X
Taehyung ma nieodparte wrażenie, że odkąd tylko zaczął zadawać się z Min Yoongim, stał się bardziej zauważalny. Wbrew pozorom uwielbia te sztyletujące spojrzenia wszystkich zauroczonych w pianiście dziewczyn, które nadal nie potrafią pojąć tego, jakim cudem ten zwykły, niewyróżniający się niczym pierwszoroczny zyskał choć odrobinę sympatii ze strony trzecioklasisty.
Zazdrość rozpiera je na niemal każdej przerwie, kiedy nietypowa dwójka siada razem na szkolnym parapecie, a chude palce Mina zaciskają się na delikatnym ramieniu uśmiechniętego uroczo Kima, który jest ślepo zapatrzony w ciemne jak smoła oczy, w których tonie i tonie, jak gdyby te zdały się nie mieć końca.
To tylko jeden, malutki kroczek, postawiony na niezwykle stromych schodach, na których tak łatwo można się przewrócić.
Taehyung z uwagą przytakuje wszystkim wzniosłym monologom, które Min wygłasza mu na wspólnych przerwach i ciekawie przysłuchuje się jego poglądom i upodobaniom, w głowie notując każdą z rzeczy, które mogą sprawić, że starszy spojrzy na niego z jeszcze większą przychylnością.
Kim wie, że Yoongi ma nietolerancję laktozy, że uwielbia orzechową czekoladę, że codziennie przed snem przesłuchuje kilka piosenek Eminema i że uwielbia niesłodzoną herbatę. Że kiedyś pragnie zostać wybitnym muzykiem i że nienawidzi polityki, którą otwarcie krytykuje w swoich wypowiedziach. Że uwielbia nietypowe ozdoby pokroju wymalowanych na ciele tatuaży i że lubuje się w piercingu.
Tydzień po tym, jak ta informacja pada z ust Mina, Taehyung pojawia się w szkole z pierwszym kolczykiem w uchu.
°
Mijają dwa tygodnie. Kim ma wrażenie, że jego komórkowa lista kochanków skróciła się o parę osób, które według jego uznania, nie zasługują dłużej na to, by prosić o jego kontakt. Mijają dwa tygodnie. Komplet czternastu dni, podczas których targa nim uczucie, że znaczną większość swojego wolnego czasu poświęcił Jungkookowi. Że ten zaczął zajmować więcej miejsca w jego grafiku i myślach.
I sercu.
Taehyung częściej się uśmiecha. Częściej wesoło nuci pod nosem ulubione piosenki rockowych zespołów i częściej widuje się z Jungkookiem, który zawsze obdarza go tak ciepłym uśmiechem, że Taehyung czuje się tak, jakby jego nogi zaraz miały się ugiąć pod natłokiem tej przystojnej twarzy. Ale ma wrażenie, że Jungkook w pewnym momencie przestaje być dla niego tylko atrakcyjną rzeźbą i umiejętnym kochankiem. Że gdzieś pomiędzy tymi dziesiątkami stosunków, setkami pocałunków i tysiącami różnorakich pomniejszych gestów, stał się dla niego kimś więcej.
Uczucie ciepła wypełnia go, zalewa od środka, kiedy co drugi dzień po pracy spotyka się z ciemnowłosym i korzysta z wszelkich atrakcji, które ten mu zapewnia, nawet jeśli nie są to jakieś wygórowane luksusy, do których przywykł przy swoich innych kochankach.
Taehyung stopniowo zapomina. Nie pamięta już zaciśniętej szczęki Seokjina, kiedy ten wymierzał mu kolejne, agresywne pchnięcia, równocześnie odpisując na wiadomości swojej troskliwej żony, która pytała go, jak było na spotkaniu biznesowym. Nie pamięta już zalotnego uśmiechu Hoseoka, kiedy ten obejmował go przy swoich przyjaciołach, by zaraz po seksie zadzwonić do swojej dziewczyny, aby powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha. Nie pamięta już stanowczego spojrzenia Boguma, kiedy ten silnie zaciskał swoje kościste palce na jego biodrach, by chwilę potem wyjść przed kamerę i udawać, że nic się nie stało. Nie pamięta już Minho, który uwielbiał przeklinać i pić z nim drogiego szampana, by parę dni później minąć go na ulicy w osłonie czapkowego daszka oraz okularów przeciwsłonecznych i nie rzucić mu nawet krótkiego przywitania.
Ale nadal pamięta szarowłosego Yoongiego o ciemnych oczach, kiedy ten robił wszystko, co doprowadzało Taehyunga do stanu, w którym nawet nie potrafił oddychać.
Od tamtego czasu minęło ponad osiem lat.
Taehyung zasypia we własnym mieszkaniu, a na jego czoło opadają mokre kosmyki czerwonych włosów. Oddycha miarowo, a ręce wsuwa pod miękką poduszkę. Ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mu się myśleć o tym, by zakończyć rozdział rozpusty w swoim życiu. Jednak wtedy za każdym razem przypominają mu się bolesne słowa Yoongiego, które skutecznie uciszają nasilający się w jego głowie okrzyk dezaprobaty.
°
Jimin niemal natychmiast zauważa nagłą zmianę w zachowaniu Taehyunga, kiedy ten jest dziwnie rozpromieniony, gdy układa swoje skórzane buty obok jego wycieraczki. Zachodzi w głowę, co może być źródłem tej rozanielonej twarzyczki, która jest tak przepiękna, kiedy nie jest skalana żadnym smutkiem wynikającym z nieudanych kontaktów towarzyskich. Jiminowi na tę myśl kroi się serce, bo to oznacza, że czerwonowłosy jest kimś gorliwie zainteresowany. Kimś, kto po raz kolejny nie jest nim. I kimś, kto zapewne wykorzysta go tak, jak ci wszyscy inni mężczyźni, którzy mieli okazję zakosztować jego cielesności.
Jego rozpacz pokonuje kolejne schodki w jego umyśle, kiedy bez słowa skargi pozwala rówieśnikowi co jakiś czas zaglądać na błyszczący ekran jego telefonu komórkowego i wymieniać te wszystkie pełne podniosłości wiadomości.
- Z kim tak ciągle piszesz? - pyta, kiedy jego ciekawość w końcu sięga swojej granicy.
- Och, z nikim takim. - odpowiada szybko Taehyung, odrzucając nowiusieńkie urządzenie na miękkie poduszki. - Wiesz co, Jimin? Ostatnio zacząłem się zastanawiać, jak to jest, że taki fajny facet jak ty nie potrafi sobie nikogo znaleźć. - poprawia swoje wściekle czerwone włosy, a blondyn głośno przełyka ślinę.
Tego już naprawdę za wiele.
- Dlaczego się z nikim nie umawiasz? Nie pozwalasz sobie na randki? Dlaczego nawet nie próbujesz się z nikim zapoznać? - wylicza, podczas gdy serce starszego rozpada się na drobne kawałki.
Nie jest w stanie wydusić z siebie jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Jest tak wiele pięknych kobiet, mężczyzn. Gdybyś tylko chciał, Jiminie, na pewno byś sobie kogoś znalazł. A ty wiecznie siedzisz tutaj sam, nawet nie próbując wyjść do ludzi. Czy ktokolwiek poza mną w ogóle cię odwiedza? - pyta retorycznie. - Nie wmówisz mi, że podoba ci się życie wiecznego singla, które nawet nie jest przerywane żadnymi uniesieniami. Nawet tymi przypadkowymi.
- Nie chcę przeżywać wyjątkowych uczuć z ludźmi, którzy nic dla mnie nie znaczą. - mówi cicho. Jego głos drży, podobnie jak i dłonie, które niepewnie trzymają kubek z parującą herbatą.
- Więc z kim? - pyta i wychyla się ciekawie w stronę rówieśnika, który spuszcza wzrok na gorącą ciecz, wypełniającą ścianki trzymanego naczynia.
Kim natarczywie przypatruje się milczącemu mężczyźnie, który silnie zaciska swoje spękane usta, by sekundę potem przygryźć swoją dolną wargę.
Taehyung po raz pierwszy zastanawia się nad tym, jak może smakować ta maleńka powłoka jego fizyczności.
Nie mówiąc słowa, przejmuje kruche naczynie z rąk sparaliżowanego przyjaciela i odkłada je na stojący obok mebel, by natychmiast wrócić spojrzeniem do jego zmęczonej twarzy i ująć ją we własne dłonie. Wpija się w pogryzione wargi, lecz chociaż obejmuje ustami te należące do blondyna - nie śmie pogłębiać w żaden sposób tej abstrakcyjnej przyjemności, na którą pozwolił sobie z kimś, kogo nawet nie śmiał posądzać o to, że kiedykolwiek go zakosztuje.
Ich pocałunek przypomina walkę. Dwie, zupełnie inne strony walczą o własne poglądy, kiedy dla Taehyunga to wszystko jest jedynie niezobowiązującą zabawą, a dla Jimina prawdziwym wyrokiem. Wyrokiem dla jego tak długo pielęgnowanych uczuć, które nigdy nie mogły wydobyć się ponad powierzchowną maskę najlepszego przyjaciela, będącego zawsze przy czerwonowłosym.
Tatuażysta odrywa się od studenta, który ma wrażenie, że jeszcze chwila, a rzuci całą swoją moralność w kąt i po prostu dobierze się do Taehyunga, który w końcu dał mu jakiekolwiek przyzwolenie. Zgodę na zniszczenie ich koleżeńskiej relacji, by zastąpić ją czymś o wiele bardziej namiętnym, słodkim i wyniosłym. Lecz Jimin zdaje sobie sprawę z tego, że pod powłoką słodyczy odnajdzie jedynie kłamstwo, upokorzenie i żal, po którym zostanie jedynie gorzki posmak utraty.
Bo jeśli utraci Kima jako przyjaciela - utraci go całego.
Wie, że nie da rady być jednym z wielu oraz że Taehyung wcale się nie zmieni i nadal będzie korzystać ze swoich bezwstydnych lat jeszcze nieutraconej młodości. Że póki ciągle jest piękny i atrakcyjny, może uwodzić bez końca, z zadowoleniem przyglądając się wszystkim pożądliwym spojrzeniom i wystawionym na wierzch językom.
Jimin ma ochotę się skrzywić, kiedy tylko przypomina sobie całą swoją znajomość z Taehyungiem. Ale wtedy te gładkie dłonie zaciskają się na jego ramionach, a on na powrót kosztuje zakazanego owocu, którego nigdy nie powinien próbować. I przypomina sobie każdą, jedną noc, kiedy fantazjował o jego ustach, które wtedy wydawały się tak odległe.
Taehyung nie czuje ani cienia poczucia winy, kiedy wplata swoje długie palce w jasne pasma, delikatnie za nie ciągnąc. I nawet przez chwilę nie myśli o Jungkooku, który w tym samym momencie przegląda na swoim telefonie lokalizacje wszystkich najbliższych kwiaciarni, by następnego dnia zrobić czerwonowłosemu małą niespodziankę, odwiedzając jego salon przed zakończeniem jego zmiany.
Tatuażysta nie czuje się winny, bowiem swoje poczucie szacunku do własnej osoby utracił już wiele lat temu. A nikt nie zmienia się z dnia na dzień, by po jednym, bardziej kochliwym stosunku porzucić cały swój brud. Tym bardziej, że Taehyung ma naprawdę wiele na sumieniu.
°
- To ile tych różyczek? - pyta około pięćdziesięcioletnia kobieta za ladą, zerkając w stronę drapiącego się po głowie bruneta.
- Nie wiem, może coś około dwudziestu? Albo nie, nie! Dwadzieścia to chyba trochę za dużo... Nie wiem, może dziesięć? A może tylko jedna? Nie jestem pewny, co bardziej przypadłoby do gustu... - zerka na swoje buty i nieświadomie zlewa się rumieńcem, bo ostatni raz kupował kwiaty dla swojej byłej, z którą rozstał się już parę lat temu.
Nagle pomieszczenie wypełnia ciepły śmiech właścicielki. Jej kurze łapki w okolicach oczu uwydatniają się, a jej spracowana ręka sięga do oprawionych czernią okularów, które zgrabnie poprawia na swoim nosie.
- Jest pan bardzo zestresowany. To musi być naprawdę ważna kobieta w pana życiu. - uśmiecha się przyjaźnie, sięgając dłonią po pierwsze kwiaty.
Jeon mimowolnie prycha, słysząc słowo "kobieta". W jego głowie w jednej chwili pojawia się obraz Taehyunga, który tak bardzo nie pasuje do tego określenia. Przypomina sobie jego delikatne mięśnie, głęboki głos oraz członka, który ocierał się o jego brzuch, podczas gdy on wpijał się w usta tego czerwonowłosego diabła, który sprowadził go w piekielną otchłań rozkoszy i szaleństwa, przez które teraz stoi w niewielkiej kwiaciarni, myśląc nad ilością róż, jaką powinien mu kupić.
- Wydaje mi się, że dziesiątka będzie najlepsza. - proponuje kobieta, obwiązując bukiecik czerwoną wstęgą. - Coś jeszcze?
- Och, a mogłaby pani dodać do tego jeszcze jakieś ozdoby? - pyta, lecz chwilę później łapie się za podbródek, nie będąc pewnym swojej decyzji. - Chociaż w sumie nie do końca wiem, czy to już nie będzie za dużo...
- Z jakiej okazji ten prezent? - dopytuje, zerkając kątem oka na niepewnego klienta.
- Och, bez okazji.
- W takim razie uważam - mówi, spryskując rośliny specjalnym lakierem. - Że powinieneś postawić na prostotę. Nie raz chwyta ona za serce bardziej, niż niejedna, przesadzona ozdoba. I jestem pewna, że twojej ukochanej spodoba się sam gest, a nie fakt, że nie ma tu zbyt wielu dodatków. - kończy, podając ciemnowłosemu krwistoczerwone kwiaty, za które ten szybko płaci i dziękując, opuszcza przytulne pomieszczenie.
°
Taehyung zamierza założyć swoją dżinsową kurtkę, kiedy słyszy ten charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi. Wzdycha, bowiem nienawidzi, kiedy potencjalni klienci decydują się na odwiedzenie jego salonu dosłownie w momencie zamknięcia.
Jednak cała rosnąca złość opuszcza jego ciało równie szybko, jak się pojawia, bowiem wystarczy tylko przelotne zerknięcie na zarumienionego Jeona i trzymany w jego rękach komplet dziesięciu róż, by zapomnieć o zdrowym rozsądku i paść w jego ramiona, całując wąskie wargi.
Tatuażysta zdaje sobie sprawę z tego, jak niemęskie jest otrzymywanie kwiatów, jednak nie ma zamiaru się nad tym rozwodzić, ponieważ jest to kolejna forma komplementu, które tak bardzo uwielbia otrzymywać.
- Podoba ci się? - pyta cicho Jungkook, zagryzając dolną wargę.
- Och, oczywiście, że mi podoba. - uśmiecha się zalotnie. - A mogę wiedzieć, co skłoniło cię do tego, aby sprawić mi tak uroczy podarek?
- Sam chciałbym to wiedzieć. - śmieje się. - Chyba zmieniasz mnie w romantyka. To dość rzadki widok.
- Wydaje mi się, że chyba jestem w stanie polubić twoją romantyczną stronę. - obraca między dłońmi otrzymany chwilę temu bukiet, mimowolnie zerkając na lśniące kwiaty, które są obwiązane jego ukochaną czerwienią. - A więc, skoro już tak bardzo się dla mnie postarałeś, wypadałoby ci się czymś odwdzięczyć, czyż nie? - zagryza dolną wargę, by chwilę później odłożyć związane wstęgą róże na biurko i zamknąć swój salon.
Jednak mężczyźni wcale z niego nie wychodzą.
Stopniowo gasi wszystkie światła, aż w końcu w pomieszczeniu pali się jedynie jedna, niewielka lampka.
- Jeszcze nigdy - zaczyna, odrobinę naciągając materiał swojej białej koszulki, tym samym obnażając wytatuowaną szyję i odstające obojczyki. - Nie uprawiałem seksu w pracy.
Minutę później Taehyung opiera się pośladkami o swoje biurko, a Jungkook całuje jego spragnione bliskości wargi. Biała tkanina rozrywa się między palcami ciemnowłosego, a Taehyung czuje przyjemne dreszcze, kiedy chłód pomieszczenia obejmuje jego ciało, lecz szybko zostaje zastąpiony ciepłymi rękoma, które tak ostrożnie go pieszczą.
Na chwilę odrywają się od siebie, a Kim ma okazję uważnie przypatrzeć się czekoladowym oczom Jeona. Byłby w stanie w nich utonąć, zagłębić się aż po koniuszek swojego ciała, zginąć. Czuje, jak gdyby pożądliwie spojrzenie było ogniem, w którym mógłby spłonąć.
Ostatni raz czuł się w ten sposób wtedy, kiedy tonął w oczach Yoongiego.
°
Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie o tym opowiadaniu, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak rzadko je aktualizuję :( Pewnie mi nie uwierzycie, ale ja naprawdę regularnie staram się tutaj coś napisać, jednak zazwyczaj tworzę rozdziały bardzo małymi kroczkami (lub robię jeden wielki krok, tak jak dzisiaj, kiedy w jeden wieczór potrafię napisać ponad sześćset słów)
Niemniej jednak chcę wam podziękować, bo to opowiadanie ma już ponad 4,4k wyświetleń i ponad 1k gwiazdek, normalnie aż ciężko mi w to uwierzyć 💕 Jesteście niesamowici, naprawdę 💕
Wybaczcie mi, jeśli rozdział jest odrobinkę gorszy jakościowo, bo niestety troszkę się rozchorowałam (zawsze każę wszystkim o siebie dbać, a sama złapałam jakieś choróbsko...) i dosłownie umieram, więc nie zdziwiłabym się, gdyby powyżej znalazły się jakieś błędy czy chociażby powtórzenia (jakbyście coś wyłapali, to dajcie znać!)
Dbajcie o siebie, bo choroby są okropne i mam nadzieję, że rozdział mimo wszystko się podobał 💕
Kocham was mocno, perełki 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top