XXX

Wyszliśmy z sali i schowaliśmy się za ścianą na korytarzu. Każda z nich była dość wąska, więc za jedną mieściły się tam dwie/trzy osoby. Po prawej stronie ukrywali się Namjoon, Jin i Yoongi, a po lewej Jimin, Suzy i Hoseok. Jungkook i Jisoo byli za kolejną, a tuż za nimi ja i Taehyung. Rozglądaliśmy się, żeby sprawdzić, czy droga na dach nie jest niczym zagrodzona. Zauważyłam, że Jin coś szepnął, ale nie mogłam go zrozumieć. Zdał sobie z tego sprawę, więc spojrzał na mnie i pokazał ręką, że mamy iść.

- Chyba już idziemy - szepnęłam do Taehyunga. - A co jeśli nas przyłapią?

- Jak się zamkniesz i zaczniemy iść, to nikt nas nie zauważy - zabrzmiał na poirytowanego. - Przestań tu stać i się rusz. Nikogo tu nie ma, nie martw się.

Spojrzałam przed siebie, gotowa by iść. Pozostali byli już kilka metrów przed nami, więc w końcu wyszliśmy z cienia.

- Ah, tak. Przepraszam, ale prowadzę teraz lekcję, dlatego też nie mogłem odebrać od razu. - Usłyszeliśmy za sobą męski głos. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam się na Taehyunga.

- ...cholera.

Odwróciliśmy się i zauważyliśmy jednego z nauczycieli, który właśnie wychodził z klasy.

- Dobrze, w takim razie do widzenia.

Zanim pan Lee odwrócił się w naszą stronę, Taehyung pociągnął mnie w jakieś miejsce, po czym zamknął za sobą drzwi. 'Czy to... schowek?' Był tak ciasny, że ledwo się tam mieściliśmy i musieliśmy być do siebie przylgnięci. Mieliśmy jednak szczęście, że mogliśmy się tam schować. Nie moglibyśmy uciekać, bo nauczyciel by nas usłyszał, a w pobliżu nie było ścian, za którymi moglibyśmy zniknąć. 'Wygląda na to, że mój anioł stróż nade mną czuwa.' Byłam tak pochłonięta tym, że udało nam się uciec przed tym facetem, że dopiero po minucie zdałam sobie sprawę jak blisko siebie stoimy. Dosłownie utknęłam między drzwiami a Taehyungiem i wyraźnie słyszałam bicie jego serca. A biło szybko. Uniosłam głowę, by na spojrzeć na twarz chłopaka, ale okazało, że jego oczy były już skierowane na mnie. Szczerze to niezbyt mnie to zaskoczyło. 'Znowu się tak dziwnie patrzy...' Jego spojrzenie przypominało tamto, które posyłał mi w łazience. To pełne pożądania... Wyglądał naprawdę atrakcyjnie. Jego wzrok powędrował do moich ust. Położył prawą rękę na drzwiach i powoli zaczął się przybliżać. Tym razem był ostrożny i nienachalny, jak gdyby dawał mi szansę, bym go powstrzymała. Ale tego nie zrobiłam.... zamknęłam tylko oczy i ponownie.... się poddałam. Pocałunek był krótki, ale przyjemny. Nie otworzyłam oczu nawet gdy nie czułam już jego ciepłych ust. Byłam trochę zmieszana, tym że przerwał tak szybko, więc znowu otworzyłam oczy. Wpatrywał się we mnie z tym swoim głupkowatym uśmiechem na jego przystojnej twarzy.

- Dlaczego przerwałeś?

- Chciałem zobaczyć jak wyglądasz kiedy mnie pragniesz. - 'Co? Czy to znaczy, że aż tak było to po mnie widać?' - Widok jest całkiem... przyjemny.

- ...eh?

- Jesteś piękna. Teraz mam pewność, że mogę kontynuować - posłał mi swój znaczący uśmiech i położył dłoń na moim policzku, gotów by znowu mnie pocałować. Tym razem było wolniej, ale przyznałam, że ten pocałunek był najlepszym jaki do tej pory dzieliliśmy. Jego usta poruszały się razem z moimi w pięknej harmonii. Zupełnie jak w balecie. Łagodnie, ale silnie. Delikatnie i bezpiecznie. Po prostu... idealnie. Chciałam zatrzymać czas. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Chciałam, by Taehyung został ze mną na zawsze. Chciałam myśleć tylko o nim. Objęłam go w pasie i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Był zaskoczony, ale kontynuował. Włożyłam ręce w jego tylne kieszenie. Nie miałam pojęcia, dlaczego to zrobiłam, jednak chłopak nie miał nic przeciwko. Oboje zapomnieliśmy o tym całym planie ucieczki dopóki...

- Ja pierdole! - krzyknęłam, gdy ktoś znienacka otworzył drzwi, a nasza dwójka upadła razem na środek korytarza. Wylądowałam na plecach, a Taehyung na mnie. Przez chwilę nawet nie myślałam o tym, żeby wstać, bo bałam się, że osobą która otworzyła drzwi był woźny albo co gorsza nauczyciel. Kiedy jednak zobaczyłam kto to naprawdę był, stwierdziłam, że wolałabym już mojego wychowawcę.

- Czy wy naprawdę chcecie, żebym oślepł?!

'Dlaczego? Dlaczego mi się to ciągle przytrafia?' Poklepałam Taehyunga po plecach, dając mu znak, żeby się podniósł. Wstając z ziemi jęknęłam z bólu.

-...przepraszam - Taehyung zaczął masować mi obolałe plecy. - Bardzo bolą?

- Tak... - posłałam Jinowi mordercze spojrzenie. - Kurewsko bolą.

- Cóż, a kto kazał ci opierać się na drzwiach?

- A kto kazał ci tak mocno je otworzyć?

- Właściwie to on - Jin wskazał palcem na Hoseoka, który stał przy schodach z resztą. ' O super... wszyscy widzieli to przedstawienie.'

- Ale nadal mogłeś--

- Cicho! - Taehyung kiwnął głową w stronę jednej z klas. Ktoś otwierał drzwi od wewnętrznej strony. Uczniowie i tamtejszy nauczyciel najwyraźniej usłyszeli mój upadek i chcieli sprawdzić co się dzieje. Jin szybko złapał nas za ręce i pobiegliśmy do reszty. Wchodziliśmy po schodach cicho, ale w szybkim tempie i w końcu dotarliśmy na dach.

- Czekajcie... Zróbmy sobie przerwę - powiedziała Suzy, po czym oparła się o swoje kolana i próbowała złapać oddech.

- Okej, wy we dwoje będziecie nas prowadzić - Hoseok wskazał na mnie i Taehyunga.

- Co? Dlaczego? Tak w ogóle, Jin, możesz już puścić nasze ręce. - Zrobił co kazałam. - Dlaczego to my mamy prowadzić?

- Bo jak byliście na szarym końcu, jakimś cudem trafiliście do kantorka i zaczęliście się tam obściskiwać. Więc, macie być na przodzie, żeby nas nie spowalniać.

- Dobra, dobra. To chodźcie dzieci! Za mną! - wyciągnęłam swoją rękę do góry, tak jak robią to przewodnicy, po czym zaczęliśmy schodzić w dół.

- No i po co dałeś jej moc, żeby się tak zachowywała? - zapytał Hoseoka Jungkook.

- No chodźcie. Nie wstydźcie się - powiedziałam, gestykulując, by podeszli bliżej.

- Nie wiedziałem, że tak będzie...

- Chłopcy! Słyszę was. Zachowujcie się.

- To moja wina. Przepraszam - Hoseok spojrzał na Jungkooka ze smutkiem.

- Przynajmniej już będziesz wiedział.

W końcu wszyscy zeszliśmy na plac przed szkołą.

- Tak w ogóle... Gdzie my idziemy? - zapytał Namjoon.

- Najpierw podejdziemy do przystanku. Pojedziemy autobusem to centrum, a stamtąd zdecydujemy gdzie chcemy iść.

- Ona nadal odgrywa tę rolę czy...? - Hoseok szepnął do Jungkooka, ale usłyszała go Jisoo.

- Nie... Gada tak cały czas. Jest trochę... dziwna, ale się przyzwyczaicie.

- Uprzejmie przypomnę wam, że posiadam parę uszu tak jak każde z was, więc... was słyszę.

Jisoo cicho się zaśmiała.

- Przepraszam...

- Jest też trochę przerażająca - powiedział do siebie i tym razem go nie usłyszałam. Wszyscy stanęliśmy w końcu na przystanku. Chłopcy, jako iż byli w miarę ułożeni, pozwolili dziewczynom usiąść na ławce. No może oprócz Jina, który wcisnął się między mnie a Jisoo, zyskując przy tym kilka morderczych spojrzeń. Ale go to nadzwyczajnie nie obchodziło.

- To... pojedziemy autobusem i pójdziemy tam, gdzie poniosą nas nogi? - zapytała Suzy.

- A może w centrum jest jakaś impreza czy coś?

- Wątpię Yoongi...

- Chodźcie, autobus już jest - oznajmiłam, widząc zbliżający się pojazd. - Wskakujmy.

Wsiedliśmy i o dziwo to Jimin zapłacił za bilety. Na szczęście każdy z nas znalazł sobie miejsce. Usiadłam obok Taehyunga, oczywiście. Uniosłam brwi, gdy poczułam na swojej dłoni, tę jego. Spojrzałam się na niego, ale ten wyglądał za okno, uśmiechnięty od ucha do ucha. Sama nie mogłam skrywać uśmiechu. Serce biło mi w końcu jak dzwon.

- Wow... serio? - Spojrzałam za siebie. A siedział tam nie kto inny, jak Jin, wpatrujący się w nas ze zdegustowaną miną.

- Co znowu?

- Nic, po prostu... Nasz raczkujący związek jest strasznie oczywisty. Można go wyczuć na kilometr.

- Cóż, kto by pomyślał, że nowa para zachowuje się jak nowa para? Wow, niesamowite.

- Nienawidzisz mnie, prawda? To dlatego zawsze używasz sarkazmu.

- Zawsze taka jest. Uwielbia mnie tak bardzo, że zachowuje się tak nawet w stosunku do mnie.

- Nie uwielbiam cię.

- Nieprawda, przyznaj się.

- Nie uwielbiam cię.

- Niepraw--

- Dobra, łapię! Po prostu przestańcie! Wiem, że jesteście teraz parą i w ogóle, ale nie możecie chociaż spróbować zachowywać się normalnie? Spójrzcie na Hoseoka i Suzy! Są normal-- Wszyscy spojrzeliśmy na omawianą dwójkę, ale oni zachowywali się znacznie gorzej niż my. Trzymali się za ręce, chichotali i całowali po policzkach. - Nieważne. Róbcie co chcecie... Poddaję się - oparł się o siedzenie i zamknął oczy, jakby chciał się zdrzemnąć. Spojrzałam na Taehyunga, a ten tylko wzruszył ramionami. Westchnęłam i odwróciłam wzrok. Jechaliśmy tylko przez kilka minut zanim nowi ludzie weszli do środka.

- Dzień dobry! Byłaby pani zainteresowana-- Ah, nie? Dobrze... - Usłyszałam głos jakiegoś chłopaka. 'Gdzie go wcześniej słyszałam...?' Obejrzałam się wokół busa, by go znaleźć. Zobaczyłam kolesia, który rozdawał ludziom jakieś ulotki i miał na sobie czapkę, ale nie widziałam jego twarzy, bo stał tyłem. 'Spryciarz. Ludzie nie mogą uciec przed ulotkami w autobusie. Ale skąd znam jego głos?' W końcu się odwrócił i podszedł w naszą stronę. 'Gdzie go już wi--'

~ Flashback ~

- Pomóc? - Chłopak w naszym wieku wyciągnął rękę do Taehyunga, by pomóc mu wstać. Ten w końcu ją wziął i się podniósł.

- Dzięki...

Obcy chłopak spojrzał się na mnie.

- Nie czuj się zawstydzona. To mogło się zdarzyć każdemu. Przynajmniej go już nie zobaczysz. Byłoby niezręcznie, gdybyście się znali.

Ja i Taehyung spojrzeliśmy się na siebie, ale szybko odwróciliśmy się z rumieńcami na policzkach. Chłopak to zauważył i przestał się śmiać.

- Nie mówcie... Znacie się? To jak drama na żywo!

Autobus się zatrzymał na przystanku, który nareszcie był blisko mojego mieszkania. Wstałam z siedzenia.

- To nasz przystanek. Chodźmy - powiedziałam, nawet nie patrząc się na Taehyunga.

- Okej.

Zaczęliśmy iść do drzwi, kiedy usłyszeliśmy za sobą.

- Paa! Tak w ogóle mam na imię Jongin!

'Zamknij się, zamknij się, zamknij się.'

~ Koniec flashbacku ~

'Co? Nie... jest tylko podobny.' Nadal rozdawał ulotki, kiedy jego spojrzenie spotkało się z moim. Przymrużył oczy i skinął głową, patrząc na mnie, prawdopodobnie przypominając sobie skąd mnie zna. Jego spojrzenie spoczęło na spokojnym Taehyungu, który nadal wyglądał przez okno. Nagle Jongin uśmiechnął się od ucha do ucha. Wytrzeszczyłam oczy i opuściłam głowę. 'Nie podchodź! Nie podchodź! Nie pod--'

- To wy!

'No i masz.' Sztucznie się uśmiechnęłam i podniosłam głowę.

- O! To... ty.

Moje słowa sprawiły, że Taehyung w końcu się na mnie spojrzał. Kiedy tylko zobaczył chłopaka, jego reakcja była taka sama jak moja, był zszokowany, oniemiały, a w głowie grał wspomnienie.

- Znowu się spotykamy! Może to przeznaczenie?

- Bardzo w to wątpię - odpowiedział Taehyung.

Jongin zauważył nasze złączone ręce.

- Oh! Wow. Wy nie tylko się znacie. Jesteście parą!

- Co to za ulotki? - zapytałam, wskazując na kawałki papieru w jego ręce. Oczywiście, że chciałam zmienić temat.

- Ah! To są-- - autobus nagle zahamował, a Jongin stracił równowagę i prawie upadł. Na szczęście ja i Taehyung szybko złapaliśmy jego ręce. A to nie skończyło się dobrze... Użyłam więcej siły niż mój chłopak i przyciągnęłam tamtego do siebie. Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej... Wytrzeszczyłam oczy, ale zanim zdążyłam coś zrobić, Taehyung szybko odepchnął Jongina. Domyśliłam się, że ten widok nie był dla niego przyjemny, ale zachował się zbyt nieuprzejmie.

- Wszystko okej? - zapytałam chłopaka, który nadal trudził się ze złapaniem równowagi.

Lekko się zaśmiał.

- Jestem cały--

- Serio go o to pytasz? - Taehyung nagle przerwał.

- Popchnąłeś go! Mógł upaść!

- Gdyby się do ciebie nie przykleił, to bym tego nie zrobił!

- Przecież nie zrobił tego specjalnie! To był wypadek.

- Ale nadal--

- Przepraszam - odezwał się Jongin, a nasza dwójka od razu na niego spojrzała.

- To nie twoja wina... Jongin. Nie przepraszaj - zahaczyłam wzrokiem o ulotki, które trzymał. - To on powinien czuć się winny - wskazałam na Taehyunga. - Tak czy inaczej, nie sądzę żeby przeprosił, więc zrobię to w jego imieniu. Ah, zapomniałabym. Chcielibyśmy dziesięć ulotek.

Jego oczy zaświeciły się z radości, w końcu znalazł kogoś kto docenił jego wysiłek. Policzył dokładnie dziesięć ulotek i mi je podał.

- Dziękuję! Ocaliłaś moje życie. Zabiliby mnie, gdybym wrócił z pełną torbą. - Autobus zaczął zwalniać i wkrótce zatrzymał się na przystanku. - Muszę wychodzić. Rozdawanie ulotek w autobusie nie jest zbyt dozwolone. Do zobaczenia... - poczekał, aż mu się przedstawię.

- Aisha.

Uśmiechnął się i przytaknął.

- Do zobaczenia Aisha! - powiedział i wyszedł z busa.

Dopiero zdałam sobie sprawę z banana, jakiego miałam na twarzy. Spojrzałam na Taehyunga.

- Jezu! Ale mnie przestraszyłeś! - krzyknęłam, gdy zauważyłam jego mordercze spojrzenie.

- Przedstawiłaś mu swoje imię? - zapytał z zaciśniętą szczęką.

- Tak, a on zrobił to samo. I co z tego?

- Po co wzięłaś dziesięć ulotek?

- W tak licznej grupie jesteśmy.

- Nie o to mi chodzi. Pytam po prostu po co?

- Jako przeprosiny. Oczywiście. Miałam wyrzuty sumienia po tym jak go popchnąłeś. Mógł coś sobie zrobić.

- Nie obchodzi mnie to...

- Dlaczego to w ogóle zrobiłeś?

- Już mówiłem! Był za blisko!

- Tak, ale to była moja wina, nie jego. Więc nadal nie rozumiem.

- Bo...

- Bo co?

- Bo nie chcę, żeby ktoś dotykał tego co moje.

Ponownie próbowałam uniknąć palpitacji serca.

- Twoje? To ty mnie posiadasz? Jestem przedmiotem?

- Tego nie powiedziałem. Powiedziałem tylko, że jesteś moja. Tak długo o ciebie walczyłem, że nie pozwolę, by ktoś mi ciebie zabrał. - 'Serce! Uspokój się kurwa!' - Jesteś tylko moja.

- Nie mów tak, jeśli nie chcesz żebym dostała zawału serca i skończyła w grobie, po prostu przestań - odwróciłam się do Jina, ciekawa, czy słyszał co się stało, ale smacznie spał, chrapiąc głośno. Westchnęłam i spojrzałam na ulotki. 'Park rozrywki? Jest w centrum? Powinniśmy pójść?' Odwróciłam ulotkę na drugą stronę, ale moją uwagę przykuł papierek, który wylądował na moim kolanie. Taehyung to zauważył i zmarszczył brwi. Chwyciłam tajemniczą karteczkę.

- Co to? Jego numer?!

Spojrzałam na niego z pokerową miną i podniosłam papierek do jego twarzy, unosząc brew.

- To kupon, zazdrośniku. Kupon dla pary. Włożył go między ulotki. Wystraszyłeś go, więc nam to dał.

- No i na co ten kupon?

- Na diabelski młyn w wesołym miasteczku - podałam mu jedną z ulotek. - Wejście za pół ceny dla pary z kuponem, runda trwa dziesięć minut - powiedziałam, czytając. - Pójdziemy tam? Ah.... nie mamy przecież pieniędzy, a Jimina już nie poprosimy.

Taehyung wyciągnął coś z kieszeni i pomachał mi przed twarzą.

- Dlaczego nie powiedziałeś, że masz ze sobą portfel? Przecież Jimin będzie musiał nam wszystko stawiać. Kupił nam nawet bilety! Czemu nic wtedy nie powiedziałeś? Teraz mam wyrzuty sumienia.

- Nie wiedziałem, że go mam. - 'Jasne.' - Kiedy ten cały Jongin tu podszedł, włożyłem swoją dłoń w kieszeń, żeby ukryć to, że zaciskałem pięść i poczułem swój portfel. Nie wiedziałem...

- Zaciskałeś pięść?

- Tak, byłem zazdrosny. Zapomnijmy o tym.

Próbowałam się nie uśmiechnąć.

- Dobra, jasne. Ostatnio nie wiedziałam, że dotykałam twojego krocza, więc mogłeś nie wiedzieć teraz o portfelu.

- Dlaczego o tym wspominasz?! To nie to samo.

- Nieważne - wyjrzałam za okno, by zobaczyć gdzie byliśmy. - Zaraz wysiadamy - wstałam, by dać powiedzieć reszcie, że to koniec naszej przejażdżki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Nie wierzę, że nas tu zaciągnęła - Yoongi wskazał na mnie, uśmiechającą się jak dziecko w Boże Narodzenie.

- To był dobry pomysł! Będziemy się świetnie bawić! - odparł Jungkook.

- Nie za długo.. Tylko Jimin ma ze sobą portfel, a wątpię, żeby chciał płacić za nas wszystkich.

- Nie martw się Yoongi. Zapłacę za wszystkich.

- Wow... jesteś synem jakiegoś biznesmana czy coś? - żartobliwie zapytał Yoongi, a Jimin tylko wzruszył ramionami, zmuszając nas do dalszego myślenia nad tym, czy jest bogaty czy nie.

- Jimin, nie musisz stawiać wszystkim. Taehyung też ma ze sobą portfel, więc zapłaci za niektórych z nas. Prawda, Tae? - zdziwiłam się, gdy zdałam sobie sprawę jak go nazwałam. - ...hyung! Taehyung.

Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się znacząco i poruszył brwiami. Opuściłam głowę, przygryzając wargę. 'Kurwa. Usłyszał. Więc, pewni wszyscy inni też.'

- Okej, w takim razie ten twój Tae może zapłacić za waszą dwójkę.

'Tak. Zauważyli.'

- Okej. Chodźmy do kolejki. Aisha - Suzy odwróciła się do mnie. - Zostawimy ciebie i twojego Tae sam na sam.

'Super.'

- Jimin, dasz mi trochę kasy? Ja i Jisoo też chcemy się odłączyć.

Jisoo prawie zachłysnęła się śliną, a chłopcy zaczęli gwizdać.

- Oczywiście! Mój mały Jungkook w końcu zmężniał.

Jungkook prychnął i odepchnął od siebie, przyklejającego się do niego Jimina.

- W takim razie ja i Suzy też chcemy być sami.

- ...nie zaskakuje mnie to. A ze mną ktoś zostanie?

- My, Jimin - Yoongi wskazał na siebie, Namjoona i Jina.

Sponsor wyciągnął swój portfel i zaczął przeliczać pieniądze, po czym podał Jungkookowi i Hoseokowi po tej samej sumie.

- Czy tak się czują rodzice? - Jimin uroczo zachichotał. - Okej, skoro się rozdzielamy, powinniśmy ustalić o której się tu spotkamy.

- Lekcje kończą się o trzeciej. Więc jeśli chcemy zabrać swoje rzeczy... - zastanowiłam się chwilę - czternasta trzydzieści? Powinno wystarczyć.

- Okej! Za wami jest duży zegar, więc będziemy mogli sprawdzać czas co chwilę. A teraz idźcie i się bawcie.

Po "pożegnalnej przemowie Jimina'' wszyscy się rozdzielili. Ja i Taehyung podeszliśmy do mężczyzny, który zabrał od nas kupon i trochę pieniędzy. Nie musieliśmy czekać zbyt długo zanim młyn ruszył.

- Wow! Spójrz na ten widok! - Taehyung spojrzał na mnie z uśmiechem. - Widać Jungkooka i Jisoo!

- Serio? Gdzie?

- Są w kolejce na kolejkę górską - wskazałam palcem.

- Są dwie, w dodatku obok siebie. W której są?

- W czerwonej! Nie widzisz?

Author POV

Uśmiech Taehyunga powoli znikał, ale jego dziewczyna tego nie zauważyła. Była zbyt zajęta wypatrywaniem Jungkooka i Jisoo.

POV Taehyunga

Nagle poczułem wyrzuty sumienia. Nadal nie powiedziałem jej o tym, że nie widzę kolorów. Nawet nigdy o tym nie myślałam, ale teraz czuję się z tym źle. To nic wielkiego, ale chyba chciałaby wiedzieć. 'Mam jej powiedzieć?' Spojrzałem na nią. Machała do Jungkooka i Jisoo, by zwrócić ich uwagę. 'Dlaczego boję się to z siebie wyrzucić? Nie będzie siebie obwiniała, prawda?' Opuściłem głowę. Nie powinienem nic przed nią ukrywać, w końcu jesteśmy parą. Znowu na nią spojrzałem.' Powinienem jej powiedzieć. Muszę jej powiedzieć. Zrobię to...

- Serio ich nie widzisz? Spójrz--

- Aisha... - przerwałem jej, a ona odwróciła się do mnie, zmartwiona.

- Dlaczego tak spoważniałeś?

- Muszę ci coś powiedzieć. Jeśli nie powiem tego teraz, będę tego żałował.

- O co chodzi?

- Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic, prawda?

Wyglądała na naprawdę zmartwioną.

- Mów.

Wziąłem haust świeżego powietrza i zamknąłem oczy, by się uspokoić.

- Wiesz, że zawsze ubieram się na czarno... Nie koloruję moich rysunków... I na pewno pamiętasz, kiedy przeszedłem przez jezdnię, kiedy było czerwone światło. - Przytaknęła, czekając aż kontynuuję. - Mam do tego wszystkiego powód... - 'uspokój się i wyduś to z siebie' - Nie rozpoznaję kolorów - spojrzałem jej prosto w oczy. - Mam zaburzenie rozpoznawania barw, Aisha.

'Teraz wie. Powiedziałem. Wyznałem jej prawdę. W końcu to zrobiłem...'

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Korekta: ✅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top