~Chapter eleven~
~♡~
Na dzisiejszych lekcjach byłam tylko i wyłącznie ciałem, a moje myśli i umysł odleciały do krainy wyimaginowanych rozmów i wydarzeń, które mogłyby mieć miejsce, ale nie miały. Idąc dzisiaj do szkoły marzyłam tylko o tym, aby ten dzień jak najszybciej się skończył. Seria ciągłych okrucieństw obdarzonych mnie przez los zaczęła się rano, gdy po wyjściu z gorącego prysznica poślizgnęłam się na mokrych kafelkach. Następnie spaliłam naleśniki, oblałam koszulkę kawą, pobrudziłam buty błotem i zostawiłam telefon w domu, orientując się o tym dopiero w szkole.
— W skali od jeden do dziesięć jak bardzo znęcają się nad tobą siły wszechmogące? — zapytała rozbawiona Abigail, gdy pakowałam do szafki całkowicie przemoknięte podręczniki.
— Jedenaście — odparłam i ze zrezygnowaniem zamknęłam szafkę, po czym oparłam się o nią i zjechałam w dół lądując na zimnej podłodze. — Ughhh.
To zdecydowanie nie był mój dzień. Na dodatek po mojej głowie ciągle chodził wczorajszy pocałunek, o którym nie byłam w stanie zapomnieć. Chciałam opowiedzieć o wszystkim Abigail, ale zrezygnowałam z tego pomysłu, obawiając się krytyki i niezrozumienia z jej strony. Z jednej strony podobało mi się to, ale z drugiej wstydziłam się swojego czynu. Dawna Meg, podróżująca po świecie nigdy nie pozwoliłaby dać się pocałować nieznanemu chłopakowi. Najwyraźniej zaślepił mnie urok osobisty zamaskowanego chłopaka, który był dumą miasta.
— Zdecydowałaś się już w końcu na, które zajęcia dodatkowe się zapiszesz? — zapytała brunetka, gdy szłyśmy pod salę językową.
— Tak — przytaknęłam entuzjastycznie. — Po przeglądnięciu listy zdałam sobie sprawę, że jestem do niczego i nic oprócz spania nie jest dla mnie, ale niestety nie ma zajęć rozwijających moje zainteresowanie — gdy Abigail chciała coś powiedzieć zaśmiałam się krótko. — Zapisuję się na język włoski.
— Clark jest dziwna — uznała.
Po ostatniej lekcji mogłam bez żadnych przeszkód udać się do domu co sprawiło, że znacznie poprawił mi się humor. Przy wyjściu ze szkoły zaczepiła mnie Rowe - rudowłosa dziewczyna mieszkająca kilka domów dalej ode mnie. Znam ją już od kilku tygodni i muszę przyznać, że osoby, która bardziej cieszy się swoim życiem jeszcze nie poznałam. Od niej wręcz emanuje sympatia, którą przyciąga do siebie ludzi.
— Jak tam w wielkim świecie? — zapytała z uśmiechem w trakcie drogi do domu.
— Same nudy — westchnęłam. — A u ciebie?
— Bardzo dobrze — Rowe spojrzała na mnie. — Doszły mnie słuchy, że umówiłaś się w tamtym tygodniu na randkę z Peterem Davisem.
— To była pierwsza i najprawdopodobniej ostatnia nasza randka — powiedziałam natychmiast, aby uniknąć dalszych plotek. — Skąd w ogóle wiesz?
— Cała szkoła o tym gadała — zatrzymałyśmy się pod jej domem.
Rowe pożegnała się ze mną uściskiem i ruszyła do domu przez zielony trawnik. Westchnęłam i w samotności kontynuowałam drogę do domu. Z przyzwyczajenia sięgnęłam do kieszeni płaszcza w celu wyciągnięcia słuchawek, ale przypomniało mi się, że zostawiłam w domu telefon.
— Bez telefonu jak bez ręki — jęknęłam z powrotem odkładając białe słuchawki do kieszeni.
Wtedy poczułam na dnie kieszeni kartkę. Nie zatrzymując się wyjęłam ją z ciekawości. Spodziewałam się, że będzie to pognieciony rachunek ze sklepu, a okazało się, że to ładnie złożona, biała kartka.
"Możemy się spotkać dzisiaj o 18 w parku przy altance? ~N."
Kilkukrotnie przeczytałam krótkie zdanie rozmyślając kto mógł je napisać. Ciekawiło mnie także to, kiedy zostało one napisane. Równie dobrze ktoś mógł mi je podrzucić kilka dni temu, a ja niczego nie świadoma nie przyszłam na spotkanie.
Do wspomnianej godziny miałam jeszcze czas, więc po dojściu do domu położyłam się od razu na moje miękkie łóżko. Miałam ochotę przebrać się w piżamę i iść spać, ale nigdy nie wybaczyłabym sobie tego, że nie poszłam na to spotkanie. Pójście tam byłoby totalnie nieodpowiedzialne i ryzykowne, ale mimo wszystko ciekawość wygrała. Przed ustaloną godziną przyszykowałam się i zamknęłam dom, po czym ruszyłam w stronę parku. Tym razem nie zapomniałam telefonu dzięki, któremu mogłam napisać wiadomość do Rowe, która mieszkała najbliżej parku, aby o określonej godzinie zadzwoniła do mnie, a w razie potrzeby przyszła do parku. Wiedząc, że w razie jakichkolwiek kłopotów ma kto mi pomóc odetchnęłam z ulgą. Teraz zostało mi tylko dowiedzieć się kto napisał ten liścik. Ta osoba podpisała się literą N, a ja przestudiowałam w swojej głowie wszystkie osoby jakie znam ze Swellview i żadna nie miała imienia bądź nazwiska na tę literę.
— Niebezpieczny — powiedziałam, gdy zobaczyłam zamaskowanego chłopaka siedzącego na ławce w altance.
Podniósł on głowę do góry, a gdy napotkał mój wzrok uśmiechnął się szeroko i wstał z ławki. Teraz to miałam pewność, że to właśnie on podrzucił mi tą karteczkę i że zrobił to dzisiaj. W moim brzuchu ponownie w tym dniu obudziły się motylki, które z czasem zaczęły mnie irytować. Za każdym razem myślenia o blondynie dostawałam skurczu żołądka i to dosłownie.
— Chciałem porozmawiać — powiedział z niepewnością w głosie.
— Co jest? — podeszłam do niego.
— Chodzi o wczorajszy pocałunek — spięłam się słysząc te słowa.
— To była pomyłka — przerwałam mu. — Nie powinniśmy byli tego robić.
Nastała niewygodna cisza, którą nie wiedziałam jak przerwać. Chłopak za każdym razem w trakcie naszych rozmów patrzył swoimi czekoladowymi tęczówkami prosto w moje oczy, a teraz jego wzrok zjechał na swoje buty głęboko nad czymś rozmyślając. W pewnym momencie niespodziewanie złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ławki na, którą usiedliśmy.
— Od środy nie mogę przestać o tobie myśleć — wyznał. — To wszystko jest takie dziwne Meggie.
— Meggie? — powtórzyłam. — Skąd znasz moje imię?
Blondyn uśmiechnął się niewinnie i ścisnął niekontrolowanie, mocniej moją dłoń dzięki czemu, mogłam wywnioskować, że się spiął.
— Jestem dobrym detektywem — uśmiechnął się pewnie.
— Czyżby? — zaśmiałam się.
— Masz piękne dołeczki w policzkach, gdy się śmiejesz — zaczerwieniłam się na ten komplement. — Rumieńce też są niczego sobie — dotknął wolną ręką mojego policzka gładząc go delikatnie.
Ponownie, tak jak wczoraj zatopiłam się w jego pełnym czułości spojrzeniu. Chłopaka dotyk na moim policzku sprawił, że zapomniałam o moim wcześniejszym postanowieniu i zapragnęłam dotyku jego ust. Wiedziałam, że chciał tego samego. Jednak, gdy zaczął się do mnie zbliżać puściłam jego rękę i odsunęłam się.
— Nie możemy tego powtórzyć — powiedziałam starając się nie patrzeć mu w oczy.
— Nie możemy? — powtórzył smutny. — Czemu?
— Chyba to, że cię nie znam jest dobrym argumentem. Chociaż jeśli to ci nie wystarcza to mogę dodać, że nic o tobie nie wiem, a całowanie się z superbohaterem nie ma przyszłości.
— Tożsamości ci zdradzić nie mogę, bo tego zabrania moja umowa, a mówić do mnie możesz skarbie — uśmiechnął się. — Mam siedemnaście lat, moim ulubionym kolorem jest czerwony i uwielbiam lody waniliowe. Jeszcze coś? O i biorę dziewięć dolarów za godzinę — dodał.
— Ciekawe — zaśmiałam się.
— To... zaczniesz żyć chwilą i dasz się pocałować?
Zastanowiłam się przez chwilę, po czym kiwnęłam głową na zgodę. Całkowicie zignorowałam głos rozsądku, który kazał mi uciekać i zatopiłam się w chwili, której nic nie było w stanie zniszczyć. Ten pocałunek był dłuższy i o wiele bardziej namiętnym. Chłopak przygryzł moją dolną wargę prosząc tym samym o dostęp. Rozchyliłam delikatnie usta, a on wepchnął swój język do środka. Wykonywaliśmy płynne ruchy językami nawet nie walcząc o dominację, którą i tak miał blondyn. Jego ręce błądziły po moim udzie i talli.
— Megan?
Ja i Niebezpieczny odskoczyliśmy od siebie. Przed nami stała wyraźnie zażenowana Rowe, która trzymała w ręce telefon. Po zobaczeniu dziewczyny przypomniałam sobie o włączeniu dźwięku w telefonie przez co nie słyszałam jak dzwonił, a dziewczyna była zmuszona przyjść na miejsce.
— Zaraz ci wszystko wytłumaczę — wstałam z ławki.
— Na mnie już czas — powiedział chłopak. — W końcu świat się sam nie uratuje — zażartował, po czym podszedł do mnie i cmoknął mnie na pożegnanie w usta.
— Ty i Niebezpieczny, serio? — rudowłosa spojrzała na mnie z poważną miną, ale zaraz potem wybuchnęła śmiechem. — Teraz to już musisz opowiedzieć.
~♡~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top