11. PILLOWTALK

Czując, że płuca pozbawione tlenu kurczą się boleśnie, Taehyung niechętnie przerwał pocałunek i odsunął się od mężczyzny, który wciąż znajdował się pod nim. Nie otwierając oczu, przesunął językiem po dolnej wardze. Robił to powoli, jakby chciał zapamiętać ten moment i po raz kolejny poczuć smak jego ust. Nie wiedział nawet, jak długo całowali się po przeżytym orgazmie. Tak cholernie łatwo było się w nim zatracić, że będąc z nim, całkowicie tracił poczucie czasu. Wciągając powietrze do płuc, wyprostował swoją sylwetkę i, uniósłszy powieki, odszukał spojrzenie oczu gitarzysty. Jeongguk już na niego patrzył. Jego kuszące, miękkie wargi wygięte były w piękny łuk.

— Och, Taehyung — westchnął, zagryzając dolną wargę i powoli przesunął wzrokiem od szczupłych ud mężczyzny, wciąż oplatających jego biodra, na jego klatkę piersiową, by w końcu powrócić do ciemnych oczu. — Twój eks to totalny kretyn — powiedział nagle, a młody policjant roześmiał się głośno na jego słowa.

— Spodziewałem się od ciebie usłyszeć niemal wszystko, ale to... — urwał i pokręcił głową, wciąż rozbawiony tym nagłym zwrotem akcji.

Oparł dłonie na wąskich biodrach muzyka i uniósł nieznacznie własne, by ostrożnie wysunąć z siebie jego penisa. Czuł, że mięśnie jego ud drżą z wysiłku i dopiero co przeżytego orgazmu, który wciąż rozgrzewał jego nagie, lekko spocone ciało. Gdy zsunął się z czarnowłosego mężczyzny, ten dźwignął się do pozycji siedzącej, by po chwili chwycić dłonią swojego penisa i zdjąć prezerwatywę. Zawiązał ją, by nie wylać na pościel jej zawartości, a sam wstał z łóżka i pokonał szybko sypialnię, zmierzając do łazienki. Taehyung przeniósł na niego spojrzenie i odprowadził go wzrokiem, na chwilę zawieszając go na wysportowanych pośladkach, napinających się delikatnie z każdym wykonanym krokiem.

— Czemu tak mówisz? — zapytał zaciekawiony, opadając plecami na miękki materac.

Ułożył poduszkę i, oparłszy się na niej wygodnie, przeniósł wzrok na muzyka, który teraz wychodził z łazienki, powoli zmierzając w jego stronę. Jeongguk wciąż wyglądał wspaniale. Jego kruczoczarne włosy były lekko potargane, w prawej ręce trzymał teraz mokry ręcznik, którym ścierał pozostałość spermy ze swojego wysportowanego brzucha. Gdy chłopak dotarł do łóżka, odrzucił ręcznik na bok. Po krótkiej chwili wdrapał się na materac, siadając na skraju łóżka i przeniósł na niego swój wzrok.

— Powiedziałeś, że niedawno się rozstaliście i że nie jesteś gotowy na związki, więc zakładam, że byliście razem dosyć długo — zaczął Jeon. — Podczas naszej pierwszej nocy, byłeś pewny, że to ty będziesz pieprzył mnie, a nie ja ciebie, więc obstawiam, że tak właśnie wyglądała wasza relacja. To ty dominowałeś. A sądząc po tym, co powiedziałeś mi dzisiaj, że dawno z nikim nie kochałeś się w takiej pozycji... Wiem, że raczej rzadko zamienialiście się rolami... — kontynuował.

Taehyung czuł się nieco dziwnie. Zwykle to on zajmował się analizowaniem innych. Słuchając Jeongguka, nie mógł jednak wyjść z podziwu nad tym, jak trafne były jego spostrzeżenia. Chłopak z pewnością uważnie słuchał i potrafił dobrze obserwować. Młody policjant zwilżył wargi i rozchylił je delikatnie, zastanawiając się, co powinien powiedzieć, ale zanim zdążył się odezwać, muzyk zaczął mówić ponownie.

— Denerwowałeś się trochę, prawda? — zapytał, ale w jego ustach to wcale nie brzmiało jak pytanie. Wcale nie oczekiwał odpowiedzi. Widział jego początkową niepewność. — Obawiałeś się, że być może nie będzie mi się podobało albo że nie sprostasz moim oczekiwaniom, ale to, co i jak robiłeś...

Jeongguk zamilkł na chwilę, jakby chciał, żeby następne wymówione słowa wybrzmiały w pełni, odbijając się od ścian pochłoniętej w półmroku sypialni. Jego ciemne oczy odszukały spojrzenie młodego policjanta. Chciał patrzeć mu w oczy, by chłopak nie miał wątpliwości co do jego prawdomówności. Taehyung wpatrywał się w niego intensywnie, ale mógłby przysiąc, że niemal nie oddycha, jakby obawiał się usłyszeć, że go rozczarował.

— Och, cholera... To było niesamowite — powiedział po chwili gitarzysta, a kąciki jego warg uniosły się w niewymuszonym uśmiechu. — To, w jaki sposób się poruszasz, gdy jesteś na górze... Och, kurwa, Tae...

Słysząc jego słowa, policjant zaśmiał się delikatnie. Sypialnia była pogrążona w zmysłowym półmroku, ale Jeongguk mógłby przysiąc, że chłopak się zarumienił pod wpływem jego słów i tak cholernie mu się to podobało. Mógłby patrzeć na jego uśmiech godzinami.

— Dlatego powiedziałem, że twój eks to totalny kretyn — wyjaśnił. — Nie wiedział, co traci.

— Czy to znaczy, że ci się podobało?

— Podobało? — powtórzył czarnowłosy, prychając pod nosem. — Nie będę mógł się doczekać, żeby to powtórzyć. Jesteś do tego stworzony. Nie mogłem oderwać od ciebie oczu. Wyglądałeś tak pięknie i tak cholernie seksownie zarazem. To, jak twoje biodra się poruszają, kiedy mnie ujeżdżasz... — muzyk urwał i zagryzł dolną wargę, mrucząc przy tym seksownie. — Hmmm... Czułem się tak, jakbym umarł i trafił do nieba. A to, co zrobiłeś na końcu, kiedy szczytowałeś...

Taehyung przełknął z trudem. Czuł ucisk w dole brzucha i coś, co przypominało stado motyli, zrywające się w jego wnętrzu z każdym kolejnym wyznaniem muzyka. Nikt nigdy nie mówił o nim w taki sposób. I mimo że Jeongguk mówił o fizycznych doznaniach, które nie miały nic wspólnego z głębszymi uczuciami, coś w jego spojrzeniu sprawiało, że nie mógł oddychać. Gdy ostatnie słowa stoczyły się z miękkich warg czarnowłosego mężczyzny, przypomniał sobie, jak w przypływie podniecenia chwycił za nadgarstki muzyka i przyszpilił je nad jego głową, jednocześnie przyspieszając swoje ruchy. Nie miał problemu z własną seksualnością, nie krępował się jej, ale też nigdy wcześniej nie zrobił nic tak śmiałego. To, w jaki sposób młody gitarzysta na niego patrzył, gdy się kochali, jak się przy nim czuł, dodawało mu pewności siebie.

— Kiedy chwyciłeś moje nadgarstki i przejąłeś nade mną całkowitą kontrolę, pieprząc się na mnie bez opamiętania... Jeeeezu... Przysięgam, że nigdy nie przeżyłem nic lepszego...

Młody policjant uśmiechnął się delikatnie, po czym zagryzł dolną wargę i spojrzał Jeonggukowi prosto w oczy.

— Najwyraźniej jednak lekcje jazdy konnej na coś się przydały — prychnął po chwili.

— Uczyłeś się jeździć konno? — zapytał czarnowłosy. — Tylko mi nie mów, że jesteś jednym z tych bogatych snobów, co grają w weekendy w golfa albo polo.

— Mój eks jest bogatym snobem — przytaknął Kim, śmiejąc się. — Jak widzisz, ja spędzam swoje weekendy... nieco inaczej... Mój były wiedział, że uwielbiam konie, więc na jedne z moich urodzin zabrał mnie do stadniny i sprezentował mi kilka lekcji — wyjaśnił. — Przyznam, że te umiejętności pomagają nie tylko podczas jazdy konnej — dodał, wyginając wargi w zadziornym uśmiechu i ostentacyjnie przesunął wzrokiem po wciąż nagiej sylwetce gitarzysty.

Jeongguk roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu. Jego piękny, melodyjny śmiech pieścił zmysły. Taehyung od razu zauważył, że chłopak wyglądał młodziej, gdy się uśmiechał. Uroczo. Beztrosko. Przez chwilę żałował, że nie ma na tyle odwagi, by wyjąć swoją komórkę i zrobić mu zdjęcie. Chciał móc patrzeć na ten uśmiech bez końca. Gdy w końcu muzyk przestał się śmiać, ich spojrzenia ponownie się spotkały i przez chwilę jedynie się w siebie wpatrywali.

— Więc twój eks jest cholernie bogaty, hm? Niech zgadnę... Pewnie jest starszy od ciebie o kilka lat, przystojny, pochodzi z dobrej rodziny. Od najmłodszych lat dostawał najlepsze wykształcenie i pewnie skończył jako jakiś makler albo CEO w rodzinnej firmie. Ale jest też grzeczny. Dobrze ułożony. Nudny — zgadywał muzyk, a Taehyung miał ochotę się zaśmiać pod wpływem tego, jak trafne były jego słowa, powstrzymał się jednak.

— Jest bogaty. Starszy ode mnie o trzy lata, przystojny i pochodzi z dobrej rodziny. Od najmłodszych lat dostawał najlepsze wykształcenie i poszedł w ślady ojca przy wyborze kariery. Jest chirurgiem plastycznym tak jak jego ojciec. Jest grzeczny. Dobrze ułożony i... — Taehyung urwał, a jego wargi wygięły się w mimowolnym uśmiechu. — I nudny... — dokończył.

— Niezły jestem, hm? — rzucił gitarzysta z uśmiechem. — Hmm, chirurg plastyczny — powtórzył z uznaniem. — Przynajmniej mając takiego mężczyznę jak ty u swojego boku, wiedział, co to znaczy prawdziwe, naturalne piękno...

Taehyung prychnął, słysząc te słowa. Nie dlatego, że nie podobało mu się, jak muzyk go komplementował. Wręcz przeciwnie. Miło było wiedzieć, że Jeongguk uważa, że jest atrakcyjnym mężczyzną. Zestawienie tych słów jednak z myślą o byłym kochanku sprawiło, że poczuł na języku gorzki smak.

— Najwyraźniej nie wiedział, bo zdradził mnie z jednym ze swoich pacjentów — przyznał, zanim zdążył się ugryźć w język. — Być może nawet nie tylko z jednym... — dodał.

— Powinienem powiedzieć, że mi przykro... — zaczął czarnowłosy, ale na chwilę zawiesił głos, jakby się nad czymś zastanawiał. — Przykro mi, że cię zranił, ale nie żałuję, że się rozstaliście. Chyba nawet powinienem mu podziękować — dodał szczerze. — Nie dość, że dzięki niemu tak dobrze ujeżdżasz, to jeszcze jesteś teraz tutaj ze mną...

— To, że jestem tutaj z tobą, zawdzięczasz swojemu niewyparzonemu językowi — sprostował Kim.

— Tylko temu? — dopytywał Jeongguk, zbliżając się do Taehyunga.

— No, może jeszcze odrobinę zawdzięczasz swoim zwinnym palcom — droczył się brunet, wciąż wyginając wargi w pięknym uśmiechu.

Jeongguk zbliżył się jeszcze bardziej. Jego twarz znajdowała się jedynie w odległości kilku centymetrów od tej Taehyunga. Nie pokonał jednak ostatniej dzielącej ich przestrzeni. Pozwolił, by ich gorące, przyspieszające pod wpływem bliskości oddechy rozbijały się o ich wargi i mieszały w jedno. Przez chwilę tylko wpatrywał się wprost w ciemne oczy młodego policjanta, by w końcu przesunąć spojrzenie na te miękkie, kuszące wargi, wciąż ułożone w piękny łuk. Gdy powietrze między nimi zgęstniało do granic możliwości, gitarzysta wyciągnął prawą dłoń i wsunął ją w ciemne loki Kima. Pociągnąwszy za niesforne kosmyki, zmusił go, by ten odchylił głowę nieco mocniej do tyłu, a gdy pod wpływem niewielkiego bólu, wargi chłopaka rozchyliły się, wypuszczając ciche sapnięcie, szybko docisnął wargi do jego ust, spijając ten dźwięk wprost z jego języka. Przerwał pocałunek dopiero, gdy potrzebował nabrać tlenu do płuc. Nie chcąc jednak się od niego odsuwać, wciąż pozostał na swoim miejscu, pozwalając, by dzieliły ich jedynie centymetry.

— Gdy o tym wspominałeś, uzmysłowiłem sobie, że dostałeś drinka, przystawkę, danie główne, ale wciąż nie zamówiłeś deseru — powiedział, zniżając głos do zmysłowego szeptu. Jego gorący oddech rozbijał się o wargi młodego policjanta.

— Nie wiedziałem, że w twoim menu są też desery — droczył się Taehyung, z rozkoszą grając w tę zmysłową grę.

— Dostaniesz nawet śniadanie, jeśli tylko zostaniesz na noc...

— Chcesz, żebym został? — zapytał brunet, zagryzając dolną wargę. Coś w tym pytaniu sprawiło, że znowu poczuł, jak w jego brzuchu zrywa się stado motyli.

— Już powiedziałem, że nie lubię zasypiać sam... Poza tym wiesz, że mam w dupie te wszystkie zasady... — odpowiedział czarnowłosy. — I jak chcesz, to nawet dam ci zapalić skręta — dodał, śmiejąc się zadziornie, po czym wyciągnął dłoń w stronę szafki nocnej i, wysunąwszy górną szufladę, wyjął z niej niewielką foliową torebeczkę.

Taehyung roześmiał się i pokręcił głową, mimo to wziął od muzyka zawiniątko. Wyciągnął dłoń i chwycił z szafki nocnej zapalniczkę, którą widział wcześniej. Gdy jego palce zacisnęły się na zimnej zippo, odruchowo przeniósł wzrok na swoją dłoń. Zapalniczka wyglądała na dosyć starą. Była srebrna, ale to, co zwróciło jego uwagę to fakt, że na wierzchu wygrawerowano kruka. Pchnięty jakimś dziwnym impulsem, przesunął kciukiem po skrzydłach, wyczuwając pod opuszkiem nieznaczną wypukłość. Kolejny kruk — pomyślał. Czy to miał być jakiś znak? Od rocznicy śmierci jego rodziców ten ptak zdawał się go prześladować.

Wyjął skręta z niewielkiej torebki i wsunął go między wargi. Uniósł wieczko zippo, popychając je kciukiem, a zapalniczka niemal od razu wypluła z siebie żółto-pomarańczowy płomień. Wsunąwszy końcówkę jointa w ogień, zaciągnął się. Wstrzymując dym w płucach, opadł na łóżko, układając się na miękkim materacu. Oparł nagie plecy na poduszce i rozchylił nieznacznie swoje uda. Przez cały czas czuł na sobie wzrok Jeongguka, obserwujący go uważnie. Kiedy się ułożył wygodnie, gitarzysta przesunął wzrokiem od jego szczupłych łydek, przez smukłe uda, by sunąc po płaskim brzuchu i unoszącej się nieznacznie klatce piersiowej, w końcu zawiesić wzrok na wargach młodego policjanta, teraz przytrzymujących skręta. Taehyung uniósł dłoń i chwycił bibułkę między swoje długie palce. Wysunąwszy ją z ust, powoli wydmuchał dym, pozwalając, by niewielka chmura przysłoniła na chwilę tę piękną twarz muzyka, w którą dotąd się wpatrywał.

— Często palisz? — zapytał, sunąc językiem po swoich wargach. Mógł teraz wyczuć na nich nieco gorzki smak zioła.

Jeongguk wdrapał się na łóżko i położył tuż obok niego, układając się na prawym boku. Wsparł głowę na ręce i obserwował, jak brunet wsuwa skręta do ust, by ponownie się zaciągnąć. Miał ochotę chwycić jointa w swoje palce, wysunąć go z ust Taehyunga i złączyć ich wargi w serii gorących pocałunków. Nie ruszył się jednak, opierając się pokusie. Z pięknych warg, przesunął wzrok na ciemne oczy, wpatrzone wprost w niego.

— Uwierzyłbyś, gdybym ci powiedział, że to nie moje skręty? — zapytał gitarzysta, chociaż wcale nie oczekiwał odpowiedzi.

Policjant zaciągnął się mocno, po czym wyciągnął dłoń i przystawił skręta do warg muzyka. Mężczyzna zacisnął wargi na bibułce i również się zaciągnął, wciągając do płuc dawkę narkotyku. Ostry dym drażnił jego płuca, nieprzyzwyczajone do palenia, mimo to przytrzymał go tak długo, jak był w stanie, by w końcu rozchylić usta i pozwolić, by szary dym przecisnął się przez wargi.

— Tak naprawdę jedyny powód, dlaczego w ogóle je mam, jest taki, że ukradłem kurtkę jakiemuś typowi, a gdy sprawdziłem kieszenie, w jednej z nich znalazłem torebkę z kilkoma skrętami — wyznał, zwilżając wargi językiem. — Pomyślałam, że szkoda je wyrzucić...

Być może powinien był zataić prawdę, skłamać, wymyśliwszy na poczekaniu jakąś historyjkę o bracie kumpla, który zostawił mu je na przechowanie, ale z jakiegoś powodu nie chciał go okłamywać bardziej, niż było to konieczne.

Brunet zaśmiał się delikatnie na jego słowa, jakby nie był pewny, czy mówi prawdę, po czym przeniósł wzrok na jego twarz i ich spojrzenia się skrzyżowały.

— Serio? — zapytał rozbawiony, unosząc prawą brew. — Wiesz, że właśnie w jednym zdaniu przyznałeś się do popełnienia co najmniej trzech przestępstw? Kradzieży, posiadania i zażywania narkotyków — wyliczył. — Hmmm... Może jednak powinienem nasłać na ciebie gliny? — zażartował.

— Chcesz, żeby przyjechali i przykuli mnie do łóżka? — odpowiedział muzyk pytaniem na pytanie. Figlarny uśmiech nie schodził z jego przystojnej twarzy.

— Myślę, że z tym akurat poradzę sobie sam... — flirtował policjant. — Lepiej się przyznaj, czy często rozrabiasz.

Jeongguk wzruszył ramionami i spojrzał na niego prowokującym wzrokiem.

— No cóż... Chyba nie jestem takim grzecznym chłopcem jak twój eks...

Młody policjant ponownie się roześmiał, po czym zbliżył się do muzyka i bez żadnego skrępowania przerzucił nogę przez jego wciąż nagie ciało, by chwilę później usiąść na jego silnych udach. Nie czekał na pozwolenie, nie pytał, po prostu pochylił się do przodu i złączył ich wargi w powolnym, zmysłowym pocałunku. Lubił smak jego ust. Jego wargi były słodkie, ciepłe i, och, takie delikatne. Poruszały się wraz z jego wargami w idealnej synchronii, jakby zostały stworzone, by je całować. Gdy przerwał pocałunek, odsunął się od niego na tyle, by móc spojrzeć w jego niemal czarne tęczówki.

— I właśnie to lubię w tobie najbardziej — przyznał.

Jeongguk uśmiechnął się zadziornie, po czym chwycił za nadgarstek jego prawej ręki i przystawił dłoń trzymającą skręta do swoich ust. Chwycił jointa wargami i, zaciągnąwszy się mocno, ponownie złączył ich usta. Tym razem jednak pocałunek nie był tak delikatny i powolny jak chwilę temu, gdy to brunet zainicjował pieszczotę. Ten był bardziej intensywny. Wygłodniały. Ich ciała niemal od razu splotły się razem, gdy ich języki połączyły się w dzikiej desperacji, która zapierała dech w piersi młodego policjanta. To było coś więcej niż pożądanie. Więcej niż pragnie lub potrzeba bliskości. Gdy odsunęli się od siebie, obydwaj oddychali ciężko, ale ich wargi, błyszczące od śliny, zdobiły szerokie uśmiechy. Taehyung uniósł skręta do ust i zaciągnął się, by po chwili wypuścić z płuc delikatną chmurę dymu, która uniosła się nad ich głowy.

— Opłaciło się chociaż? — zapytał po dłuższej chwili, a gdy muzyk ściągnął razem brwi, nie do końca rozumiejąc jego pytanie, dodał szybko: — Ta kurtka. Opłacało się ją kraść?

Długowłosy roześmiał się głośno, odrzucając głowę do tyłu. Taehyung wciąż siedział okrakiem na jego udach. Gdy chłopak się śmiał, mógł poczuć delikatne wibracje jego ciała i odruchowo przeniósł wzrok na jego smukłą szyję, by przesunąć spojrzenie w dół, w kierunku silnej klatki piersiowej, zawieszając wzrok nieco dłużej na bliźnie tuż pod lewą piersią muzyka. Miał ochotę zapytać, dlaczego jego ciało zrobi blizna po ranie postrzałowej, ale ugryzł się w język. Wiedział, że jeszcze nie czas na takie pytania.

Gdy gitarzysta przestał się śmiać i ponownie uniósł głowę, a ich spojrzenia się spotkały, mógłby przysiąc, że na chwilę jego serce się zatrzymało, jedynie po to, by zacząć bić ze zdwojoną mocą. Nie mógł oderwać od niego spojrzenia. Od jego oczu ciemnych jak noc, błyszczących żywo w przyciemnionym świetle pokoju. Od jego prostego nosa z lekko zaokrąglonym czubkiem, który nadawał mu nieco dziecięcych rysów. Od tych miękkich warg, których smak czuł wciąż na swoich ustach. Od linii żuchwy, tak idealnie wykrojonej, jakby jego twarz rzeźbił sam Michał Anioł.

Wyglądam w niej zajebiście dobrze — przyznał muzyk bez cienia zawstydzenia i wygiął wargi w łobuzerskim uśmiechu, po czym wyjął skręta z jego dłoni i zaciągnął się.

Tym razem to z ust Taehyunga wyrwał się niski, melodyjny śmiech. Nie wiedział dlaczego, ale ten chłopak miał w sobie coś, co go cholernie pociągało. Być może dlatego, że w przeciwieństwie do Soohyuna, Jeongguk był wielką niewiadomą. Być może to, co właśnie powiedział i co robił, powinno go niepokoić, skoro był przedstawicielem prawa, ale to go nie zniechęcało ani nie odstraszało. Wręcz przeciwnie. Z każdą chwilą muzyk pociągał go jeszcze bardziej. Miał w sobie jakiś niespotykany, nieodparty urok.

— To może w takim razie kiedyś mi się w niej pokażesz, hm? — zachęcił Kim, zniżając głos do zmysłowego barytonu.

— Tylko w niej? — zapytał w odpowiedzi gitarzysta, wyraźnie się z nim drocząc. Taehyung parsknął pod nosem, jednak po chwili zagryzł dolną wargę, czując charakterystyczny ucisk w podbrzuszu.

— Może być tylko w niej — odpowiedział. — To z pewnością będzie bardzo przyjemny widok... — dodał, sunąc wzrokiem po sylwetce mężczyzny leżącego pod nim.

Gitarzysta leżał na plecach, ułożony wygodnie na poduszkach, na miękkim materacu, wśród pościeli zmierzwionej od ich nagich ciał wijących się w gorącej ekstazie. Jego kruczoczarne włosy, wciąż były lekko związane, chociaż część ciemnych kosmyków wysunęła się z gumki i opadała teraz wokół twarzy muzyka. Jego mleczna skóra zdawała się nieco ciemniejsza w przyciemnionym świetle, ale załamujące się na jego wyrzeźbionym ciele wiązki światła, sprawiały, że wyglądał jeszcze bardziej zmysłowo i tajemniczo. Jeongguk był jak zagadka, którą chciał powoli odkrywać.

— A ja? — zapytał nagle Kim, zanim zdążył się ugryźć w język. Zawahał się, ale gdy napotkał spojrzenie czarnych tęczówek, wiedział, że jest zbyt późno, by się wycofać. — Przypominam któregoś z twoich eks? — dokończył więc.

Nie wiedział, dlaczego to go interesowało. Nie był przecież dla niego nikim ważnym. Łączył ich tylko seks. Wiedzieli na swój temat niewiele. Znał jedynie skrawki informacji, ale mimo to z jakiegoś powodu chciał wiedzieć, czy Jeongguk widziałby go obok siebie na dłużej niż tylko kilka namiętnych nocy. Muzyk milczał, jakby rozmyślał nad jego pytaniem, ale spojrzenie jego ciemnych oczu było tak intensywne, że Taehyung nie mógł oddychać. Przez chwilę żałował, że odważył się zadać to pytanie. Obawiał się, że gitarzysta może odczytać źle jego intencje, ale zanim rozchylił wargi, by powiedzieć, że nie musi odpowiadać na to pytanie, czarnowłosy powiedział coś, co totalnie go zaskoczyło.

— Nigdy nie byłem z nikim w związku... — przyznał, a z jego ust wyrwał się nieco nerwowy śmiech.

Nie wiedział, czy dobrze robił, mówiąc mu prawdę. Mógł rzucić bezmyślnie jakieś imię i udawać, że należało do jego byłego partnera. Mógł wymyślić, że poznali się w liceum albo w jakimś barze. Naprędce wymyśliłby jakąś historię ich poznania. Z jakiegoś powodu jednak nie chciał go okłamywać.

— Och, naprawdę? — zapytał Kim, wyraźnie zaskoczony.

— Związki i miłość... — zaczął długowłosy. Wysunął język i zwilżył nim dolną wargę, po czym spojrzał mu prosto w oczy. — To nie dla mnie — podsumował krótko. — Nie wiem nawet, czy coś takiego naprawdę istnieje. Szukanie miłości to strata czasu. Poza tym... Nie wiem, ile czasu mi zostało, a nie chcę zostawiać kogoś za sobą, gdy zniknę.

Taehyung ściągnął razem brwi, jakby to, co usłyszał, go zaniepokoiło.

— Mówisz, jakbyś był śmiertelnie chory... — powiedział ostrożnie, wyraźnie ważąc słowa, jakby bał się usłyszeć odpowiedź na zadane pytanie.

Być może tak właśnie jest — pomyślał Jeongguk. Nie odważył się jednak powiedzieć tego na głos. Jak miał mu wytłumaczyć to, kim i dlaczego tu jest, skoro wciąż sam niewiele z tego rozumiał.

— Po prostu nie wiem, czy nie będę musiał wkrótce stąd wyjechać — skłamał więc.

— Z Seulu? — dopytywał młody policjant. — Nie jesteś stąd?

— Nie — odparł długowłosy. — Urodziłem się w Busan. Przeniosłem się tutaj niedawno ze względu na... sprawy rodzinne.

— Rozumiem — przytaknął Kim. — Gdy wszystko uporządkujesz, wyjedziesz... — powiedział cicho.

— Tak — odpowiedział krótko czarnowłosy.

Mimo że nic ich nie łączyło, Taehyung poczuł dziwny ucisk w piersi, słysząc te słowa. Coś w nim nie chciało, żeby chłopak zniknął z jego życia tak samo nagle, jak się w nim pojawił. Sposób, w jaki muzyk to powiedział, sprawiał jednak, że był niemal pewny, że to nieuchronne.

— Poza tym nie wiem nawet, czy w ogóle wierzę w miłość... — przyznał po chwili długowłosy, przerywając ciszę, która zdawała się opadać ciężką kurtyną. — Moi rodzice bardzo się kochali, ale myślę, że takie uczucie zdarza się niezwykle rzadko. Szkoda czasu, by szukać czegoś, czego mogę nigdy nie znaleźć, skoro mogę po prostu spędzić z kimś mile czas — wyjaśnił, kładąc lewą dłoń na nagim biodrze Taehyunga.

Brunet na moment przeniósł wzrok na jego długie palce, te same, które jeszcze niedawno błądziły po jego ciele, znacząc każdą krzywiznę z pasją i uwielbieniem. Te same, które chwilę temu tańczyły w jego wnętrzu z taką samą zwinnością, jak kilka godzin temu na gryfie czarnego Ibaneza. Gdy powrócił spojrzeniem do przystojnej twarzy muzyka, ten uśmiechnął się do niego zmysłowo.

— Na przykład z kimś takim, jak ty... — dodał, nie przerywając z nim kontaktu wzrokowego. — Długo byliście razem? — zapytał nagle. — Ty i twój eks?

— Byliśmy parą przez pięć lat — odpowiedział Kim.

— Kochałeś go?

Taehyung zamyślił się na chwilę. Gdy spotykał się z Soohyunem był przekonany, że go kocha. Ale czy to naprawdę była miłość? Miłość, o jakiej wspomniał młody muzyk? Czy gdyby ich uczucie było prawdziwe, skończyłoby się tak nagle?

— Nie wiem — odpowiedział po chwili zgodnie z prawdą. — Wtedy myślałem, że tak. Wydawało mi się, że spędzimy razem resztę życia — dodał, po czym prychnął mimowolnie, zdając sobie sprawę z tego, jaki był naiwny.

— Był zupełnie inny niż ja... To dlatego zgodziłeś się ze mną pójść?

— Gdy poznałem Soohyuna podobało mi się, że jest taki nudny — przyznał policjant, śmiejąc się delikatnie. — Podobało mi się, że jest przewidywalny, że jest ułożony, ma w życiu proste cele. Był dla mnie czymś stabilnym, a to coś, czego mi w życiu brakowało. Poczucia stabilności i bezpieczeństwa... — Taehyung zamilkł na chwilę, wracając myślami do jednej z ostatnich rozmów z Hoseokiem. — Mój przyjaciel twierdzi, że na dłuższą metę bym się z nim zanudził. Powiedział mi ostatnio, że potrzebuję wyzwania. Ognia...

— Lubisz igrać z ogniem? — zapytał gitarzysta, układając wargi w zmysłowy uśmiech.

W jego pewnym spojrzeniu i seksownym uśmiechu było coś takiego, że Taehyung dobrze wiedział, że Jeongguk jest ogniem, o którym mówił jego przyjaciel.

— Jestem tutaj, czyż nie? — odpowiedział pytaniem na pytanie.

Gitarzysta uniósł do ust jointa, a młody policjant podążył wzrokiem za ruchem jego ręki. Wydawało mu się, że na chwilę czas zwolnił, pozwalając mu z zachwytem przyglądać się, jak miękkie wargi długowłosego mężczyzny obejmują skręta, by wciągnąwszy delikatnie policzki, zaciągnąć się nim mocno. Przez moment wpatrywał się w jego długie palce, trzymające żarzącego się jointa. Zawsze miał słabość do silnych, męskich dłoni, a te Jeongguka były wręcz idealne. Nie potrafił oderwać wzroku od silnych, pokrytych tatuażami przedramion, wokół których wiły się wydatne żyły, wspinając się wokół nich jak dzikie węże.

Gdy mężczyzna rozchylił wargi, by wypuścić z płuc szary dym, a ten na chwilę przysłonił jego twarz, Taehyung przesunął wzrok na jego klatkę piersiową. Impuls, by go dotknąć, był tak silny, że zanim się zorientował, opuszki jego smukłych palców sunęły po wyrzeźbionym brzuchu muzyka. Mięśnie mężczyzny napięły się pod wpływem jego dotyku i mógłby przysiąc, że Jeongguk przestał oddychać. Przez chwilę wpatrywał się jak jego własne dłonie badają każdą wypukłość brzucha gitarzysty, by w końcu unieść wzrok. Gdy to zrobił, długowłosy muzyk już na niego patrzył.

— Masz niesamowicie piękne ciało — przyznał, zanim zdał sobie sprawę z tego, że wymówił te słowa na głos.

Zwykle nie prawił nikomu tak śmiałych komplementów, ale z jakiegoś powodu, przy nim przestawał się kontrolować. Pragnąc poczuć więcej, przesunął dłonie wyżej, kierując je w górę jego klatki piersiowej. Ciało Jeongguk było dziełem sztuki. Każdy długi, twardy mięsień wydawał się wyrzeźbiony z marmuru, ale jego skóra była ciepła i miękka w dotyku. Przenosząc wzrok z czarnych jak noc oczu muzyka, na gładką skórę jego klatki piersiowej, sunął dłońmi wyżej i wyżej. Z każdym dotykiem jego gorącej skóry pod palcami, czuł, jak w jego ciele na nowo rodzi się pożądanie. Pochylił się do przodu i bezwstydnie przesunął językiem wzdłuż linii brzucha gitarzysty, z rozkoszą wyczuwając kurczące się pod jego wargami mięśnie. Wygiął wargi w zmysłowym uśmiechu i przesunął dłonie wyżej, w kierunku jego piersi. Jego wzrok odruchowo przeniósł się na bliznę przecinającą lewą pierś. Tę jedyną skazę na tym idealnym ciele. Wyciągnął dłoń, chcąc przesunąć po zaczerwienionej skórze palcami, ale zanim opuszki zdążyły zetknąć się z nierówną fakturą, silna dłoń muzyka złapała za jego nadgarstek.

— N-nie — wydusił muzyk, a gdy Taehyung odszukał jego spojrzenie, dostrzegł w nim coś nowego.

Tym razem nie patrzył na niego pewny siebie, młody mężczyzna. W jego spojrzeniu było widać jakiś dziwny niepokój, strach, ból. Taehyung przełknął z trudem.

— Nie chcesz, żebym cię dotykał? — zapytał niepewnie.

Na jego słowa młody muzyk zamrugał szybko kilka razy, po czym zwolnił uścisk wokół jego dłoni. Wyglądał na nieco zawstydzonego swoją gwałtowną reakcją.

— Nie — zaprotestował szybko. — Chcę, żebyś mnie dotykał... — wyjaśnił. Wysunął język z ust i przesunął po swoich wargach. — W-wszędzie, tylko nie tam... — dodał. — Proszę.

Taehyung wiedział, że blizna z pewnością nie sprawiała mu już bólu. Przynajmniej nie ten czysto fizyczny. Był ciekawy, jaka historia kryje się za jej powstaniem. Nie miał jednak zamiaru na niego naciskać.

— Dobrze — zgodził się więc od razu i, cofnąwszy dłoń, położył ją kilka centymetrów niżej i ponownie przeniósł wzrok na czarne jak noc tęczówki muzyka. — Tutaj jest w porządku? — zapytał łagodnie, a gitarzysta skinął, nie będąc w stanie wymówić ani słowa.

Za każdym razem, gdy dotykał tej blizny, przenosił się do tamtej ciemnej uliczki i znowu zdawało mu się, że dławi się własną krwią, leżąc na chodniku w szkarłatnej kałuży. Przez chwilę zrobiło mu się ciemno przed oczami, ale przymknął powieki i skupił się na cieple dłoni Taehyunga, na jego czułym dotyku. Było w nim coś hipnotyzującego. Chciał czuć te dłonie, sunące po jego skórze każdego dnia. Starał się skupić na tej czułej pieszczocie, by nie pozwolić na to, by mroczne wspomnienia zabrały go do wydarzeń sprzed dwudziestu lat, gdy nagle poczuł coś innego — te delikatne wargi Taehyunga znaczące jego skórę.

Uniósł powieki i przeniósł wzrok na młodego policjanta, który teraz składał delikatne pocałunki wzdłuż jego żeber. Mężczyzna również na niego patrzył, jakby chciał się upewnić, że to, co robi, sprawia mu przyjemność. Nie przejmując się tym, że skręt był wciąż na tyle duży, że mógłby jeszcze się nim zaciągnąć, wyciągnął rękę i zdusił go na popielniczce, po czym wsunął dłoń w ciemne włosy mężczyzny całującego jego ciało. Zacisnął palce na miękkich lokach i rozchylił delikatnie wargi, pozwalając, by wyrwało się z nich westchnienie przyjemności.

Młody policjant, jakby czytając mowę jego ciała, nie zaprzestał pieszczot. Nie odrywając warg od jego rozgrzanej skóry, zsunął się niżej, zostawiając na jego ciele delikatny ślad śliny. Na przemian całował go i lizał, sunąc językiem po wyrzeźbionych mięśniach, dopóki nie poczuł pod wargami delikatnych włosków pokrywających dolną część podbrzusza gitarzysty. Jeongguk zacisnął mocniej palce na jego włosach i, ciągnąc za nie, zmusił go, by uniósł głowę i ponownej na niego spojrzał, po czym sam pokonał ostatnie dzielące ich centymetry i złączył ich wargi. Całując go czule i zmysłowo, pociągnął go za sobą tak, by chłopak leżał obok niego w pachnącej pościeli. Nawet gdy się od siebie oderwali, jeszcze długo leżeli obok siebie, ciało przy ciele, wpatrując się prosto w swoje oczy.

***

Jeongguk leżał na plecach, wpatrując się w cienie sunące po smagłej skórze mężczyzny, który leżał teraz wtulony w jego ciało, opierając głowę na jego klatce piersiowej. Palce jego prawej dłoni nieświadomie znaczyły wzory na ramieniu bruneta, a on rozkoszował się ciepłem bijącym z jego wciąż nagiego ciała i zapachem jego perfum, unoszących się w powietrzu. Nie wiedział nawet, jak długo leżeli w zmierzwionej pościeli. Ciało przy ciele. Domyślał się, że jest już środek nocy, ale nie miał zamiaru tracić czasu na sen. Czuł, że ta chwila jest zbyt wspaniała, by wypuścić ją z rąk.

— Nie jesteś śpiący? — zapytał nagle niski, zmysłowy baryton, pieszcząc jego zmysły swoją głęboką, kojącą barwą, a gdy Jeongguk przeniósł wzrok w dół, napotkał spojrzenie ciemnych oczu Taehyunga, wpatrzonych wprost w niego.

— Nie — zaprzeczył. — A poza tym muszę pilnować, żebyś nie wymknął się, kiedy zmrużę oczy — dodał, śmiejąc się lekko.

— Naprawdę chcesz, żebym został przez całą noc? — zapytał chłopak, mimo że dobrze znał odpowiedź na to pytanie.

On również nie miał też ochoty stąd wychodzić. Dawno nie czuł się tak dobrze. Chciał jednak, by muzyk powiedział to na głos.

— Jestem ci winien śniadanie — odpowiedział czarnowłosy pewnym głosem, a Taehyung przekręcił się w jego ramionach tak, by leżeć na brzuchu i móc bez trudu patrzeć na jego twarz.

Podobało mu się, jak dłonie muzyka od razu odnalazły drogę do jego talii, oplatając ją silnie. Skrzyżował ramiona na jego szerokiej klatce piersiowej i oparł brodę na swoich dłoniach, wpatrując się wprost w ciemne oczy długowłosego mężczyzny.

— Nie wiedziałem, że w twoim menu są też śniadania — odparł, drocząc się z nim.

— Jest w nim wszystko, co sobie wymarzysz — rzucił Jeongguk pewnym głosem, po czym wygiął wargi w zadziornym uśmiechu, jakby dobrze wiedział, co usłyszy, zanim zada następne pytanie. — Jak się na razie spisuję? Zasłużyłem chociaż na jedną gwiazdkę Michelin?

Zasłużyłeś na pięć gwiazdek Michelin — przyznał Kim.

— Ej, czy przypadkiem trzy gwiazdki to nie jest maksymalna liczba? — zapytał podejrzliwie gitarzysta, ściągając razem swoje idealne brwi, a Taehyung roześmiał się głośno.

— Jest, ale ty wychodzisz ponad skalę — odpowiedział, szybko poważniejąc.

Od ponad pięciu lat z nikim nie flirtował i zawsze wydawało mu się, że jest w tym naprawdę kiepski, ale lubił to, jak muzyk reagował na jego słowa. Być może przez to, że Jeongguk był artystą, miał nadzwyczaj wyczulone zmysły, bo z pewnością lubił, gdy ktoś mruczał mu do ucha zmysłowe wyznania.

— Czekaj, czekaj... Jeszcze nie dostałeś deseru... — to mówiąc, czarnowłosy pochylił się do przodu i, pokonując ostatnie dzielące ich centymetry, pocałował czule jego wargi.

Jego silna ręka, która dotąd znajdowała się na wąskiej talii młodego policjanta, przesunęła się wzdłuż szerokich pleców w kierunku włosów i wysunęła się w nie, zacieśniając się mocno na czekoladowych lokach. Taehyung odpowiedział na ten gest erotycznym sapnięciem, a Jeongguk jedynie posiadł jego usta jeszcze dokładniej, rozchylając je swoim językiem w brutalnym pocałunku. Brunet odwzajemnił pocałunek równie wygłodniale, podgryzając delikatnie te miękkie wargi znajdujące się pod jego, zanim wsunął swój język do środka ust muzyka i okręcił nim ten drugi, tak bardzo spragniony jego smaku.

To Jeongguk przerwał pocałunek. Gdy jednak odsuwał się od niego niechętnie, chwycił w zęby jego dolną wargę i pociągnął za nią mocno, wyrywając z ust policjanta kolejne sapnięcie. Uwielbiał to, jak ten zmysłowy baryton pieścił jego zmysły za każdym razem, gdy z ust jego kochanka wyrywał się dowód jego podniecenia. To było jak muzyka dla jego wyczulonych zmysłów.

Chcę cię smakować — wyznał szybko w przypływie podniecenia, a jego gorący oddech rozbił się od mokre od śliny wargi bruneta, który wciąż leżał na nim. — Chcę, żebyś doszedł od mojego niewyparzonego języka i moich zwinnych palców — dodał, odnosząc się do słów, które powiedział mu Taehyung dzisiejszego wieczoru, wyliczając, czym go uwiódł.

— Och, shit — zaklął brunet i zwilżył pośpiesznie wargi, czując na nich słodki smak jego pocałunków.

Wystarczyły już same słowa muzyka, by czuł, jak w jednej chwili po jego ciele rozeszło się znajome gorąco, wybuchając żarem w zaciśniętym podbrzuszu, a jego penis zaczął pulsować między udami. Jeongguk nie czekał długo, by spełnić swoją obietnicę. Jednym sprawnym ruchem obrócił ich tak, by to on znajdował się nad nim. Odrzucił na bok prześcieradło, które krępowało jego nogi i wyciągnął dłoń, by chwycić lubrykant i prezerwatywy. Położył je na materacu obok siebie, po czym spojrzał na bruneta, który przyglądał mu się uważnie, wyczekując na jego kolejny ruch. Do tej pory to Taehyung dyrygował, decydując co, jak i w jakim tempie będą robić. Tym razem jednak to Jeongguk przejął inicjatywę, ale najwyraźniej nie przeszkadzało mu to.

— Połóż się na brzuchu i wypnij do mnie tę słodką dupcię — polecił śmiało.

Młody policjant zwilżył wargi i przełknął, czując, jak całe jego ciało płonie. Nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz był pieszczony w podobny sposób, ale nie mógł się doczekać, by zobaczyć, co muzyk ma do zaoferowania. Odwrócił się więc posłusznie i położył na brzuchu na miękkim materacu, układając się tak, by jego pośladki były wypięte zachęcająco w stronę gitarzysty. Leżąc tak nie widział Jeongguka, po chwili jednak usłyszał ciche kliknięcie, a jego nozdrza wypełnił zapach żelu intymnego, który używali już wcześniej tej nocy. Domyślił się, że muzyk pokrywa nim swoje zwinne palce, te same, które z gracją sunęły po strunach gitary kilka godzin wcześniej. Kiedy nagle poczuł ich władczy uścisk na swoich biodrach, sapnął głośno. Muzyk zmusił go, by wypiął pośladki jeszcze mocniej, po czym zaznaczył dłońmi krzywiznę jego tyłka. Jego dotyk był delikatny, niezwykle czuły, ale zanim Taehyung zdążył się w tym zatracić, gitarzysta wymierzył mu silnego klapsa.

— Ach! — zawołał brunet, czując, jak piekący ból miesza się z czystą przyjemnością.

Muzyk znowu pogładził dłonią jego wypięty pośladek, sunąc po smagłej skórze z uwielbieniem, by po chwili wymierzyć mu kolejny silny cios, tym razem w drugi pośladek. Z warg Taehyunga wyrwało się głośne sapnięcie, a Jeongguk zacisnął dłonie na jego zaczerwienionych pośladkach i rozchylił je mocno, by, pochyliwszy się do przodu, przesunąć językiem po jego wejściu. Nie pozwolił jednak na to, by policjant przygotował się na kolejny zmysłowy atak. Bez najmniejszego wahania wysunął język, by w końcu wsunąć jego czubek przez wrażliwą obręcz nerwów.

— Och! — westchnął Taehyung, czując, jak usta muzyka zasysają się na jego wrażliwym wejściu.

Gitarzysta nie miał zamiaru go oszczędzać ani przerywać tego zmysłowego ataku. Jego ręce zacisnęły się silnie wokół szczupłych ud, przyciągając jego ciało mocniej ku sobie, a zwinny język zaczął zataczać kręgi wokół pierścienia mięśni, by po chwili zacząć wsuwać się do środka. Mężczyzna drażnił go w ten sposób, penetrując go językiem, by w końcu zacząć wsuwać w jego odbyt pokryty lubrykantem palec.

— Oooch, tak! — zawołał brunet, czując, jak opuszek palca muzyka napiera na jego prostatę.

Jeongguk miał obłędnie zwinne ręce. Nikt nigdy wcześniej nie dawał mu takiej przyjemności, używając jedynie swoich dłoni. A to, że chłopak penetrował go naprzemiennie swoim językiem lub smukłymi palcami, doprowadzało go do obłędu. Miał ochotę złapać w pięść własnego penisa, który pulsował boleśnie między jego udami, ociekając preejakulatem, ale gdy tylko ruszył dłonią, muzyk powstrzymał go. Posłuchał go więc i jedynie zacisnął mocno dłonie na prześcieradle, miąc je w palcach za każdym razem, gdy palce gitarzysty napastowały jego wrażliwą prostatę.

Gitarzysta miał najwyraźniej zamiar zdobyć dzisiaj więcej niż pięć gwiazdek, bo z każdą chwilą ruchy jego dłoni przyspieszały, a pchnięcia języka stawały bardziej zdeterminowane. Ciało młodego policjanta odpowiadało ochoczo na każdą nawet najmniejszą pieszczotę, a to podniecało go jeszcze mocniej. Czuł, jak jego nagie ciało drży z przyjemności, gdy opuszki palców masują jego prostatę, jak jego oddech przyspiesza, za każdym razem, gdy krzyżuje palce, rozciągając aksamitne ścianki, jak z jego pięknych ust wyrywają się erotyczne jęki, gdy mokry, zwinny język tańczy wokół jego wejścia, zataczając ósemki tylko po to, by ponownie wsunąć się do środka. Mięśnie Taehyunga zaciskały się wokół niego, a on miał wrażenie, że za chwilę sam dojdzie. Jego własny penis stawał się coraz cięższy, kołysał się delikatnie między silnymi udami, pulsując mocno, jakby już nie mógł się doczekać, by ponownie wsunąć się do wnętrza tego cudownego mężczyzny.

Najchętniej zacząłby już go pieprzyć. Dokładnie tak, jak miał na to ochotę — wykonując szybkie i mocne pchnięcia, wsuwając się w niego tak głęboko, jak to tylko możliwe, jednocześnie zaspokajając rosnące w nim pożądanie, ale chciał, by brunet doszedł jedynie od jego palców i języka. Nie wiedział dlaczego, ale cholernie go to podniecało. Wiedział jednak, że nie potrzeba dużo więcej czasu. Czuł, jak spragnione ciało kochanka zasysa się na jego języku, jak mięśnie kurczą się wokół jego palców i wiedział, że mężczyzna wkrótce dojdzie dokładnie tak, jak tego pragnął — z jego imieniem na swoich rozchylonych wargach.

— Och, Gguk! — zapłakał Kim, czując, że dłużej nie jest w stanie powstrzymać orgazmu, który powoli wspinał się po jego drżących udach. Jego penis był już cały mokry i lepki od preejakulatu, który wyciekał z główki i staczał się po sterczącej, twardej długości. — Ach, zaraz dojdę! — wydyszał pośpiesznie, zaciskając rozpaczliwie palce na poduszce, jakby to mogło mu pomóc nie zatracić się do końca w tej przyjemności.

Muzyk jednak nie odsunął się od niego, by pomóc mu zapanować nad orgazmem, wręcz przeciwnie, wsunął w niego swoje palce i zatańczył nimi tak, że Taehyung zobaczył pieprzone gwiazdy. Tyle wystarczyło, by już nie potrafił się powstrzymać. Jęknął głośno i, wymawiając soczyste „kurwa", doszedł wprost na pachnącą ich rozgrzanymi ciałami pościel.

Jeongguk wysunął z niego swoje palce i odsunął się nieznacznie na tyle, by zwrócić ciężko oddychającego chłopaka ku sobie. Jego wargi zdobił zwycięski uśmiech, a ciemne jak noc oczy błyszczały żywo. Gdy ich spojrzenia się spotkały, policjant złapał za jego kark i przyciągnął go do siebie, całując zachłannie. Jego ciało zdawało się płonąć żywym ogniem, drżało od orgazmu, ale wciąż pragnął więcej.

— Och, tak bardzo cię pragnę, Tae — wydyszał muzyk, gdy w końcu przerwali ten gorący pocałunek.

Był cholernie twardy. Czuł, jak jego nabrzmiały penis drga i pulsuje na samą myśl o tym, by wsunąć się do wnętrza Taehyunga dokładnie tak, jak podczas ich pierwszej wspólnej nocy. Skończyli się kochać zapewne niespełna godzinę, może dwie temu. Nie był więc pewny, czy brunet jest gotowy, by znowu poczuć go w sobie. Młody policjant jednak ujął ręką jego podbródek i, patrząc mu prosto w oczy, wypiął pośladki mocniej do tyłu, z premedytacją ocierając się o jego nabrzmiałe przyrodzenie. Pochylił się na tyle, by jego usta niemal przywierały do tych Jeongguka i powiedział coś, co sprawiło, że muzyk myślał, że oszaleje.

Więc weź mnie.

Jeongguk zaklął głośno, po czym odsunął się nieznacznie i wyciągnął dłoń w kierunku pudełka, które jakiś czas temu położył na materacu. Wyjął szybko jedną z prezerwatyw i, uniósłszy ją do ust, rozerwał cienką siateczkę, by po chwili wsunąć kondom na swojego pulsującego członka. Nie potrzebował nawet żadnej dodatkowej stymulacji, był już twardy jak skała. Wylał jeszcze odrobinę żelu intymnego na dłoń i przesunął nią szybko po całej długości, rozprowadzając na niej preparat. Chciał mieć pewność, że jego przyrodzenie bez problemu wsunie się do wnętrza kochanka. Odrzucił pudełko na bok i wrócił do bruneta. Odkręcił go nieco mocniej na bok, a sam ułożył się za jego plecami, dopasowując kształt swojego nagiego ciała do ciała Taehyunga. Uniósł prawą dłoń i przesunął opuszkami od silnego przedramienia, w kierunku żeber, by sunąc po wąskiej talii, w końcu dotrzeć do krzywizny pośladków.

— Uwielbiam twój tyłeczek — mruknął seksownie, po czym zacisnął dłoń na biodrze chłopaka, przyciągając jego pośladki mocniej w kierunku swojego nabrzmiałego penisa, a z ust młodego policjanta wyrwało się ciche sapnięcie.

Przez pięć lat związku z Soohyunem, pozwolił mu się zdominować jedynie kilka razy, ale teraz nie mógł się doczekać, by znowu poczuć Jeongguka w sobie. W podbrzuszu wciąż czuł ucisk spowodowany przez orgazm, który przeżył dosłownie chwilę temu, jego penis był lepki od spermy, a mimo to zaczynał ponownie pulsować. Gitarzysta chwycił w dłoń swojego członka i nakierował go między jego pośladki. Nie zaczął jednak wsuwać go do wnętrza kochanka, jedynie przesunął nim kilka razy między wystającymi zachęcająco pośladkami. Jednocześnie pochylił się i docisnął wargi do ucha Taehyunga, pozwalając, by brunet poczuł jego gorący oddech.

— Mam ochotę zrobić to na ostro — wyznał, zniżając głos do seksownego szeptu.

— Zrób to — polecił brunet. — Chcę, żebyś mnie pieprzył mocno i szybko.

Gitarzysta wygiął wargi w tym swoim zmysłowym, cholernie seksownym uśmiechu, po czym chwycił za jego gardło i złączył ich wargi w mocnym, nieco chaotycznym pocałunku. Jego język rozchylił wargi Taehyunga i wsunął się do wnętrza jego ust, smakując wygłodniale każdego milimetra, a twardy, pulsujący penis naparł do przodu, powoli przeciskając się przez mokry od pieszczot pierścień mięśni. Wsuwał się w niego powoli, dopóki nie był pewny, że chłopak przyjął go całego. Tym razem jednak nie dał mu wiele czasu, by mógł się przygotować do tej zmysłowej inwazji. Cofnął swoje biodra, wysuwając się z niego niemal do końca, by ponownie naprzeć do przodu, tym razem wchodząc w niego szybko i głęboko. Policjant jęknął mimowolnie wprost w jego usta, ale ani na chwilę nie przerwali pocałunku.

Jeongguk zacisnął dłoń na gardle policjanta i przyspieszył ruchy, za każdym razem wchodząc w niego po same jądra. Wiedział, że w takiej pozycji jego twardy penis z determinacją ociera się o wrażliwą prostatę. Chcąc jednak dać mu jeszcze większą przyjemność, zacisnął mocno dłoń na jego udzie i uniósł jego prawą nogę, jeszcze dokładniej dopasowując się do niego ciała. W takiej pozycji przywierał do niego niemal na całej długości, penetrując go szybko i mocno.

— Och, Jeongguk! Och, tak, dokładnie tak — zachęcał go brunet, zaciskając się na nim mocno, za każdym razem, gdy muzyk wycofywał biodra, by po chwili znowu pchnąć do przodu z całej siły.

— Dobrze ci? — zapytał muzyk, chociaż wcale nie potrzebował potwierdzenia i złapał za ciemne loki chłopaka, odchylając jego głowę tak, by móc ponownie posiąść jego usta.

— Ach, jest mi kurewsko dobrze — wydyszał młody policjant.

Dłoń gitarzysty zaciskała się mocno na jego gardle, kiedy ten przytrzymywał jego nagie ciało tuż przy swoim, pieprząc go szybko. Był pewny, że jutro będzie czuł ten seks w każdej komórce swojego ciała, ale wiedział, że warto. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz czuł się tak kurewsko wspaniale. Gdy czuł, że zaraz znowu dojdzie, chwycił w dłoń swojego penisa i, rozprowadziwszy pozostałość spermy i świeżego preejakulatu po całej długości, zaczął go szybko pocierać. Tym razem gitarzysta go nie powstrzymywał, jedynie zintensyfikował własne ruchy, wykonując długie, silne pchnięcia. Taehyung mógłby przysiąc, że czuł go w swoim brzuchu, tak głęboko, jak nigdy przedtem.

— Och, kur-wa! Jeongguk! — jęknął głośno i doszedł, rozlewając się na własną dłoń i napięte do granic możliwości mięśnie brzucha.

Jeongguk poruszał się w nim jeszcze przez chwilę, dopóki nie był pewny, że chłopak pozbył się całego nasienia. Dopiero wtedy wysunął się z niego, zdjął pospiesznie swoją prezerwatywę i chwycił za ciemne loki kochanka. Brunet nie protestował. Rozumiejąc jego intencje, podniósł się na kolana i, patrząc mu prosto w oczy, rozchylił zachęcająco swoje wargi. Muzyk odchylił jego głowę do tyłu, ciągnąc za ciemne kosmyki i, złapawszy w dłoń pulsujące przyrodzenie, zaczął szybko poruszać dłonią w górę i w dół. Nie potrzebował wiele. Wystarczyło, że przesunął pięścią kilka razy, a z jego przyrodzenia wydobyła się gorąca sperma, lądując wprost na wysuniętym języku Kima. Młody policjant wpatrywał się w niego przez cały czas, nie potrafiąc oderwać oczu od ciemnych jak smoła tęczówek muzyka, patrzących na niego z nieukrywanym zachwytem. Gdy gitarzysta skończył, Taehyung przesunął językiem od nasady po samą główkę penisa mężczyzny, upewniając się, że wylizał go do czysta, po czym przełknął całą spermę i oblizał wargi z jej pozostałości.

Chyba właśnie zarobiłeś kolejne pięć gwiazdek — wydyszał, układając usta w piękny uśmiech.

***

Gdy Taehyung przebudził się z głębokiego snu, jego zmysły od razu zaatakował przyjemny zapach przygotowywanego jedzenia. Zanim jeszcze zdołał unieść ciężkie powieki, jego wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co to oznacza.

— Robisz dla mnie śniadanie? — zapytał.

Jego głos był niski, zabarwiony dosyć mocną chrypką, zapewne przez to, że wczorajszej nocy zdecydowanie nadwyrężył gardło.

Nie mogąc się powstrzymać, otworzył oczy i dźwignął się na przedramionach, by móc spojrzeć w kierunku otwartej kuchni. Tak, jak się tego spodziewał, jego oczom ukazał się Jeongguk, stojący przy kuchennej wyspie. Od razu dostrzegł, że muzyk musiał zdążyć już wziąć prysznic. Chłopak miał na sobie jedynie czarne, obcisłe bokserki, a kruczoczarne włosy wyglądały na wciąż wilgotne. Opadały czarnymi kaskadami na szerokie, silne ramiona. Słysząc jego głos, gitarzysta odwrócił twarz w jego stronę, przenosząc na niego spojrzenie niemal czarnych oczu.

— Obiecałem ci śniadanie, więc chyba najwyższy czas, żebym wywiązał się z tej obietnicy, hm? — odpowiedział. — Poza tym... — zaczął, ale zawiesił głos. Jego piękne wargi rozciągnęły się w zadziornym uśmiechu. — Po wczorajszej nocy na pewno jesteś kurewsko głodny... Tak naprawdę skończyliśmy rozrabiać już tego ranka...

Taehyung zaśmiał się cicho pod nosem na tę uwagę.

Arogancki drań.

Taka jednak była prawda. Ta noc była dla nich obydwu bardzo intensywna. Spędzili dużo czasu, rozmawiając i jeszcze więcej kochając się, całując i dotykając. Powoli poznawali się w każdy możliwy sposób. Nie sprawdzał nawet, która jest godzina, gdy zasypiał w jego ramionach, ale widział za oknem wschodzące słońce.

Nie przejmując się tym, że wciąż jest całkowicie nagi, a być może chcąc się z nim nieco podrażnić, odrzucił cienkie prześcieradło, które skrywało jego lędźwie i opuścił nogi, stawiając ostrożnie bose stopy na drewnianej podłodze. Nawet taki niewielki ruch sprawił, że poczuł dosłownie wszystkie mięśnie w swoim ciele. Chyba nigdy w życiu nie miał takich zakwasów, jak tego ranka, a w akademii policyjnej nie raz dostawał potężny wycisk od przełożonych. Dźwignął się z łóżka i chwycił czarną bluzę Jeongguka, którą wczoraj miał na sobie, zanim zaczęli się kochać. Zarzucił ją na nagie ramiona i zapiął suwak, podciągając go nieco ponad wysokość pępka, nie fatygował się jednak, by założyć na siebie bieliznę.

Uwaga Jeongguka skupiona była na patelni, na której przygotowywał jedzenie, ale mimo to wiedział, że muzyk obserwuje go kątem oka. Widział uśmiech, igrający na jego miękkich wargach. Zbliżył się do niego powoli i, pchnięty jakimś dziwnym impulsem, oplótł brzuch mężczyzny swoimi ramionami, jednocześnie dociskając swoje ciało do silnych, nagich pleców muzyka. Pochyliwszy się delikatnie, odgarnął kruczoczarne włosy i złożył na jego karku kilka mokrych pocałunków. Podobało mu się, jak mięśnie brzucha gitarzysty napięły się pod jego palcami na tę drobną pieszczotę.

— Hmmm — mruknął muzyk, po czym odwrócił się w jego ramionach i zmierzył go uważnie swoim wzrokiem.

Wyciągnął dłonie i rozchylił ostrożnie poły czarnej bluzy, by lepiej się przyjrzeć nagiej klatce piersiowej bruneta, by po chwili zsunąć dłoń niżej i, położywszy ją na udzie Taehyunga, wsunąć ją pod ciemną tkaninę, jakby chciał sprawdzić, czy chłopak ma na sobie bieliznę. Gdy jednak wyczuł jedynie jędrną skórę jego pośladków, zacisnął na niej mocno swoje palce, wyrywając z ust bruneta ciche sapnięcie.

— Wyglądasz niesamowicie seksownie w moich ubraniach — przyznał.

— To dobrze, że tak uważasz, bo chciałem pożyczyć od ciebie czyste bokserki — odpowiedział brunet.

— Jeszcze nie jesteśmy parą, a ty już zabierasz mi ubrania? — zapytał gitarzysta, wyraźnie się z nim drocząc.

Pożyczam — poprawił go Kim.

— To znaczy, że oddasz mi je, gdy zobaczymy się ponownie?

Taehyung pochylił się w jego stronę, pokonując ostatnie dzielące ich centymetry i przystawił wargi do ucha muzyka.

Obiecuję, że nawet pozwolę ci je z siebie zdjąć... — szepnął, po czym odsunął się od niego i ruszył w stronę szafy, kołysząc seksownie biodrami skrytymi za czarną bluzą, kończącą się jedynie kilka centymetrów za jego pośladkami.

Gitarzysta roześmiał się głośno i odprowadził go wzrokiem, kręcąc głową.

— Robię dla nas kimchijeon — powiedział, odwracając spojrzenie w stronę patelni. — Za kilka minut wszystko będzie gotowe, więc jak masz ochotę, to weź szybki prysznic. Przygotowałem dla ciebie ręcznik i szczoteczkę do zębów.

Taehyung wyjął z szuflady czarne bokserki i uniósł na niego zaskoczone spojrzenie.

— Zawsze masz pod ręką zapasową szczoteczkę dla swoich... gości? — zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język.

Szybko jednak pożałował, że jego policyjna natura doszła do głosu. Wiedział, że nie powinien wypytywać o to, czy muzyk spotyka się z kimś jeszcze. Nie miał prawa czuć się zazdrosnym. Nie byli parą i nie umawiali się na wyłączność. Gitarzysta mógł się spotykać z kim i kiedy miał na to ochotę. Rozchylił więc wargi, by powiedzieć, że nie musi odpowiadać, ale muzyk go ubiegł, najwyraźniej nie widząc w jego pytaniu nic nadzwyczajnego.

— Kupiłem ją po naszej ostatniej nocy. Pomyślałem, że może się przydać... — przyznał, wzruszając ramionami. — Ale jeśli pytasz, czy był tu ktoś po tobie... — zaczął, po czym specjalnie zawiesił głos, jakby miał ochotę trochę się z nim podrażnić. Po chwili jednak ponownie odwrócił się w jego stronę i odszukał spojrzenie jego ciemnych oczu. — Odkąd pojawiłem się tutaj, nie było nikogo innego... — wyznał.

— Jeszcze nie jesteśmy parą, a już mam u ciebie szczoteczkę? — zażartował Taehyung, czując jak przez to, co powiedział przed chwilą muzyk, w jego podbrzuszu zrywa się stado motyli.

— Na to wygląda — potwierdził Jeon, uśmiechając się łagodnie, po czym skinął w stronę łazienki. — Idź, bo zaraz będzie śniadanie — polecił, a brunet posłusznie zrobił, co mu polecono.

Po chwili do uszu Jeongguka wkradł się szum wody i odruchowo spojrzał w kierunku zamkniętych drzwi łazienki. Skłamałby, mówiąc, że trochę nie żałował, że nie zdecydował się poczekać z prysznicem aż Taehyung się obudzi. Być może teraz staliby razem pod strumieniem ciepłej wody, a on mógłby sunąć dłońmi po smagłej skórze mężczyzny, rozprowadzając po niej żel pod prysznic o zapachu zielonej herbaty, który teraz brunet zapewne nanosił na swoje nagie ciało sam.

Westchnął głośno i odwrócił wzrok w stronę patelni, skupiając się na tym, by przynajmniej nie przypalić przygotowywanego jedzenia. Musiał przyznać, że kimchijeon pachniał cudownie. Był cholernie głodny po tej intensywnej nocy, ale dawno nie czuł się tak wspaniale. Gdy tak o tym myślał, kątem oka uchwycił odbicie własnej twarzy w jednym z naczyń i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że cały czas się uśmiecha.

— Chyba oszalałeś, Jeon — skarcił się cicho, patrząc na własne odbicie.

— Mówiłeś coś do mnie? — zapytał nagle głos za jego plecami, a gdy się odwrócił, dostrzegł Taehyunga, zmierzającego w jego kierunku.

Chłopak miał na sobie jedynie jedne z jego czarnych bokserek, wyjętych chwilę wcześniej z szafy i tę samą czarną bluzę, zarzuconą na nagą klatkę piersiową. Tym razem jednak bluza była całkowicie rozpięta, dzięki czemu mógł podziwiać jego smagłą skórę, wciąż gdzieniegdzie wilgotną od wody. Czuł w powietrzu zapach swojego żelu pod prysznic i szamponu, którym brunet musiał umyć włosy, które teraz wciąż były niemal całkowicie mokre. Na jego ramionach spoczywał ręcznik, który dla niego przygotował, a brunet lewym rogiem tarmosił swoje mokre kosmyki, chcąc wysuszyć nim włosy na tyle, by nie ściekała z nich woda. Jeongguk dopiero teraz uzmysłowił sobie, że chłopak jest zapewne leworęczny. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, bo Taehyung posługiwał się obiema rękami tak samo zwinnie. Z jakiegoś powodu był jednak pewny, że to jego lewa ręka jest dominująca.

Młody policjant zbliżył się do niego i oparł się biodrem o kuchenną wyspę, uważnie przyglądając się, jak czarnowłosy mężczyzna kończy przygotowywać ich śniadanie. Soohyun nie potrafił zbytnio gotować. Zazwyczaj jadali na mieście albo zamawiali jedzenie na wynos, nie przywykł więc do widoku mężczyzny w kuchni. Musiał jednak przyznać, że to był nadzwyczaj pociągający widok. Nie wiedział, czy to dzięki temu, że Jeongguk wyglądał niesamowicie seksownie, gdy tak się skupiał na przygotowaniu jedzenia, czy przez to, że był cholernie głodny. Chyba wolał nie znać odpowiedzi na to pytanie. Nie chciał się do niego zbytnio przywiązywać, wiedząc, że ich relacja i tak wkrótce się skończy.

— Nie pytałeś co lubię jeść... Skąd wiedziałeś, co zrobić na śniadanie? — zapytał, chcąc się z nim nieco podroczyć, jednocześnie zaglądając mu przez ramię, by spojrzeć na patelnię z gotowym już jedzeniem.

Jeongguk prychnął pod nosem, wyraźnie rozbawiony jego pytaniem, po czym zgasił palnik i zdjął patelnię z płyty indukcyjnej. Zbliżył się do blatu, na którym uprzednio przygotował talerze i przerzucił kimchijeon na jeden z nich. Dopiero odstawiwszy patelnię na miejsce, odwrócił się w stronę Taehyunga.

— Mówisz, że powinienem zapytać, jak lubisz swojej jajka na śniadanie? — odpowiedział gitarzysta z tym swoim charakterystycznym łobuzerskim uśmiechem.

Nie czekając jednak na odpowiedź, w jednym długim kroku pokonał dzielący ich dystans i, chwyciwszy za talię policjanta, uniósł go do góry, jednocześnie łącząc ich wargi w mocnym pocałunku. Nie wahając się ani chwili, muzyk naparł swoim językiem na złączenie warg Taehyunga, zmuszając go, by rozchylił je na tyle, by móc wsunąć do ich wnętrza swój zwinny język. Brunet musiał skorzystać ze szczoteczki, którą dla niego kupił, bo jego język miał intensywnie miętowy smak. Instynktownie zassał się na nim mocno, a policjant oplótł jego biodra nogami i otoczył ramionami jego szyję. Nie minęło kilka sekund, a długie palce wsunęły się w kruczoczarne włosy muzyka, jednocześnie przyciągając go mocniej, by jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. Jeongguk smakował go długo, zachłannie, jednocześnie przesuwając dłonie na jędrne pośladki, teraz skryte za cienkim, bawełnianym materiałem bokserek.

— Hmmm... Dzień dobry — mruknął policjant, gdy w końcu muzyk odsunął się nieznacznie, by złapać oddech.

— Dzień dobry, przystojniaku — przywitał się gitarzysta, sadzając go na blacie kuchennej wyspy, po czym odkręcił się na pięcie i wyciągnął dłoń, by przyciągnąć w swoją stronę talerz z przygotowanym kimchijeonem. Ukroił kawałek placka, chwycił go w pałeczki i przystawił je do ust mężczyzny. Taehyung rozchylił wargi i pozwolił, by chłopak wsunął jedzenie do jego ust, po czym mruknął z uznaniem. — I co, smakuje ci? — zapytał, patrząc na niego uważnie, a Kim jedynie skinął głową.

— Ile ty jeszcze talentów przede mną ukrywasz? — zapytał, unosząc figlarnie prawą brew.

Wziął od niego pałeczki, by po chwili chwycić nimi kolejny kawałek placka. Tym razem jednak to on wyciągnął dłoń w stronę muzyka, karmiąc go.

— Chyba sam musisz się przekonać — to mówiąc, Jeongguk zagryzł seksownie dolną wargę, jakby chciał się z nim podroczyć. Po chwili jednak odwrócił się i ruszył w stronę kuchenki. — Chcesz coś do picia? Może kawy? — to mówiąc, spojrzał na niego ponad swoim ramieniem.

Gdy to mówił, wyciągnął dłoń w stronę, gdzie na kuchennym blacie znajdowała się kawiarka, na ślepo starając się ją wymacać dłonią. Cały czas wpatrywał się w mężczyznę siedzącego na wyspie i zjadającego przygotowane przez niego śniadanie. Nie mógł oderwać od niego oczu. Taehyung wyglądał słodko, gdy tak zajadał, wydymając delikatnie usta. Gdy to robił, wyglądał trochę jak mały chłopiec, ale było w tym coś cholernie uroczego. Ciężko było oderwać od niego spojrzenie.

Gdy Jeongguk wyciągnął dłoń, tak się w niego wpatrując, przez przypadek strącił z blatu nóż, którym kroił składniki. Jego zdolności pozwoliły mu zareagować na tyle szybko, że jednym zwinny ruchem zdołał złapać nóż, zanim ten zleciał na ziemię. Gdy jednak jego dłoń otoczyła schwytany przedmiot, poczuł nieprzyjemny ból, rozchodzący się po jego dłoni. Spojrzał na swoją rękę i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że ta zaciska się silnie nie na trzonie, a na ostrzu noża.

— O Boże! — zawołał Taehyung i pospiesznie zeskoczył z wyspy ani na chwilę nie odrywając wzroku od dłoni Jeongguka, po której niemal od razu zaczęła ściekać szkarłatna ciecz.

Wystraszony muzyk odwrócił się szybko, wrzucił zakrwawiony nóż do zlewu i pospiesznie odkręcił wodę.

— Przyniosę ręcznik — powiedział brunet i biegiem pobiegł w stronę łazienki.

Jeongguk oddychał szybko, czując rosnące zdenerwowanie. Rozłożył dłoń i z przerażeniem obserwował, jak głęboka rana zasklepia się na jego oczach.

— Shit — zaklął cicho, nie wiedząc, co ma zrobić.

Wsunął rękę pod strumień wody i pozwolił, by ta zmyła krew. Gdy zakręcił wodę i ponownie spojrzał na swoją dłoń, po głębokiej ranie nie było już śladu...

Złapał czysty papierowy ręcznik i docisnął go w miejscu, gdzie chwilę temu jego dłoń przecinało głębokie rozcięcie, mając nadzieję, że Taehyung nie widział zbyt wiele i nie będzie zbyt dociekliwy. Ledwie zdążył zasłonić wnętrze dłoni, gdy do jego uszu wkradł się odgłos bosych stóp, uderzających o drewnianą podłogę, gdy młody policjant szybko wracał w jego stronę.

— Znalazłem w łazience apteczkę — powiedział szybko, zbliżając się w jego stronę. Zatrzymał się na krok od niego i wyciągnął dłoń, by chwycić za tę gitarzysty. — Daj rękę, opatrzę twoją ranę — polecił twardo.

— Nie trzeba — zaprotestował muzyk, wyginając wargi w nerwowym uśmiechu. Obawiał się, że gdy brunet zobaczy jego zagojoną dłoń, zacznie zadawać niewygodne pytania. Czuł, jak żółć podchodzi mu do gardła ze zdenerwowania.

— Nie martw się, znam się na tym — uspokoił go brunet, wciąż nie dając za wygraną.

— To naprawdę nic takiego...

— Gguk, złapałeś za ostrze. Rana pewnie jest głęboka — zaczął Kim, ale Jeongguk przerwał mu.

— Naprawdę nic się nie stało. Ledwo drasnąłem naskórek — wyjaśnił i uniósł chusteczkę, którą dotąd dociskał do swojej dłoni. Pokazał jej wnętrze brunetowi i pospiesznie ponownie ukrył dłoń. — Widzisz, już nawet nie krwawi...

Taehyung przez chwilę wpatrywał się w jego dłoń, wyraźnie zaskoczony. Był przekonany, że rana jest głęboka, szczególnie gdy zobaczył, jak szkarłatna krew ścieka po jego placach, skapując na drewnianą podłogę. Wciąż mógł dostrzec kilka pokaźnych kropli u stóp muzyka. Teraz jednak na jego dłoni nie było niemal żadnego śladu po rozcięciu. Dostrzegł jedynie drobną, lekko zaróżowioną linię, jakby chłopak rozciął skórę krawędzią kartki papieru, a nie ostrzem kuchennego noża.

— Wydawało mi się... — zaczął, ale urwał, już sam nie będąc pewnym, czy to, co widział, było prawdziwe.

Gdy zobaczył, że Jeongguk się zranił, naprawdę się wystraszył, a on rzadko kiedy się bał.

— Naprawdę nic mi nie jest, Tae — uspokoił go gitarzysta, ostrożnie wyjmując niewielką apteczkę z jego rąk i odstawił ją na blat kuchennej wyspy.

Taehyung wypuścił głośno powietrze, jakby ktoś zdjął niewyobrażalny ciężar z jego pleców i uniósł wzrok, by odszukać spojrzenie niemal czarnych oczu Jeongguka.

— Przepraszam, to moja wina — powiedział szybko. — Nie powinienem był cię zagadywać.

— To nie twoja wina, Tae. To ja powinienem bardziej uważać — zaprotestował czarnowłosy.

— A-a... A gitara? Będziesz mógł grać? — zapytał Kim, wciąż wyraźnie zmartwiony tym, co się stało.

— Trzeba czegoś więcej, żeby mnie powstrzymać — odparł muzyk. — Nie martw się, wszystko jest w porządku.

Brunet skinął i ponownie odetchnął głęboko, w końcu prostując sylwetkę. Podczas swojej służby widział ludzi odnoszących dużo poważniejsze rany. Nie wiedział więc, dlaczego coś takiego sprawiło, że jego serce łomotało w jego piersi jak uwięziony ptak, a jego ręce drżały z emocji.

— Musisz bardziej na siebie uważać — powiedział szybko, zanim zdążył się zorientować, że jego głos zabrzmiał, jakby robił mu wyrzut, że nie był wystarczająco ostrożny. — Twoje... Twoje ręce są bardzo ważne — dodał, nie wiedząc, jak wyjaśnić to, co powiedział chwilę temu, a Jeongguk roześmiał się na jego słowa, wypełniając mieszkanie swoim lekkim, melodyjnym śmiechem, który tak cudownie koił zmysły.

Gitarzysta zbliżył się w jego stronę i, przystanął jedynie na centymetry od niego. Nie zatrzymał się jednak, zrobił kolejny krok do przodu i z premedytacją naparł biodrami na biodra Taehyunga, zmuszając go, by cofnął się o kilka kroków, dopóki jego pośladki nie uderzyły o kuchenną wyspę, zamykającą mu drogę ucieczki.

— Martwiłeś się, że nie będę mógł grać na gitarze czy że nie będę w stanie powtórzyć tego, co robiliśmy o drugiej w nocy albo tego, co zrobiłem tobie o czwartej nad ranem? — wymruczał seksownie, wyginając wargi w zadziornym uśmiechu.

— Jasne, że chodziło mi o gitarę — odpowiedział policjant, unikając jego intensywnego spojrzenia.

Mimo że na niego nie patrzył, wiedział, że gitarzysta ani na chwilę nie odrywa od niego swojego wzroku. Czuł jego gorący oddech na swoim policzku i twarde ciało napierając na to jego. Przełknął z trudem, czując, że powietrze między nimi gęstnieje, a mięśnie jego brzucha kurczą się boleśnie.

— No... okay — poddał się w końcu. — I o to, co robiliśmy o drugiej w nocy też — przyznał, ale muzyk wciąż się nie cofnął. Wciągnął więc do płuc haust powietrza i odszukał spojrzenie ciemnych oczu długowłosego mężczyzny, wpatrzonych intensywnie w te jego. — To, co zrobiłeś mi o czwartej nad ranem, też było całkiem... — urwał, nie wiedząc, czy powinien powiedzieć prawdę, czy skłamać. Gitarzysta wpatrywał się w niego tak intensywnie, że wystarczyła sekunda, by wiedział, że nie zdoła przecisnąć przez gardło żadnego kłamstwa. — Niesamowite...

Jeongguk, usatysfakcjonowany słowami chłopaka, zrobił krok w tył, w końcu odsuwając się od niego nieznacznie.

— Mi też się podobało — powiedział, zagryzając dolną wargę, by powstrzymać cisnący się na jego wargi uśmiech. — Skoro już ustaliliśmy, że to była kolejna, niesamowita noc... Co teraz zrobimy? — zapytał, przechylając delikatnie głowę na bok. Jego kruczoczarne włosy opadły kaskadą na lewe ramię, a Taehyung z trudem powstrzymał się, by nie wsunąć w nie swoich palców.

Milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się, co teraz powinien zrobić. Nie wiedział, dokąd zmierza ta znajomość, był jednak pewny jednego...

Nie chciał, żeby to było ich ostatnie spotkanie...

Chciałbym dostać twój numer — powiedział w końcu, uśmiechając się do niego delikatnie.

Jeongguk zaśmiał się cicho, jednak nic nie mówiąc, zbliżył się do czarnego bombera, który wciąż wisiał na wieszaku obok drzwi i wsunął dłoń do prawej kieszeni. Tak, jak się spodziewał, znalazł w niej komórkę chłopaka. Z telefonem w dłoni ponownie zbliżył się w jego stronę, wyciągnął smartfona do niego, pozwalając, by brunet odblokował go, skanując swój palec, po czym wszedł w listę kontaktów. Zanim jednak wpisał swój numer, uniósł na niego swój wzrok.

— Czy to znaczy, że będziesz teraz zamawiać z mojego boskiego menu z dowozem do domu? — zapytał, wyraźnie się z nim drocząc.

— Rozważę taką opcję — odparł brunet, śmiejąc się. Po chwili jednak spoważniał i zwilżył wargi. — Myślałem raczej o tym, że może ty też miałbyś czasem ochotę coś... Zamówić... Do tej pory nie miałeś jak się ze mną skontaktować.

Jeongguk nic nie odpowiedział, jedynie szybko wpisał swój numer, dodając go do listy kontaktów, po czym wcisnął zielony przycisk i przystawił telefon do ucha, nasłuchując znajomego sygnału. Taehyung obserwował go uważnie, ale gdy usłyszał za plecami wibrowanie, przeniósł wzrok w stronę szafki nocnej, gdzie dostrzegł telefon muzyka. Kąciki jego warg uniosły się w mimowolnym uśmiechu. Gitarzysta rozłączył się i podał mu jego komórkę.

— Skoro teraz masz mój numer... Mogę liczyć na jakieś seksownie fotki przed snem? — zapytał, patrząc mu prosto w oczy, a Taehyung roześmiał się głośno.

Nie wiedział, czy muzyk pyta na poważnie, czy sobie z niego żartuje, ale musiał przyznać, że w tej grze słów było coś niebywale ekscytującego.

Och, tak. Jesteś zdecydowanie inny niż każdy facet, z którym się kiedyś spotykałem... — przyznał, nawiązując do jednej z ich nocnych rozmów.

Soohyun nigdy nie poprosiłby go o coś podobnego. A być może po prostu znał go zbyt dobrze i wiedział, że nawet gdyby to zrobił, on i tak nie wysłałby mu takich zdjęć. Nie wiedział więc czemu, gdy te słowa stoczyły się z ust gitarzysty, ten pomysł wcale nie wydał mu się taki niedorzeczny.

— Po prostu to przyznaj — odpowiedział muzyk, patrząc na niego tak, jakby był w stanie przeczytać jego myśli.

Taehyung przesunął językiem po dolnej wardze, zostawiając na niej delikatną warstwę śliny, po czym spojrzał mu prosto w oczy.

— Co mam przyznać? — zapytał, czując, jak jego puls przyspiesza, a serce z jakichś niewyjaśnionych przyczyn zaczyna bić mocniej.

— Lubisz igrać z ogniem — powiedział Jeongguk, unosząc dumnie swój podbródek, jakby był stuprocentowo pewny swoich słów.

— Sam się dziwię, że mówię to na głos... — zaczął brunet, robiąc krok do przodu, by na nowo zminimalizować dzielący ich dystans. Zatrzymał się dopiero, gdy ich ciała dzieliły jedynie centymetry. Uniósł wzrok i spojrzał gitarzyście prosto w oczy. — Chyba naprawdę zaczynam to lubić...

***

Ayashee:

Kolejny rozdział za nami.

Tak niewiele brakowało, by sekret Jeongguka wyszedł na jaw...

Czy to, co się wydarzyło, ostudzi jego zapał i postanowi się zdystansować od przystojnego policjanta? 

A może jest nim za bardzo zafascynowany, by teraz się wycofać?

Wygląda na to, że Jeongguk uśpił czujność Taehyunga, ale czy aby na pewno?

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top