~ 37 ~
„Miłosierdzie"
Pov. Annabeth:
Faith z wyraźnym zaintrygowaniem wpatrywała się we mnie, kiedy zatrzymałam samochód pod domem Jacoba.
Pomogłam wyjść jej z pojazdu i ruszyłam w stronę drzwi.
— Jeśli Jacob będzie w domu, zabije Cię bez zastanowienia — Szepnęła cicho dziewczyna, tłumiąc w sobie okrzyk bólu, kiedy celowo nadepnęłam na jej postrzeloną stopę.
— Nie gadaj tyle — Warknęłam i otworzyłam drzwi.
Posadziłam ją na fotelu, rozglądając się przy tym dookoła. Jacoba nie było w domu.
Niechętnie zajęłam się raną Faith. Odkaziłam ją po czym owinęłam bandażem, mówiąc:
— To na razie będzie musiało wystarczyć.
Dziewczyna przyglądała mi się w ciszy, zapewne nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.
Nagle usłyszałyśmy zbliżający się samochód. Wyjrzałam przez okno i dostrzegłam Jacoba wysiadającego z auta. Dostrzegł mnie i prędko ruszył w stronę domu.
Wpadł do środka, zamykając za sobą drzwi.
— Annabeth, co się... — Zaczął lecz nagle urwał, ponieważ zobaczył siedzącą na fotelu Faith.
Dziewczyna wpatrywała się w niego z nadzieją na uratowanie, jednakże z każdą sekundą jej oczy otwierały się coraz szerzej.
Spoglądała to na mnie, to na Jacoba, kiedy nagle ją olśniło. Parsknęła śmiechem, spojrzała na mnie i rzekła:
— Mogłam się domyślić... Gdyby nic nie było na rzeczy, Jacob już dawno by Cię dopadł i zabił. Powiedz braciszku... — Tu zwróciła się do mężczyzny — Jakim cudem udało jej się Ciebie omotać?
Jacob zlekceważył jej pytanie i zwrócił się w moją stronę:
— Rozumiem, że masz jakiś plan?
— Tak — Odparłam, unosząc wysoko głowę — Ale zanim do niego przystąpię... Faith musi dać mi klucz do swojego bunkra. Muszę uwolnić szeryfa i zniszczyć ten przeklęty bunkier wraz z przechowywaną tam błogością.
— W życiu Ci na to nie pozwolę! — Warknęła Faith, lecz zamilkła widząc ostrzegawcze spojrzenie brata.
Zbliżyłam się do niej, usiadłam naprzeciwko i przemówiłam spokojnie:
— Miałam Cię zabić, Faith. Jednakże tego nie uczyniłam. Mieszkańcy Hope County nie byliby wobec Ciebie tak łaskawi... — Westchnęłam lekko — Jedynie zniszczenie tego przeklętego bunkra utwierdzi ich w przekonaniu, że faktycznie nie żyjesz.
— Dlaczego to zrobiłaś? — Zapytała dziewczyna.
Uśmiechnęłam się zawadiacko i odparłam:
— Mam pewien plan.
Faith niechętnie oddała mi klucz do swojego bunkra, dzięki czemu mogłam dostać się do środka. Uwolniłam szeryfa, zniszczyłam bunkier po czym zapewniłam wszystkich, że Faith nie żyje.
Mieszkańcy doliny wiwatowali na mój widok, radując się, iż jeden z trzech regionów został wyzwolony.
Ja jednak byłam totalnie pochłonięta planem, który zrodził się w mojej głowie, kiedy stałam nad jeziorem i spoglądałam na zrozpaczoną Faith.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top