Chapter 7.2
Wieczór zdawał się się przeciągać, kiedy prezenterzy wyczytywali nominowanych do każdej kategorii, żadna z nich jak do tej pory nie dotyczyła ich filmu, więc Louisowi było trudno się skupić. Słuchali długich przemów za długimi przemowami, każda powodowała, że Louis bezustannie poruszał swoją nogą, kiedy czekali.
Nie mógł przestać się zastanawiać czy wyjdą, czy nie dzisiaj na scenę, nawet jeśli wiedział, że było to bezcelowe, by dręczyć się czymś, nad czym nie miał żadnej kontroli. Nic nie mógł na to poradzić.
Dłoń Harry'ego spoczęła na jego udzie, kiedy poruszał swoją nogą tak bardzo, że zwracał tym uwagę ludzi najbliżej nich. Boże, miał nadzieje, że teraz kamera nie była skierowana na niego.
- Następna będzie kategoria reżyserska - wyszeptał James, wyglądając na bardziej nerwowego niż wtedy, gdy wieczór się zaczął.
Początek show był zawsze zabawny, bo zawsze wszyscy podchodzą, by pogratulować nominowanym i życzyć im powodzenia. Nawet Louis chwilowo zapomniał, że był nerwowy, kiedy jego współpracownicy i reżyserzy innych filmów, które zrobił w ciągu swojej kariery podszli, by się z nim zobaczyć. Również porozmawiał ze swoimi starymi przyjaciółmi, zarówno jak i przestawił ich najważniejszej osobie w jego życiu. Wtedy jego nerwy zniknęły, jednakże teraz powróciły z pełną siłą, kiedy ich kategorie coraz bardziej się zbliżały.
- To znaczy, że jako następny wchodzisz na scenę - Louis puścił mu oczko, by poprawić nastrój. Nie miał pojęcia czy James dzisiaj wejdzie na podium, ale naprawdę, naprawdę miał nadzieję, że to zrobi.
W pomieszczeniu panowała cisza, kiedy nowa prezenterka weszła na scenę i zaczęła swoją krótką przemowę o tym, jaką fantastyczną robotę wykonali wszyscy nominowani i im więcej mówiła, tym bardziej ich trójka stawała się niecierpliwa, kiedy czekali.
Louis niemał przestał oddechać, kiedy zaczęła wyczytywać imiona i kamera odnalazła każdego z reżyserów w tłumie.
Louis zerknął na Jamesa, który ciasno ściskał dłoń swojej małżonki, kiedy kobieta otwierała kopertę na scenie. Jego ręka się trzęsła, chociaż twarz tego nie pokazywała. Louis mógł przysiąc, że mógł poczuć jak ulga przeszła przez jego przyjaciela, kiedy James został ogłoszony zwycięzcą.
Na moment zamknął oczy, kiedy napwał się oklaskami. Dostał szybkiego buziaka od swojej żony i uścisk od każdej osoby, którą minął po drodze na górę. Louis upewnił się, by ścisnąć go ekstremalnie mocno, zanim odesłał go na scenę z lekkim popchnięciem. Nigdy nie widział, żeby wyglądał na tak dumnego, kiedy prezenterka wręczyła mu jego małego, złotego Oscara i James ostrożnie położył go na podium.
Louis mógł zobaczyć złożoną kartkę papieru w pięści Jamesa, kiedy odchrząknął, by zwrócić się do widowni. To jedyna przemowa, na którą Louis w pełni zwracał swoją uwagę, jego serce zdawało się krwawić przez to, jak dumny był by zobaczyć swojego ulubionego reżysera, który w końcu dostał uznanie, na które zasługiwał.
Ani on, ani Harry nie spodziewali się, że usłyszą swoje imiona podczas jego podziękowań, więc Louis odrobinę się zarumienił, kiedy James uśmiechnął się do nich. Podziękował im za bycie niesamowitymi aktorami, świetnymi przyjaciółmi i również za to, że wcielili w życie jego wizję. To sprawiło, że Louis był szczęśliwy, bo wiedział, że przynajmniej osiągnęli razem tego wieczoru tą jedną rzecz i spełnili jedno ze swoich marzeń.
Pomieszczenie tętniło życiem po przemowie Jamesa, wszyscy szeptali o kategoriach, które pozostały. Według listy następne miały być najlepszy aktor i aktorka drugoplanowa. Louis dźgnął Harry'ego, kiedy zauważył jak nerwowo zagryzał swoją dolną wargę.
- Zgaduję, że ty jesteś następny, Idolu - uśmiechnał się.
Louis czuł, jakby jego brzuch znajdował się w gardle przez to, jak długo myślał i rozmyślał nad tym momentem w karierze Harry'ego. Wiedział, że Harry mówił, że go to nie obchodziło i dla niego to nic wielkiego, jeśli nie wygra, ale to miało znaczenie dla Louisa i to dla niego było coś wielkiego, by talent Harry'ego został doceniony.
- Tutaj jest tak wiele ludzi - powiedział Harry, jakby po raz pierwszy zauważył, że siedział na wypełnionej sali.
- Yep - przytaknął Louis, rozglądając się. - Setki.
- I nawet nie napisałem pieprzonej przemowy na wypadek, gdybym musiał wystąpić przed nimi wszystkimi. Lou - jęknął Harry.
Louis parsknął na oszołomioną minę Harry'ego, po tym jak Louis błagał go i błagał, żeby usiadł i pomyślał komu chciałby podziękować, gdyby wygrał. Louis nienawidził mówić a nie mówiłem, no ale.
- Powiedziałeś, że po prostu będziesz improwizował, pamiętasz Curly? Powiedziałeś, że po prostu będziesz wiedział co powiedzieć.
- O mój Boże - Harry pokręcił swoją głową, jakby to była najgłupsza rzecz, którą kiedykolwiek słyszał. - Nie wiem co do cholery sobie myślałem.
Prawdopodobnie, że nie miał szansy na wygraną, tak jak myślał niemal przez cały czas. Wygrana Jamesa prawodopodobnie na niego podziałała sprawiając, że zdał sobie sprawę, że to może naprawdę się stać w jego wypadku. Nawet w poprzednich latach, kiedy Louis wiedział, że za cholerę nie wygra, bo aktorzy w jego kategorii byli o wiele lepsi od niego, to i tak pisał przemowy na wypadek, gdyby stało się niemożliwe, albo gdyby prawdziwy zwycięzca umarł na scenie i Akademia dałaby tę nagrodę Louisowi. To nigdy wcześniej się nie zdarzyło, ale to nie tak, że tak by nie mogło być.
Harry odwrócił się do niego z zaniepokojonym wyrazem twarzy, który wyglądał na całkowicie nie na miejscu na jego gładkich rysach twarzy. To sprawiło, że Louis przeniósł się z powrotem do początków, kiedy po raz pierwszy się spotkali i Harry ledwie mógł powiedziec do niego trzy słowa bez wyglądania w ten sposób i bez rumienienia się.
Ponownie ubrany był w kwiaty, więc wyróżniał się spośród morza szarości i niebieskich odcieni, ale prawdopodobnie wyróżniali się jeszcze bardziej, kiedy Louis zaczął uspokajające pocierać jego plecy, by zapewnić swojego chłopaka, że wszystko będzie w porządku, nawet jeśli był upartym idiotą, który nie chciał napisać przemowy.
- Będzie okej, wygrany czy przegrany, z przemową czy bez, Haz. Tak czy inaczej będę tutaj dla ciebie... nawet jeśli odegrasz Jennifer Lawrence i upadniesz na swój tyłek.
Harry zaśmiał się, ale to brzmiało na trochę wymuszone, jakby coś jeszcze go martwiło.
- Ale co jeśli James i ja wygramy, a ty nie? Nigdy nie chciałem odebrać ci tego momentu - powiedział cicho.
Louis chciał go pocałować, kiedy napotkał jego wzrok z prawdziwym zmartwieniem. Wygrana Harry'ego byłaby najlepszym prezentem na świecie. Louis myślał, że chciał tego dla Harry'ego bardziej, niż chciał tego dla siebie. Tak bardzo go kochał.
- Ten moment należy do wygranego, Harry. Jeśli dzisiaj nie wygram, to po prostu nie mój czas - Louis wzruszył ramionami. Louis mógł sobie poradzić z ponowną przegraną, szczególnie, jeśli to znaczyło, że Harry będzie lśnił. To wszystko, czego kiedykolwiek chciał.
- Ale grasz o wiele dłużej ode mnie. Zasługujesz na to, Lou.
- I ty również, Haz - Louis przypomniał mu z kolejnym uściśnięciem dłoni. - To nie ma znaczenia, że urodziłeś się całą dekadę po Klubie Winowajców. Też na to zasługujesz - Louis przesunął się, by uniknąć uszczypnięcia od Harry'ego, ale był szczęśliwy, że znowu się uśmiechał.
~*~
Nadeszła czas na jego kategorię i Louis trzymał jego dłoń przez cały czas, kiedy prezenter mówił o tym, z jakiś wielkich talentów się ona składała. Louis całkowicie się zgadzał, jego serce waliło, kiedy osoba na scenie wyczytywała imiona.
Kamera była skierowana na każdego nominowanego, kiedy prezenter otwierał kopertę. Louis nie mógł poczuć nawet swojej dłoni, tak ciasno Harry ją ściskał.
W pomieszczeniu zapanowała cisza, kiedy prezenter wywołał imię i Louis musiał powtarzać je w swojej głowie kilkanaście razy, zanim zdał sobie sprawę, że nie wywołał Harry'ego. Aplauz rozległ się dla mężczyzny kilka rzędów przed nimi, który wstał, by przytulić swoją żonę i wszystkich wokół, kiedy w tle grała muzyka z jego filmu. Uścisk Harry'ego znacznie zmalał, kiedy mężczyzna wszedł na scenę, ale nie puścił.
Serce Louisa się złamało.
- Och, Boże, Harry. Ja- ja nie wiem co powiedzieć... - co było zaskakujące zważając na to, ile razy Louis był na jego miejscu. Ludzie również nie do końca byli pewni co mu powiedzieć.
Louis naprawdę myślał, że Harry wygra. Nawet nie rozważał możliwości, że nie zrobiłby tego, ale nigdy nie domyśliłbyś się, że ten chłopak właśnie przegrał przez jego niewielki uśmiech, kiedy wstał, by klaskać wygranemu jak prawdziwy dżentelmen, co było czymś, czego Louis nigdy nie był w stanie zrobić, kiedy przegrywał. Kiedy ponownie zajął swoje miejsce, nie wyglądał na załamanego. Wyglądał na bardziej zadowolonego.
- Wszystko dobrze, kochanie? Tak bardzo, bardzo mi przykro, że twój wieczór się tak skończył - starał sie Louis, ale Harry nie pozwolił mu posunąć się za daleko z przeprosinami.
- Nie będę kłamał i mówił, że nie byłoby miło wygrać, bo byłoby, ale mam nadzieję, że to nie jest jedyny raz, kiedy tu będę - wzruszył ramionami.
Louis nie musiał mieć nadziei, że pewnego dnia Harry będzie tu ponownie, bo już wiedział, że tak będzie. To, czego nie chciał, by przydarzyło się Harry'emu to to, by nie był czterokrotnym nominowanym na nic, jak on. - To powinieneś być ty - powiedział mu Louis z niewzruszonym wzrokiem.
Louis wiedział, że kochał Harry'ego od początku, ale to miejsce dla niego w jego sercu otworzyło się jeszcze bardziej, kiedy pocałował go w policzek i wyszeptał - ty będziesz następny - tak po prostu, jakby ostatnie dziesięć minut nigdy się nie wydarzyło.
~*~
Louis poczuł coś w brzuchu zdając sobie sprawę, że zaraz nadejdzie czas na jego kategorię, ale w przeciwieństwie do Harry'ego, nie miał tego wdzięku i dojrzałości, by wyglądać na obojętnego na wynik. Louis zmarszczył brwi, wziął głęboki wdech, by uspokoić swoje nerwy, kiedy pomieszczene ponownie zaczęło się uspokajać.
- Masz to - wyszeptał Harry wystarczająco cicho, żeby jedynie Louis to usłyszał. To sprawiło, że coś podobnego do nadziei przeszło przez jego klatkę piersiową, kiedy brzmiał on na tak pewnego.
- Przekonamy się - odetchnął, modląć się, żeby Harry miał rację.
James z powrotem do nich dołączył, kiedy rozpoczęła się kategoria Louisa i nowy prezenter wszedł na scenę. Ciasno ścisnął ramię Louisa, jako forma uspokojenia, ale Louis ledwo to poczuł, jego całe cało było zdrętwiałe przez nagły napływ nerwów.
- Wszystko w porządku? - spytał Harry, prawdopodobnie zauważając sposób, w jaki Louis ledwo oddychał.
- Myślę, że zaraz zwymiotuję.
Uśmiech Harry'ego lekko opadł. - Okej. Cóż, zrobisz to po tym, jak wygrasz - zaśmiał się, kiedy atmosfera ponownie zaczęła się zmieniać.
- O Boże - szepnął Louis, dłońmi zasłaniając swoją twarz, kiedy nastała cisza.
Nie sądził, że będzie w stanie to znieść, jeśli ponownie przegra. Jęknął, myśląć o głupich wywiadach, do których będzie zmuszony, gdzie będzie musiał pogratulować nowemu McConaughey'u tego wieczora. Ostatnim razem kiedy przegrał, Louis był tak wkurzony, że skończył z samozwańczą przerwą, by wyleczyć swoje rany. Po prostu nie sądził, że wymusi uśmiech i pogratuluje komuś innemu za zabranie do domu jego nagrody, nie kiedy tym razem tak bardzo jej chciał.
Jedyną rzeczą, która trzymała go przy ziemi, kiedy prezenterka weszła na scenę był ciężar dłoni Harry'ego w jego dłoni, kiedy kobieta zaczęła swoją przemowę o tym, jak mężczyźni w kategorii Louisa udowodnili swój talent.
Louis usiadł i przybrał uśmiech, żeby nikt inny nie wiedział, że cholernie panikował, ale był pewien, że jego myśli były wypisane na jego twarzy przez to, jak zaniepokojony był. Po prostu chciał, żeby to się już skończyło.
- To będzie twój moment, Lou - powiedział Harry, kiedy kamera zrobiła przybliżenie na twarz Louisa, kiedy czekał, aż prezenterka ponownie wyczyta imiona nominowanych.
Zaczęła otwierać kopertę, zanim Louis był na to gotowy, jego umysł wciąż brzęczał i odtwarzał słowa jego agenta, które powiedział mu, kiedy brał tę rolę niemal rok temu; 'nie będziesz żałował'.
Liam obiecał mu, że ta rola da mu to, czego od zawsze chciał. I tak dała mu więcej, niż mógł sobie wymarzyć z Harrym, ale teraz Louis tutaj był, bał się, że jego dobra passa się skończyła.
Prezenterka przerwała, zanim wyczytała imię wydrukowane na kartce w jej dłoniach, ale potem poczuł ciężar i energię uścisku Harry'ego, że zdał sobie sprawę, że ten wiwat i aplauz był dla niego, bo jakimś pieprzonym cudem ona powiedziała jego imię.
Grała muzyka, by zasygnalizować Louisowi, żeby udał się na scenę, ale czuł się przyklejony do miejsca, kiedy jego umysł powoli zaczął przyjmować to wszystko, co się działo.
Harry podekscytowanie klepał go po ramieniu żeby się ruszył, kiedy wstał i razem z Jamesem przyciągnęli go do ciasnego uścisku. Louis zauważył, że wszyscy dawali mu owacje na stojąco, kiedy ludzie w pobliżu niego starali się mu pogratulować, ściskając jego ramię.
Ktoś delikatnie pociągnął za rękaw jego marynarki, by zaprowadzić go na scenę, ale nie wziął ani jednego kroku dalej, zanim najpierw nie złapał Harry'ego za talię i przyciągnął go do pocałunku tak radosnego, że mógł poczuć tego wibracje i śmiechu Harry'ego w swojej klatce piersiowej.
Kiedy się odsunął, oczy Harry'ego były tak ciepłe i pełne dumy, że gardło Louisa zaczęło się zacieśniać przez coś, co było czuć jak początek łez.
- Hej, zdobywco Oscara, nie wymiotuj - uśmiechnął się Harry, kiedy złapał Louisa za ramiona i pokierował w kierunku sceny.
Wchodził po schodach z celem, by nie upaść na twarz i nie złamać karku. Spojrzał na swojego Oscara, kiedy został wręczony mu do rąk i musiał być trochę zachałnny, bo kilka osób zaśmiało się przez to, jak szybko go odebrał.
Miał jedynie szansę go popodziwiać przez kilka sekund, zanim zaczął szukać w swojej kieszeni kartki z przemową. Musiał odłożyć swoją nagrodę na podium i oderwać od niej swój wzrok, kiedy odchrząknął i zwrócił się do widowni.
- Minęły osiemdziesiąt cztery lata - zaczął Louis, używając zdania z jednego ze swoich pierwszych filmów, z którym był nominowany powodując, że wszyscy zaśmiali się i zawiwatowali. Nie minęło aż tyle, ale z pewnością do cholery czuł jakby tak było, kiedy Louis zerknął na swoją nagrodę. Kiedy ponownie wszyscy się uspokoili, wrócił do swojej przemowy.
- Większość ludzi w tym pomieszczeniu siedzi tu, bo mamy jedną wspólną rzecz i to jest nasza miłość do filmu. Aktorstwo było moją pierwszą prawdziwą miłością i przyprowadziło mnie tu po raz pierwszy wiele, wiele lat temu - zaśmiał się. - Siedziałem na tej widowni przez całą swoją karierę, ale dopiero gdy poznałem miłość swojego życia mogłem wejść tu i wygłosić jedną z tych przemów. Harry jest jedynym powodem dlaczego to w ogóle było możliwe, razem z moim wspaniałym reżyserem, którego również dzisiaj uhonorowaliście i stałym wsparciem moich przyjaciół i rodziny przez te wszystkie lata. Razem sprawiliście, że jedno z moich największych marzeń stało się prawdą i za to chciałbym wam podziękować.
Louis odetchnął z ulgą, kiedy przestał mówić i znowu puścili muzykę, by dać mu dać, by się do cholery zamknął. Pracował nad swoją przemową od tygodni, by upewnić się, że była dobra. Wciąż nie mógł uwierzyć, że mógł ją zaprezentować.
Wszyscy wstali, by ponownie nagrodzić go oklaskami, kiedy życzył im wszystkim dobrej nocy. Louis przeskanował tłum, dopóki nie odnalazł swoich i Harry'ego gości w sekcji dla przyjaciół i rodzin na tyle. Pomachał im i miał wystarczająco czasu, by spostrzec Harry'ego z uśmiechem tak szerokim, że był niczym światło reflektora skierowane prosto na Louisa. Pomachał swojemu chłopakowi, zanim zszedł z podium.
Zrobił jedynie kilka kroków, zanim zdał sobie sprawę, że nie zabrał swojej nagrody, więc szybko się po nią wrócił. Usłyszał jak ludzie się zaśmiali, ale nie obchodziło go to, bo czekał wystarczająco długo, by mieć jedną z nich i niech go diabli jeśli zostawi ją na scenie.
~*~
- Chcesz dotknąć, Li?
Liam wykrzywił się, jakby to była ostatnia rzecz, którą chciałby zrobić.
- Nie, dzięki. Mam się dobrze - zmarszczył brwi patrząc, jak Louis przejechał palcem po małej, pięknej, złotej twarzy.
- Co z tobą Ni? Chcesz dotknąć?
Liam spojrzał na Louisa z miejsca, gdzie siedział na kanapie pomiędzy Niallem, a Jamesem. - Lepiej żebyś mówił o tej statuetce - powiedział pod nosem, ale Louis to wychwycił.
Louis prychnął na niego. - Czy jest coś innego, o czym powinniśmy teraz mówić? Oczywiście, że mówimy o nim - powiedział, przytulając nagrodę do swojej klatki piersiowej. Pozwolił Niallowi potrzymać ją przez kilka sekund, ale szybko poprosił o zwrot, bo zaczął za nią tęsknić.
Porównał swoją nagrodę z Jamesa, kiedy stały przed nimi na stoliku. Technicznie były identycznie, z wyjątkiem napisu na przodzie. Louis zdawał sobie z tego sprawę, ale i tak uważał, że jego Oscar był najładniejszy.
- Kiedy ja go dotknę? - Harry cwaniacko uśmiechnął się z drugiego końca pomieszczenia. Louis zaśmiał się, nie wiedząc czy wciąż rozmawiali o tej samej rzeczy, ale i tak wziął swoją nagrodę, by mu ją przynieść.
Liam ponownie zmarszczył brwi, kiedy Louis usiadł na kolanach Harry'ego. - Ty, moja miłości możesz go dotykać kiedykolwiek i jakkolwiek chcesz.
Patrzył z podekscytowaniem, kiedy Harry ostrożnie trzymał jego Oscara. Dobrze wyglądał w jego dłoniach. Louis poczuł lekkie poczucie winy w swoim brzuchu chcąc, by Harry miał własnego.
- Ma imię? - uśmiechnął się.
- Jeszcze nie. Wciąż się z nim zapoznaję - powiedział Louis, mała zmarszczka uformowała się pomiędzy jego brwiami, kiedy spojrzał na swojego reżysera. - Hej, James. Nazywasz swojego?
James zdawał się przez chwilę nad tym myśleć, zanim odpowiedziała za niego jego żona, która rozmawiała z jego i Harry'ego rodzicami. - Myślę, że powinieneś nazywać go Donatello i Louis, ty możesz nazwać swojego Michelangelo.
- Ooooch, podoba mi się to - szybko zgodził się Louis. - Wymyślne imiona oddają szacunek i prestiż - powiedział Louis.
- To dlatego, bo są posągami i są nagie - zauważył grzecznie Harry, ale przycisnął pocałunek do głowy Michelangelo, zanim zwrócił go z powrotem do właściciela. - Jestem z ciebie dumny - powiedział i Louis mógł to poczuć, kiedy złączył ze sobą ich usta.
Było późno, kiedy James i jego żona wyszli i wszyscy mogli poczuć jak ekscytacja tym dniem ich wymęczyła. Louisowi ponownie pogratulowano, kiedy wszyscy udali się do łóżek. Nie przegapił sposobu, w jaki wszyscy przytulili Harry'ego ciaśniej, niż zazwyczaj.
Nic nie powiedział i zdawało się, że było z nim okej, naprawdę, ale Louis wiedział, że musiał być odrobinę zawiedziony, kiedy przygotowywali się do spania.
- Haz? - spytał, kiedy wygodnie się układali i Louis położył głowę na klatce piersiowej Harry'ego. - Wszystko w porządku?
- Oczywiście, kochanie. Czemu pytasz, co jest? - spytał, przesuwając się, by lepiej zobaczyć Louisa, kiedy zauważył zmartwienie w jego głosie.
- Po prostu chcę się upewnić, że z tobą okej. Wiem, że jest ciężko, kiedy coś nie dzieje się w sposób, w jaki myślisz i razem z Jamesem wcześniej byliśmy odrobinę niedorzeczni...
- Co sprawia, że to mówisz? - spytał Harry.
- Napiałeś na Twitterze 'kiedy twój chłopak i reżyser są niedorzeczni' i potem powiedziałeś wszystkim, że nazwaliśmy nasze nagordy po sławnych rzeźbiarzach?
Harry uśmiechnął się do siebie. - O tak.
Louis również się uśmiechnął, ale wciąż nie był przekonany czy z Harrym było w porządku. - Jesteś pewny, że jest okej? Z Jamesem możemy trochę przystopować, by nie być takimi nieznośnymi - Louis usiadł, by na niego spojrzeć i Harry przewrócił oczami.
- Lou, wiesz, że i tak nie jestem zbytnio zainteresowany Akademią i tym wszystkim. Mam na myśli, byłoby fajnie wygrać, tak, ale również to okej, jeśli wygrał ktoś inny. Nie chcę, żebyś przestawał. Jestem z ciebie dumny i ty też powinieneś być.
Louis był dumny. Nie tylko z siebie, ale z nich wszystkich. Harry nie wygrał, prawda, ale fakt, że był nominowany mówi sam za siebie i za jego talent i jasną przyszłość, którą miał przed sobą.
- Wciąż mi przykro, że nie wygrałeś.
- Mi nie. Nawet nie miałem przemowy - zaśmiał się. - Ten koleś uratował mi tyłek. Powinienem mu podziękować, naprawdę.
- Następnym razem pomogę ci ją napisać - obiecał Louis, kiedy Harry zaczął przeczesywać jego włosy.
- Nie mogę się doczekać - powiedział mu Harry, zanim pocałował go w czubek głowy. Louis był tak wyczerapny przez to co się działo, więc nie walczył ze snem, kiedy Harry trzymał go blisko. Ostatnią rzeczą, którą usłyszał Louis było to, jak Harry wyszeptał, że go kocha tuż przed tym, jak zasnął.
~*~
Louis obudził się w środku nocy, jak robił to od jakiś ostatnich kilku tygodni. Myślał, że teraz prześpi całą noc, ale oczywiście adrenalina wciąż płynęła w jego żyłach.
Usiadł i delikatnie wydostał się z uścisku Harry'ego, który wciąż spał obok niego. Louis włożył swoje okulary i uśmiechnął się na widok swojej nagrody stojącej na stoliku nocnym, wciąż złotej i idealnej, tak jak ją zostawił, zanim zasnął. Nie mógł się doczekać aż wrócą do Londynu, więc będzie mógł ją postawić pomiędzy jego dwoma Złotymi Globami, tak jak zawsze planował.
Louis sięgnął po swój telefon, jego palce same otworzyły Twittera, kiedy był coraz bardziej przekonany, że prędko ponownie nie zaśnie.
Przejrzał wszystkie swoje powiadomienia, niekończące się gratulacje, wiedział, że nigdy nie będzie w stanie przeczytać ich wszystkich. Przeczytał wiele z nich i miał właśnie zamknąć aplikacje, kiedy przewinął na górę i zauważył najnowszy tweet Harry'ego.
Był z godziny pierwszej trzydzieści siedem, prawie sprzed dwóch godzin, kiedy Louis już dawno zasnął. Myślał, że Harry zasnął razem z nim, ale jego zdjęcie leżącego na klatce piersiowej Harry'ego było wystarczającym dowodem, że nie spał o wiele dłużej, niż Louis zdawał sobie z tego sprawę. Było to czarno białe zdjęcie, ale on nie był głównym punktem, bo oko przyciągał Oscar stojący w tle na stoliku nocnym, razem z napisem, który głosił 'Kiedy twój chłopak jest niesamowityXx'.
Śpiący uśmiech rozciągnął się na jego twarzy, kiedy Louis spojrzał na bałagan loków obok siebie. Louis naprawdę powinien zabić go za robienie zdjęć kiedy spał, ale nie mógł być nawet trochę podirytowany, kiedy z powrotem odłożył swój telefon i okulary. Przykrył ich kołdrą i ułożył obok Harry'ego, by pocałować jego rozwarte usta, uśmiechając się, kiedy Harry zmarszczył brwi we śnie.
Szczerze, Louis nigdy nie myślał, kiedy ta cała rzecz się rozpoczęła, że skończy tutaj w swoich ramionach z osobą, którą kochał i ze swoim największym marzeniem, które stało się rzeczywistością, ale w jakiś sposób tak się stało. Louis myślał, że szczęście, które czerpał ze swojej pracy było dobre, ale tak było, dopóki nie poznał Harry'ego. Teraz każdy dzień taki był. Ta wielka, przytłaczająca rzecz sprawiała, że się uśmiechał, nawet kiedy nic szczególnie specjalnego, jak dostanie gwiazdy na Hollywood Boulevard, albo w końcu wygranie Oscara się przydarzało. Jego życie było pełne, zarówno jak i jego serce i za to dziękował jedynie jednej osobie.
Z bolącym sercem ogłaszam, że został jedynie epilog :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top