V
Bielusieńka klatka schodowa i rząd schludnych wycieraczek. Stojący gdzieś w rogu dziecięcy rower i doniczkowa paprotka, która dodaje jasnemu otoczeniu nutę zieleni. Nie da się zaprzeczyć, że okolica Park Jimina również jest niczego sobie.
Godzina jest już odrobinę późna, lecz nie nieprzyzwoita. Taehyung pojawia się przed ciemnobrązowymi drzwiami i jednorazowo naciska melodyjny dzwonek, którego dźwięki jest w stanie usłyszeć nawet stojąc na zewnątrz. Gdy przejście rozwiera się szeroko otworem, oczom Kima ukazuje się tak codzienny i banalny obrazek, że od razu uśmiecha się na widok mokrych kosmyków jasnych włosów, opuchniętej twarzy naznaczonej zmęczeniem i ubrudzonej na środku koszulki. Nie ma nawet siły komentować staroświeckich, piżamowych spodni w granatowo - żółtą kratkę i przekracza próg pastelowego mieszkania.
Lubi tę pozbawioną namiętności przyjaźń z Jiminem. Lubi oglądać z nim wysoko oceniane na filmwebie filmy, a wszystko to w akompaniamencie czteroprocentowego piwa i miski niezdrowych przekąsek. Lubi kłaść się na kolanach swojego rówieśnika i w ten czysto przyjacielski sposób obejmować jego talię ramionami. Lubi budzić się z nim w jednym łóżku lub kanapie po nocy pełnej filmowych lub klubowych wrażeń. Park Jimin jest bez wątpienia jedynym mężczyzną, przy którym miał okazję się obudzić.
I równocześnie jedynym, którego nie darzy żadnym fałszywym uczuciem pociągania.
Jedynym, który szczerze go kocha, jednak nie potrafi posiąść i uwolnić ze spirali zatracenia.
Jasnowłosy z ciepłym uśmiechem wyciąga dwie puszki ich ulubionego piwa i wręcz uroczyście kładzie je na stoliku, patrząc na goszczącego się na kanapie Kima.
- Chipsy czy popcorn?
- A czemu by nie jedno i drugie?
Jimin wraca się do kuchni i sprawnie przygotowuje gotowe przekąski, podczas gdy Taehyung dopada białego laptopa, szukając filmu godnego ich uwagi.
- Skąd ta nagła propozycja? - woła z salonu, kolejno przejeżdżając wzrokiem nudne tytuły.
Uśmiech blondyna staje się nagle wyjątkowo smutny. Wyraz spojrzenia się zmienia, żołądek napełnia ciężkimi kamieniami.
Przecież nie powie mu, że tęsknił.
- Miałem cięższy dzień na uczelni. - wzdycha i wraca do salonu z dwoma miskami niezdrowych przekąsek. - Wybrałeś już coś?
- Nie ma tu nic ciekawego. - nadyma policzki i jak szalony przewija następny filmowy ranking.
Do gry wkracza Park, który po prostu zamyka klapkę laptopa i podchodzi do wielkiego regału, na którym elegancko układa wszystkie kinowe hity w formie oryginalnych płyt. Wyciąga jeden z nich i kusząco patrzy na zdezorientowanego Taehyunga.
- Alicja w Krainie Czarów?
- Oglądaliśmy to już tysiąc razy. - stwierdza czerwonowłosy, uśmiechając się z politowaniem.
- No to obejrzymy tysiąc pierwszy. - stwierdza i podchodzi do odtwarzacza, z ostrożnością wyciągając płytę z opakowania.
Już po chwili obydwoje siedzą na ciemnobrązowej kanapie, otwierając puszki gorzkiego piwa. Z pewną podniosłością stukają się swoimi napojami i ze śmiechem upijają pierwszy łyk. Zgaszone światła, zasunięte rolety i intensywny zapach maślanego popcornu skutecznie dopełniają tę atmosferę, a na potężnym ekranie pojawia się główna bohaterka, odziana w niebieską suknię.
Kolejny wieczór wstrzemięźliwości jest dla Parka prawdziwą udręką, choć sam ją sobie zgotował, zapraszając do siebie tego małego kusiciela, kompletnie nieświadomego jego uczuć. Taehyung jak zwykle opiera swą główkę na jego ramieniu, po zjedzeniu przekąsek obejmuje go ramionami i wierci się rozkosznie, zarzucając jedną nogę na jego własne. Zasypia i rozchyla swe malinowe wargi w odruchu zapomnienia, a Jimin naprawdę ma ochotę rozpłakać się z bezsilności nad tą czystą słodkością i jej fizycznemu zgorszeniu.
Tak bardzo żałuje, że pokochał tego wdzięcznego chłopca, który co noc oddaje się komuś innemu. Żałuje wymienionych uśmiechów i wiadomości. Kolejnych widoków ukochanego u boku jakiegoś zwykłego szmaciarza, który myśli nie tą główką co trzeba. Żałuje każdego wieczoru, kiedy ze spuszczoną głową stał przed klubową toaletą, w której Kim dawał następnemu napaleńcowi, a on musiał słuchać wszystkich tych euforycznych jęków i obrzydliwych sapnięć. Że musi być świadkiem tej bestialskiej dewastacji tego pięknego ciała, które nigdy nie będzie jego.
A kiedy przyjdzie co do czego, to on oferuje rówieśnikowi dosłownie wszystko. Oddaje swój wolny czas mimo jego faktycznego braku. Popołudniami wychodzi z nim na spacery, do kina, czasem nawet na kręgle. Korzysta z tego czasu i udaje, że wcale nie drży na samą myśl o tym, że przez poświęcenie tylu godzin Taehyungowi będzie musiał zarwać kolejną nockę, aby przygotować się do kolokwium.
Nie potrafi znieść myśli, że każdy może posiąść czerwonowłosego. Każdy, za wyjątkiem niego.
Czasami wręcz dziwi się, że Taehyung nie zachorował jeszcze na jakieś paskudne weneryczne choróbsko, bo przy takiej ilości partnerów jest to całkiem możliwe.
Głaszcze farbowane kosmyki, zauważając, że młodszy o parę miesięcy chłopiec musiał całkiem niedawno poprawiać kolor, bowiem jego czuprynka wydaje się mu bardziej ognista. Spogląda na odkryte ramiona, ozdobione tatuażami i gładzi opuszkami palców tak niebywale gładką skórę.
Dlaczego po prostu nie może go mieć?
°
To zabawne, jak wolno czas leci, kiedy się na coś czeka. Taehyung ma wrażenie, że dni dłużą się w nieskończoność, kiedy z lekką irytacją spogląda na naścienny kalendarz. Nawet praca przestaje sprawiać mu jakąkolwiek radość, choć tatuowanie od zawsze było jego największą pasją. W dodatku jak na złość ma w tym tygodniu jakieś chore oblężenie, bo nie wiedzieć czemu, wszyscy rzucili się na świeżo dodaną ofertę piercingu.
Nie raz podczas przebijana komuś uszu lub nosa zastanawia się, czy Jungkook byłby zainteresowany również tą formą ozdabiania. W jego umyśle rodzą się wizje sowicie okolczykowanego ucha i na samą myśl przygryza mocno wargi, gdyż owe obrazy wydają mu się aż nazbyt pociągające. Jakby brunet już sam w sobie nie był wystarczająco atrakcyjny.
°
Długo wyczekiwane, sobotnie popołudnie obfituje w całkiem przyjemną pogodę, delikatne promyki słońca i przystępną temperaturę, podczas której Taehyung nie musi ubierać ciepłej kurtki czy też przyjemnego w dotyku płaszcza. Czeka w swoim studio z dozą pewnej ekscytacji, co jakiś czas zerkając na przygotowany wcześniej wzór tatuażu, który wykonał już parę dni naprzód z powodu zwykłych nudów. Dwunasta wybiła już kilka minut temu, a jego salon wciąż spowija nieprzyjemna cisza. Brunet znowu się spóźnia, lecz umysł Taehyunga uważa, że ta pozbawiona kłamstw otoczka wiecznego zabiegania jest całkiem czarująca. Nie dzwoni z pytaniem, gdzie jest młodszy od niego mężczyzna i nadal cierpliwie czeka, przy okazji bawiąc się połyskującą, niebieską zapalniczką.
Drzwi otwierają się, a głucha nicość nagle ożywa, kiedy zdyszany student niemal wbiega do środka. Przeprasza za spóźnienie i stara się to usprawiedliwić jakąś głupią wymówką, z nadzwyczajną swobodą zdejmując okrywającą jego ramiona kurtkę. W tym czasie Kim wstaje i podchodzi do wielkiego, czarnego fotela, wstępnie przygotowując się za robienie tatuażu.
- Zdejmij jeszcze koszulkę i wskakuj. - mówi, nie odwracając wzroku od swoich dłoni, na które zakłada rękawiczki jednorazowego użytku.
- Co proszę?
- No rozbierz się. Przecież nie będę ci podciągać rękawków. - prycha. - Jeśli masz owłosioną klatę to nie musisz się wstydzić, widziałem gorsze rzeczy w swoim życiu.
- Jakie na przykład? - pyta z nutką figlarności, zdejmując czarną koszulkę.
Na przykład sowicie owłosione jądra, ale daruję ci szczegółów.
- Starsze panie opalające się na plaży bez biustonosza. To dopiero horror! - śmieje się, a jego klient rozsiada się wygodnie na fotelu.
Taehyung jest profesjonalistą. Naprawdę jest profesjonalistą. Lepszego tatuażysty ze świecą szukać, ale to nie jego wina, że nie może się powstrzymać przed choćby przelotnym zerknięciem na piękną klatkę piersiową młodszego, która odznacza się widocznymi mięśniami. Ma nieopisaną ochotę zdjąć jedną z nieprzyjemnych w dotyku rękawiczek i choćby opuszkami palców dotknąć jego brzucha, który w niczym nie odbiega umięśnionym ramionom i nogom, które zwykle opinają tę piękną sylwetkę. Powstrzymuje jednak tę chęć i zdusza ją w zarodku, odwracając wzrok.
Poza tym i tak prędzej czy później uda mu się go usidlić, a wtedy ten będzie wręcz błagał o dotyk jego gorących rąk na swoim ciele, lecz teraz musi odsunąć te myśli na bok, rozcierając odkażacz na jego ramieniu. Na chwilę jego sposób myślenia się zmienia - teraz ten kawałek skóry nie jest dłużej seksownym ciałem mężczyzny. Staje się płótnem, pustą przestrzenią, którą Kim może wypełnić swą sztuką - trwałą, piękną i wbrew wszystkiemu - niepowtarzalną.
Przykłada do skóry nietypowy wzór i zaczyna swoją pracę, a siedzący na fotelu Jungkook ma wrażenie, że zatacza błędne koło, w którym znów tonie w specyficznym uroku mężczyzny. Pozwala się oczarować w ten całkowicie nieświadomy dla nich obu sposób. A czas mija. Mija i mija, ulatuje bez końca, lecz nikomu to nie przeszkadza, bowiem obydwoje mają wyjątkowo interesujące zajęcie.
Kim Taehyung tworzy sztukę, a Jeon Jungkook ją podziwia.
Starszy niemalże w ogóle nie czuje tego palącego wzroku na swojej skórze, zbyt pochłonięty wykonywaną pracą. Jest to ten sam, bez końca powtarzany przez niego schemat, który nigdy mu się nie nudzi, bowiem to, co robi, jest jego największą pasją. I tak w kółko i w kółko.
Kończy swe arcydzieło, wykonując wszystkie standardowe czynności. Odkażenie, specjalna folia i usatysfakcjonowany uśmiech, kiedy patrzy na żywe kolory na ramieniu bruneta. Stan zadowolenia trzyma się go przez cały ten czas, kiedy chociaż pozornie sprząta swoje miejsce pracy, a jego klient się ubiera.
Następuje moment słonej zapłaty, bowiem usługi Kima nigdy nie są tanie, jednak Jungkookowi nawet brew nie drga, kiedy wyciąga z portfela dużą ilość odłożonej gotówki. W jego mniemaniu to jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w jego życiu. Coś, czego chciał od bardzo dawna, a zrealizować to mógł dopiero wtedy, gdy wyrwał się z kajdan ograniczenia, tak dokładnie zaciśniętych na jego kończynach.
Czuje się wolny. Co prawda biedny, ale jednak wolny.
- No - zaczyna Taehyung, zgrabnie wychodząc zza biurka, a przy okazji chowając duże sumy pieniędzy do kieszeni. - to teraz za ten twój hajs mogę sobie nieźle pobalować, a jak dobrze pamiętasz, byliśmy umówieni. Masz niebywałe szczęście, akurat skończyłem pracę. - mówi z udawaną nonszalancją, a Jungkook unosi swoje kąciki ust do góry.
Wychodzą z salonu i udają się do zaplanowanego wcześniej kina. Bez żadnego konkretnego planu, czy choćby samej chęci obejrzenia filmów. Jungkook może obejrzeć dosłownie wszystko, więc w swojej głowie już podejmuje decyzje, że pozwoli wybrać film Taehyungowi, a sam Taehyung ma naprawdę gdzieś tą całą kinematografię, bowiem i tak będzie patrzeć tylko na miły dla oka profil młodszego.
Lądują w ciemnej sali na jakimś głośno reklamowanym filmie science fiction. Poza nimi na ten film wybrało się również od groma innych osób, co nieszczególnie podoba się Kimowi. Wolałby z większą swobodą delikatnie wodzić dłońmi po ciele młodszego, a w ten sposób będzie musiał zadbać o szczególną dyskrecję, w końcu widok obłapiających się mężczyzn w kinie nie jest codziennym widokiem dla większości Koreańczyków. Tak więc wraz z rozpoczęciem filmu, jego ręka niemal niedostrzegalnie ląduje na kolanie Jungkooka, powoli sunąc wyżej. Czuje pod swoimi palcami nagle spięte mięśnie, jednak nic nie powstrzymuje go przed ochoczą wędrówką, więc kontynuuje swoją schadzkę, czule gładząc umięśnione udo. Przez chwilę spogląda na duży ekran i nawet coś rozumie z tego filmu, jednak nadal nie przenosi swojej ręki w żadne inne miejsce, choć ta pozycja zaczyna wydawać mu się lekko niewygodna. Kiedy wreszcie cofa swoją rękę, Jungkook jak gdyby oddycha z ulgą, lecz brak kontaktu nie trwa szczególnie długo. Taehyung opiera swą głowę o jego ramię.
- Nie podoba ci się? - szepce Jeon, lekko odwracając swoją głowę, przez co czuje na swoim podbródku miękkie kosmyki włosów starszego.
- Ty podobasz mi się bardziej. - odpowiada, jednak akurat w tym momencie na ekranie występuje jakaś awaria i wybuch, a aktorzy wrzeszczą z przerażeniem, przez co jego głos ginie wśród otaczających ich dźwięków.
- Co?
- Nie, nic. Bierzemy popcorn? - uśmiecha się i pochyla się przed ich siedzenia, gdzie położyli średniej wielkości kubełek solonej przekąski, którą specjalnie odłożyli na bok, żeby przypadkiem nie zjeść większości już na samych reklamach albo wstępie.
To takie dziecinne. Cała te to obramowanie w iście szablonowym stylu. Ten głupi dotyk, o który Kim uparcie walczy, by choć w jednej dziesiątej zajmować myśli wgapionego w film bruneta. Te niezbyt spostrzegawcze komentarze, kiedy jeden z nich pochyla się nad uchem drugiego z ogromnym uśmiechem na ustach, by rzucić jakimś mniej lub bardziej śmiesznym tekstem. Ta cała normalność, która dla Kima jest tak niebywale odmienna.
Po filmie światła oblewają do tej pory ciemną salę, a ludzie powolutku zabierają swoje rzeczy i wychodzą. Dwójka mężczyzn wychodzi ostatnia, z ciągle paplającym o obejrzanym filmie Jungkookiem.
- Według mnie całkiem w porządku, choć ta aktorka nie pasowała mi do tej roli. - twierdzi, marszcząc nos.
- Tak, tak. W każdym razie... - zaczyna. - Nie chcę jeszcze wracać do domu. Czy będziesz mieć mi za złe, jeśli zajmę ci dziś odrobinę więcej czasu? - pyta z wręcz przepraszającym uśmiechem, grając swą rolę lepiej niż wspominana wcześniej aktorka, a student przecząco kiwa głową.
- Nie, nie będę mieć ci za tego za złe. Może się gdzieś przejdziemy?
Wszystko według planu.
- Dobry pomysł. - zgadza się i niby przypadkiem kieruje Jeona w okolice swojego mieszkania.
Zajmuje go banalną rozmową o filmie i naprawdę go słucha. Uważa, że w sumie ów facet jest nawet całkiem ciekawy, kiedy mówi o czymś z tak zapalonym przejęciem. Wolałby jednak widzieć go zapalonego do czego innego, toteż lekko przyśpiesza kroku, aż w końcu znajdują się niedaleko jego domu.
- I ogółem, to nienawidzę tego wykładowcy. Czasem jest w stanie wyrzucić kogoś z sali tylko dlatego, że nie odpowiedział na jedno pytanie. Najgorsze jest to, że te wykłady są dość daleko, więc wyjście z nich bez możliwości powrotu to katorga, bo jednak trochę się tam jechało i -
- Jesteś całkiem interesujący. - przerywa mu Taehyung, zatrzymując się, a jego towarzysz robi to samo, marszcząc brwi.
- Co masz na myśli? - pyta nierozumnie.
- Mam na myśli to, że przyjemnie się ciebie słucha i miło jest być w twoim towarzystwie. Lubię cię, choć nie znamy się szczególnie długo, ale masz w sobie coś takiego, co skutecznie mnie do ciebie ciągnie. Jak sądzisz, co to może być? - staje naprzeciw i z niebywałą subtelnością kładzie ręce na umięśnionych ramionach, a ostatnie słowa mają teraz w uszach Jeona znacznie więcej polotu.
- Może...
- Ty. - wprasza się w ledwo zaczęte zdanie i jedną dłoń kładzie na gładkim policzku, nieśpiesznie gładząc go kciukiem. - Ogół. Te twoje ciemne oczy, ładne ciało i nawet nie najgłupszy rozumek. Chyba mi się podobasz.
Wyznania są takie żałosne.
Taehyung w duchu kpi z odstawianej przez siebie sceny. Jest niczym aktor, który by wspiąć się na drabinę sukcesu łapie się pierwszej lepszej roli, chcąc chociaż odrobinę zaistnieć w trudnym świecie show biznesu. Tym światem jest dla niego umysł Jeona, który teraz ciężko przełyka ślinę. Jest zagubiony w słowach starszego i nie wie, jaką reakcję powinien przyjąć, by z całej tej sytuacji nie wynikło nic niepowołanego. Z jednej strony ma ochotę wpić się w słodkie wargi i całować je z należytą subtelnością, a z drugiej uciec, nim czerwonowłosy znów zapędzi się w swoich czynach za daleko.
Niestety, czas reakcji Jeona nie jest zbyt szybki, więc brunet przegapia moment, w którym ich ciała przylegają do siebie, usta łączą ze sobą, a palce tatuażysty rozpoczynają wędrówkę w jego burzy włosów, ciągnąc za nie agresywnie. Wyczuwa język, który sprawnie rozchyla jego wargi i wykorzystuje ten moment, by wsunąć się do środka, a ich języki rozpoczynają wspólny taniec.
Ruchy śliskich narządów można śmiało porównać do walca wiedeńskiego - szybkie, lecz nadal pełne wdzięku i gracji, kiedy nagle Kim staje na palcach, chcąc znaleźć się odrobinę wyżej i zaciska dłonie na przodzie koszulki Jeona, kończąc pocałunek głośnym mlaśnięciem.
- Do mnie. Idziemy do mnie. - dyszy, a jego oczy migoczą, pełne pożądania.
- Nie. Nie zamierzam. Doskonale wiem, do czego dążysz i się na to nie zgadzam. - zaprzecza i wyrywa się z uścisku Kima.
- Co za różnica? - wręcz błaga, zatrzymując młodszego od siebie mężczyznę. Taehyung jest gotowy na wszystko. Byłby i w stanie upaść na kolana i złożyć najbardziej uniżony pokłon, byleby tylko Jungkook go teraz nie zostawiał.
- Nie lubię jednorazowych przygód.
- To nie musi być jednorazowa przygoda. - szepce i może przysiąc, że z niewiadomych przyczyn, w jego oczach pojawiają się łzy.
- Nie musi? - unosi jedną brew.
Taehyung jedynie przytakuje główką. Wydaje się tak bezbronny i niewinny, kiedy stoi bez ruchu w nikłym świetle latarni i wpatruje się prosząco w młodszego, nie robiąc nawet kroku w jego stronę. Wyczekuje na odpowiedź, która zadecyduje o jego być lub nie być. Wszystko zależy od jednego słowa, jednego gestu. Jednego przytaknięcia na jego grzeszną duszę i kolejnej zagłady jej wnętrza, którego już i tak się nie da uratować.
- Jeśli to nie musi być jedyny raz, czy to oznacza...
- Tak, dokładnie. To wszystko wcale nie musi się kończyć na jednym razie. - mówi pośpiesznie i korzystając z okazji, chwyta Jungkooka za rękę, nie zmieniając prośby swojego spojrzenia. - To może być coś więcej.
Czas wcale się nie zatrzymuje. Wskazówki zegara nadal przesuwają się do przodu. Srebrne auta nadal poruszają się po ulicach, ptaki nadal ćwierkają swoje rozkoszne melodie, a gdzieś na świecie umiera następna osoba, na której miejsce rodzi się kolejna. Świat nadal zachowuje swoje tempo, jednak jak gdyby coś się zmienia. Tak jakoś... W środku.
Jeon Jungkook po raz pierwszy całuje Kim Taehyunga.
Tu miało być zdjęcie tatuażu, ale znalazłam tylko jedno z tym i było w takiej średniej perspektywie, więc wrzucam po prostu zdjęcie albumu, żebyście sobie mogli jako tako wyobrazić, co Jungkook ma na ramieniu xd
Ogółem nadal coś mi w tym rozdziale nie gra, ale już nic nie zmieniam, bo musiałabym chyba pół rozdziału kasować, także no. Głównie chodzi mi o ten wypad do kina, ale to było pisane po szkole, więc to może dlatego mam co do tego mieszane uczucia
W następnym rozdziale przewiduję dzikiego smuciora, także wyczekujcie, bo nawet dobrze idzie mi pisanie tego, więc może być całkiem ciekawie B))
Przypominam jeszcze tylko, że dzisiaj prowadzę snapa z grupki, więc jak ktoś chce sobie mnie posłuchać to zapraszam
Miłego dnia, słoneczka ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top