Chapter 4.0

Im szybciej zbliżali się do końca kręcenia filmu, tym bardziej Louis chciałby zatrzymać czas, by w pełni docenić to, jak świetnie pracowało się ze wszystkimi jego ulubionymi ludźmi. Pracował z wieloma reżyserami, ale jego zdaniem James pozostał tym najlepszym, nie tylko dlatego, że był genialny, ale również był przyjacielem Louisa. Produkcja również była świetna, tak samo jak ludzie, których widywał codziennie, ale nic nie pobijało pracowania i posiadania Harry'ego tuż przy swoim boku. 

Jego uśmiech wciąż rozjaśniał każde pomieszczenie, jego ciepło zdawało się rozciągać i oświetlać wszystko w jego zasięgu, w tym Louisa. Rozświetlał się, kiedy tylko Harry stanął obok niego, albo delikatnie masował jego ramiona po nakręceniu trudnej sceny. Ciężko było uwierzyć w to, że był to ten sam dzieciak, którego Louis źle ocenił kilka miesięcy temu, kiedy przybiegł dwadzieścia minut spóźniony ze swoimi czarującymi dołeczkami i ciasnymi jeansami. Był wspaniały i niesamowity, dlatego też oddech Louisa wciąż stawał za każdym razem, kiedy przypominał sobie, że Harry go wybrał. 

- Naprawdę chciałbym spędzić z tobą trochę czasu w Nowym Jorku po tym, jak skończymy - powiedział Louisowi jednego popołudnia, kiedy opalał się przy basenie z jedną słuchawką w uchu. Harry skończył filowanie kilka dni temu, więc mógł się opalać. Jednakże Louis wciąż miał jutro do przetrwania, więc on również się relaksował, ale w cieniu. 

- Nie możesz mieć już dość LA? - uśmiechnął się Louis. - Ledwo co zacząłeś się opalać. Nastoletnia sensacja nie może być blada, Haz. To zasada.

Harry zanurzył palce w basenie, by go ochlapać. Louis udawał, że to go irytowało, ale zimne krople było dobrze czuć na jego skórze. 

- Bardzo mi się tutaj podoba, ale Nowy Jork jest całkowicie inny, no wiesz? Kocham to miasto i chcę go doświadczyć jeszcze raz, ale tym razem chcę mieć swojego chłopaka ze sobą.

Louis już unosił się ponad ziemią, jedynie od szczerości w głosie Harry'ego i uniósł się jeszcze wyżej, kiedy wyłapał ciepłe spojrzenie Harry'ego. Louis zaczął się uśmiechać, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.

- Więc chcesz pójść ze mną na tandetny spacer po Central Parku, jak robią to wszystkie inne pary i zostać rozdeptany na Times Square?

- Mhmmm - przytaknął Harry. - I chcę zobaczyć twój niedorzeczny apartament na Manhattanie i zostać okradziony przez ulicznych sprzedawców i wydać zbyt wiele pieniędzy za dziesięć minut na szczycie Empire State Building.

Wszystko brzmiało absolutnie okropnie, ale w tym samym czasie Louis nie mógł pomyśleć o niczym inny, co mógłby robić. Nie mógł się doczekać. 

- Zatem w porządku, kochanie. Pojedziemy, jak tylko skończymy - obiecał. 

~*~

Następny poranek uderzył w Louisa, kiedy kręcił swoją ostatnią scenę do filmu. Ostatni dzień zdjęć zazwyczaj był szczęśliwym wydarzeniem, ale dzisiaj czuł się rozdarty, że to wszystko się kończyło. Nie mógł nic poradzić, że był odrobinę smutny zostawiając to wszystko za sobą. 

Kamera wciąć była skierowana na niego, kiedy James krzyknął cięcie. Głęboko odetchnął, kiedy wszyscy na planie zaczęli głośno wiwatować i klaskać. Na każdej twarzy widniał szeroki uśmiech, ale jedynym, na którym mógł się skupić był uśmiech Harry'ego, który stawiał duże kroki i przyciągnął go do ciasnego uścisku. Pocałował Louisa i policzek i pogratulował mu skończenia kolejnego świetnego filmu i serce Louisa było takie pełne. 

Cały dzień był pełny dumnych uścisków, poklepywania po plecach i obietnic, że wszyscy zobaczą się wieczorem na ich imprezie, wydarzenie, z którego w przeszłości Louis rezygnował, ale za nic nie przegapiłby dzisiejszego wieczora. 

Tego wieczora on i Harry ubrali się i spotkali z Liamem i Niallem w kuchni, tak jak każdego ranka podczas pracy. Louis zauważył, jak blisko siebie stali Niall i Liam, kiedy niezapowiedziani weszli z Harrym. Uśmiechnął się do siebie, zdając sobie sprawę, że ich dwójka musiała właśnie dzielić się pocałunkiem. Wiedział, że miał rację, kiedy wciąż mógł zobaczyć lekki rumieniec na ich policzkach.

Louis spytał, czy wszyscy byli gotowi i przytaknęli, więc pozwolił Harry'emu ująć swoją dłoń i poprowadzić do auta, ich agenci podążali za nimi. 

Louis zauważył wybór stroju Harry'ego, kiedy byli w sypialni ubierając się, ale był zbyt zajęty przygotowywaniem samego siebie, że nie miał czasu się zatrzymać i powiedzieć mu jak ładnie wyglądał w ciemnych jeansach i koszuli. Louis zatrzymał ich tuż przed tym, jak wyszli z domu, pozwalając, by Niall i Liam ich wyprzedzili. Harry odwrócił się do niego z lekko zmarszczonymi brwiami. 

- Zapomniałeś o czymś?

Louis podszedł bliżej, przyciągając dłoń Harry'ego do swoich ust, by ją pocałować. - Tak, zapomniałem wspomnieć jak pięknie wyglądasz - dołeczki Harry'ego w pełni się pokazały i zagryzał nieśmiały uśmiech. Cicho podziękował Louisowi naprzeciw jego ust, kiedy pochylił się, by go pocałować i żaden z nich nie przestał się uśmiechać przez całą drogę do lokalu. 

Impreza odbywała się w centrum Hollywood w nocnym klubie, w którym Louis nigdy nie był. Byli paparazzi, by sfotografować jego i Harry'ego, jak razem przyjechali i weszli do środka, ale starali się nie zwracać na nich zbytniej uwagi. 

Wewnątrz było spokojnie, mimo cyrku na ulicy i wszyscy ze sobą rozmawiali, by spędzić wspólnie ostatni raz trochę czasu jako grupa. Był stół pełen jedzenia i alkoholu, wyglądało na to, że wszyscy się nim częstowali i kilka osób już tańczyło na parkiecie. 

Harry ujął jego dłoń i poprowadził w stronę stołu, by wziąć dwa kieliszki szampana. 

- Jesteś pewien, że możesz legalnie to znieść, idolu nastolatek?

Harry przewrócił oczami i wcisnął mu jeden kieliszek do ręki. - Jeśli będziesz niemiły, to będę zmuszony powiedzieć ci dokładną liczbę ile lat nas dzieli, więc zamknij się i wznieś ze mną toast.

- W porządku, wygrałeś. Za co pijemy toast?

Harry zdawał się przez chwilę myśleć, zanim odpowiedział. - Film, naszą pracę... nas. Mamy wiele do świętowania tej nocy - i Louis całkowicie się zgadzał, unosząc swój kieliszek, by stuknąc o ten należący do Harry'ego. 

Harry, zawsze towarzyska osoba, zostawił go po chwili, by porozmawiać z członkami załogi. Louis obserwował go, zahipnotyzowany tymi wszystkimi wyjątkowym relacjami, które ten chłopak zdołał zawrzeć w ciągu kilku miesięcy, kiedy pracowali. 

Louis lekko się uśmiechał, kiedy podszedł do Liama, patrząc jak jego chłopak bez wysiłku poruszał się po pomieszczeniu, witając się z każdą osobą, którą mijał. Louis zajął miejsce obok swojego przyjaciela, który rozmarzony obserwował Nialla w niemal taki sam sposób. 

- Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że tu będziemy? - spytał go Louis. 

Ktoś po drugiej stronie pomieszczenia powiedział coś, co wywołało u Harry'ego i Nialla śmiech. Louis wiedział, że on i Liam nieźle wpadli, kiedy obaj uśmiechnęli się jedynie słysząc ich śmiech.

- Nope. Nigdy w życiu - Liam pokręcił głową. - Ale cieszę się, że jesteśmy. 

- Ja też - Louis nie mógł przewidzieć żadnej z tych rzeczy, kiedy podjął się tego filmu. - Co myslisz, że by się stało, jeśli nie wziąłbym tej roli. Jakby, co jeśli w zamian wziąłbym ten film z handlarzem? - spytał Louis. 

- Nie wiem - Liam wzruszył ramionami. - Zatem Matthew McConaughey byłby zmuszony do wzięcia tego filmu i potem Harry by z nim skończył - szczęka Louisa opadła tak nisko, że był pewien, że dotknęła ziemi. - Tylko żartuje, Louis, Jezu - Liam parsknął śmiechem na jego przerażoną minę. Louis wrócił do siebie po chwili i dźgnął łokciem swojego przyjaciela za żartowanie z takiej rzeczy. - Jestem całkiem pewny, że ty i Harry i tak byście się odnaleźli, nie ważne co, Lou. I poza tym, Matthew McConaughey jest hetero, więc możesz przestać się martwić.

Louis prychnął. Wątpił, że ktokolwiek mógłby się oprzeć Harry'emu Stylesowi, nie zważając na ich orientację. Louisowi wystarczył jeden pocałunek podczas prób i był skończony.

Imprezy na koniec filmowania nigdy nie były rzeczą Louisa, ale wysilił się, by porozmawiać ze wszystkimi, idąc za przykładem Harry'ego. Powiedział im jak miło się z nimi pracowało i kiedy skończył już ze wszystkimi, Louis opadł na siedzenie obok swojego reżysera.

- Nie przypominam sobie, żebyś był tak rozmowny na naszej ostatniej imprezie - uśmiechnął się James. 

- Co mogę powiedzieć? Rozpocząłem nowy rozdział.

- Czy ten rozdział nazywa się Harry?

Louis poczuł, jak jego usta układają się w uśmiechu, na przeciw jego woli. 

- Dlaczego zgodziłem się znowu z tobą pracować?

- Bo razem tworzymy dobre filmy i dlatego, że oba jesteśmy niezwykle przystojni - powiedział mu James. 

- Och, jak będę tęsknił za tobą i za twoimi urojeniami - uśmiechnął się Louis. James przebiegł wzrokiem po tłumie, jego wzrok wylądował na Harrym, który śmiał się wspólnie z członkami załogi. 

- Będę tęsknił za uchwycaniem waszej dwójki w filmie każdego dnia. Obaj indywidualnie jesteście niesamowici, ale razem? Nigdy nie widziałem czegoś takiego.

- Jestem podekscytowany, by to zobaczyć. Zazwyczaj nienawidzę premier, ale ta nie powinna być tak trudna do przetrwania, odkąd większość naszych scen jest razem.

James cwaniacko uśmiechnął się do ludzi na parkiecie. - Tak, ale i tak liczy się tylko jedna scena.

Louis odchrząknął, kiedy poczuł jak jego policzki robią się gorące. Zobaczył tego maila, którego James wysłał mu kilka tygodni temu, ale trochę mu zajęło, by zdobyć odwagę i to obejrzeć. Nie potwierdzili publicznie czy byli razem, czy nie, ale Louis wiedział, że jak tylko wyjdzie film, nie będzie potrzeby mówienia czegokolwiek. Ich chemia była niewiarygodna, tak nie do podważenia, że Louis skończył zamykając laptopa po trzydziestu sekundach oglądania twarzy Harry'ego, która wykrzywiała się z prawdziwej przyjemności, a nie fałszywej, tak jak to powinno być. 

- Zgaduję, że tamtego dnia nas trochę poniosło - skrzywił się Louis. 

- Trochę? - parsknął James. - Myślę, że połowa załogi musiała wziąć zimny prysznic, po tym jak opuściliście plan.

Louis uśmiechnął się. Poczuł dreszcze wzdłuż kręgosłupa, kiedy zerknął na Harry'ego i zobaczył, że jego chłopak też się na niego patrzył. 

Obserwował jak Harry uścisnął grupę ludzi, z którymi rozmawiał i odszedł z grzecznym uśmiechem. Manewrował pomiędzy ludźmi, dopóki nie stał tuż przez nim i Jamesem. 

- Zaczynałem myśleć, że mnie ignorujesz i nigdy nie dostanę uścisku - powiedział mu James.

- Oczywiście, że nie - uśmiechnął się Harry. - Po prostu zostawiłem najlepsze na koniec - powiedział, kiedy James wstał, by przyciągnąć go do ciasnego uścisku. Harry wciąż się uśmiechał, ale wyglądał na niemal smutnego, kiedy odsunął się po tym, jak podziękował Jamesowi za danie okazji do pracowania z nim, co James całkowicie odwrócił i powiedział Harry'emu, że była to dla niego przyjemność.

- To był zaszczyt z tobą pracować, ale to nie pożegnanie, wiesz. Wciąż mamy premierę i mam nadzieję że galę nagród - zapewnił go James z optymistycznym błyskiem w oku. - I teraz, kiedy ty i mój drugi najlepszy aktor żyjecie długo i szczęśliwie, będę wiedział gdzie was znaleźć, kiedy będziemy robić kolejny, świetny film.

Obietnica Jamesa, że będzie ponownie  z nim pracował wywołała jeszcze jaśniejszy uśmiech na twarzy Harry'ego. Louis pamiętał to uczucie, kiedy James powiedział mu to samo blisko piętnaście lat temu. Od tamtej pory byli przyjaciółmi.

Ich reżyser zostawił ich twierdząc, że inni zaczną robić się zazdrośni, jeśli spędzi całą noc rozmawiając jedynie z gwiazdami filmu. Louis podziękował mu za wszystko ciasnym uściskiem, zanim z powrotem usiadł obok Harry'ego, który subtelnie złączył ze sobą ich palce z zadowolonym westchnieniem.

- Więc, panie społeczny motylku, dobrze się bawisz? - uśmiechnął się Louis.  

- Tak. Myślę, że rozmawiałem ze wszystkimi i podziękowałem im i pożegnałem się. James był ostatni na liście, więc.

- Co teraz będziesz robił? Tańczył? - droczył się Louis. - Myślę, że jest o tym piosenka ABBY, jeśli się nie mylę...

Harry posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.

- Nigdy o tym nie słyszałem. Proszę, nie śpiewaj jej.

- Ale idealnie cię opisuje, kochanie. Młody i słodki... tylko-

Harry przewrócił oczami. - Mam o wiele więcej lat, niż siedemnaście - podkreślił, przyznając się, że jednak znał tę piosenkę. 

- Może, ale widzę, że nie zaprzeczasz tej części z królową.

Harry zaśmiał się tak głośno, że zaczął kaszleć, przyciągając uwagę kilku osób, które czule pokręciły na niego głowami. 

- Nie chcę tańczyć, Lou! - powiedział mu, kiedy przestał chichotać. - Jestem gotowy, by iść - wyjaśnił, teraz wyglądał na trochę bardziej poważnego. 

Louis rozejrzał się dokoła, impreza wciąż trwała i zmarszczył brwi. 

- Myślałem, że powiedziałeś, że dobrze się bawisz. Dlaczego już chcesz iść?

Harry uniósł dłoń Louisa do swoich ust i przycisnął tam pocałunek. Kiedy wyłapał spojrzenie Louisa, zrozumiał skąd ten pośpiech przez zdeterminowanie, które widniało w tych zielonych oczach. - Ponieważ, Lou, chcę zabrać cię do domu - wyszeptał. 

Jego słowa wzięły Louisa trochę z zaskoczenia, rytm bicia jego serca słabnął, kiedy Harry uważnie mu się przyglądał.  

- Ty- chcesz, żebyśmy poszli? Jakby, teraz? - upewnił się Louis. 

Pokazał się dołeczek Harry'ego tuż przed tym, jak przycisnął kolejny pocałunek do jego skóry. - Tylko jeśli chcesz.

- Co powiemy Liamowi i Niallowi? - spytał Louis, zamiast zwracać uwagę na szybkie łomotanie jego serca, kiedy pomyślał o tym, gdzie ta noc może ich poprowadzić. 

- Nie musimy im nic mówić - zaśmiał się Harry. - Wiedzą gdzie mieszasz. Mogą wziąć taksówkę.

Pozostawienie wszystkich na imprezie i pójście do domu z Harrym było najłatwiejsza decyzją, którą kiedykolwiek podjął Louis, kiedy ścisnął dłoń Harry'ego i wyszeptał - okej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top