Chapter 6.1
Niemal miesiąc później Liam wysłał mu najbardziej przerażającą wiadomość, którą kiedykolwiek otrzymał Louis.
'Wszyscy mówią, że będą na czatach. Upewnij się, że obudzisz się o przyzwoitej godzinie.'
Całe ciało Louisa zesztywniało. Upewnić się, że nie będzie spał? Louis będzie szczęściarzem, jeśli w ogóle dzisiaj zaśnie wiedząc, że następny ranek przypieczętuje jego los.
Po pierwsze, to wszystko działo się zbyt szybko. Chciałby mieć więcej czasu na przygotowanie się na wypadek, gdyby nie został nominowany. Chciałby, żeby Akademia nie była bandą nieprecyzyjnych dupków, którzy nie chcą podać dokładnego czasu, kiedy wypuszczą listy nominowanych, więc nie musiałby nerwowo chodzić po całym domu w oczekiwaniu na nie. Chciałby tych rzeczy, ale najbardziej ze wszystkiego chciałby, żeby był tu Harry i utrzymywał go przy zdrowych zmysłach.
'Przyjdziesz i poczekasz ze mną?' Odpisał Louis. To brzmiało okropnie potrzebująco, by prosić Liama, by był rozproszeniem uwagi, ale Harry pracował w Glasgow od niemal tygodnia, przygotowując się do swojego nowego filmu i Louis myślał, że wróci przed ogłoszeniem list, ale najwyraźniej się mylił, bo Akademia była irytująca w chuj i musiała zdecydować, że jutro powinien być ten dzień. Dlaczego po prostu nie mogli poczekać do następnego pieprzonego tygodnia?
'Widziałem się z tobą wczoraj. Jestem zajęty.' Odpisał Liam, jak ten jęczący dupek, którym był. Louis teraz nie pracował, więc to znaczyło, że Liam także. Niall był obecnie z Harrym w Glasgow, więc Liam dosłownie nic teraz nie robił, poza byciem trudnym. Louis powiedział mu to i nie minęło nawet pół godziny, kiedy Liam zrzędliwie stał pod jego drzwiami z torbą zarzuconą na ramię.
- Liam! Co za niespodzianka, stary. Co cię tu sprowadza?
Liam przewrócił na niego oczami. - Szantażowałeś mnie, że zastąpisz mnie amerykańskim agentem, jeśli tego nie zrobię.
- Tak dobrze, że przyszedłeś, naprawdę - Louis uśmiechnął się, schodząc na bok, by wpuścić swojego nadąsanego przyjaciela. Louis nawet nie wiedział dlaczego narzekał, to nie tak, że miał coś do roboty, więc razem powinni być nieszczęśliwi, jak prawdziwe psiapsióły.
Byli w połowie pudełka lodów i w trakcie trzeciego piwa, w tle leciał James Bond, kiedy Louis powiedział coś, co męczyło go cały wieczór.
- ...Co jeśli mnie nominują i tym razem wygram, tak, jak wszyscy mówią? - spytał. - Co wtedy?
Liam odpowiedział mu nawet na niego nie patrząc, jego całe skupienie było na ostatnim kęsie lodów, zanim odstawił pudełko.
- Wtedy pójdziesz tam i dasz odpowiednio długą przemowę, że nie będą musieli puścić muzyki, albo skopać twojego tyłka ze sceny.
Louis z pewnością mógł zobaczyć siebie, jak zostaje wyrzucony z Oscarowej sceny za przekroczenie swojego czasu. Prawdopodobnie byłby tak zszokowany, że zamiast dziękować ludziom stałby tam i na wszystkich się gapił. Ta myśl niemal sprawiała, że się uśmiechnął.
- Wiem to, Li, ale- co jeśli jestem jedynym, który został nominowany? Co jeśli w końcu dostanę to, czego chciałem przez ten cały czas i nikt inny nie zostanie nagrodzony? - kochał centrum uwagi, ale nie chciał wszystkiego. Chciał, by jego przyjaciele to z nim dzielili. Jedynie tak było sprawiedliwie.
Teraz Liam odwrócił się w jego stronę, zaczął bardziej mu współczuć i nie był tak podirytowany jak wtedy, gdy Louis mówił o dobrych stronach Casino Rayale.
- Niall mówi, że Harry'ego to wszystko nie obchodzi i jest podekscytowany z twojego powodu. Wiem, że James także, Louis. Nawet jeśli to nie będzie jego rok, będzie cieszył się twoim szczęściem - Liam ścisnął jego ramię jako zapewnienie, że wszystko będzie okej. To było miłe i sprawiło, że Louis czuł, że jego przyjaciel go rozumiał. Ale i tak chciałby, by Harry tutaj był.
Jego telefon zawibrował przez nową wiadomość od niego, jak tylko Louis o nim pomyślał.
'Kładę się do łóżka, więc obudzę się akurat na wielkie ogłoszenie. Kocham cię, nie jedz wszystkich lodów na raz i nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć twoje imię na listach osób nominowanych!'
Louis uśmiechnął się do siebie i do w większości pustego pudełka po lodach. Poczuł jak jego policzki robią się gorące, kiedy Liam przyłapał go na uśmiechaniu się do niczego.
'Liam zjadł większość.' Skłamał Louis. 'I twoje imię nie będzie zbyt daleko od mojego, kiedy także skończy na liście nominowanych.'
'Nasze imiona będą tak blisko, że będą mogły sięgnąć i dotknąć się nawzajem.'
Louis zagryzł swój uśmiech, kiedy odpisał. 'Mam nadzieję, że w stosowny sposób? Będą tam również inne imiona. Nie chcemy, by były zazdrosne.'
'Mogą zakryć swoje oczy... albo patrzeć. Nie mam nic przeciwko.' Wysłał Harry z uśmiechniętą buźką.
Louis parsknął śmiechem, kiedy wpisywał nową wiadomość, uwielbiając Harry'ego jeszcze bardziej za bycie idiotą.
'Kocham cię.' Napisał Louis, jak tylko o tym pomyślał. Louis miał w zwyczaju to robić; po prostu mówić mu, że go kocha, kiedy tylko jego serce przypomni mu do kogo należy.
Wiedział, że Harry odpowie mu tym samym, zawsze to robił, jednakże Louis wciąż czuł trzepotanie w brzuchu, kiedy jego telefon zawibrował. 'Też cię kocham, Lou. Zadzwonię do ciebie. ObiecujęXx'
Louis przycisnął telefon do swojej klatki piersiowej, jakby słowa Harry'ego znaczyły więcej, gdy były przyciśnięte do niego.
~*~
Louis obudził się o świcie, co było zaskakujące, bo myślał, że tej nocy wcale nie zaśnie.
Louis odwrócił się na bok i kiedy otworzył swoje oczy zobaczył Liama, który miał rozwarte usta i ślinił się na poduszkę obok niego. Louis zmarszczył brwi i odwrócił się na drugą stronę, by uciec od tego obrazu. Jego biedne oczy mogły znieść tyle tyle tak wcześnie rano.
Natychmiast wziął swój telefon, kiedy przypomniał sobie dlaczego czuł się taki zaniepokojony, zanim w ogóle się porządnie przebudził, to wyczekiwanie uderzyło w niego, kiedy zdał sobie z tego sprawę.
Szybkie przeszukanie Twittera oznajmiło mu, że niewiele się zmieniło, jednakże nie tylko on na to czekał, odkąd znajdowało się to w trendach.
Przewinął przez różne tagi, dopóki niecierpliwość innych nie zaczęła przechodzić również na niego i czuł się nawet większym bałaganem nerwów czytając dlaczego uważali, że konkretni aktorzy i aktorki powinni zostać nominowani. W tym roku większość faworyzowała Harry'ego; dużo ludzi tego nie robiło i Louis po części ich nienawidził. To zmusiło go do zamknięcia aplikacji, zanim napisze do nich coś głupiego i nie będzie mógł tego cofnąć.
Rzucił swoim telefonem i dźgnął Liama, by miał jakieś rozproszenie, które nie sprawi, że jego gniew urośnie w jego klatce piersiowej.
- Li, obudź się.
Odpowiedział niskim jękiem. - Nie - powiedział, chowając swoją głowę pod poduszkę, by ukryć zaślinioną, zaspaną twarz, której Louis już zdążył się dobrze przyjrzeć.
- Obudź się... Udostępnili listę - próbował. Liam wiedział, że kłamał w sekundzie, kiedy to powiedział.
- Nie krzyczysz, nie płaczesz, ani nie triumfujesz. Nie ma jeszcze listy. Wracaj do spania.
Louis przewrócił oczami i stłumił chęć do zepchnięcia go z łóżka. Niall zasługiwał na pieprzonego Oscara za radzenie sobie z tym każdego dnia.
- Zrobię nam jedzenie, kiedy będziemy czekać - spróbował Louis w końcowym podejściu, by jego leniwy agent wstał. Wszystko co zrobił, to wtulił się bardziej w materac i wymamrotał coś o tym, że gotowanie Louisa było niejadalne. W końcu musiał ratować się fizyczną agresją, szczypiąc delikatną skórę z tyłu szyi Liama i stwierdził, że był to wypadek, nawet jeśli było to po to, by zmusić go do wstania.
Louis spytał jakie zrobić mu jajka, kiedy rozłożył się w kuchni. Obserwował jak Harry jedynie robił z nich coś prostego, więc był zadowolony, kiedy Liam poprosił o nie, a nie o coś innego.
Harry'ego nie było jedynie od kilku dni, ale Louis tęsknił za nim w ciągu każdej sekundy. Tęsknił za nim nawet bardziej, kiedy podrzucił jajka Liama i żółtko zostało na środku, tak jak powinno być. Zrobił temu zdjęcie i wstawił na Twittera kiedy skończył, bo nikt, kto go znał nie uwierzyłby, że Louis to zrobił bez żadnych dowodów w postaci zdjęć.
Razem z Liamem byli w połowie śniadania, kiedy zadzwonił telefon Louisa i prawie rozlał swoją herbatę, próbując go odebrać.
- Bawisz się w szefa kuchni dość wcześnie - powiedział Harry ze swojego hotelowego pokoju w Glasgow. Z pewnością nie spał zaledwie od kilku minut. - Jak spałeś?
- W porządku - odpowiedział Louis. - Trochę się kręciłem. Liam wciąż się ślini. To, co zawsze.
- Po raz setny, nie ślinie się - nalegał Liam, posyłając mu spojrzenie z drugiego końca stołu.
- Tak, Niall też to robi - Harry zaśmiał się po drugiej stronie telefonu.
- Ugh. Jak niecywilizowanie - Louis zrobił minę w kierunku Liama. - Ich dwójka zasługuje na siebie.
Liam przewrócił oczami i wziął swój telefon. Przejechał palcem, by do kogoś zadzwonić, kiedy wyszedł z kuchni. Louis dokładnie wiedział do kogo dzwonił, kiedy usłyszał jak zaczął mówić 'słyszałeś jak mówią o nas, jakbyśmy obaj nie byli kurwa obok nich?'
- Cóż, Liam poszedł - doniósł Louis.
- Ach, nasz nikczemny plan zadziałał. Niall również zniknął - zaśmiał się. Louis mógł usłyszeć szum po drugiej stronie słuchawki, jakby może usiadł, albo z powrotem się położył. - Teraz powiedz mi jak naprawdę sobie radzisz. Brzmisz na nerwowego.
- Nie jestem. Nie jestem zmartwiony - Louis wzruszył ramionami, chociaż Harry nie mógł go zobaczyć. To kłamstwo, ale Louis myślał, że jak powie to wystarczającą ilość razy to stanie się to prawdą.
- Ty się nie martwisz? - zaśmiał się Harry. - To nie brzmi dobrze.
- Zamknij się. Staram się być bardziej jak ty - powiedział mu.
- Co? - Harry mruknął do telefonu. - Boleśnie przystojny i charyzmatyczny?
- Bardziej jak irytujący wrzód na tyłku - lekki uśmiech Louisa poszerzył się, kiedy usłyszał śmiech Harry'ego. Chciałby, by był z powrotem w domu. - Tęsknie za tobą.
- Ja też za tobą tęsknię. Wrócę w następnym tygodniu, więc nie pozostało wiele - przez chwilę milczeli i potem głos Harry'ego był szeptem, który sprawił, że klatka piersiowa się zrelaksowała. - Ze wszystkim będzie w porządku, wiesz? Mam dobre przeczucie co do dzisiejszego dnia. Nie musisz się martwić.
Louis mu wierzył. On także miał dobre przeczucie, ale to nie powstrzymywało go od nadmiernym myśleniem nad tym.
Louis sprawdzał listy jakiś tuzin razy, zanim Liam powiedział, że sprawia, że się denerwuje i kazał mu przestać. Było po dziewiątej, kiedy Louis zaakceptował to, że może Akademia jednak dzisiaj tego nie udostępni. Może byli kłamcami i pieprzenie wybredni, kiedy chodziło o takie sprawy. Louis z urazą ponownie odświeżył stronę i ku jego zaskoczeniu tym razem nie było ona pusta. Więc może Akademia nie kłamała. Cokolwiek.
Jego głębokie zaczerpnięcie powietrza sprawiło, że Liam zorientował się, że coś się zmieniło, więc podszedł z, jak Louis zgadywał miało być obojętnością, ale mógł stwierdzić, że Liam również był na krawędzi jak on, kiedy przytaknął, by Louis to przeczytał.
Oczy Louisa przeskanowały stronę tak szybko, że za pierwszym razem nie zarejestrował nic, oprócz niewyraźnych liter i podtytułów. Uspokoił się wystarczająco, by spojrzeć drugi raz i mógł przeczytać imiona ludzi spisane pod każdą kategorią.
- Więc? - spytał Liam z poważnym spojrzeniem.
Louis natychmiast odnalazł własne imię, pogrubione litery wyróżniały się pod słowami Najlepszy Aktor. Było niesamowicie to tutaj zobaczyć; zawsze tak było, gdy został dostrzeżony przez pracę, którą wykonał, ale to nie było nic nowego, więc nie robił z tego dużej sprawy. - Jestem nominowany - odpowiedział.
- Aw, gratulacje, Lou. To świetnie - powiedział mu jak zawsze Liam. - Czy ktoś jeszcze tam jest?
Louis czuł jak spada z niego ciężar, kiedy znalazł imię Jamesa pod Najlepszy Reżyser i widniejące tam, schludne i wyglądające jak najcudowniejszy widok na tej planecie imię Harry'ego pod Najlepszy Aktor Drugoplanowy.
- Obaj tu są! - powiedział Louis z większą ilością energii, niż okazywał przez ten cały poranek. Oparł swoją głowę, kiedy gigantyczny, pełen ulgi uśmiech zawitał na jego twarzy. Nie mógł w to uwierzyć. Wszystko się udało.
Akademia przez cały czas utrudniała mu życie. Szczerze nie myślał, że on, James i Harry będą nominowani w tym samym czasie, ale dowód był tuż przed nim, napisany małymi, czarnymi literami, prawda, której już nikt nie mógł zaprzeczyć. Louis pomyślał, że powinien zrobić screenshota, tak na wszelki wypadek.
Musiał zadzownić do Harry'ego. W ciągu każdej mijającej sekundy mógł gratulować swojemu chłopakowi i nie mógł wytrzymać dłużej, więc wziął swój telefon i pobiegł do salonu. Harry odebrał po pierwszym sygnale. Louis starał się nie wykrzyczeć swoich gratulacji.
- Cześć. Chciałem porozmawiać z Harrym Stylesem... no wiesz, wysokim, pięknym, profesjonalnym idolem nastolatek i teraz oficjalnie kandydatem do Oscara?
- Lou - ostrzegł, brzmiąc na uroczo zażenowanego, kiedy się zaśmiał. Louis mógł usłyszeć w jego głosie uśmiech i rumieniec i Boże, co Louis by zrobił, by być w stanie go w tym momencie pocałować. To po prostu nie było sprawiedliwe, że był poza miastem.
- Tak? Mogę z nim porozmawiać, czy nie? Czy jest teraz zbyt wielki i ważny, by rozmawiać z takim zwyczajnym człowiekiem jak ja?
Nie mógł zobaczyć Harry'ego, ale wiedział, że gdziekolwiek teraz był to obecnie przewracał swoimi oczami.
- Jesteś nominowany do Najlepszego Aktora, idioto.
- Och tak, jestem - powiedział obojętnie. - Prawie zapomniałem.
- Coś mi mówi, że nigdy nie mógłbyś zapomnieć o czymś tak wielkim - zaśmiał się Harry. - Jestem z ciebie taki dumny, Lou.
Jego łagodny głos sprawił, że zamknął oczy i chciał, by Harry był tutaj, żeby mogli przeżywać ten moment razem. Miał nadzieje, że Harry mógł usłyszeć jak bardzo Louis miał to na myśli, kiedy również powiedział mu jak dumny z niego był.
Jego matka i jakieś dwadzieścia innych osób ciągle do niego dzwoniło. Louis podejrzewał, że podobna rzecz działa się również w przypadku Harry'ego, ale żaden z nich o tym nie wspomniał.
Chciał, ale Louis nie zaprotestował, kiedy Harry wspomniał, że jego rodzina próbuje się do niego dodzwonić. Przytaknął, godząc się z nieuniknionym, kiedy Harry powiedział mu, że musi kończyć.
- W porządku, gwiazdo filmowa - westchnął Louis. - Wiele osób współzawodniczy w uzyskaniu uwagi kandydata do Oscara i rozumiem to - droczył się.
W jego brzuchu zatrzepotało, kiedy Harry zaśmiał się i powiedział, że go nienawidzi. Louis wiedział, że było dokładnie na odwrót. W końcu się rozłączyli z obietnicą, że zadzwonią do siebie później, kiedy mniej ludzi będzie chciało im pogratulować. Telefon Louis wciąż nieprzerwanie dzwonił, więc odbierał jak szybko, jak mógł, więc miał szansę porozmawiać z każdym. Najszybciej odebrał telefon od Jamesa.
- James Najlepszy Reżyser Corden! Czemu zawdzięczam tę przyjemność? - powiedział, zamiast normalnie się przywitać. Głęboki śmiech Jamesa rozbrzmiał ze słuchawki. Serce Louisa ociepliło się, gdy słyszał jak szczęśliwy był.
- Nie mówiłem ci, że wasza dwójka była najlepszym dopasowaniem w historii? Trzy nominacje dla naszego filmu! Nie jedna, nie dwie, ale trzy. Nie mogę w to uwierzyć!
Louis zaśmiał się razem z nim, wciąż w połowie przekonany, że śnił przez to, że wszystko tak idealnie się udało. - Gratulacje, James, naprawdę. Tak bardzo na to zasługujesz. Ten film był niesamowity - James przyjął pochwały, ale odwdzięczył się Louisowi tym samym. Spytał czy Harry był w pobliżu, by mógł mu również pogratulować, ale oczywiście go nie było, więc Louis musiał go rozczarować.
- Ah, przykro mi, Louis. To ssie, że nie możecie być dzisiaj razem.
Louis powiedział mu, że to nic wielkiego, nawet jeśli bardzo tęsknił za Harrym. Ich rozmowa trwała jedynie kilka minut, zanim James rozłączył się, by zadzwonić do Harry'ego. Louis uśmiechnął się wiedząc, że Harry'emu spodoba się to, że otrzyma telefon od samego Jamesa.
Liam wszedł do salonu i usiadł obok niego.
- Co u Nialla? - spytał Louis, obserwując jak Liam podniósł się, by schować swój telefon.
- Naprawdę dobrze. Jest podekscytowany. Cieszy się waszym szczęściem, oczywiście w szczególności Harry'ego, ale przesyła swoją miłość. Powiedział, że gratuluje.
Louis zauważył tęskne spojrzenie Nialla, podczas gdy mówił o swoim chłopaku i uniósł brew na swojego agenta. - Jezu. Liam Payne, czy ty- czy ty jesteś przygnębiony?
- Co? Nie - zmarszczył brwi.
- Tak - nalegał Louis. - Jesteś przygnębiony. To dlatego, że tęsknisz za Niallem, prawda? To okej, możesz to przyznać.
Liam spojrzał na niego jakby był szalony.
- Uh, nie. To dlatego, że do cholery nie jestem przygnębiony. Wiesz w ogóle co to słowo oznacza? Bardzo tęsknie za Niallem i chciałbym, żeby już wrócił, ale-
- Ale poczułbyś się lepiej, gdybyś mógł go zobaczyć, tak? To właśnie mówisz? Jeśli byłby jakiś sposób, żebyśmy mogli polecieć tam, gdzie on jest, więc moglibyście się zobaczyć, zgodziłbybś sie? - naciskał Louis, żeby Liam przestał być idiotą i posłuchał tego, do czego starał się go zmanipulować, zamiast nalegać, że do cholery nie był przygnębiony.
Mógł rozpoznać dokładną chwilę, kiedy Liam to załapał.
- Och - powiedział, w końcu współgrając razem z nim. - Masz na myśli czy chciałbym, by był jakiś sposób, by się tam dostać po to, bym spędził czas z Niallem i żebym nie był przygnębiony i żebym mógł w końcu przestać gadać o tym, że za nim tęsknię? - Liam wzruszył ramionami z pełnym nadziei wyrazem twarzy. - Tak, to było miłe. Jeśli tylko by tak mogło być.
Louis położył dłoń na smutnym, smutnym ramieniu Liama. - Nic więcej nie mów, stary - powiedział mu Louis, już przeglądając loty, by móc pogratulować Harry'emu osobiście. - Zajmę się tym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top