~ 24 ~
„Sharky Boshaw"
Przebywając w Hope County natknęłam się na wielu ciekawych ludzi, jednakże Sharky Boshaw był jedyny w swoim rodzaju.
Natknęłam się na niego pewnego dnia, kiedy przechodziłam obok kempingu na terenie Faith.
Z daleka dostrzegłam jak jakiś mężczyzna stoi na dachu kampera i z radosnym okrzykiem pali wszystko dookoła miotaczem ognia.
Byłam przekonana, że to kolejny wyznawca Kultu, toteż postanowiłam go zlikwidować.
Przysiadłam na niewielkiej skale, z której miałam doskonały widok na kemping.
Wyjęłam lornetkę i przyjrzałam się owemu mężczyźnie. Ku memu zaskoczeniu nie był to jeden z Edeniarzy.
Postanowiłam go poznać i dowiedzieć się czy nie stwarza on zagrożenia dla mieszkańców doliny oraz dla samego siebie. Wyglądał na nieobliczalnego.
Wyszłam z ukrycia i z wysoko uniesionymi rękoma ruszyłam w jego stronę. Nie chciałam by wziął mnie za wroga i spalił na popiół.
– Spierdalaj stąd, glino! – Krzyknął mężczyzna na mój widok. – Znam swoje prawa. Nie robię niczego złego.
Wywróciłam ostentacyjnie oczami i odparłam:
– Nie przybyłam tu by Cię aresztować.
Mój nowy znajomy rozpromienił się na te słowa i wskazując na dach dodał:
– W takim razie wskakuj tutaj. Poznajmy się nieco bliżej!
Weszłam na dach kempingu, gdzie znajdowało się mnóstwo broni i amunicji ciężkiej.
– Nazywam się Charlemagne Victor Boshaw, jeśli wolisz bardziej zwięźle, możesz mówić mi Sharky.
– Annabeth Brody. – Przedstawiłam się podając mu rękę. – Mogę wiedzieć co tutaj porabiasz?
– Witaj w piekielnej dyskotece, młoda! To moje specjalne miejsce, gdzie mogę po prostu być sobą z dala od wścibstwa mojego kuratora albo świadków i takich gliniarzy jak ty. Nie chcesz mnie aresztować, prawda?
– Spokojnie. – Zapewniłam. – Nie jestem na służbie.
– To właśnie tu mogę swobodnie władać ogniem i rozpierduchą, nie nosić gaci i nie ponosić konsekwencji.
Widząc moją niepewną minę dodał szybko:
– Jak widzisz dzisiaj założyłem spodnie, ale kto wie, co wydarzy się ciągu pół godziny albo czterdziestu pięciu minut.
W tym momencie poważnie zaczęłam się zastanawiać czy jednak go nie aresztować.
– Mam zajebisty system dźwiękowy podkręcony na 110 decybeli i najlepszą muzykę w dziejach. Ale zawsze, kiedy daję czadu, ściągają tu te zasrane anioły z Kultu i nie wiem, czy im się to podoba, czy przeciwnie. Tak czy inaczej jest świetna zabawa!
Miałam wątpliwości co do jego pojęcia „świetnej zabawy".
– Spokojnie, młoda. Mózgi tych aniołów już nie pracują. Urządzam im tylko wspaniałą stypę w stylu disco. Pomożesz mi? To niezła zabawa!
O tym, że anioły już dawno straciły swoje człowieczeństwo i nie było sposobu by je uratować wiedziałam już od dawna. Teraz nie pozostało nam już nic innego niż je zlikwidować by nie zagrażały mieszkańcom Hope County.
Zastanowiłam się nad propozycją Sharky'ego po czym nie widząc żadnych przeszkód odparłam:
– W takim razie na co jeszcze czekamy?
Sharky aż zapiał z radości. Wcisnął mi w dłonie miotacz ognia po czym wyjął ze skrzyni kolejny dla siebie.
– Niech rozpocznie się zabawa! – Krzyknął i podchodząc do głośników nacisnął guzik.
Nagle ogarnęła nas głośna muzyka disco, zagłuszająca moje własne myśli. Nie musieliśmy długo czekać na pojawienie się aniołów. Całe hordy wybiegły z lasu i napierały wprost na nas.
Nie wiadomo skąd nagle wystrzeliły fajerwerki. Zerknęłam na Sharky'ego, który aż tryskał entuzjazmem.
Ewidentnie jego entuzjam udzielił się również mi, dlatego już w następnej minucie stałam na dachu kampera i paliłam wszystko dookoła.
Wstyd się przyznać ale podobało mi się. Była to ciekawa odskocznia od codzienności. Na chwilę zapomniałam o całym świecie. O troskach i wojnie z Kultem. Czułam się wolna!
Kompletnie straciłam rachubę czasu, ponieważ kiedy padł ostatni z aniołów była już późna noc.
Ocierając pot z czoła podeszłam do Sharky'ego, który wyjął z małej lodówki dwa piwa i wręczając mi jedno rzekł:
– Cóż mogę rzec, amigo? Jest między nami chemia. Całkiem zajebisty z nas zespół!
Nie zaprzeczyłam. Otworzyłam piwo i siadając na dachu kampera cieszyłam się tą chwilą.
Za moimi plecami Sharky wykonywał jakiś dziwny taniec zwycięstwa, a na mojej twarzy po raz pierwszy od dawna pojawił się radosny uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top