Chapter 2.2
Następnego dnia, kiedy Louis dotarł do studia spodziewał się, że wszyscy natychmiast na niego spojrzą i będą wiedzieć, że coś było inaczej, zważając na przedstawienie, które razem z Harrym odegrali wczoraj podczas filmowania. Z tego co mógł stwierdzić, jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy co się działo pomiędzy nimi, a jeśli wiedzieli, zasługiwali na nieistniejącego Oscara Louisa za tak dobre ukrywanie tego.
Od razu poszedł zrobić włosy i makeup i spędził większość popołudnia z Jamesem, filmując indywidualne sceny. Był to całkiem rutynowy dzień, dopóki nie wyłapał wzrokiem Harry'ego, który podążał jak cień za członkami załogi, prawie nie podnosząc wzroku i był całkowicie pochłonięty nową rzeczą, którą obecnie się uczył.
Uśmiechnął się i pomachał do Louisa zza jednej z kamer, kiedy patrzył na pracę techników i Louis nigdy wcześniej w swoim życiu nie czuł się bardziej zdekoncentrowany. Zrobiło się gorzej, kiedy James zaprosił Harry'ego, by usiadł obok niego i myśl o tym, że Harry by nim kierował powodowała, że Louis mylił się niemal w każdej swojej kwestii. Robił do niego głupie miny, kiedy nikt nie patrzył, rujnując niemal każdą szansę na odzyskanie skupienia przez Louisa. Louis zawsze traktował swoją pracę poważnie, co było czymś, co było dla niego niemal niemożliwe, kiedy jego partner filmowy puszczał do niego oczka jak idiota i krzyczał 'cięcie', bo mógł, podczas gdy James czule się śmiał.
Skończyło się tak, że Louis musiał powtarzać scenę pięć razy, gdzie nie miał żadnej kwestii, ani nic, wszystko przez Harry'ego. Louis po części chciał go udusić za każdym razem, kiedy chichotał i mówił mu, by zaczął od początku. To powinno być irytujące, ale co dziwne, Louis nie mógł powiedzieć, że mu to przeszkadzało. Harry mówiący mu co ma zrobić działał na niego, szczególnie kiedy wyglądał tak dobrze siedząc w swoim prowizorycznym krześle reżysera.
- Jesteś okropny, wiesz to, racja? Jakby, najgorszy pomocnik reżysera, którego kiedykolwiek widziałem - powiedział Harry'emu, kiedy w końcu skończył kręcić.
- James mówi, że jestem naturalny - powiedział dumnie. - Mówi, że mam oko do obiektywu i piękna - bez słowa podziwiał Louisa od góry do dołu, a wzrok utknął na jego ustach. Louis poczuł coś w swoim brzuchu przez to, że był w stanie poczuć to, co myślał Harry, gdy nawet nic nie powiedział.
- Więc, przyszedłeś tu dzisiaj tylko po to, by spędzić czas z załogą? - spytał.
Nawet jeśli sprawdził dwa razy, a potem nawet trzeci, Louis nie widział jego imienia na dzisiejszym grafiku. Nie to, że narzekał na to, że zobaczył Harry'ego w dzień, kiedy się tego nie spodziewał, szczególnie po tym, co stało się wczoraj w jego przyczepie. Im częściej go widział, tym lepiej, naprawdę.
- Mniej więcej - uśmiechnął się Harry. - Nigdy nie miałem szansy na zobaczenie tego, co dzieje się za kulisami kiedy pracuję, więc pomyślałem, że wykorzystam dzisiejszy dzień.
- Cóż, w takim razie, powinniśmy pójść zjeść lunch - zasugerował Louis. - Umieram z głodu.
Odkąd zaczęli razem kręcić film, zawsze jedli przy tym samym stoliku w rogu. Louis był zawiedziony kiedy myślał, że Harry dzisiaj nie przyjdzie, ale w sekundzie, kiedy zobaczył znajome loki jego humor się poprawił.
- Er- - Harry zmarszczył brwi, jakby w tym planie było małe niedociągnięcie i Louis z powrotem znalazł się w punkcie wyjścia. - Już mam plany, by zjeść lunch z kimś innym... Nie jesteś zły, prawda? - spytał, nerwowo żując swoją wargę.
Louis przewrócił na niego oczami, fałszywie rozdrażniony. Praktycznie, nie mógł wymagać od Harry'ego, by spędzał cały swój czas z nim, z wyjątkiem tego, że po części chciał, by tak było.
- Zły za to, że cały dzień mi rozkazywałeś i teraz mnie wystawiasz? - Louis uśmiechnął się, czując się tylko odrobinkę zazdrosny o kogokolwiek, kim został dziś zastąpiony podczas lunchu. - Oczywiście, że nie. Idź zjedz i baw się dobrze. Może zobaczymy się później? - spróbował.
Harry przytaknął, ich ramiona się o siebie otarły, kiedy Louis przeszedł obok niego.
Kiedy kilka minut później Louis otworzył drzwi od swojej przyczepy, stanął w progu, bo w jakiś sposób coś było czuć inaczej.
Wszystko wciąż wyglądało jakby było na swoim miejscu, więc nie sądził, że coś zostało skradzione, ale nie mógł pozbyć się tego uczucia, że ktoś tu był. To tajemnicze uczucie pozostało, kiedy wszedł odrobinę dalej i jego wzrok natychmiast padł na kopertę leżącą na środku jego łóżka. Jego pierwsza myśl była taka, że jakiś fan wkradł się i zostawił kartkę, w której wyznawał mu swoją miłość, albo może któryś z fanów Harry'ego zostawił to tu myśląc, że to jego przyczepa. Ta myśl sprawiła, że był nerwowy, ale i pod wrażeniem.
Otworzył kopertę i szybkie zerknięcie na liścik w środku wystarczyło, by Louis zdał sobie sprawę, kto to napisał.
'Gratulacje z powodu naszej wkrótce nagrodzonej miłosnej sceny z udziałem twojego abs! Chodźmy na jedzeniową, węglowodanową przygodę, by świętować -H'
Louis już się uśmiechał, kiedy usłyszał jak drzwi od jego przyczepy się za nim otwierają. Przybliżył się do dotyku Harry'ego, kiedy delikatnie objął Louisa od tyłu
- Lunch z kimś innym, huh? - walnął go łokciem. Louis naprawdę powinien być na niego zdenerwowany za sprawienie, że myślał, że ich lunchowa randka została zapomniana, ale Harry parsknął śmiechem obok jego ucha i Louis nawet nie mógł udawać, że nie był szczęśliwy.
- Nie chciałem zrujnować niespodzianki i byłeś uroczy, gdy byłeś zazdrosny o samego siebie.
- Nienawidzę cię - powiedział mu Louis, odwracając się w jego ramionach, że teraz stali twarzą w twarz. Dźgnął Harry'ego w jego ulubiony dołeczek tylko dlatego, bo mógł. - Gdzie zabierasz mnie na tą rzekomą przygodę?
- Do pizzeri, oczywiście - zadrwił, jakby zabranie Louisa gdzieś indziej, by świętować zakończenie jego scen bez koszulki było poza dyskusją. Louis był tak podekscytowany, by zjeść coś poza grillowanym kurczakiem, że niemal zaczął szlochać na myśl o zjedzeniu pizzy.
Poza kilkoma, powolnymi spacerami po terenie studia, ich dwójka nie miała zbyt wiele okazji do wyjścia gdzieś razem.
Odkąd Harry przypadkowo dał wszystkim znać gdzie filmują, stała grupa fanów i kilku paparazzi koczowała przy bramkach z nadzieją, że zobaczą aktorów. Święta dla nich przyszły wcześniej i dla wszystkich innych, którzy cierpliwie czekali, by zobaczyć ich razem, kiedy razem opuszczali studio w samochodzie Harry'ego.
Louis cieszył się każdą sekundą, którą spędził razem z Harrym. Fakt, że Louis mógł zjeść co tylko chciał był wisienką na torcie, którą również by zjadł, jeśli to nie byłaby metafora. Spróbował trzech rodzajów pizzy i nigdy nie czuł się tak najedzony i szczęśliwy w całym swoim życiu.
Kiedy wrócili do studia, mały tłum pod bramkami zrobił się trzykrotnie większy. Byli tam fani zmieszani z fotografami, więc Harry zasugerował, żeby stawili czołom kamerom i powiedzieli cześć. Spędzili czas na podpisywaniu rzeczy i pozowaniu. To było dobre uczucie gdy wiedzieli, że uszczęśliwili tych ludzi. To było coś, czego Louis nie robił od jakiegoś czasu, więc był wdzięczny Harry'emu.
Później tego wieczora wrócili do przyczepy Louisa i ten zdecydował, że zrobi małe poszukiwania dotyczące ich lunchowej przygody.
- Ludziom naprawdę podoba się to, że pracujemy razem - zrelacjonował Louis, siedząc na łóżku i czytając każdy artykuł, który mógł znaleźć o nich, albo o filmie.
Ich PR odwaliło dobrą robotę, by podekscytować ludzi filmem, ale do dzisiejszego dnia nikt nie widział jego dwóch gwiazd na mieście, w szczególności razem. Na szczęście uzyskali pozytywną reakcję.
- Mówią, że dobrze razem wyglądamy - poinformował go Harry, który również przeglądał artykuły na swoim telefonie. - Aw, patrz Lou. Złączyli nasze twarze razem, by zrobić nadczłowieka i dali nam imię dla zakochanych - powiedział. - Jesteśmy Larrym - uśmiechnął się.
Louis pełen aprobaty uniósł brew na pięknego nadczłowieka, który został stworzony z ich rysów twarzy, bez słowa zgadzając się z tymi, którzy mówili, że świat nie był gotowy. Louis wciąż czasami był zdumiony, że Harry był w ogóle prawdziwy przez to jak piękny był, więc całkowicie rozumiał obawę ludzi, że ktoś nawet jeszcze bardziej atrakcyjny chodził po Ziemi. Jego mała część kochała to, że ich geny były tak zgodne.
- Jeśli uważają, że wyglądamy dobrze obok siebie na jakiś zdjęciach paparazzi, to nie mogę się doczekać co ludzie pomyślą, kiedy razem będziemy na wielkim ekranie - Louis zaśmiał się do siebie.
Gapił się na ten sam tuzin zdjęć, gdy szli obok siebie, śmieli się i śpiewali w sportowym aucie Harry'ego i na to zrobione przez okno pizzerii, obaj wachlowali swoje usta, bo byli zbyt niecierpliwi by poczekać aż jedzenie ostygnie, zanim spróbują je zjeść. Harry zawsze wyglądał niesamowicie, ale Louis właśnie teraz zauważył, że również wyglądał na szczęśliwego i wyglądało na to, jakby to miało jakiś związek z nim.
- Widzisz, nasi fani nas lubią i siebie nawzajem - szturchnął go Harry. - I ty martwiłeś się o nasze kariery.
Louis przewrócił oczami. To ich małe wyjście wywołało rozmowy, co było dobrą rzeczą, ale te cięższe rzeczy nie zaczną się, dopóki film nie będzie wypuszczony i nadejdzie sezon nagród. Wtedy skończą się uprzejmości i ludzie staną się brutalni.
Louis lekko dźgnął go w rękę na znak zemsty. - Nigdy nie martwiłem się o siebie, Haz. Po prostu nie chcę, żeby ludzie myśleli, że dostałeś tę rolę bo sypiamy ze sobą. Nie chcę żeby mówili takie rzeczy o tobie, bo to nie jest prawda. Tak ciężko pracowałeś by dostać się tutaj, gdzie jesteś.
Wzrok Harry'ego był rozczulony, kiedy pochylił się, by pocałować wargi Louisa. Uśmiechał się kiedy się odsunął. - Cóż, to po części prawda - zażartował pod nosem. - Chodzi o tę część o sypianiu ze sobą.
Louis poczuł coś w swoim brzuchu, kiedy zrozumiał znaczenie słów Harry'ego. Jego wzrok natychmiast powędrował do jego łazienki, sceny zbrodni sprzed kilku dni, kiedy Harry miał te cudowne usta owinięte wokół niego. Dostawał dreszczy jedynie myśląc o tym.
- To było jeden raz-
- Tak, niestety - wtrącił Harry, gdy zaczął składać delikatniejsze pocałunki wzdłuż jego szyi.
- Tak - odetchnął Louis, chwilowo zapominając o co mu chodziło, kiedy palce Harry'ego powędrowały pod jego koszulkę. Miał swoją opinię do wyrażenia, ale nie mógł sobie przypomnieć czego do cholery dotyczyła, kiedy Harry pocałował jego usta, by go zasmakować. Louis natychmiast odpowiedział czując jak jego puls ożywia się, kiedy Harry położył go na środku łóżka.
Harry rozpiął guzik od jego jeansów i powoli rozpiął rozporek, że Louis chciał wyjść ze swojej skóry, kiedy w końcu zdjął je z jego nóg. Louis był twardy i obolały i Harry nie marnował czasu, by wziąć go w pięść.
Harry już zaczął go ssać, kiedy sięgnął do swojego własnego rozporka, by uzyskać jakąś ulgę, ale Louis błagał go, by tego nie robił. Nigdy nie był z kimś tak spragnionym chętnym by go ssać, jak zdawało się, że Harry zawsze taki był. Za pierwszym razem wszystko działo się tak szybko, że Louis nawet nie dotknął Harry'ego. Nie chciał, żeby to zdarzyło się ponownie.
Louis już był na krawędzi, kiedy Harry zaczął, więc to nie zajęło długo, zanim doszedł w gardło Harry'ego, jego ciało było spięte przez to jak mocno doszedł i starał się pozostać cicho.
Czuł się jakby jego kości udały się na wakacje i wyjechały z jego ciała, kiedy otworzył swoje oczy i głowa pełna włosów była pierwszą rzeczą, którą zauważył, kiedy Harry całował go po brzuchu. Dotarł do klatki piersiowej Louisa i wsunął swój język do jego buzi. Smakował inaczej; również inaczej pachniał i to było niemal zbyt wiele dla niemrawego umysłu Louisa.
Przypomniał sobie, że powiedział Harry'emu, by się nie dotykał, kiedy poczuł go jak był twardy, gdzie jego biodra były przyciśnięte jego ciała. Zmusił się do wstania, by zamienić się miejscami z Harrym i położył go na środku jego małego łóżka. Harry był różowy na twarzy od obciągania mu i zaledwie patrzenie na jego czerwone usta sprawiało, że poczuł jak coś zaciska się w jego brzuchu, jakby był gotowy na drugą rundę.
Oczy Harry'ego ukazywały jego desperację i niecierpliwość, kiedy się na niego patrzył. - Lou, proszę? - jęknął, jego szczęka była zaciśnięta, kiedy wysilał się, by się nie dotknąć.
Louis pospieszył, by rozpiąć jego ciasne jeansy i zsunął je do kolan. Nie miał nic pod nimi na sobie i Louis czuł jakby stracił grunt pod nogami, gapiąc się na tego dwudziestodwuletniego Adonisa, który chciał jedynie tego, by Louis go dotknął.
Wziął Harry'ego w swoją dłoń i zrobił kilka, długich pociągnięć, by przystąpić do działania. Twarz Harry'ego zrelaksowała się od tej małej ulgi, ale jego oczy wciąż błagały o więcej.
Louis pochylił się, by zasmakować go po raz pierwszy i mógł poczuć jak jego palce się trzęsły, kiedy wziął go do buzi. Odetchnął przez nos, by się uspokoić, nie mając pojęcia dlaczego był tak nerwowy. Tak jak zawsze sobie mówili, w pomieszczeniu byli jedynie oni, nikt więcej, więc Louis starał się skupić jedynie na chłopaku leżącym pod nim.
Każdy dźwięk i mina, którą kiedykolwiek wyobrażał sobie Louis w wykonaniu Harry'ego stały się rzeczywistością, kiedy Louis szerzej otworzył swoje usta. Rzucił okiem, by zobaczyć jak Harry marszczył brwi, kiedy ściskał pięściami pościel. Louis odsunął się, kiedy zauważył jak knykcie Harry'ego stały się białe.
- Wiesz, że możesz mnie dotknąć, tak? - uśmiechnął się Louis. Zmieniło się to w śmiech, kiedy Harry szybko zaplątał dłonie w jego włosy. Louis poczuł jak jego palce zacieśniły uścisk, kiedy ponownie delikatnie umieścił na nim swoje usta.
To było najszybsze obciąganie, które kiedykolwiek komuś zrobił, ale również było najbardziej zabawne, kiedy Harry zaczął paplać o całkowicie niczym, kiedy miał dojść. Stale komplementował Louisa od dnia, kiedy się poznali, ale to było nic w porównaniu z tymi pochwałami, które dostał, kiedy jego usta doprowadzały Harry'ego na krawędź.
Louis uśmiechnął się do niego leżąc na poduszce, kiedy Harry kilka sekund później w końcu otworzył swoje oczy. W oszołomieniu potrząsnął swoją głową, jakby wciąż był przytłoczony.
- O mój Boże.
- Mmm - zanucił Louis. - ...Nazywałeś mnie wieloma rzeczami, ale nie wiem czy Bóg dostał się na tę listę.
Harry jęknął i starał się skulić i ukryć swoją twarz, ale Louis popchnął go za ramiona z powrotem na materac, by patrzeć jak się rumienił.
- Och, nie! Muszę się porządnie widzieć, żeby się z tobą droczyć - zaśmiał się. Poruszył się, by usiąść okrakiem na Harrym i przytrzymać go, więc mógł go torturować. - Teraz, zobaczmy które niegrzeczne rzeczy pamiętam, co wyszły z usta pana Seventeen Magazine? - spytał Louis na głos powodując, że Harry zachichotał, gdy protestował i próbował się wyrwać.
- Nie powtarzaj tego, proszę! - błagał. Louis go zignorował.
- Z pewnością były tam okrzyki, o których nigdy nie śniłem, że usłyszę je od ciebie... Myślę, że nazwałeś mnie całkiem dobrą mieszanką kochanie, skarbie, Jezu.... Myślę, że w pewnym momencie nawet powiedziałeś mi, że jestem dobrym chłopcem, ale mogę zmyślać - Louis złośliwie się uśmiechnął.
Harry odsunął swoje ręce, gdy zasłaniał swoją twarz. - Zapłacę ci, żebyś przestał.
- Gdzie w tym wszystkim zabawa? - zadrwił Louis, ale w końcu zlitował się nad nim i zszedł z niego, by wtulić się w jego bok. Nie obchodziło go jak nazywał go Harry, tak długo jak mógł leżeć z nim w ten sposób.
Leżeli chwilę w ciszy, gdy Harry bawił się jego włosami i przyciskał pocałunki do jego czoła, zanim rozbrzmiało ciche pukanie do drzwi.
Obaj błyskawicznie usiedli, sięgając po ubrania, by z powrotem je na siebie nałożyć. Louis podszedł do drzwi z zapartym oddechem, kiedy się ubrał. Otworzył je i dzięki Bogu to był tylko Liam.
- To tylko ty - odetchnął z ulgą. - Co tam, Li?
Rzucił okiem wgłąb przyczepy na Harry'ego, zanim ponownie złapał kontakt wzrokowy z Louisem. - Chciałem ci tylko dać znać, że James pytał o ciebie i chciał się z tobą zobaczyć. Jakby, przynajmniej pół godziny temu?
- Cholera. Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? - Louis nie miał pojęcia która była godzina i jakieś dziesięć sekund temu to jeszcze go nie obchodziło.
- Cóż, przyszedłem wcześniej, ale uh, usłyszałem hałasy i cenię swój wzrok, więc nie chciałem się wpraszać. Niektóre rzeczy nie mogą być odzobaczone - zadrżał.
Louis zagryzł uśmieszek wiedząc, że jedyne dźwięki z jego przyczepy musiały pochodzić od Harry'ego. James go zabije za to, że tak długo na niego czekał, ale będąc szczerym, Louis prawdopodobnie zamordowałby Liama z zimną krwią, jeśli nie skończyłby z Harrym, więc to był sprawiedliwy kompromis.
- Czego on ode mnie potrzebuje? - spytał Louis, czując się lekko zaniepokojonym. To nie w stylu Jamesa, by tak go poszukiwać.
- Nie powiedział. Ale wyglądał w porządku, więc to prawdopodobnie nic.
Prawdopodobnie nic. To nie do końca uspokoiło Louisa.
Zostawił Harry'ego w swojej przyczepie, kiedy poszedł znaleźć ich reżysera. W kółko zapewniał siebie, że wszystko było dobrze, ale nie mógł być tego taki pewny, więc Louis zrobił to, w czym był najlepszy, poza aktorstwem i najwyraźniej ssaniem penisa, czym było zamartwianie się.
James przywitał go w swoim biurze ze znajomym, szerokim uśmiechem. - Louis! Tu jesteś.
- Cześć - Louis uśmiechnął się, próbując dopasować swój entuzjazm do jego. Zajął miejsce na przeciwko jego biurka i czekał w ciszy, kiedy James uśmiechał się do niego, obserwując Louisa z rozbawionym wyrazem twarzy.
- Więc, Lou - zaczął. - Jak leci?
- Er- Dobrze? - odpowiedział Louis, zastanawiając się dlaczego James się tak na niego patrzył i dlaczego ta cała sytuacja w jakiś sposób była dziwna. - Uh, Liam powiedział, że chciałeś się ze mną zobaczyć?
- Och, tak, chciałem. Chcę - poprawił się z uśmiechem James. - Mój asystent stara się zebrać te wszystkie informacje dotyczące podróży, więc chciałem z tobą chwilę porozmawiać.
- Naprawdę? Po co? - Louis nie mógł sobie wyobrazić dlaczego szczegóły dotyczące podróży miały z nim w ogóle jakiś związek. Jego praca polegała na tym, żeby przyjść i powiedzieć swoje kwestie. - Dlaczego chcesz porozmawiać ze mną o tych wszystkich rzeczach?
- Cóż, domyśliłem się, że prawdopodobnie chcesz się wypowiedzieć w kwestii, z kim będziesz usadzony podczas lotu i również czy chcesz, czy nie dzielić z kimś w szczególności pokój i dlatego, że czuję się w szczególności szczęściarzem i twoja twarz robi się czerwona zamierzam obstawić oszczędności swojego całego życia, że prawdopodobnie chcesz, żeby ten ktoś był Harrym, ale wiesz - wzruszył ramionami. - Tylko zgaduję.
Louis nie był pewien co robił jego brzuch, kiedy zaczęło się w nim coś wzburzać. Wiedział, że coś było nie tak z tym całym nagłym spotkaniem i oto James, wywołuje jego - jego cokolwiek to było z Harrym, jakby to było nic.
- Cholera - Louis przerażony zasłonił swoją twarz dłońmi. - Skąd wiesz? Kto ci powiedział?
- Skąd wiem? - James parsknął śmiechem tak głośno, że Louis zmarszczył brwi. - Louis. Nie możesz być poważny.
Louis był do cholery całkowicie poważny. On i Harry próbowali utrzymać ich prywatne życie prywatnym, by mogli zachowywać się profesjonalnie, próbowali było tu słowem kluczem. Jeśli James wiedział, zatem prawdopodobnie wszyscy inni również i to było... cóż, to nie było idealne.
- Lou, to mój plan. Wiem o wszystkim, co się dzieje. Nikt nie musiał mi mówić - wyjaśnił, wciąż chichocząc. - Widziałem sposób, w jaki wasza dwójka tańczyła wokół siebie od pierwszego dnia, tacy nieśmiali i wstydliwi i potem ta pieprzona scena miłosna! - krzyknął z podekscytowaniem. - Teraz przyznaj, nie znam Harry'ego tak dobrze, dokąd to mój pierwszy raz, gdy z nim pracuję, ale ciebie znam od lat, Louis i bez urazy, bo jesteś świetnym aktorem; właściwie najlepszym, ale nie jesteś tak kurwa dobry. Nikt nie jest.
Louis jęknął w swoją dłoń, zaledwie wyobrażając sobie jak ta scena musiała wyglądać. - To było zbyt wiele, prawda? Możemy nakręcić to jeszcze raz, jeśli tak. Jestem pewien, że Harry nie będzie miał nic przeciwko.
- Co?! Nie ma mowy, żebyśmy do przekreślili! Te ujęcia były filmowym złotem. Jeszcze tego nie wiedziałeś. Czekaj sekundę i włączę to, to sam zobaczysz.
Louis gwałtownie pokręcił swoją głową, by James przestał przeszukiwać swój laptop. - Nie, nie rób tego! Nie teraz! - błagał. Louis i tak nienawidził oglądania swoich miłosnych scen. Zdecydowanie nie będzie mógł tego znieść, kiedy James będzie się z nim droczył. Może to była kara za drażnienie Harry'ego, gdy nazwał go kochaniem, kiedy doszedł.
James spojrzał na niego i uspokoił się, litując się nad swoim biednym przyjacielem. - Och, w porządku. Wyślę to ci na maila i będziesz mógł to później obejrzeć.
- Dzięki - odpowiedział oschle Louis. Uszczypnął czubek swojego nosa starając się zrozumieć co się działo. - James, nie jestem pewien czy rozumiem. Jesteś na mnie zły, czy co?
James zmarszczył brwi. - Co? Oczywiście, że nie jestem na ciebie zły. Cóż... Jestem trochę zraniony, że ani ty, ani Harry nie powiedzieliście mi, że jesteście razem, ale zgaduję, że nie powiedzieliście nikomu, więc nie powinienem brać tego tak do siebie. Przy okazji, wszyscy już wiedzą, więc możecie przestać udawać, że jesteście dobrzy w zakradaniu się i nie patrzeniu się na siebie na planie. Szczerze, jesteście w tym do niczego. Bez obrazy.
Louis ponownie jęknął. On naprawdę starał się otwarcie nie gapić na niego przed innymi ludźmi, ale to było cholernie ciężkie.
- James, tak bardzo przepraszam - burknął, ale James mu przerwał, wstając ze swojego miejsca i ciasno go obejmując.
- Louis, za co do cholery przepraszasz, ty idioto? Uwierz lub nie, nie ma zasady mówiącej, że nie możesz spotykać się ze swoim partnerem filmowym. Cieszę się twoim szczęściem. Waszym.
- Boże - jęknął Louis, głównie do siebie. - Jestem takim pieprzonym stereotypem! Zakochałem się w swoim młodszym współpracowniku. To skandal tak stary, jak sam film - naprawdę, to były dokładnie te rzeczy, przed którymi aktorzy byli ostrzegani i w jakiś sposób Louis tego nie zanotował.
- Kogo to obchodzi, że jest młodszy? - spytał James, odsuwając się od niego. - Jestem trzy lata młodszy od mojej żony i to nigdy mnie nie martwiło. Harry ma dwadzieścia dwa lata i ty trzydzieści pięć, więc to tylko-
- Proszę, nie przeliczaj tego. Rozpłaczę się, jeśli to zrobisz - wymamrotał Louis.
James przewrócił oczami. - Wy aktorzy i wasza dramatyczność. To nawet nie jest tak duża różnica, Lou.
Może tak, może nie, ale Louis wciąż nienawidził tego, że cały jego wysiłek był na darmo. Chciał, by ludzie mówili o ich filmie przez ich grę aktorską, a nie rozpowiadali plotki dotyczące dwóch głównych aktorów.
- Nie mogę uwierzyć, że właśnie z naszego filmu zrobiłem 'Pana i panią Smith' - przyznał Louis, smutno potrząsając swoją głową.
James uniósł na niego brew. - I dlaczego to zła rzecz? Jeśli dobrze pamiętam, ta sytuacja skończyła się całkiem dobrze dla ich obojga. Brad i Angelina wzięli ślub i mają jakby pięćdziesiąt dzieci. Ten film był sukcesem, wszyscy kochają go za ich niezaprzeczalną chemię i wszyscy znakomicie na tym wyszli.
- ...Brad Pitt zostawił swoją żonę - zauważył Louis.
James chwilowo zdawał się skołowany tym małym detalem, ale szybko go zlekceważył. - Cóż, na szczęście Harry nie jest po ślubie i ty również.
~*~
Kiedy Louis wrócił do swojej przyczepy, Harry wciąż tam był, na wpół śpiący na jego łóżku, gdy oglądał film.
Większość ludzi już opuściła plan. Z Harrym także powinni iść do domu, odkąd wszystko skończyli i robiło się ciemno, ale Louis nie był do końca gotowy go opuścić. Odsunął pościel i wślizgnął się do małego łóżka, więc Harry mógł położyć swoją głowę na jego klatce piersiowej.
- Co oglądasz? - spytał Louis, kiedy kobieta z niebieską opaską na oczy do spania biegała po swoim mieszkaniu w poszukiwaniu buta. Nie oglądał tego filmu od lat.
- Śniadanie u Tiffany'ego. Kocham Audrey Hepburn - odpowiedział Harry. - Co stało się u Jamesa?
Louis westchnął, przypominając sobie okropność tej całej męki, ale również ilość ulgi przez to, że James wiedział. Czuł się o wiele lżejszy, nawet teraz, kiedy ich dwójka się przytulała, nie bał się, że ktoś tu zajrzy i ich przyłapie.
- Spytał czy chcemy siedzieć obok siebie podczas lotu... Okazało się, że od początku o nas wiedział.
Harry przez chwilę milczał. - Co z innymi?
Louis westchnął, wdychając zapach włosów Harry'ego, gdy ponownie wziął wdech. - Oni też. Najwyraźniej jesteśmy do dupy w byciu subtelnymi. Och i nasza miłosna scena jest lepsza od porno, według Jamesa.
- Wow, to całkiem imponujące - zaśmiał się Harry. - Czy to dokładny cytat?
- Równie dobrze mogło tak być. Jesteś zły? - spytał Louis wiedząc, że nie był, ale wciąż chciał usłyszeć co Harry myślał o tym wszystkim. To dotyczyło Harry'ego tak samo, jak i jego.
- Nie - Harry uśmiechnął się do niego. - Teraz mogę całować cię kiedykolwiek chcę, zamiast czekać, aż wrócimy do twojej przyczepy i teraz również mam fantastycznego partnera podczas lotu. Cieszę się, że ekipa wie.
Podróż do Kalifornii, by nakręcić ostatnie kilka scen byłaby całkowicie nudna, gdyby nie skończył z Harrym, albo nawet jeśli poleciałby sam, jak robił przy większości filmów. Szkoda, że musieli lecieć tam i pracować, zamiast spędzać razem czas i zwiedzać. Z przyjemnością pokazałby Harry'emu Hollywood.
- ...Mamy kilka dni wolnego, zanim musimy lecieć do Kalifornii. Możesz mieć już plany, ale co jeśli polecimy tam dzień, lub dwa wcześniej?
Harry podniósł się, by spojrzeć na Louisa tymi jasnymi, szmaragdowymi oczami, na które Louis kochał patrzeć jak się rozświetlały. - Tak? Chcesz spędzić ten czas ze mną, Lou?
Powiedział to jakby był zaskoczony, że Louis wybrałby bycie z nim podczas swojego wolnego, jakby bycie z nim było jakimś produktem ubocznym tego, że razem pracowali. Nie mógł uwierzyć, że Harry myślał, że to on był tym szczęściarzem w tej sytuacji. Louis spędziłby każdą godzinę z nim, jeśli by mógł.
- Oczywiście, Haz. Z przyjemnością. Ktoś doświadczony musi cię poinstruować, racja? - uśmiechnął się.
Harry przytaknął z najjaśniejszym uśmiechem na twarzy, kiedy pochylił się, by go pocałować, było to palące przez to, jak wolne to było. Klatka piersiowa Louisa ponownie się unosiła, kiedy uspokoili się, by obejrzeć resztę filmu, podekscytowanie płynęło przez jego żyły na myśl o spędzeniu czasu z Harrym z dala od tych wszystkich oczu i kamer. Będzie tylko on i Harry. Nikt inny, tylko ich dwoje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top