~Chapter fifteen~

~♡~

Weszłam do klasy, w której znajdowało się pięcioro uczniów. Byli oni całkowicie pochłonięci telefonami, przez co nawet nie podnieśli głowy, aby móc spojrzeć na nowo przybyłą osobę, którą byłam. Nie interesowało ich to wcale, ponieważ tak zatracili się w swoim wirtualnym świecie, że nie interesował ich świat rzeczywisty. Emanowało od nich znudzenie, spowodowane przyjściem na lekcję dodatkową. Szkoła w Swellview ma to do siebie, że jest w szkolnym regulaminie napisane iż każdy uczeń ma obowiązek zapisać się na wybrane zajęcia dodatkowe.

Zostało to wprowadzone stosunkowo niedawno, a dyrektor nazwał to "Sposobem na rozwijanie talentów i pasji uczniów". Moim skromnym zdaniem jest to po prostu narzucanie kolejnego obowiązku dla i tak zdesperowanych uczniów.

Buongiorno studenti!* — przywitała się z uśmiechem młoda kobieta, która weszła do klasy.

Jest ona absolwentką tej szkoły, która zgodziła się poprowadzić zajęcia z języka włoskiego. Ma blond włosy, które luźno opadają na jej opalone ramiona. Po drodze do biurka opuściła torebkę, przez co uznałam, że jest trochę niezdarna. Gdy w końcu odpowiednio przyszykowała się do prowadzenia zajęć, spojrzała na uczniów, którzy nawet nie odpowiedzieli na przywitanie kobiety.

Sono Annie Clark, e tu?* — przedstawiła się kobieta patrząc na mnie z nadzieją.

Uczniowie, których dotychczas uczyła nie wyrażali żadnej chęci do nauki tego języka. Najpewniej zapisali się tylko dlatego, aby mieć to z głowy. Blondynka uczyła ich z pasji, a ci nie ukazywali szacunku dla jej poświęcenia, więc miała nadzieję, że jednak ja wyrażę przynajmniej odrobinę zainteresowania.

Mi chiamo Megan Castellano* — uśmiechnęłam się.

Grande!*

Było widać, że młoda kobieta prowadząc lekcje wkładała w to całe swoje serce. Szczerze mówiąc zrobiło mi się jej szkoda. Z wielką pasją i zaangażowaniem opowiadała o kulturach i tradycjach Włoch. Starała się także uczyć nas bardziej w praktyczny sposób, a nie ten jakim uczą na języku hiszpańskim. Miałam wrażenie, że nikt oprócz mnie nie słuchał blondynki i nie widział jej starań.

— Miło było mi prowadzić lekcję wiedząc, że ktoś mnie słucha — powiedziała pani Clark po lekcji, gdy wstałam z krzesła. — Grazie.*

— Miło było posłuchać kogoś kto kocha również mocno ten kraj co ja — uśmiechnęłam się.

— Dla nauczycielki nie wypada tak mówić, ale jesteś moją ulubioną uczennicą — zaśmiałyśmy się. — A teraz zmykaj, bo widzę, że czeka na ciebie przystojniak — puściła mi oczko.

Odwróciłam się w stronę wejścia do klasy i zobaczyłam Petera opartego o framugę drzwi. Miał na sobie jak zwykle katanę, ale tym razem koloru czarnego. Wyraz twarzy miał zniecierpliwiony i bawił się rękami, więc prawdopodobnie się czymś stresował. Lekko spanikowałam na jego widok podejrzewając, że chce porozmawiać o pocałunku, który miał miejsce w trakcie gry. Od kiedy wyprowadził z domu Hart'ów pijanego Olivera, nie rozmawialiśmy.

Buona giornata* — powiedziałam do nauczycielki i opuściłam klasę wiedząc, że Peter podąży za mną.

— Co tam? — zapytałam, gdy chłopak stanął obok mnie.

Poniedziałek był takim dniem, że większość uczniów kończyła zajęcia po szóstej lekcji, więc korytarze były wręcz opustoszałe.

— Chciałem porozmawiać — podrapał się po głowie.

— Byle szybko. Muszę jeszcze wstąpić do sklepu po jedzenie, bo dzisiaj ja robię obiad — założyłam na siebie mój szary płaszcz.

Był kwiecień, a na dworze robiło się coraz cieplej, więc będę musiała pożegnać się z moją ulubioną częścią garderoby.

— W sumie to bardziej o coś poprosić. Odprowadzę cię do sklepu — uśmiechnął się nieśmiało, a ja przytaknęłam.

Razem opuściliśmy placówkę po drodze mijając Jaspera, Henryka i Charlotte, którzy napięcie o czymś rozmawiali. Jednak, kiedy nas zobaczyli zamilkli. Rozmawiałam już dzisiaj z nimi, więc jedyne co to krótko się pożegnałam z uśmiechem.

— A więc co to za prośba? — spytałam, gdy zostaliśmy sami.

— Będziesz udawać moją dziewczynę przy mamie? — zapytał, a ja stanęłam zdziwiona na środku chodnika.

— C..co?

— Trochę to głupio zabrzmiało, ale pozwól, że ci przedstawię moją sytuację. Do Swellview przyjeżdża moja mama, która aktualnie mieszka w Nowym Jorku. Mieszkam sam z tatą i dobrze mi tutaj, ale mama tego nie rozumie i za wszelką cenę chce mnie ściągnąć do siebie. Od dwóch lat wmawiam jej, że mam dziewczynę tylko po to, aby się nie przeprowadzać. Ostatnio zadzwoniła i powiedziała, że przyjeżdża z wizytą i chce poznać dziewczynę przez, którą nie chce wyjeżdżać. Megan nie ufam żadnej dziewczynie bardziej niż tobie, dlatego przyszedłem z tym do ciebie.

Opowiadał to ze smutkiem na twarzy. Słyszałam, że nie miał w życiu łatwo, ale dotychczas ani razu nie poruszał tematu swojej rodziny. Jedyne co mówił to tylko to, że ma o cztery lata starszą siostrę, która wyjechała do LA w poszukiwaniu przygód.

— Zostanę twoją udawaną dziewczyną — powiedziałam wiedząc jakie to dla niego ważne.

— Dziękuję! — przeciągnął mnie do siebie i zamknął w stalowym uścisku.

W jego głosie można było wyczuć wiele szczęścia i innych emocji spowodowanych moją odpowiedzią. Obawiałam się jednak, że to jest kolejny plan chłopaka, aby się do mnie zbliżyć.

— Peter... — wyswobodziłam się z uścisku i spojrzałam prosto w jego brązowe oczy. — Chyba musimy też porozmawiać o ostatnim pocałunku — spiął się.

— Pogodziłem się z tym, że nie będzie pomiędzy nami nic więcej, więc nie musisz się martwić — powiedział i podniósł lekko lewy kącik ust. — Chodź, bo sklep nam zamknął.

Odczuwałam wyrzuty sumienia spowodowane tym pocałunkiem, ale teraz gdy chłopak dał mi do zrozumienia, że nic dla niego nie znaczył, odetchnęłam z ulgą. Lubię go bardzo, ale tylko jako przyjaciela. Myślę, że jakby moją głowę nie zaprzątał pewien blondyn to mogłabym spróbować coś więcej z Peterem, który wydaje się być ideałem.

Przez całą drogę do sklepu rozmawialiśmy. Chłopak uznał, że jest znakomitym kucharzem, więc zaprosiłam go do siebie na obiad, który najpierw musieliśmy zrobić. Pierwsza potrawa, która przyszła mi na myśl, to spaghetti. Od jakiegoś czasu miałam na nie ochotę, więc zostałam przy tym pomyśle. Po przyjściu z zakupów od razu zabraliśmy się za robienie obiadu. Jednak za nim wypakowałam z reklamówki makaron to wróciłam się do holu, aby poszukać w kieszeni płaszcza paragon. Gdy wyciągnęłam papierek zorientowałam się, że miałam w kieszeni także drugą kartkę. Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech, a w głowie obraz czekoladowych oczu Niebezpiecznego. Na kartce było napisane "Lepsze niż słowa", a pod spodem zapisany numer telefonu.

Podczas naszego ostatniego spotkania rozmawialiśmy o tym, że wygodniej by było jakby podał mi swój numer telefonu. Nie rozmyślał on nad odpowiedzią tylko od razu zaprzeczył. Nie drążyłam tego tematu i starałam się nie pokazywać jak bardzo mi na tym zależy. Najprawdopodobniej rozmyślił się i albo podał mi swój numer prywatny, albo założył nowy tylko po to, aby móc się ze mną kontaktować.

— Megan! — zawołał Peter z kuchni. — Idziesz?!

Kolejną godzinę spędziłam w kuchni gotując pierwszy raz w życiu spaghetti. Nie sądziłam, że jest to takie trudne, a bez pomocy bruneta na pewno bym sobie nie poradziła. Moje szczęście było nie do opisania, gdy z uśmiechem oznajmiłam, że skończyliśmy. Moja mama po powrocie z pracy nie ukrywała zdziwienia związanego z obecności Petera. Nie miała okazji go jeszcze poznać.

— Przepyszne — powiedziała Izabell, gdy jedliśmy we trójkę kolację, a ona delektowała się jedzeniem. — Opowiedz coś o sobie Peterze, bo moja córka jakoś nie miała czasu mi o tobie wspomnieć.

Było widać, że chłopak był zestresowanym spotkaniem z moją mamą, a jej pytania skierowane do niego nie polepszyło sytuacji.

— Nie ma zbytnio co opowiadać — ponownie uśmiechnął się nieśmiało. — Chodzę do ostatniej klasy i mieszkam z tatą w Swellview praktycznie od zawsze.

— Ciekawe.

Zaraz po kolacji chłopak musiał wracać do domu. Pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i odprowadziłam do drzwi. Po posprzątaniu chciałam iść na górę, aby jak najszybciej zadzwonić na numer, który podał mi najprawdopodobniej Niebezpieczny, ale mama zawołała mnie do swojej sypialni.

— Meg nie zrozum mnie źle, bo Peter jest uroczy, ale mam wrażenie, że niezbyt odpowiedni dla ciebie — powiedziała poprawiając kołdrę na swoim łóżku.

— Peter i ja tylko się przyjaźnimy — wyjaśniłam.

— To dobrze, bo ja i Siren nadal mamy nadzieję, że pomiędzy tobą, a Henrykiem coś zaiskrzy — spojrzała na mnie znacząco.

— Dobranoc! — krzyknęłam i opuściłam jak najszybciej pokój rodzicielki, aby nie musieć po raz kolejny słuchać jej bezsensownego gadania na temat mój i syna jej najlepszej przyjaciółki.

Jakiś czas temu, gdy tylko dowiedziała się, że utrzymuję przyjacielskie relacje z synem Hart'ów, jej szczęście nie znało granic. Od zawsze chciała, abym zaprzyjaźniła się z Henrykiem, ale to było wręcz niemożliwe za czasów mojego dzieciństwa, więc teraz kiedy dojrzeliśmy nie ukrywa tego, że pragnie, aby między nami zrodziła się przyjaźń. Ostatnio, gdy zauważyła jak rozmawialiśmy przy wspólnej kolacji stwierdziła z Siren, że byliśmy wspaniałą parą. Fakt, że jej najlepsza przyjaciółka byłaby moją świekrą uszczęśliwiał ją jeszcze bardziej.

Jak tylko zamknęłam drzwi od mojego pokoju to wyciągnęłam telefon z kieszeni moich białych spodni i karteczkę z numerem telefonu. W trakcie przepisywania numeru ręce trzęsły mi się, a serce zaczęło bić coraz szybciej. Przez chwilę naszła mnie myśl, aby podarować sobie już dzisiaj i zadzwonić jutro, ale wzięłam się w garść i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po dwóch sygnałach usłyszałam głos, który postanowił zamieszkać w mojej głowie i przypominać o swojej obecności za każdym razem jak kładłam się spać.

— Halo?

~♡~

Buongiorno studenti!* - Dzień dobry uczniowie!

Sono Annie Clark, e tu?* - Jestem Annie Clark, a ty?

Mi chiamo Megan Castellano* - Nazywam się Megan Castellano.

Grande!* - Świetnie!

Grazie.* - Dziękuję.

Buona giornata* - Miłego dnia.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top