Rozdział 3
Obudziła się z potwornym bólem głowy. Czuła się jakby ktoś przewiercił jej czaszkę na wylot. Leżała na starej, podrapanej pryczy, która stała na środku małego pokoju. Jego ściany były kiedyś z pewnością białe, lecz teraz odbarwiły się od wilgoci i brudu. Oprócz małego łóżka była jeszcze szafka nocna - jej stan przewyższał pryczę, jednak daleko jej było do standardów. Drzwi do pokoju miały przybite stalowe kraty, co dawało efekt taki, że można byłe je otworzyć tylko od zewnątrz. Nic więcej: okna, czy nawet lustra, prawdopodobnie nie była to cela dla osób, które mają klaustrofobie bo po jakimś czasie na pewno by zwariowały. Dziewczyna usłyszała przekręcający się zamek w drzwiach. Wstała z łóżka i oparła się dłonią o ścianę by utrzymać równowagę. Do sali weszła kobieta z dwoma pracownikami USTT. Wydawała się mieć około 40 lat, miała zmarszczki pod oczami, które pewnie były skutkiem brania zbyt dużej ilości nadgodzin.
- Witaj. Nazywam się doktor Kate Dunkel i jestem szefową USTT, jednocześnie lekarzem głównym prowadzącym. - uśmiechnęła się - Widzę po twojej minie dezorientacje, spokojnie zaraz wszystkiego się wyjaśni. Na razie proszę zaprowadzić ją pod prysznic, następnie chce ją widzieć w moim biurze.
Kobieta wyszła, a za nią Scarlett z dwoma strażnikami. Była zdezorientowana. Z jednej strony chciała uciekać jak najdalej z tego miejsca, ale z drugiej była ciekawa o co w tym chodzi. Pracownicy doprowadzili ją do dużych drzwi i oparli się o ścianę. Było od nich czuć alkoholem i potem, ale dziewczyna zdała sobie sprawę, że pewnie pachnie dużo gorzej, skoro każą jej się myć. Weszła do łazienki, która była biała. Pięć kabin prysznicowych, dwie umywalki i jedno duże lustro. Pokój na potrzeby fizjologiczne najprawdopodobniej był gdzie indziej. Okazało się, że była sama. Spodziewała się, że chociaż jedna osoba tu będzie, która umiałaby powiedzieć co się tu dzieje. Rozebrała się i weszła pod prysznic. Nie dostała żadnego mydła czy szamponu, więc umyła całe ciało tylko wodą. Gdy wyszła z kabiny zauważyła zwinięte w kostkę ubranie: czarna bluzka, białe dresy, trampki i bieliznę. Ubrała się i spojrzała w lustro. Miała krótkie, kasztanowe włosy i szare oczy, które w świetle słońca zmieniały kolor na zielony. Jej oznaki niedożywienia - co było codziennością tego miasta - nie mogły się równać z bladą, zmęczoną twarzą i podkrążonymi oczami.
Zacisnęła pięści i wyszła z pokoju. Chłód owiał jej skórę, która nie wiadomo od jakiego czasu nie widziała wody. Strażnicy złapali ją za ramię i poprowadzili biało - czarnym korytarzem. Nic w tym miejscu nie było warte uwagi - kilka okien, pełno różnej wielkości drzwi. Doszli do pokoju i ktoś im otworzył drzwi. Była to doktor Kate.
- Proszę usiądź, a wam panowie dziękuje. - strażnicy wyszli z spokoju.
Dziewczyna obejrzała się. Wszędzie było dużo kwiatów i różnych ozdób. To miejsce różniło się od innych pomieszczeń, w których przebywała.
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego tu jesteś. - powiedziała - Zrobimy tak: Ty będziesz zadawać pytania, a ja spróbuje na nie odpowiedzieć.
- Co ja tu robię? - spytała - O co tu chodzi? Dlaczego są tylko dwa kolory? Co się ze mną stanie? - zadawała kolejne pytania
- Jesteś w laboratorium USTT. Przywieziono cię tutaj, ponieważ stanowisz pewnego rodzaju zagrożenie... - przerwała jej
- Jakie zagrożenie?! - krzyknęła - Ja mam dopiero 17 lat!
- Wiesz więcej od innych cywilów, a to jest jak wiesz karalne. Wracając do tematu jeśli w ciągu miesiąca uda nam się zatrzeć ci całą pamięć to wypuścimy cię. Natomiast, jeśli to się nie uda... Cóż raczej nie skończy się to dla ciebie dobrze.
Scarlett wstała i spojrzała z wściekłością na kobietę. Już miała się na nią rzucić gdy usłyszała jej głos.
- Radzę ci: Nawet nie próbuj. Chyba, że chcesz skończyć na stole, jako ciało do sekcji zwłok. - uśmiechnęła się z aprobatą
Dziewczyna z westchnieniem opadła na fotel i słuchała doktor Kate.
- Będziemy ci dawać leki o bardzo specyficznym składzie, weźmiesz udział w kilku testach. Zresztą już jeden przeszłaś. - spojrzała na nią badawczo
- Jak to... - przełknęła ślinę - To był test? Ja myślałam, że to się dzieje naprawdę, a w najlepszym przypadku, że to sen!
- Prawda. Ja łatwo oszukać ludzki umysł. Wystarczy tylko zapalić pierwszą strugę siana, by zapaliły się wszystkie.
Scarlett była wstrząśnięta. Ta kobieta mówiła do niej jakby nic się nie działo. Chociaż z jej perspektywy tak rzeczywiście mogło być.
- Jaki to ma związek?
- Pomyśl... Każdy się czegoś boi, czasem jednej rzeczy, częściej kilku. Gdy znajdziemy się w miejscu, w którym przynajmniej jeden obiekt nas przeraża... Automatycznie boimy się całości. - wstała z krzesła - Podam ci przykład. Jesteś w ciemnym pokoju. Lękasz się ciemności, ale równocześnie całego pomieszczenia. Twój mózg zaczyna pracować szybciej, widzisz nie istniejące rzeczy. To można również zastosować w większym gronie. - spojrzała na nią z zaciętą miną
- Reakcja łańcuchowa. - wyszeptała dziewczyna
- No w pewnym sensie tak, ale nie do końca. Reakcja jest w tedy gdy, jeden obiekt pociąga za sobą inne. A tutaj każdy z nich się uzupełnia.
- A co... - przerwała jej
- Dość na dziś. Wieczorem zabiorą cię do pracowni by podać ci leki.Najprawdopodobniej jutro będziesz przechodzić symulacje. - do sali weszli strażnicy - Zabrać ją do pokoju nr. 245. - Dotknęła jej ramienia - Powodzenia.
Scarlett wyszła z pomieszczenia drżąc. Ręce miała zimne, jak po wyjściu na mróz. Szła posłusznie za strażnikami. Ze zdziwieniem zauważyła, że zobaczyła dziś tylko jeden poziom, który i tak był ogromny. Doszli do celi nr.245, którą otworzył strażnik i wepchnął dziewczynę do środka. Scarlett nie była sama - dzieliła celę z dwoma innymi dziewczynami. Jedna miała długie jasne włosy, druga natomiast brązowe, niemal czarne.
- No hej jestem Alex. - odezwała się dziewczyna o ciemnych włosach
- A ja Liv. - uśmiechnęła się druga
- Scarlett. - podała dziewczynom rękę
- Za co cię wsadzili do tego wariatkowa? - spytała Alex - Bo mnie za drukowanie ulotek o treściach niedozwolonych, dla zwykłych szarych ludzi... - urwała gdy zobaczyła minę Scarlett
Dziewczyna cała się trzęsła z zimna i zbyt dużej ilości emocji. Była jednocześnie wściekła jak i przerażona. Dowiedziała się paru rzeczy, teraz musiała je przetrawić.
- Masz zwinęłam tydzień temu, na codziennych badaniach. - Liv dała jej tabletkę, a ta spojrzała na nią z dezorientacją - Przecież cię nie otruje. Prędzej zrobiłaby to Alex. - spojrzała na dziewczynę - To leki uspakajające. Czujesz się trochę jak na haju o ile wiesz o czym mówię.
Scarlett nigdy nie brała narkotyków, ani innych używek bo było to karane dwudziestoletnim pobycie w zakładzie karnym. Wzięła z nieufnością tabletkę i wzięła do ust. Ciężko było ją połknąć bez wody, ale po któreś próbie udało się. Dziewczyna położyła się na swoim łóżku i zamknęła oczy, mając na dzieje, że przyśni jej się coś co było warte brania leków odurzających.
Słonecznego weekendu! 😎
Możliwe, że jutro dodam jeszsze jeden, ale nie obiecuję.❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top