~ 10 ~
Wyjrzałam za okno i dostrzegłam wysoki wodospad wpadający do niewielkiego jeziora opływającego dom z prawej strony. To jego szum wybudził mnie wczorajszego ranka ze snu.
Zeszły wieczór spędziłam zamknięta w sypialni obmyślając plan infiltracji Bram Edenu od środka oraz ewentualny plan ucieczki.
Dzisiaj zaś obudził mnie Jacob, który przyszedł z samego rana by poinformować mnie, że wyjeżdża na cały dzień. Oczywiście nie obyło się bez gróźb...
– Spróbuj tylko coś kombinować a pożałujesz. – Oznajmił poważnym tonem na co jedynie wywróciłam ostentacyjnie oczami.
Oczywistym było, że gdy tylko Jacob zniknie, od razu zacznę myszkować po całym domu. Odczekawszy kilkanaście minut wstałam z łóżka i opuściłam pokój.
W pierwszej kolejności ruszyłam do jego biura znajdującego się na pierwszym piętrze. Nie zdziwiło mnie to, że drzwi od pomieszczenia były zamknięte.
– Potrzebowałbyś drzwi z tytanu bym ich nie sforsowała. – Szepnęłam pod nosem majstrując przy zamku.
Kiedy udało mi się wejść do środka od razu rzuciłam się w stronę jego biurka, w którym każda szafka była również zamknięta na klucz. Westchnęłam leniwie po czym nie licząc się z konsekwencjami wzięłam się za ich otwieranie.
Byłam szczerze zawiedziona, że nie znalazłam szczególnie przydatnych informacji. Większość notatek dotyczyła Eliego i jego grupy działającej na terenie Jacoba. Znalazłam wzmiankę o Dutchu i Jess oraz szczegółową mapę Hope County. Skrupulatnie przestudiowałam mapę zapamiętując położenie bunkrów Seed'ów oraz posiadłości do nich należących.
Nie znalazłam jednak tego, czego poszukiwałam najbardziej. A dokładnie informacji na temat tego, jak Jacob pozyskuje sobie ludzi poprzez pranie mózgu.
Zrezygnowana opuściłam jego biuro zacierając za sobą wszelkie ślady mojej obecności po czym skierowałam się do jego sypialni.
Pomieszczenie nie było tak przestronne jak pokój, w którym ja przebywałam. Ściany były w kolorze białym a meble z ciemnego drewna. Wydawało mi się, że Jacob niespecjalnie przejmował się ubogim i zwyczajnym wyglądem swojej sypialni.
Podeszłam do komody, w której znalazłam jedynie ubrania, bieliznę oraz amunicję do pistoletu.
– Skoro jest amunicja to powinien też być pistolet. – Pomyślałam podchodząc do szafki nocnej, w której znalazłam owy przedmiot. Włożyłam go sobie za pasek spodni i kontynuowałam poszukiwania.
Schyliłam się by zerknąć pod łóżko a tam ujrzałam niewielką, czarną skrzynkę. Bez namysły ją otworzyłam a mym oczom ukazała się niewielka sterta zdjęć.
Zaczęłam je przeglądać, zapominając o swoim zadaniu.
Na jednej z fotografii dostrzegłam Jacoba wśród kilku żołnierzy. Na kolejnej Josepha oraz Johna stojących z dwójką starszych ludzi. Ze względu na podobieństwo domyśliłam się, że są to ich rodzice. Następne zdjęcie ukazywało trójkę chłopców siedzących na ławce przed domem. Przeglądając zdjęcia znalazłam jeszcze fotografię Johna i Faith oraz Josepha z Jacobem ubranym w mundur.
Skupiona na przeglądaniu prywatnych zdjęć nie usłyszałam dźwięku silnika nadjeżdżającego samochodu. Ocknęłam się dopiero kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. W pośpiechu i z sercem przy gardle zamknęłam skrzynkę wsuwając ją pod łóżko po czym najciszej jak potrafiłam wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Ukradkiem przemknęłam do swojej sypialni gdzie szybko ukryłam znaleziony przeze mnie pistolet. Siadając na łóżko starałam się zachowywać pozory znudzonej, zamkniętej w klatce nieszczęśniczki.
Minęła godzina kiedy usłyszałam wołanie Jacoba.
– Mogłabyś tu przyjść, zastępco?
Z wysoko uniesioną głową ruszyłam do Jacoba, który stał przed swoim biurem z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
Czując jak serce zaczyna mi mocniej bić zapytałam:
– Czego chcesz?
Jacob zmrużył podejrzliwie oczy przyglądając mi się badawczo.
– Zastanawiałem się czy nie jesteś głodna.
Teraz ja również zmrużyłam oczy starając się wybadać grunt.
– W innych okolicznościach mogłabym pomyśleć, że zapraszając mnie na posiłek zapraszasz mnie na randkę. – Rzekłam z zawadiackim uśmieszkiem chcąc wybić mężczyznę z tropu.
Jacob jednak z niewzruszonym wyrazem twarzy oznajmił:
– Przywiozłem prowiant. Jest w lodówce.
Po tych słowach wszedł do swojego gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top