~ 1 ~
„Tonąc we wspomnieniach"
Pov. Annabeth;
Niewiele pamiętam z tamtego wieczoru.
Kościół. Ludzie ubrani na biało.
Trzech mężczyzn i dziewczyna.
Helikopter. Fanatycy, którzy spodowali awarię maszyny.
Atak. Krzyki, przemoc i wołanie o pomoc.
Ogień oddzielający mnie od moich towarzyszy.
Smierć.
Pamiętam jak wypadłam z helikoptera dusząc się i łzawiąc od dymu.
Pamiętam jak jakiś mężczyzna zaatakował mnie, lecz szybko sparowałam jego atak powalając go przy tym na ziemie i odbierając mu jego broń.
– Lata praktyki poskutkowały. – Pomyślałam wtedy z niemałą satysfakcją.
Rozglądałam się dookoła próbując odnaleźć wzrokiem jakąś znajomą twarz, kiedy nagle zza wraku helikoptera wyszedł wysoki, barczysty, rudowłosy mężczyzna.
Spojrzał na mnie, na ciało jednego z jego ludzi leżące u moich stóp a następnie na broń, którą w niego celowałam.
Patrzyłam na mężczyznę czekając na jego ruch lecz ten jedynie mi się przyglądał.
– Gdzie jest ta druga!? – Usłyszałam niedaleko obcy głos.
Niewiele myśląc rzuciłam się do biegu.
Biegłam przez las czując doskwierający ból w lewym ramieniu.
Z oddali słyszałam odgłosy pościgu.
Nie zważając na nic biegłam przed siebie nie oglądając się przez ramie.
Resztę pamiętam jak przez mgłę...
Domek w lesie.
Mój współpracownik Cameron Burke.
Strzelanina.
Ucieczka samochodem.
Horda wyznawców tego porąbanego kultu.
A potem była już tylko woda... Tonęłam.
Ostatnie co ujrzałam to twarz starszego mężczyzny, który wyciągnął mnie z jeziora.
– Jak Ci na imię, dziecko? – Zapytał ciągnąc mnie za sobą w stronę lasu.
– Ana... – Szepnęłam łapiąc zachłannie głęboki wdech. – Annabeth Carswell.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top