Chapter 1.1
W przeciwieństwie do tego, co myślał Liam, Louis naprawdę tego dnia zaczął czytać o rzeczach dotyczących jego nowej roli. Do czasu końca swojej przerwy, Louis dowiedział się więcej o pilotach i samolotach, niż myślał, że to możliwe. Chciał już zacząć i użyć tej całej wiedzy, dlatego nie mógł się doczekać ich odczytywania scenariusza.
Liam już był w biurze, kiedy przyjechał. Wyglądał na zaskoczonego, gdy zobaczył Louisa nie tylko na czas, ale nawet kilka minut wcześniej.
- Masz otwarte usta - powiedział Louis, kiedy przechodził obok niego.
- Wybacz mi. Nigdy wcześniej nie byłem świadkiem cudu.
Udali się na ostatnie piętro budynku do pomieszczenia z długim stołem stojącym na środku i najbardziej wygodnymi obrotowymi krzesłami, na których Louis miał kiedykolwiek przyjemność siedzieć. Wszyscy byli już w środku, w tym producenci, obsada i kilka aktorów i aktorek, którzy mieli mniejsze role i jeden jedyny James Corden. Jedyną osobą, której Louis nie wiedział był Harry.
- Louis! - zawołał James, kiedy spojrzał na niego z miejsca, gdzie rozmawiał z kimś stojąc przy oknie. Odłożył kartki, które trzymał i podał swój telefon kobiecie, która wyglądała jakby właśnie wręczono jej bombę, by przyciągnąć Louisa do ciasnego uścisku. - Co u ciebie, Louis? Jak twoja przerwa?
- Było przyjemnie! Powrót do pracy jest tego wart, kiedy mogę się z tobą zobaczyć - Louis puścił oczko.
James wziął krok w tył, by na niego spojrzeć. - Wyglądasz naprawdę dobrze. Na wypoczętego. Jak zawodowy bokser, który powraca po tym, jak znienacka zaatakował swojego przeciwnika na ringu.
- Tak - zaśmiał się Louis. - Możemy nie wspominać o przeciwniku, albo ringu? Było tego wystarczająco podczas wywiadów.
Wzrok Jamesa był wyrozumiały, kiedy przyciągnął Louisa do drugiego uścisku, ten o wiele bardziej krzepiący, niż poprzedni. - Szczerze uważam, że ten film będzie tym, wiesz? Jestem podekscytowany, by spróbować w nim nowych rzeczy i naprawdę uważam, że ty i Harry będziecie razem dobrze pracować.
Louis ponownie rozejrzał się dokoła, wciąż nie widząc swojego partnera. - Uh... i gdzie on dokładnie jest?
- Nie mam pojęcia - powiedział James, brzmiąc na lekko podirytowanego, że jeszcze nie przyszedł. Przeskanował wzrokiem pomieszczenie, dopóki jego oczy nie wylądowały na młodym mężczyźnie z blond włosami. Robił coś na swoim telefonie i wyglądał na bardziej, niż odrobinę zmęczonego. Przypadkowo wyłapał wzrok Jamesa i próbował szybko odwrócić wzrok, ale James pokazał mu, żeby podszedł.
- Gdzie on jest? - spytał blondyna.
- Panie Corden, on- on jest w drodze. Powiedział, że przeprasza, że się spóźnia. Obaj przepraszamy.
Louis uniósł brew na spojrzenie, które reżyser posłał mężczyźnie, który był z pewnością menadżerem Harry'ego Stylesa. Jeśli Louis byłby nim, też by się jąkał, bo James potrafił być całkiem przerażający. Na szczęście Louis był jego drogim przyjacielem i zawsze był po dobrej stronie.
- James - poprawił go po kilku sekundach, kiedy obserwował jak mężczyzna się pocił. - Mów do mnie James. Jak daleko jest?
- Powiedział, że jakieś pięć minut - młody mężczyzna teraz wyglądał na mniej przerażonego, kiedy wiedział, że James nie zamierzał wykonać egzekucji za wstrzymywanie jego czytania.
- W porządku. Pięć minut. Powiedz mu, że zaczekamy - powiedział James, zanim odszedł, by wznowić swoją rozmowę z kobietą przy oknie.
Blondyn rozłączył się po kilku szybkich słowach do telefonu. Przejechał dłonią po swoich włosach, po tym jak ponownie sprawdził godzinę. Zauważył Louisa, kiedy podniósł wzrok.
- Tak bardzo przepraszam, że się spóźnia - przeprosił ponownie, jakby to była jego wina. Louis zastanawiał się, czy Liam kiedykolwiek był przez niego postawiony w takiej sytuacji. Prawdopodobnie tak.
Louis wzruszył ramionami, szczerze nie zmartwiony. - Nie mam nic przeciwko. Zazwyczaj to ja jestem tym, który nie pamięta o której godzinie ma przyjść, więc miło jest być chociaż raz po drugiej stronie - Louis zazwyczaj nie był tak rozmowny, jeśli chodziło o nowych ludzi, ale ten koleś był młody i wyglądał na wystarczająco miłego. Prawdopodobnie był w wieku Harry'ego i wyglądał, jakby należał mu się odpoczynek, albo jakby potrzebował przyjaciela. Louis pamiętał jak to było być nowym w biznesie. To mogło być naprawdę onieśmielające.
Mężczyzna wyciągnął w jego stronę dłoń. - Jestem Niall Horan.
Louis pewnie ją uścisnął. - Miło cię poznać. Jestem Louis i to mój menadżer, Liam Payne. Radzi sobie z moim głupim pieprzeniem i opóźnieniem przez tak długi czas. Myślę, że obaj będziecie mieli wiele wspólnego - Liam zmarszczył brwi, gdy usłyszał jak Louis wypowiedział jego imię i potem wrócił do rozmowy z kierownikiem obsady, jakby nic nie słyszał. - Widzisz. Jestem na czas i on wciąż mnie ignoruje.
Niall lekko się uśmiechnął i Louis czuł się jak dobra osoba za sprawienie, że poczuł się lepiej. Zazwyczaj Louis był przyczyną stresu. Było miło, by dla odmiany pocieszyć kogoś innego.
Pięć minut Harry'ego zamieniło się w piętnaście. Wszyscy siedzieli przy stole i odwrócili głowy w stronę drzwi, kiedy wbiegł niczym huragan.
Kosmyki włosów wypadały z jego luźnego koka i był bez tchu, jakby biegł przez cały budynek, by się tutaj dostać. Ubrał białą koszulkę, co było w porządku, naprawdę, ale miał na sobie najciaśniejsze jeansy, jakie kiedykolwiek Louis widział i parę wyglądających na niewygodne butów, jakby wcale nie miał utknąć w tym pomieszczeniu na najbliższe kilka godzin, razem ze wszystkimi innymi osobami. Louis nie nosił jeansów od sześciu tygodni. Nawet nie przyszło mu to na myśl, kiedy ubierał się tego ranka i narzucił na siebie jakieś dresy i beanie.
- Tak bardzo przepraszam, że się spóźniłem. Myślałem, że wiem jak tu dojechać, więc nie martwiłem się GPS'em, ale potem jeździłem w kółko i kiedy zdałem sobie sprawę, że się zgubiłem, miałem jedynie pięć minut, by tutaj dojechać i- przepraszam, że wszystkich przetrzymałem. To nie zdarzy się ponownie. Obiecuję.
Louis spojrzał na Jamesa, osobę, którą przepraszał Harry i ku zaskoczeniu Louisa nie wyglądał jak wulkan, który był gotów do eksplozji. Właściwie, był całkowitym przeciwieństwem z małym uśmieszkiem, kiedy Harry gapił się na niego szerokimi oczami.
- Każdy dostaje darmowy bilet, Harry. To pierwszy dzień i to tylko czytanie. Przeprosiny przyjęte. Kontynuujmy.
Harry i jego menadżer odetchnęli z ulgą, kiedy wszyscy ponownie skupili się na skrypcie. Harry podszedł do wolnego krzesła obok Nialla i usiadł, nie nawiązując z nikim kontaktu wzrokowego. Niall dyskretnie podsunął mu kopię scenariusza, kiedy usiadł.
- Jeszcze nie zaczęliśmy. Dyskutowaliśmy nad pewnymi zmianami, które zostały dokonane w scenariuszu, odkąd pierwszy szkic został udostępniony i poznawaliśmy siebie nawzajem. Zaczniemy od początku, wiesz poznasz imiona wszystkich. Jestem James. Oczywiście, jestem reżyserem.
Ponownie zrobili rundę wokół stołu, każdy przedstawiał się i mówił jaki udział brał w filmie. Louis chciał przewrócić oczami, gdy musiał to powiedzieć drugi raz. - Nazywam się Louis i będę grać postać Garretta Browninga - jego znudzenie nie było skierowane do nikogo konkretnego, ale zdołał wyłapać wzrok Harry'ego na kilka sekund i natychmiast odwrócił wzrok.
Gdy skończyli, Harry był ostatni i odchrząknął, zanim się odezwał. - Nazywam się Harry Styles. Będę grał Devina Halbrooka... Miło mi was wszystkich poznać. Jeszcze raz przepraszam za spóźnienie - posłał przepraszający uśmiech.
Zaczęli i Louis w większości uważał podczas odczytywania, ale kilka razy jego ciekawość brała górę, szczególnie kiedy była kolej Harry'ego. Był młody, to na pewno, ale to było oczywiste, że było w nim trochę dojrzałości. Nie za bardzo można było się wykazać aktorsko podczas czytana, odkąd to dosłownie było czytanie słów tak, jak były napisane, ale Louis nie mógł nic poradzić i zastanawiał się jak Harry podejdzie do swojej roli przed kamerą.
To była jak na razie jego największa rola i poza jego młodością i urodą, Louis nie mógł tak naprawdę zobaczyć czego dotyczyło to całe zamieszanie. Według tych, co oglądali jego najnowszy film, miał tłum oddanych fanów i talent, który zaprowadzi go wprost na szczyt. Wszystko, co jak na razie mógł zobaczyć Louis to dzieciak po dwudziestce, który nosił wiele pierścionków, dużo się uśmiechał i za dużo przepraszał.
Spędzili całe popołudnie w zamknięciu przed promieniami słonecznymi, kiedy przerabiali skrypt ślimaczym tempem, podczas gdy James i nadzorcy scenariusza gorączkowo robili notatki o tym co było dobre, a co nie. Na końcu Louis był zmęczony i bardziej, niż gotowy, by wyjść stąd i zrelaksować się w domu. Niemal wyszedł przez drzwi, kiedy cichy głos zawołał jego imię.
- Louis? Albo- er- panie Tomlinson? - Louis zmarszczył brwi, kiedy odwrócił się i zobaczył Harry'ego z rozdartym wyrazem twarzy. - Przepraszam... Do końca nie wiem jak mam się do ciebie zwracać.
- Jakkolwiek, byle nie tak, proszę. Właśnie poczułem się jak mój tata - uśmiechnął się.
- Przepraszam. Jestem naprawdę wielkim fanem... Jestem po prostu nerwowy.
Louis mógł to zauważyć. Bawił się swoimi pierścionkami na palcach i ledwo nawiązywał z nim kontakt wzrokowy. Louisowi było miło, ale nie mogło tak być, nie jeśli mieli ze sobą pracować.
- Nie ma powodu, by być nerwowym - Louis pewnie potrząsnął jego dłonią. - Jestem Louis. Możesz tak do mnie mówić. Obiecuję, że nie gryzę i byłem tobą, spóźniającym się piętnaście minut przez całe swoje życie, więc wiem jak okropne to musi być.
Wyznanie Louisa wywołało u niego zakłopotany uśmiech i Louis spojrzał na tę sławną parę jego dołeczków.
- O mój Boże - Harry jęknął, zasłaniając się dłonią. - To było okropne, gdy wszyscy się na mnie gapili i James siedział po środku stołu. Czułem się jakbym był w szkole i został wezwany do dyrektora.
- Zatem to twoje świeże wspomnienie - Louis złośliwie się uśmiechnął.
Zajęło Harry'emu kilka sekund, by zrozumieć z czego żartował Louis, zanim się zaśmiał. - Nie bardzo. Mam dwadzieścia dwa lata.
- Nie przypominaj mi - wymamrotał Louis, powodując, że znowu się roześmiał. Louis był wdzięczny, że nie było już między nimi tak dziwnie, jedynie przez ich krótką rozmowę. Potrzebował, żeby Harry był w najlepszej formie i nie mógłby grać, jeśli ciągle martwiłby się co pomyśli sobie Louis.
- Cóż, będę szedł, Harry, ale to była przyjemność, by dzisiaj z tobą czytać.
Jego policzki zarumieniły się lekkim odcieniem różu na słowa Louisa i cała pewność siebie, którą zbudował, zdawała się ponownie rozpaść.
- Pracowanie z tobą jest poważnie spełnieniem marzeń. Bardzo miło było cię poznać - powiedział Harry w stronę podłogi, wyraźnie przerośnięty kolejną falą nerwów.
Louis pochylił się, by zmusić Harry'ego do spojrzenia na niego, zanim się z nim pożegnał. Za kilka dni mieli próbne zdjęcia i potem w następnym tygodniu zaczynają kręcić i Harry miał kłopoty z robieniem czegoś tak prostego, jak rozmowa z nim. Louis modlił się do Boga, że przezwyciężą jego skrępowanie i nieśmiałość, inaczej oni wszyscy będą mogli pocałować na pożegnanie swoje marzenia o Oscarze.
~*~
Louis nigdy nie widział żadnego filmu Harry'ego, więc tego dnia poszedł do domu i zrobił małe badania. Po tym jak spędził całe popołudnie oglądając wszystko, w czym grał Harry, Louis był pewien przynajmniej trzech rzeczy: pierwsza, wyglądał niesamowicie w historycznych kostiumach. Poważnie, kamizelka i chusta nigdy nie wyglądały tak dobrze, jak na Harrym. Druga, chłopak nigdy w swoim życiu nie jadł węglowodanów, bo jego abs było nie z tej ziemi i trzecia, mimo zmartwieniom Louisa, Harry Styles umiał grać.
Skupiał się jak nikt inny, kogo kiedykolwiek widział Louis i nawet jeśli Louis poznał jego wersję, która była bałaganem nerwów, chłopak na ekranie był upajająco elokwentny, kiedy grał bogatego i Kiera Knightly miała stać się jego kochanką. Był czarujący, nawet jeśli nie miał żadnej kwestii i na końcu sceny, Louis był gotów do porzucenia swojego życia, by stać się jego kochankiem.
Usatysfakcjonowany, że Harry był w stanie zagrać tę rolę, Louis dotarł na pierwszy dzień próbnych zdjęć ze swoim nowym poglądem.
Testowali różne miejsca na planie, co tak naprawdę znaczyło, że Louis stał, albo siedział tak, jak mu powiedziano, podczas gdy operator filmowy i specjalista od oświetlenia decydowali co wyglądało lepiej. Siedział w replice małego domku, który należał do jego postaci i potem musiał siedzieć na dużym foteli w pokoju, który zrobili tak, by wyglądał jak gabinet terapeuty. Nie widział w ogóle Harry'ego, dopóki obaj nie zostali poproszeni o to, by usiedli w modelu sali szpitalnej, gdzie ich postacie będą odgrywały scenę.
Był zachwycony widzieć Harry'ego, który się uśmiechał, niż widzieć go jak zamieniał się w pomidora na jego widok.
- Cześć Louis - zwrócił się do niego, co było o wiele lepsze od pana Tomlinsona. Dzisiaj ich kontakt wzrokowy był silny, kiedy leżał na łóżku szpitalnym z podpartymi nogami i Louis spokojnie oddychał, wyczuwając, że atmosfera pomiędzy nimi była bardziej luźna. - Nie widziałem cię cały dzień. Co robiłeś?
Louis uśmiechnął się do kamery, która była ustawiona na nich, kiedy światła nad nimi gasły i zapalały się na nowo. - Och, no wiesz. To samo, co ty. Podążałem za wskazówkami i siedziałem tu, stałem tam, odwracałem się w lewo. Nawet kamera zrobiła takie zbliżenie na mój nos, że kamerzysta prawdopodobnie mógł zobaczyć mój przełyk.
Cicho się zaśmiał, gdy starał się nie ruszać. - Wiesz, ludzie zawsze mówią jak miły jesteś, ale nigdy nie wspominają jak dobre masz poczucie humoru - oczy Louisa ponownie skierowały się na jego dołeczki i przyznał, że jego mały uśmiech był spowodowany komplementem Harry'ego.
Przyciąganie było dobre, pomyślał Louis. Kamera kocha dobrą chemię, zarówno jak i widzowie. Co najważniejsze, również Akademia.
Obaj zostali poproszeni o powolne obrócenie swoich głów w lewo, a potem w prawo. Harry ponownie odezwał się, kiedy kazano im się nie ruszać. - Czy to nie fajne, jak Brandon i Marie są szczegółowi. Powiedzieli, że mogę później popatrzeć, kiedy będą odtwarzać te testy. Nikt wcześniej nie zaprosił mnie na nic takiego.
Louis zmarszczył na niego brwi. - O kim mówimy?
- Brandon i Marie. Dwoje techników od kamer. Marie zobaczyła mnie wcześniej jak przyglądam się monitorom, więc powiedziała, że mogę przyjść i zobaczyć jak podejmują te wszystkie decyzje z tego dnia.
Powiedział to z błyskiem w oku, jakby to wszystko było dla niego przyjemnością. Louis zgadywał, że tak było. Louis nigdy nie czuł potrzeby, by zostać po godzinach po tym, jak skończy pracę, al robił tak, kiedy był młodszy, kiedy wszystko było nowe i ekscytujące. Teraz robił swoją robotę i czekał, aż ktoś da mu zgodę na to, by wrócił do swojej przyczepy, albo do domu.
- To będzie dobra zabawa. Nasze kostiumy do filmu są zwykłe, ale jeśli będziesz robił kolejny historyczny film, albo coś, gdzie będziesz mieć fajne kostiumy, powinieneś pójść zobaczyć projekty. Oni również robią niezłą robotę.
- Tak, okej. Zrobię tak - Harry przytaknął i ktoś przypomniał mu, żeby się nie ruszał. Harry wziął głęboki oddech i oparł głowę o poduszkę. Miał tyle pieprzonych włosów, zauważył Louis, kiedy jego loki były rozłożone wokół niego. Zastanawiał się, czy James będzie kazał mu je ściąć, zanim zaczną filmowanie. Louis po części miał nadzieje, że pozwolą mu zostawić tę długość.
- Myślisz, że James pozwoli mi kiedykolwiek być na planie, jeśli to nie będzie mój dzień zdjęciowy? - spytał Harry, wznawiając ich rozmowę.
James traktował swoją pracę całkiem poważnie. Louis pracował z nim wiele razy, ale nigdy nie widział, żeby kiedykolwiek ktoś podążał za nim jak cień. - Nie wiem. Zawsze możesz go zapytać. Znowu się ruszasz - Louis zauważył, kiedy Harry znowu próbował przytaknąć.
- Okej - odpowiedział Harry, zamiast przytakiwać głową. - Zapytam go, kiedy zaczniemy filmować.
Przez następne kilka minut byli cicho, podczas gdy kończyli ustawienia kamery i światła. Przez większość czasu Harry nie poruszał głową, ale jego palce niecierpliwie uderzały o jego brzuch i poruszał stopami.
- Śpieszysz się gdzieś? - spytał Louis. Harry zamarł, kiedy zdał sobie sprawę jak bardzo się wiercił.
- Nie - Harry zmarszczył brwi. - Tak jakby muszę siku.
Louis przyciągnął dłoń do swoich ust, by stłumić śmiech, zyskując naganę, kiedy jego własna głowa wyszła poza kadr.
- Przepraszam! - zawołał do kogokolwiek, kto na niego nakrzyczał. - To ssie - podkreślił Louis, kiedy z powrotem skupił się na Harrym. - To zawsze gorsze kiedy wiesz, że nie możesz pójść. Możemy tu jeszcze trochę siedzieć.
- Wiem - jęknął pod nosem, jakby nie chciał zostać usłyszanym. Już i tak spóźnił się na czytanie. Robienie z siebie divy i żądanie zatrzymania wszystkiego, by mógł pójść do toalety prawdopodobnie nie było na szczycie jego listy. - Myślę, że i tak tu prawie skończyliśmy, więc staram się wytrzymać.
Louis uśmiechnął się do niego. - Jest taki ładny dzień na zewnątrz. Z pewnością byłoby mi przykro, gdyby nagle zaczęło lać. Mam na myśli, nienawidzę wchodzić w wielkie, mokre kałuże, które powstają po ulewie, albo burzy, szczególnie takie, które wyglądają jak pędzące wodospady i spływają do strumyków.
Louis nie był pewien jakiej reakcji miał się spodziewać, ale był bardziej, niż usatysfakcjonowany, kiedy Harry głośno prychnął, kiedy starał się leżeć całkowicie bez ruchu.
- Przestań! Nie rozśmieszaj mnie! Przez to jest tylko gorzej! - starał się powiedzieć, powstrzymując uśmiech. Dla Louisa było to prześmieszne.
- Nie jestem w stu procentach pewien, ale dekoratorzy sceniczni prawdopodobnie zamordują cię, jeśli zasikasz cały ten fałszywy szpital.
Harry jęknął z zamkniętymi oczami, jakby to, że nie widział Louisa, kiedy ten się z nim droczył sprawiało, że byłoby łatwiej. Otworzył je ponownie i praktycznie wyskoczył z łóżka, kiedy ktoś zza kamer powiedział, że skończyli.
Przebiegł przez pomieszczenie pełne ludzi, rzucając pośpieszne przeprosiny do każdej osoby, na którą wpadł w poszukiwaniu najbliższej toalety. Louis śmiał się do końca popołudnia za każdym razem, kiedy o tym pomyślał.
~*~
- Menadżer Harry'ego powiedział, że zgodził się przyjść i przećwiczyć z tobą kwestie.
- Masz na myśli Nialla? - Louis spytał, leżąc na swoim łóżku w przyczepie.
- Uh...tak. Niall. Ja- nie wiedziałem, że wiesz kim jest - przyznał Liam, brzmiąc na odrobinę zaskoczonego, co było sprawiedliwe, zważając na to, że Louis rzadko kiedy pamiętał imiona ludzi, z którymi pracował. Na razie znał tylko Nialla, nie tak jak Harry, który dosłownie nauczył się i zapamiętał imiona wszystkich, wliczając dwóch stażystów, o których zawsze gadał. - Niall powiedział, że będą tu za jakieś pięć minut.
- Okej. Brzmi dobrze - Louis westchnął, rozkładając się na materacu, który nie był nawet w połowie tak duży, jak ten w jego domu.
Dzisiaj kręcił swoją pierwszą scenę, co nie było takie trudne, z uwagi na fakt, że nie miał wiele kwestii. Był tylko on, sam w swoim domu i potem scena z nim i jego terapeutą kilka miesięcy później po tym, jak samolot się rozbił. Jeszcze nie miał scen z Harrym, ale kiedy nagrają wszystkie indywidualne rzeczy, będą mieć wiele scen razem, więc chciał mieć ułatwiony start.
Harry i Niall przyszli o czasie, jak tylko weszli przez drzwi, Niall i Liam rozsiedli się na miejscach do siedzenia w przyczepie. Louis natychmiast ich wykopał i wysłał ich do kuchni z wymówką. - Harry i ja mamy dopracować sceny warte Oscara do perfekcji, więc mamy pierwszeństwo. Ty i Niall możecie pogadać sobie o menadżerskich sprawach gdziekolwiek.
Był to słaby argument, ale się ruszyli. Dostał lekki cios w ramię od Liama za robienie z siebie divy i Louis zrobił przedstawienie życia udając jakby to naprawdę go bolało. Liam nawet nie mrugnął okiem, kiedy z Niallem z powrotem zagłębili się w swojej rozmowie.
Louis usiadł na krześle naprzeciwko Harry'ego i założył okulary, więc mogli zaczynać. Miał właśnie spytać Harry'ego od czego chciał zacząć, kiedy uniósł wzrok i zobaczył jak się do niego uśmiechał.
- Nie wiedziałem, że nosisz okulary.
- Tak, cóż, starzeję się. To jest to, co się dzieje, albo tak mu mówiono.
Harry rozbawiony potrząsnął głową. - Nie jesteś tak stary, jak myślisz, wiesz? Masz tylko trzydzieści pięć lat.
Louis przesunął swoje okulary, by posłać mu spojrzenie. - Jestem straszy od ciebie więcej, niż dekadę. Nawet nie umiałeś czytać, kiedy dostałem swoją pierwszą, wielką rolę.
- Kto powiedział, że teraz umiem czytać? - Harry niewinnie zamrugał zza swojego skryptu.
Jego śmiech był całkowitą niespodzianką, kiedy Harry się do niego uśmiechnął.
- W porządku, bądź poważny, Harry. Którą scenę chcesz odegrać?
Harry powoli przejrzał swój skrypt, gdy mruknął. Spojrzał na Liama i Nialla, którzy teraz robili nalot na lodówkę Louisa i nie zwracali na nich uwagi. - Nie wiem... Miłosna scena mogłaby być całkiem interesująca dla naszej obecnej widowni - zaśmiał się.
- Cóż, nie - Louis natychmiast to odrzucił, chociaż to był tylko żart. - Kiedy to zrobimy, Liam Payne nie będzie nigdzie w pobliżu tej przyczepy. Niall również. To wystarczająco dziwne, ćwiczenie wkładania swojego języka w dół czyjegoś gardła, bez gapienia się twojego menadżera - zażartował Louis. - I na szczęście ta scena nie będzie na razie filmowana, więc wciąż mam czas na przygotowanie się do miłosnej sceny - powiedział Louis, kiedy lekko poklepał się po brzuchu, który naprawdę wyglądał na o wiele bardziej twardszy, bo od ostatnich sześciu tygodni uważał co jadł i starał się ćwiczyć przynajmniej kilka razy w tygodniu.
Harry ponownie potrząsnął swoją głową, jakby był szalony.
- Tylko żartowałem, ale tak, czy owak wyglądasz niesamowicie, Louis - Louis chciał zaprzeczyć, ale kiedy uniósł wzrok, oczy Harry'ego były tak szczere, że Louis zapomniał co w ogóle miał powiedzieć. - Ja tutaj mam kłopoty, bo jeśli będziesz ćwiczył, żeby być w jeszcze lepszej formie, to ja nie wiem jak zniosę ten dzień, kiedy naprawdę będziemy to filmować.
Harry znowu zarumienił się i spojrzał na ziemię, jak tylko te słowa wyszły z jego ust. Louis nawet nie mógł go za to oceniać, bo czuł jakby jego własne policzki paliły przez jego wyznanie. Usłyszał ciche 'przepraszam' Harry'ego, ale nie brzmiał ani trochę skruszonego.
Louis odchrząknął, kiedy ich flirciarski pojedynek sprawił, że robiło mu się zbyt gorąco, bo posiadanie dobrej chemii poza planem było świetne, ale nie mogło zabierać pierwszeństwa temu, co powinni robić. Mieli robotę do zrobienia, która wymagała od nich znajomości kwestii i ta nagroda, na którą Louis był tak nastawiony nie wygra się sama.
- Uh... Może zrobimy tę scenę, po tym jak się budzisz i przychodzę po raz pierwszy cię zobaczyć?
- Okej. To dobre miejsce, by zacząć - zgodził się Harry. Odchrząknął i kilka razy poruszył ramionami, by się wyluzować. Louis poświęcił chwilę, by oczyścić swój umysł ze wszystkich rzeczy, o których prawdopodobnie nie powinien myśleć w tym momencie, jak intensywność wzroku Harry'ego i to, jak wcale nie miał nic przeciwko, że był on skupiony tylko na nim.
Louis wyłapał zielone oczy Harry'ego z rozczarowaniem i agonią mężczyzny, któremu nie udało się popełnić samobójstwa i wydał z siebie drżący oddech. - ... Powiedzieli, że chciałeś się ze mną zobaczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top