P R O L O G
Z radością pragnę powitać Was w mojej nowej książce, tym razem bez wątku fantasy, lecz w uwielbianym przeze mnie mafijnym świecie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będę wdzięczna za wszystkie opinie! Jeżeli ktoś chce komentować na twitterze to możemy utworzyć #TCOEnatkassq mam tam też założone osobne konto autorskie.
Dotykam stopą płytę lotniska i momentalnie uderza we mnie fala wspomnień ze wszystkich moich poprzednich pobytów w Anglii. Wracam tam, gdzie wszystko się zaczęło. Do mojego rodzinnego miasta, do którego chciałam nie wracać już nigdy więcej. Do ludzi go zamieszkujących. Do historii, która jeszcze się nie zakończyła.
Samochód już na mnie czeka, a kierowca na mój widok otwiera szeroko tylne drzwi luksusowej limuzyny. Nasuwam na nos okulary i zaciskam zęby. Nogawki białych garniturowych spodni, które na siebie tego dnia założyłam powiewają na wietrze.
No dalej, Melody, jesteś dorosła to zachowuj się jak na dorosłego przystało.
Odwlekałam ten moment wystarczająco długo. Dostałam czas, aby zakosztować słodkiego smaku wolności, która smakuje najlepiej ze świadomością, że wkrótce zostanie odebrana.
― Panienko, Amati? Możemy jechać.
Żuję w ustach nazwisko, którym zostałam obdarzona, pragnąc powrócić do tego, którym posługiwałam się przez ostatnie lata.
Choć na usta ciśnie mi się parę przekleństw, a ciało rwie z powrotem do samolotu, nie robię nic z tych rzeczy. Nie błagam pilotów by zabrali mnie z powrotem do mojej kochanej Francji, gdzie spędziłam zdecydowanie najlepsze lata swojego życia. Nie, zamiast tego stawiam pierwszy krok w przód, a potem następny. Każdy z nich jest trudniejszy od poprzedniego. Podchodzę do samochodu z zaciśniętą szczęką i obawą o wkrótce połamane zęby. Kierowca nadal trzyma rękę na klamce, czekając tylko aż zajmę swoje miejsce. Wiec robię to, choć moje ciało się opiera.
Spoglądam tęskno w stronę samolotu, najszybszego środka transportu, który może sprawić, że w ciągu kilku godzin zniknę z Anglii jakbym wcale do niej nie wróciła. Mogłabym znowu zapomnieć skąd tak naprawdę pochodzę. Nadal udawać, że otoczona francuskimi znajomymi czuję się jak w domu. Bo przez krótką chwilę właśnie tak się czułam. Ale ktoś miał na mnie inne plany.
Szybko tracę z oczu maszynę, gdy kierowca zatrzaskuje za mną drzwi i wsiada za kierownice. Przyciemniane szyby sprawiają, że staję się niewidoczna dla osób z zewnątrz, a przytulne wnętrze nie spełnia swojego zadania. Powinnam się rozluźnić oparta o wygodną kanapę, ale czuję się niesamowicie niekomfortowo otoczona zapachem nowości wymieszanym z cytrusową choinką. Nerwowym ruchem poprawiam złoty zegarek obejmujący mój lewy nadgarstek - nawyk uaktywniający się w stresujących sytuacjach.
Prędko opuszczamy teren lotniska, zostawiając daleko w tyle pas startowy. Nie patrzę przez okno, nie katuję umysłu znajomymi widokami, które przywołałyby wspomnienia. Nie. Zamiast tego skupiam swój wzrok na pierścionku spoczywającym na moim serdecznym palcu u prawej ręki. Jest piękny i niemal wierzę, że zapowiada słodką przyszłość usłaną różami.
Pierścionek jest piękny, ale nie na tyle piękny by rozproszyć myśli zaprzątające moją głowę. To niewykonalne. Nie po tym, jak pewien telefon zmienił wszystko.
Twój czas się skończył.
Zamyślam się głęboko, przez co nie zauważam, kiedy przejeżdżamy przez stalową bramę i wjeżdżamy na teren rodzinnej posiadłości. Posiadłości, którą w pośpiechu opuściłam kilka lat temu, naiwnie licząc, że uda mi się odciąć od dramatów rozgrywanych wśród jej ścian.
Dziecko. Byłam dzieckiem, które szybko musiało dorosnąć. Żyć ze świadomością tego, że zostało naznaczone. Udawać, że zmiana otoczenia, szkoły, znajomych, a nawet używanego przeze mnie nazwiska wystarczy. Ale nie wystarczyło. Każdego dnia wiedziałam, że tylko odwlekam nieuniknione. Spychałam na krańce świadomości to, co i tak mnie dopadło. Albo zrobi to za parę chwil.
Silnik gaśnie. Czuję na sobie spojrzenie kierowcy, które rzuca mi w lusterku nim wysiada. Nie mam siły bawić się w zgadywanie, czy gości w nim cień współczucia skierowany w moją stronę. Pewnie wszyscy już wiedzą, dlaczego wróciłam. Jedną ze znienawidzonych przeze mnie cech rodzinnych stron jest plotkarstwo, informacje tutaj przenoszą się z prędkością światła.
Trzask drzwi kierowcy, a następnie otworzenie się moich są jednoznaczne z moim końcem. To ostatni dźwięk, który usłyszę nim wysiądę. Nim stracę namiastkę wolności, powierzonej mi na ostatnie parę lat.
Cała drżę. Paznokcie, które wbijam we wnętrze dłoni sprawiają mi ból, prawie go nie odczuwam przez zbyt wielki strach. Bo ja się boję. Jestem przerażona i obawiam się, że tego nie ukryję.
Być może On już na mnie patrzy. Widzi, jakie przerażenie wywołuje we mnie sama myśl o jego zobaczeniu. Na pewno wie, że dotarłam - czuje mój lęk mimo dzielącej nas odległości. Sam mnie sprowadził, aby spojrzeć mi w oczy i zobaczyć jak umieram w środku. Jak umieram ze strachu przed nim.
NatkaSsq
#TCOEnatkassq
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top