie przyznałby się do tego na głos, czekał, aż coś się wydarzy. I mimo że być może nie powinien tego oczekiwać, tak cholernie mocno pragnął poczuć jego wargi na swoich. Chociaż jeszcze ten jeden raz.
I wtedy to się wydarzyło.
Jeongguk, jakby czytając w jego myślach, wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął kosmyk ciemnych włosów za jego ucho. Uśmiechnął się delikatnie tym tajemniczym uśmiechem, który Taehyung tak uwielbiał i który sprawiał, że jego serce na chwilę dosłownie zamarło, jedynie po to, by zacząć bić ze zdwojoną siłą moment później. Po chwili muzyk ujął jego podbródek, zwracając jego twarz ku sobie i zbliżył się ku niemu. Nie pocałował go od razu, dając mu mnóstwo czasu na wycofanie się, walkę i opór, ale młody agent nie miał zamiaru się opierać. Instynktownie pokonał kolejne centymetry, zostawiając te ostatnie Jeonggukowi, jakby pragnął, by to z jego inicjatywy wyszła ta kolejna lekkomyślna decyzja.
Muzyk nie opierał się dłużej, powoli pochylił się, pokonując ostatnie dzielące ich centymetry i zbliżając swoje wargi do tych kuszących ust, by w końcu pocałować je bardzo delikatnie. Usta policjanta były ciepłe, miękkie i tak znajome. Jeongguk nie spieszył się, całował jego wargi niezwykle powoli, jakby próbował je zapamiętać. Smakował jego słodkie i miękkie usta, gdy jego dłoń przeniosła się na wąską talię i przyciągnęła policjanta bliżej własnego ciała. Jeongguk przesunął czubkiem języka po złączeniu jego ust, a w odpowiedzi Taehyung rozchylił wargi, pozwalając mu pogłębiać pocałunek, a on z chęcią z tego skorzystał.
Gdy język muzyka dotknął jego języka, jego ciało przeszył dreszcz pożądania i nie mógł stłumić westchnienia, które mimowolnie stoczyło się z jego ust. Gitarzysta całował go jeszcze przez chwilę. Smakował go powoli, intensywnie, czule, aż w końcu odsunął się nieznacznie. Mimo to nie odsunęli się od siebie. Jeszcze przez pewien czas stali w tym samym miejscu, z zamkniętymi oczami, pozwalając, by ich niespokojne oddechy mieszały się w jedno. W końcu do uszu Jeongguka dotarł dźwięk cichego śmiechu policjanta i dopiero wtedy uniósł powieki.
— Muszę iść... — szepnął. Palce jego dłoni wciąż były zaciśnięte na koszulce muzyka, a wargi zdobił nieśmiały uśmiech, podczas gdy spoglądał na niego spod kurtyny czarnych rzęs. — Nie mogę się spóźnić...
Jeongguk zaśmiał się delikatnie, starając się ukryć zakłopotanie i zrobił krok w tył, zwiększając dzielący ich dystans. Odgarnął palcami kosmyk czarnych włosów, który wysunął się z luźnego koka i poprawił futerał z gitarą, przewieszony przez prawe ramię.
— Jasne — przytaknął szybko. — Nie zatrzymuję cię dłużej.
Taehyung skinął i spojrzał na swoje auto. Wsunąwszy dłoń do kieszeni jeansów, wyjął kluczyki auta. Gdy wcisnął przycisk zwalniający zamek, do ich uszu wkradł się charakterystyczny pisk. Otworzył drzwi od strony kierowcy, ale zanim wsunął się do środka, jeszcze raz zwrócił twarz w stronę muzyka.
— Na pewno nie chcesz, żebym cię gdzieś podrzucił? — zapytał z nutą nadziei w głosie.
— Nie, nie trzeba. Mam tu motocykl — odpowiedział czarnowłosy, jednocześnie wskazując gestem głowy w stronę czarnego motocykla, zaparkowanego dosłownie kilka metrów dalej.
Taehyung domyślał się, jaka będzie odpowiedź muzyka, zanim jeszcze zadał to pytanie, ale mimo to czuł się dziwnie rozczarowany, wiedząc, że nadszedł moment rozstania. Nie wiedział, kiedy znowu będą mogli się zobaczyć, a to wywoływało uczucie pustki.
— Możemy mieć dużo pracy w tym tygodniu — odezwał się ponownie. — Ta sprawa, o której ci mówiłem, jest bardzo skomplikowana, a gdy znajdziemy kolejną ofiarę...
— Jasne — przytaknął muzyk ze zrozumieniem. — To twoja praca.
Wiedział, że Taehyung wspomniał o tym, by nie pomyślał, że nie odzywa się do niego, bo stracił nim zainteresowanie, ale jeszcze jedna rzecz zwróciła jego uwagę — dobór słów policjanta. Młody agent nie użył trybu przypuszczającego, gdybając o przyszłości...
— Gdy znajdziecie? — powtórzył, ściągając razem swoje brwi.
Być może nie powinien był drążyć tego tematu, ale słowa wyrwały się z jego ust, zanim zdążył się nad tym dobrze zastanowić, a zdrowy rozsądek powstrzymać go przed kolejną, być może lekkomyślną decyzją.
— Hm? — mruknął policjant, nie rozumiejąc, co muzyk ma na myśli.
— Nie powiedziałeś "jeśli znajdziemy kolejną ofiarę" tylko "gdy znajdziemy", jakbyś był pewny, że to się wydarzy — wyjaśnił, przyglądając mu się uważnie. Był zaintrygowany. Był ciekaw, co Taehyung myśli.
— Bo jestem pewny, że to tylko kwestia czasu, zanim znajdziemy następną ofiarę, a wtedy zacznie się prawdziwa zabawa...
— Dlaczego? — dopytywał. Czuł, jak jego puls przyspiesza, ale jego głos był opanowany. Nie zdradzał, jakie emocje tak naprawdę nim targały.
— Bo to będzie oznaczało, że mamy do czynienia z seryjnym mordercą i coś czuję, że na trzech ofiarach się nie skończy — wyjaśnił policjant, patrząc mu prosto w oczy.
— Czemu tak uważasz? — zapytał Jeongguk, czując, że zawartość żołądka podchodzi mu do gardła.
— On karze tych, którzy dotąd nie zostali ukarani. Nasz wymiar sprawiedliwości działa całkiem sprawnie, ale nie na tyle, by ukarać każdego, kto na to zasłużył. A to oznacza tylko jedno... Nasz samozwańczy mściciel będzie miał pełne ręce roboty... — wyjaśnił pewnym głosem, a Jeongguk poczuł, jak po jego kręgosłupie przemyka dreszcz.
Rozchylił usta, by coś powiedzieć, ale ponownie je zamknął. Nagle zaczęła dzwonić komórka Taehyunga, szczęśliwie przerywając ten nieco niezręczny moment i ratując go z opresji. Młody policjant wyjął komórkę z kieszeni czarnego bombera i, zerknąwszy na wyświetlacz, szybko wcisnął zieloną słuchawkę i docisnął smartfona do ucha.
— Już jestem w drodze, Hoba — skłamał, robiąc zabawną minę w stronę Jeongguka, po czym przez moment słuchał, co jego partner ma do powiedzenia. — Okay, jasne. Niedługo będę — dodał po dłuższym czasie i rozłączył się. Wsunąwszy komórkę do kieszeni i tym razem uśmiechnął się do niego przepraszająco. — Muszę iść — powiedział niechętnie, jego dłonie bez namysłu chwyciły za poły skórzanej kurtki muzyka, przyciągając go delikatnie ku sobie, a Jeongguk pozwolił mu na to. On również zrobił krok ku niemu, niemal dociskając go swoim ciałem do karoserii auta i spojrzał mu prosto w oczy.
— Zobaczymy się jeszcze przed galą? — zapytał.
— Nie wiem, czy dam radę — przyznał niechętnie, spoglądając na gitarzystę spod kurtyny długich rzęs. — Odezwę się, jak tylko będę mieć wolny wieczór.
— Okay — odparł krótko, chociaż czuł na języku gorzki smak rozczarowania, do którego nie miałby odwagi przyznać się na głos.
— Obiecaj mi jedno... — zaczął policjant po chwili ciszy.
Jego długie, smukłe palce wciąż były zaciśnięte na kurtce muzyka, przytrzymując go blisko. Czuł pod opuszkami gładką fakturę skórzanego materiału i zapach własnego żelu pod prysznic, którego lekka mgiełka osiadła na skórze Jeongguka. Taehyung zawiesił głos i zagryzł dolną wargę, a gitarzysta przez moment wpatrywał się w nią. Miał ochotę wyciągnąć ją spomiędzy jego zębów. Chciał zmniejszyć dystans między nimi i pocałować go, chociaż jeszcze jeden raz. Odwrócił jednak wzrok i przeniósł spojrzenie wyżej, w kierunku ciemnych oczu wpatrzonych w niego.
— Hmm? — mruknął muzyk, zachęcając go, by kontynuował.
— Nie chcę iść sam na tę galę, więc postaraj się nie rozrabiać zbytnio do tego czasu... Albo przynajmniej... Nie daj się złapać, hm? — poprosił policjant, patrząc mu prosto w oczy, a Jeongguk parsknął, rozbawiony.
— Obiecuję, że nie dam się złapać — odparł, układając usta w łobuzerski uśmiech, a Taehyung pociągnął za jego koszulkę, przyciągając go ku sobie i jednocześnie pokonał ostatni dzielący ich dystans, by pocałować jego wargi.
Jeszcze przez moment po złączeniu ich warg czuł, że muzyk wciąż się uśmiecha. Wkrótce jednak odwzajemnił tę pieszczotę. Tym razem pocałunek nie trwał długo. Wiedział, że jest już spóźniony i powinien być w drodze do jednostki, tak jak powiedział Hobiemu, więc odsunął się niechętnie.
— Okay, więc nie daj się złapać, moja Gwiazdo Rocka — zażartował i otworzył szerzej drzwi. Już miał wsiąść, ale Jeongguk zawołał jego imię. Zatrzymał się więc i uniósł na niego swój wzrok.
— Wyślij mi chociaż jakiegoś seksownego selfika, żeby mi się lepiej spało — poprosił muzyk, zagryzając dolną wargę, a Taehyung roześmiał się głośno.
— Och, Gwiazdeczko, jeśli wyślę ci seksownego selfika, to z pewnością przez całą noc nie zmrużysz oka — odparł, po czym puścił do niego oczko i wsunął się na miejsce kierowcy. Uśmiech nie schodził z jego warg nawet wtedy, gdy uruchomił silnik i ruszył powoli przed siebie.
Jeongguk zaśmiał się pod nosem, ale odprowadził go wzrokiem, dopóki auto policjanta nie zniknęło za zakrętem. Dopiero wtedy odwrócił się za siebie, chcąc pobiec w stronę swojego motocykla, ale wpadł na kogoś, kto szedł z naprzeciwka. Dziewczyna, którą potrącił, kucnęła szybko, zbierając z ziemi ulotki, które wysypały się z jej rąk, obsypując chodnik wokół nich.
— O Jezu, przepraszam — zawołał szybko, kucając obok nieznajomej, by pomóc jej pozbierać kolorowe ulotki. Ujął kilka kolorowych karteczek w swoje dłonie.
— To ja przepraszam. Straszna ze mnie niezdara — odpowiedziała nieznajoma, odzywając się do niego po raz pierwszy i zabierając ulotki z jego dłoni, zanim zdołał się dokładnie przyjrzeć ogłoszeniu, które się na nich znajdowało.
Jej głos zaskoczył go. Nie pasował do żółtej, zwiewnej sukienki, która obejmowała dosyć szczupłą sylwetkę, ani do rozjaśnionych na blond włosów sięgających ramion. Był niski. Zdecydowanie zbyt niski, jak na młodą kobietę. Zaskoczony, uniósł wzrok i spojrzał na twarz potrąconej kobiety. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tak naprawdę to nie była kobieta, a młody chłopak. Nieznajomy był osobą transpłciową, jak się domyślił zapewne jeszcze przed zmianą płci. Mimo sukienki, długich włosów i delikatnego makijażu, wciąż mógł dostrzec męskie rysy, mimo że chłopak miał delikatną urodę. Gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, nieznajomy wyraźnie się zawstydził. Zabrał dłoń i nieświadomie wsunął pasmo rozjaśnionych włosów za ucho, jednocześnie wstając.
— To nie pani wina. To ja na panią wpadłem — wyjaśnił Jeongguk. — Proszę, to pozostałe ulotki — dodał, wyciągając dłoń w stronę nieznajomej, która wyraźnie poczuła ulgę, gdy zwrócił się do niej, jak do kobiety. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i ostrożnie wzięła od niego ulotki, rumieniąc się.
— Tak naprawdę to... Zapatrzyłam się na was... — wyznała nagle, kolejny raz zaskakując Jeongguka. Przez moment nie zrozumiał, o czym nieznajoma mówi, ale gdy ta wskazała w kierunku, gdzie zniknął samochód Taehyunga, westchnął.
— Och, tak.
— To twój chłopak? — zapytała nieznajoma, a Jeongguk prychnął mimowolnie. — Och, przepraszam. To nie moja sprawa... — zreflektowała się szybko, kolejny raz wsuwając pasmo włosów za ucho. Na jej policzki wpłynął rumieniec. — Po prostu jest naprawdę piękny.
— To prawda — zgodził się, powstrzymując uśmiech, który mimowolnie cisnął się na jego wargi. — Ty też jesteś bardzo ładna — skomplementował nieznajomą, a ta zachichotała, zasłaniając dłonią pomalowane usta.
— To nieprawda, ale dziękuję — odparła, po czym skinęła do niego i pobiegła dalej przed siebie, przebiegając szybko przez ulicę.
Silny podmuch wiatru sprawił, że jedna z ulotek wysunęła się z jej rąk i ponownie upadła na chodnik, zatrzymując się na ciężkim bucie Jeongguka. Muzyk pochylił się i chwycił ją szybko, chcąc oddać zgubię nieznajomej, ale zanim zdążył ją zawołać, dziewczyna była już na tyle daleko, że zrezygnował.
Twój chłopak — zabrzmiało mu w głowie i ponownie prychnął na to wspomnienie.
Wciąż rozbawiony tym stwierdzeniem ruszył w kierunku swojego motocykla, gdy nagle dosłownie przed nim wyjechała taksówka, niemal go potrącając. Zaskoczony odskoczył w ostatniej chwili, klnąc siarczyście za rozpędzonym piratem.
— Palant! — krzyknął jeszcze, chociaż wiedział, że kierowca i tak go nie usłyszy.
Dopiero gdy adrenalina opadła, zdał sobie sprawę, że wciąż trzyma w dłoni ulotkę, którą podniósł z ziemi. Przeniósł na nią zaciekawione spojrzenie i rozłożył ją ostrożnie w swoich dłoniach. Ze zdjęcia patrzyła na niego nieznajoma, którą widział chwilę wcześniej. Nie przypominała nieśmiałej, wstydliwej dziewczyny sprzed kilku minut. Kobieta ze zdjęcia miał na sobie piękną tiulową sukienkę w kobaltowym kolorze, która podkreślała jej mleczną karnację, dodatkowo wyeksponowaną przez sceniczny makijaż. Na stopach miała różowe baletki. Jej zgrabną sylwetkę, wygiętą w tanecznej pozie arabesque oświetlały światła sceny. Usta zdobił pewny uśmiech. To było zaproszenie na piątkowy występ w jednym z barów w Itaewon, w którym dziewczyna miała być najwyraźniej gwiazdą wieczoru. Widząc jej imię, uśmiechnął się sam do siebie.
Luna.
***
— Stary, ale cię wzięło! — zawołał nagle San, opadając ciężko na stołek barowy obok Jeongguka, który siedział przy barze wciąż ubrany w skórzaną kurtkę. Jego kruczoczarne włosy związane były w luźny kok, a w dłoni trzymał telefon komórkowy.
Dopiero słysząc jego słowa, uniósł wzrok, zwracając twarz ku niemu i zmarszczył brwi.
— N-nie, co ty wygadujesz — zbył go.
— Ja tu sprzątam, a ty od dobrych dwudziestu minut uśmiechasz się do swojego telefonu, jakbyś był szaleńcem... — ocenił barman. — Z kim rozmawiasz? — zapytał po chwili, starając się zajrzeć mu przez ramię, by zaspokoić swoją ciekawość, Jeongguk prędko wygasił ekran i wsunął komórkę do kieszeni spodni.
— Z nikim — skłamał. — Po prostu... Właśnie przeczytałem zabawny artykuł...
— Tak, jasne — prychnął tamten. Wyciągnął ściereczkę i, rzuciwszy ją na blat, zaczął wycierać bar. — Widzisz się z nim dzisiaj? — zapytał niby mimochodem.
— Ech — westchnął, w końcu dając za wygraną. — Nie. Pracuje do późna — odparł. Mimo że nie widział Sana, był pewny, że jego usta wygięły się w zwycięski łuk. — A ty? — zapytał, zwracając sylwetkę w stronę barmana. — Udało ci się w końcu poderwać tego... glinę? — kontynuował. Dobrze znał odpowiedź na to pytanie, ale nie mógł powstrzymać swojej ciekawości.
— Ech, nie — wyznał barman wyraźnie rozczarowany, w końcu unosząc na niego swój wzrok. Przestał wycierać bar i oparł się o niego biodrem, jednocześnie zakładając dłonie na piersi. Rękawy jego koszuli były podwinięte do łokci, ukazując silne przedramiona. Ciemne włosy zaczesane gładko do tyłu. — Spławił mnie — dodał. — Powiedział, że już jest z kimś umówiony.
— Szkoda — skłamał muzyk, starając się ukryć, jak bardzo ta rozmowa go bawiła. — Ale dobrze, że go sobie odpuściłeś. Z pewnością znajdziesz sobie kogoś innego.
— A kto powiedział, że odpuściłem? — odparł San. — To, że teraz się umówił z innym, nie znaczy, że za kilka dni nie umówi się ze mną — dodał, układając wargi w figlarny uśmiech.
Jeongguk prychnął pod nosem. Rozchylił wargi, by powiedzieć coś jeszcze, co mogłoby w końcu zniechęcić Sana do podrywania Taehyunga, ale nagle do baru wszedł ich szef. Obydwaj przenieśli na niego spojrzenia. Seokjin wyszedł kilkanaście minut wcześniej z baru, gdy otrzymał jakiś telefon, ale wyglądało na to, że nadal nie skończył połączenia i wciąż z kimś rozmawiał. Nie patrzył na nich, poruszał się szybko, ściskając w dłoni komórkę, którą dociskał do prawego ucha. W jego postawie i sposobie poruszania się widoczna była jakaś nerwowość, która była niepodobna do niego i której nie widzieli tego ranka, co oznaczało, że to prowadzona rozmowa wyprowadziła go z równowagi. Jeongguk ściągnął razem brwi, krzywiąc się nieznacznie. To było niepodobne do mężczyzny, którego znał. Zwykle ich szef był wyluzowany, dużo się śmiał i żartował. Teraz był spięty, jego policzki blade, jakby zobaczył ducha, a dłoń zaciśnięta wokół telefonu, jakby miała go zaraz zgnieść, włosy lekko potargane, jakby dosłownie moment wcześniej potargał je długimi palcami, sunąc po ciemnych kosmykach z frustracją.
— T-to niemożliwe — jęknął do słuchawki. — Jeszcze kilka dni temu z nią rozmawiałem...
Jeongguk nie miał pojęcia, o czym lub o kim Seokjin mówi, ale w jego głosie było coś nowego — ból.
— Co? Gdzie? Na którym kanale? Dobrze, potem zadzwonię — rzucił do rozmówcy i rozłączył się. — Chłopaki, może któryś włączyć... — zaczął, rozglądając się nerwowo, ale szybko dostrzegł pilot, który leżał na blacie baru.
Bez słowa wyciągnął po niego dłoń i, chwyciwszy go w palce, pospiesznie włączył telewizor, który służył im do wyświetlania wyników meczów przy ważnych rozgrywkach sportowych. Przeskoczył kilka kanałów w poszukiwaniu tego, który go interesował, a gdy w końcu zatrzymał obraz, podgłośnił dźwięk. Jeongguk przez chwilę wpatrywał się w jego twarz, która z minuty na minutę zdawała się jeszcze bardziej blada. Gdy mężczyzna jęknął i zasłonił dłonią usta, przeniósł spojrzenie na ekran telewizora i dopiero wtedy dotarły do niego słowa spikerki.
„Policja ustaliła tożsamość ofiary, którą znaleziono w poniedziałek w pobliżu parku Nanji. Jest nią Choi Guwon. Jak udało nam się ustalić, dwudziestopięciolatek był gwiazdą jednego z barów w dzielnicy Itaewon, gdzie występował. Według doniesień Choi był osobą transpłciową. Nie ustalono jeszcze motywów zbrodni, ale policja nie wyklucza, że mogła to być zbrodnia nienawiści. Przypominamy, że zmasakrowane ciało mężczyzny znalazł biegacz, który w poniedziałek w godzinach popołudniowych biegał w jednym z parków w pobliżu rzeki Han. Ofiara została najprawdopodobniej pobita kijem, chociaż policja do tej pory nie potwierdziła oficjalnie przyczyny zgonu i podkreśla, że śledztwo jest w toku. To przypomina jednak zbrodnię, która wstrząsnęła Seulem niespełna dwa miesiące temu, kiedy to w jednym z parków w pobliżu rzeki Han, niespełna kilka kilometrów dalej, znaleziono nieprzytomnego Lee Seomoona. Młody mężczyzna został pobity do nieprzytomności i zmarł od odniesionych obrażeń kilka godzin po przewiezieniu go do szpitala. Do tej pory policja nie ustaliła, kto był sprawcą tamtego pobicia. Mężczyzna był osobą homoseksualną i podejrzewano, że to właśnie była przyczyna napaści. Policja nie wyklucza, że zbrodnie mogą być ze sobą powiązane, szczególnie z uwagi na podobny modus operandi sprawcy."
Jeongguk czuł, jak z każdym słowem prezenterki, zawartość jego żołądka podchodzi mu do gardła. W rogu ekranu pokazano zdjęcie ofiary. Wyglądało to jak fotografia ze szkolnego albumu lub z jakiegoś dokumentu. Uwieczniono na nim młodego chłopaka z krótkimi, ciemnymi włosami ze spojrzeniem utkwionym wprost w obiektyw. Miał na sobie ubranie przypominające szkolny mundurek. Mimo że w takim wydaniu był niemal nie do rozpoznania, Jeongguk dobrze wiedział, kto to — Luna.
— Luna występowała w barze Glam, który znajduje się kawałek dalej — odezwał się nagle Seokjin. — Poznałem ją dwa lata temu. Wtedy dopiero zaczynała występować. Balet był jej pasją. Uwielbiała tańczyć... W przyszłym roku miała jechać do Europy, by przejść operację zmiany płci. Mówiła, że wtedy naprawdę w końcu zacznie żyć...
Mężczyzna mówił coś jeszcze, ale Jeongguk nie był w stanie zarejestrować jego słów. Odruchowo wsunął dłoń do kieszeni kurtki, którą wciąż miał na ramionach. Wyczuwając pod palcami gładką, śliską fakturę ulotki, którą wsunął tam w poniedziałek, zacisnął na niej pięść. Czuł dziwny ból w piersi i nie mógł oddychać.
Czy gdyby ją wtedy zatrzymał, by oddać jej zgubioną ulotkę, dziewczyna wciąż byłaby żywa?
Według dziennikarzy jej ciało znaleziono w poniedziałek po południu, a to oznaczało, że widział ją zapewne kilka godzin przed śmiercią. Być może jej zabójca już wtedy ją obserwował. Być może on też go widział. Być może minął go, ale był zbyt pochłonięty flirtowaniem z Taehyungiem, by to zauważyć.
Zacisnął mocno szczękę i uniósł spojrzenie, przenosząc wzrok na ekran. Tym razem pokazywano nagranie, które zarejestrowały kamery na miejscu zbrodni. Spikerka rozmawiała z jednym ze śledczych, który z wyraźnie zmęczoną miną udzielał jej zdawkowych, wymijających odpowiedzi, zasłaniając się formułką, że dla dobra prowadzonego śledztwa nie może udzielić więcej informacji. Wzrok Jeongguka skupił się jednak na czymś innym. W tle dostrzegł policyjne taśmy, które odgradzały miejsce zbrodni, a przy niej znajdowała się grupka gapiów.
I może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Ludzi z jakichś dziwnych powodów przyciągały takie rzeczy, jakby zapomnieli, że miejsce wypadku czy zbrodni to nie tanie widowisko, które ktoś specjalnie dla nich przygotował. Najwyraźniej ciekawość ludzka nie znała granic ani przyzwoitości. Wiedział, że zdarza się, że sprawca wraca na miejsce zbrodni. Przesunął więc uważnie wzrokiem po twarzach ludzi zebranych w tłumie i coś, a raczej ktoś, zwrócił jego uwagę.
Nieco bardziej z tyłu stał mężczyzna z kapturem naciągniętym na głowę. Widział jedynie jego profil, ale coś w nim wydawało mu się dziwnie znajome. Czy widział go gdzieś wcześniej? Przyglądał mu się tak intensywnie, że mógłby wypalić dziurę w ekranie telewizora, ale nieznajomy, jakby czuł jego spojrzenie na sobie, w końcu zwrócił twarz w stronę obiektywu i spojrzał wprost w kamerę, krzyżując z nim swoje spojrzenie.
Jeongguk po raz pierwszy odkąd Seokjin wszedł do baru, poczuł, że kąciki jego ust lekko się unoszą. Nie był pewny, czy już kiedyś wcześniej widział tego mężczyznę, ale z jakiegoś powodu to jedno spojrzenie wystarczyło, by wiedział — patrzył właśnie wprost w oczy mordercy.
Wiedział już, jak wygląda...
Teraz wystarczyło ustalić, gdzie się ukrywa...
Zawsze uwielbiał zabawę w chowanego i był w tym cholernie dobry...
***
Ayashee:
Pierwszy rozdział w nowym roku za nami.
Jeongguk nie wycofał się z relacji z Tae, chociaż rozsądek podpowiadał mu, że powinien.
Co więcej, wygląda na to, że nasze Taekooki poznają się coraz lepiej i przez to również zbliżają się do siebie.
Czy JK dobrze zrobił, proponując Tae, że pójdzie z nim na tę galę? Czy faktycznie do niej dojdzie? A może coś jednak pokrzyżuje te plany?
Jeśli pójdą tam razem, co się wydarzy, gdy Taehyung ponownie zobaczy Soohyuna? Czy były partner naszego policjanta dogada się z jego nowym kochankiem?
Jeongguk czuje się winny temu, co spotkało Lunę. Myśli, że mógł to powstrzymać. Czy Kruk wymierzy sprawiedliwość?
Jestem ciekawa, co myślicie!
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top