Rozdział 4

Obudziły ją dwa ciche szepty. Otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Hej śpiąca królewno. - spojrzała w stronę przeciwnej ściany - Już chyba się naspałaś. - zaśmiała się Alex
- Ile ja właściwie spałam? - spytała zmęczonym głosem
- 24 godziny, czyli dobę. Pobiłaś mój rekord. Ja spałam 22 godziny.
- Ale jak...
- To normalne byłaś zmęczona. Poza tym dałam ci chyba za dużo środków odrzucających. - odpowiedziała Liv
- Brali mnie na jakieś badania?
Dziewczyny spojrzały na siebie.
- To ty nie wiesz? - spytały - Gdy zasypiamy każdej nocy przychodzą do nas na badania, a że to są sami lekarze... Czasem dotykają nie tam gdzie trzeba...
Nie musiały kończyć. Scarlett zrobiło się nie dobrze na myśl, że jakiś obcy facet miałby ją dotykać. Zrobiło jej się ciemno przed oczami, więc zamknęła je na chwilę.
- Hej spokojnie nie chciałyśmy cię przestraszyć. - uspakajała ją Liv
- Co się tu właściwie dzieje? - spytała przerażona - Czego oni od nas chcą?
- Wiemy nie wiele. - Alex i Liv usiadły na swoje łóżka - Możemy ci opowiedzieć w jakich okolicznościach powstało USTT, a w tedy może będziesz chciała nam pomóc.

Scarlett była zdezorientowana. Nie pozostało jej nic więcej jak wysłuchać tego co mają do powiedzenia jej towarzyszki.

 - USTT tak naprawdę powstało jeszcze przed wojną. Współpracowało z MFEL( Medicine for enternal life.) Naukowcy z tych organizacji razem odkryli lek na wieczne życie. Potem... po wojnie MFEL przestało istnieć. Zostało dosłownie wchłonięte przez USTT... - Liv ucięła

 - To znaczy, że... - dziewczyna nie była w stanie wymówić tego słowa

 - Tak. USTT to MFEL, tylko dwa razy potężniejsze. - potwierdziła Alex

 - Czy wiecie coś jeszcze? - spytała Scarlett z drżącą wargą

  - W sumie to tylko jeszcze to, że jesteśmy nie wygodni dla miasta. Jest na tu w sumie około 15, z czego dla 7 usunęli już prawie całkowicie pamięć. Jestem tu od 2 tygodni, Alex od 8 dni, więc mamy trochę mniej czasu niż ty.

 - Czyli nie usunęli wam pamięci?

 - Dziewczyno, jakby to zrobili to byśmy były jak te umarlaki w filmach. Nic nie pamiętasz. Nic, rozumiesz? Nawet tego jak podnieść widelec, czy powiedzieć jakiekolwiek słowo! - krzyknęła Alex

 Scarlett nagle przypomniała sobie o kamerach, które są prawie w każdym budynku w mieście. Podniosła głowę by przeszukać cały sufit.

 - Tu nie ma kamer. Chyba nie starczyło im na to kasy. - odpowiedziała Liv

 Dziewczyna z drżącymi rękami podniosła się by móc dalej logicznie myśleć. Tylko jak można logicznie myśleć, skoro wszystko jest nie logiczne? Miała tak wiele pytań. Dzięki dziewczynom, chociaż na jedno z nich poznała odpowiedź: Czym Jest USTT. Nie wiedziała czy może im wierzyć. Niby kłamstwo było surowo zabronione, ale czy w takim miejscu jak to prawo było przestrzegane?Odwróciła się i spojrzała w ich oczy. Jedna miała brązowe jak gorzka czekolada, druga natomiast niebieskie, przypominały one jeziora, które widuje się na obrazach.

 - Skąd właściwie mam pewność, że mogę wam zaufać? - spytała przymrużając powieki

 - Nie masz pewności, jednak w takim świecie łatwiej jest walczyć razem, niż w pojedynkę. Po prostu musisz nam zaufać. - Liv uśmiechnęła się

 - Macie jakiś plan? Bo ja bym się dowiedziała o co im chodzi.

 - Właśnie to jest nasz plan. Musimy w jakiś sposób dostać się do Archiwum na 41 piętrze. Tam powinno być wszystko podane. Mają tam nawet nasze dane... - Scarlett przerwała jej

 - O boże! Moi rodzice, przecież oni mogą się martwić! - krzyknęła i podbiegła do drzwi

 - Otwierać! Ja chcę się spotkać z doktor Dunkel! - waliła pięściami w drzwi - To jest ważne, proszę!

 Zamek zaskrzypiał, a w drzwiach stanął strażnik.

 - Czego chcesz? - spytał znudzonym tonem

 - Ja do Kate Dunkel! Muszę ją zapytać o rodziców.

 Pracownik popatrzył na nią i wyszedł z pokoju bez słowa. Dziewczyna wróciła na swoje łóżko i spojrzała na swoje towarzyszki, które patrzyły na nią ze smutkiem. Żadna się nie odezwała. W pomieszczeniu panowała gęsta atmosfera. Nagle do pokoju weszła doktor Dunkel.

 - Witaj chciałaś się dowiedzieć co się dzieje z twoimi rodzicami. - uśmiechnęła się z wyższością

 - Tak. - popatrzyła jej w oczy - Zgadza się.

 - Masz to jest sprawozdanie z zachowania twoich rodziców po tym jak ich opuściłaś.

 - Ale to wy mnie porwaliście! - oburzyła się

 - Dobrze ci radzę: trzymaj buzię na kłódkę. - zmroziła ją wzorkiem - Pamiętasz: Sekcja zwłok?

 - Taa... - odburknęła

 - W takim razie zostawiam ci ten artykuł. - podała jej tablet - Podczas kolacji musisz go zwrócić komuś z obsługi. Do jutrzejszych badań, a i dla podczas nocnych badań lekarze mówili, że byłaś wyjątkowo grzeczna. - uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia

 Scarlett z drżącymi rękami włączyła przezroczysty tablet i zaczęła czytać wpis:

21.04.2105r.

Zachowanie rodziców badanej.

 Rodzice byli wzburzeni zachowaniem swojej córki. Na początku ciężko im było uwierzyć w słowa lekarzy, co jest surowo karane, jednak po chwili udało się ich przekonać. Ku naszemu zadowoleniu rodzice obiecali nie przyznawać się do córki, dzięki czemu po utracie pamięci przez obiekt nie będą czuli bólu związanego ze stratą. Obywatele współpracowali z organizacją na poziomie dobrym, więc nie ma potrzeby używać jakichkolwiek kar w stosunku do rodziców. Również zadowoliło nas to, że w dość krótkim czasie zastąpią obiekt badany nowym dzieckiem.

Dowódca miejskiej policji, członek USTT

 Scarlett poczuła jak łzy spływają z jej twarzy. Była jednocześnie wściekła jak i smutna. Jak jej to mogli zrobić... Jednak pamiętała, że nie byli oni tymi samymi osobami co wcześniej. Rzuciła tabletem o ścianę i położyła się na łóżko, tak by nie było widać jej zapłakanej twarzy. Czuła na sobie spojrzenia towarzyszek, które siedziały w milczeniu. Dopiero po chwili Alex zebrała się na odwagę by się odezwać.

 - Właśnie dla tego nic ci nie powiedziałyśmy i siedziałyśmy cicho. Nam powiedziano dokładnie to samo. - przytuliła ją - Ej, ale nie trać nadziei. Pamiętasz? Mamy się dowiedzieć prawdy. - uśmiechnęła się smutno

 Dołączyła do ich uścisku Liv, która również miała łzy w oczach. Scarlett chociaż na chwilę zapomniała gdzie jest. A ta chwila była o wiele więcej warta niż te wciągu 48h. Dziewczyna nadal nie wiedziała czy może im zaufać, jednak zdawała sobie sprawę, że musi spróbować.

 - No dobra laski. - odezwała się Alex - Chodźmy na kolację bo jeszcze nam wszystko zjedzą.

 - A przypadkiem drzwi nie są zamknięte? - spytała ze zdziwieniem Scarlett

 - Zawsze od 18 do 20 otwierają się. Masz w tedy czas by się umyć, coś zjeść, przebrać się.

 - To tylko raz na dobę chodzi się do łazienki?!

 - A jak myślisz do czego służy te wiaderko pod drzwiami? - spytała ze śmiechem Alex

 Scarlett przewróciła oczami i ruszyła za dziewczynami nieznanymi korytarzami w kierunku stołówki.


 Słodkiego poniedziałku! Do szkoły już tylko 4 dni!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top