XXII


Oboje wbiegliśmy do klasy.

- Yah! Idioci! Nauczyciel gdzieś wyszedł, więc siadajcie migiem! - krzyknął nagle Jungkook, sprawiając, że uwaga reszty klasy spoczęła na nas. - Następnym razem zabierzcie telefony!

- Tak zrobimy - odezwałam się.

Uczniowie byli trochę zmieszani. Byli ciekawi, dlaczego ja i Taehyung się spóźniliśmy i czemu byliśmy razem. Za bardzo bali się jednak Taehyunga, żeby się o coś zapytać albo coś skomentować. I dobrze. Dobrze dla nas obojga. Jisoo posłała mi sugestywne spojrzenie. Wiedziała co się wydarzyło. A właściwie to tylko się domyślała i na pewno zgadła dlaczego się spóźniliśmy. Na szczęście nie zdążyła zadać mi jakiegokolwiek pytania, bo do klasy wszedł nauczyciel. Gdybyśmy przyszli sekundę później, bylibyśmy w ogromnych tarapatach. Lekcja się zaczęła, ale ja oczywiście nie słuchałam. W mojej głowie był tylko Kim kurde Taehyung. Chciałam choć przez chwilę na niego popatrzeć, ale nie odwróciłam się. To byłoby zbyt oczywiste, ale... postanowiłam być podstępna. Wyjęłam z plecaka swoje małe lusterko i zaczęłam udawać, że poprawiam włosy. Przesunęłam przedmiot, żeby mieć wzgląd na chłopaka. To nie był dobry pomysł. Gapił się prosto na mnie i w ten sposób zauważył, co wyrabiam. Wytrzeszczyłam oczy i szybko schowałam lusterko. 'Kurwa. Mogłam się po prostu odwrócić! Kurwa!' Myślałam, że się popłaczę.

Po długim dniu, ostatnia lekcja dobiegła końca.

- Okej! Koniec na dzisiaj! Nie zapomnijcie o projektach! Możecie wyjść.

Wszyscy zaczęli się pakować i wychodzić z klasy.

- Ugh... Jestem taka padnięta... - powiedziała Jisoo.

- Ja też.

- Dzisiaj u ciebie? - nagle przed naszą ławką pojawił się Jungkook, strasząc moją osobę.

- Chryste! Mógłbyś chociaż głośno tupać jak chodzisz! Przestraszyłeś mnie.

- Ah, przepraszam. Daj mi sekundkę - oddalił się i znowu zaczął do nas podchodzić, tyle, że tym razem robił to znacznie głośniej. - Witaj Jisoo. Hej Aisha. Jeon Jungkook obecny.

- Aisha skrzywdzi Jungkooka, jeśli jeszcze raz się tak zachowa - zagroziłam.

- Jungkook jest już skrzywdzony przez zachowanie Aishy.

- Jisoo zamorduje was oboje, jeśli tego nie przerwiecie. - 'Chwila, co się właśnie stało?' - Wracając do twojego pytania, Jungkook. Tak, u mnie.

- Okej, super. Chodźmy.

Odwróciłam się, żeby zabrać z krzesła swoją kurtkę. Zauważyłam, że rzeczy Taehyunga nadal są na miejscu, ale go już nie ma.

- Aish? Nie idziesz na przystanek autobusowy? - zapytała Jisoo, kiedy oboje byli pod drzwiami.

- Muszę iść jeszcze do łazienki. Możecie wyjść. I tak byśmy się rozdzielili, więc nie musicie na mnie czekać.

- Nie czekalibyśmy na ciebie nawet jeśli byś poprosiła - odezwał się JungPrzemądrzałyKook.

- A ja nawet bym nie prosiła.

Szeroko się uśmiechnął, ukazując królicze uzębienie. Oddałam grymas. Właściwie to tęskniłam za jego droczeniem się ze mną. Kiedy się przeprowadził, straciliśmy kontakt, więc nie mogłam go zobaczyć. Ucieszyłam się, że było jak dawniej.

- Cóż, w takim razie pa Aish, do zobaczenia jutro - pożegnała się Soo, a potem wyszli. Nauczyciela też nie było. W klasie zostało tylko kilkoro pakujących się uczniów, ale wkrótce zostałam sama. Spojrzałam na rzeczy Taehyunga. Przypomniało mi się jak mówił, że dłużej zostaje w szkole. Westchnęłam, zabrałam swoją torbę i wyszłam na korytarz. Był dość zatłuczony, w końcu wszyscy wracali do domów. Rozejrzałam się w poszukiwaniu blondyna i wkrótce go znalazłam. Wracał do klasy prawdopodobnie z łazienki, ale mnie nie zauważył. Wszedł do pomieszczenia. 'Zamierza tam spać?' Podeszłam do drzwi i zajrzałam do środka. Zauważyłam, że założył słuchawki i zaczął rysować. 'Szkicuje przed spaniem. Tak jak mówił...' Ponownie się rozejrzałam, żeby upewnić się, że wszyscy wyszli, a potem wróciłam wzrokiem do chłopaka. 'Oh? Zasnął? Już?!' Weszłam do klasy. 'Nie mogę pozwolić mu spać w takim miejscu!' Podeszłam do niego.

- Taehyung, obudź si-- - przestałam gadać, kiedy zobaczyłam jego śpiącą twarz. Dobrze, że miał słuchawki, przynajmniej go nie obudziłam. 'Wygląda tak... pięknie' Powoli dosunęłam sobie do niego krzesło i na nie usiadłam. Oparłam podbródek na dłoni i zaczęłam obserwować jego twarz. Mimo, że planowałam go obudzić, jego spokój na twarzy mi na to nie pozwolił. Mój wzrok przykuł jego szkicownik. Zastanawiałam się, czy skończył mój portret. Pomachałam mu przed oczami, upewniając się, że nadal śpi. Tak było, więc wzięłam przedmiot w swoje ręce. I tak, na rysunku byłam ja. Rysował mnie, ale praca nie była jeszcze skończona. Moje cechy twarzy były inne niż poprzednio. Przerzuciłam kartkę na poprzednią. Poczułam motylki w brzuchu. To ja. 'Wow... jest tak idealnie!' Byłam zachwycona. Rysunek był skończony, ale to nadal nie był ten, który widziałam. 'Więc... czy to znaczy, że rysował mnie już kilka razy?' Przerzuciłam kolejną stronę. 'Ah~Znalazłam...' Ten jeden portret, nad którym pracował, uważnie patrząc na moją twarz. 'Czy przeżyłabym wtedy swój pierwszy pocałunek, gdyby nauczyciel nie wszedł do klasy?' Uśmiechnęłam się, myśląc o tym. Odkryłam kolejną kartkę. Grymas momentalnie zszedł z mojej twarzy.

Poczułam dziwny ucisk w klatce piersiowej, ale nie miałam pojęcia dlaczego. 'Ta dziewczyna... Dlaczego wydaje mi się, że ją znam? Dlaczego chce mi się płakać kiedy na nią patrzę? Czemu to... boli?' Próbowałam pojąć dlaczego tak się czuję. I na pewno miałam coś z tyłu głowy, ale coś blokowało te odpowiedzi. 'Tak blisko... Czuję to... Gdybym tylko mogła sobie prz--' Wytrzeszczyłam oczy, kiedy zobaczyłam rękę zamykającą szkicownik. Odwróciłam się w kieruku Taehyunga. Wyjął słuchawki i na mnie spojrzał.

- Co robisz?

- Hm... Oh? Ja tylko... podziwiałam twoje prace.

- Podobają ci się?

'Chwila, nie jest zły?'

- Te, które widziałam tak! Ale zgaduję, że pozostałe jest są rewelacyjne.

Uśmiechnął się, wkładając szkicownik do plecaka.

- Pamiętasz, jak mówiłeś mi, że ryzujesz to co ci się podoba?

- Tak, tak powiedziałem.

Uniosłam brew.

- W takim razie, jak bardzo ci się podobam, żebyś narysował mnie aż trzy razy? - znacząco się uśmiechnęłam.

- Nie podobasz mi się - powiedział, a mój uśmiech zniknął.

- Eh?

Nagle przysunął swoją twarz tak blisko, że musiałam się szybko cofnąć.

- Nie lubię cię, bo... już cię kocham.

Wytrzeszczyłam oczy i go odepchnęłam.

- Przestań mi to robić.

- Nie przestanę. Mówiłem żebyś się przyzwyczajała. Rumienisz się?

- A nie rumieniłbyś się na moim miejscu?!

Zaczął się śmiać.

- Twoja naburmuszona twarz jest serio najsłodsza! - szczypnął moje policzki.

- Będą jeszcze bardziej czerwone.

- Tak w ogóle dlaczego nadal jesteś w szkole?

- Chciałam cię obudzić i wysłać do domu.

- Ale mówiłem ci czemu tu zostaje.

- Wiem, ale martwi mnie, że tutaj śpisz i jest ci na pewno niewygodnie. Więc, mam pomysł! Jeśli przenocuję u ciebie, pomoże ci to się zrelaksować? Czy nadal będziesz miał koszmary? Niektórym łatwiej zasypiać, kiedy ktoś przy nich jest.

- Nigdy tego nie próbowałem, więc nie wiem czy wypali.

- Okej, w takim razie przetestujmy to dzisiaj. Przenocuję u ciebie.

- Uważasz, że to rozsądne? Spać u chłopaka? Tylko ty i ja? Nie będziesz się bała?

- Nie. Tym 'chłopakiem' jesteś ty, więc czego mam się bać?

- Bo to ja.

- ...... - głośno przełknęłam ślinę.

- Żartuję! Nic ci nie zrobię, nie martw się. Twoi rodzice się zgodzą?

- Daj mi sekundkę - wybrałam mój telefon i zaczęłam coś klikać. Taehyung czekał cierpliwie i czekał... nadal czekał...

- To już kilka minut! Mówiłaś o sekundzie!

- Już! Mogę u ciebie nocować.

- Naprawdę ci pozwolili?

- Cóż, coś w tym stylu?

- Coś w tym stylu?

- Zapytałam czy mogę nocować dziś u Jisoo, więc w sumie nie znają prawdy?

- A co jeśli zadzwonią do niej, żeby się upewnić?

- Jestem pełnoletnia! Nie zrobią tego. Poza tym Soo o wszystkim już wie i będzie mnie kryć.

- I nie zapytała dlaczego ma kłamać?

- Zapytała, ale wszystko jej wyjaśniłam. Chodźmy już!

- Na pewno? Jestem chłopakiem. Serio chcesz do mnie iść?

- Przestań gadać i chodźmy.

Poszliśmy na przystanek i jak zwykle usiedliśmy na ławce, czekając na autobus.

- Ah, powinnaś coś wiedzieć - odezwał się nagle. - Żebyś się nie zdziwiła. Można włączyć światła tylko moim pokoju, kuchni i łazience. Nie pracuję, więc płacę za wodę i prąd z pieniędzy z ubezpieczenia. A nie jest to wystarczająca kwota na opłacenie wszystkich przewodów i żarówek.

- Ah, okej... ale woda jest?

- Tak. Jak miałbym się myć?

- Okej. Właśnie, Taehyung! Moglibyśmy wykorzystać ten czas na dokończenie naszej prezentacji, prawda?

- Ale zabawa.

- Musimy to skończyć. Masz laptopa?

- Taa... ale nie jest najlepszy.

- A da się z niego korzystać?

- Chyba? Ekran czasami gaśnie, ale możemy spróbować.

- To spróbujemy. Jest autobus.

- Zapamiętałaś numer?

- Znasz numer mojego, więc siedź cicho.

- Witam w rezydencji Kima! Póki jest dzień, nie będziesz ślepa. Mój pokój jest za tymi drzwiami. To kuchnia, a łazienka tam. Wszystko, co powinnaś wiedzieć.

- Kumam! Może coś zjemy przed pracą? Zrobię coś!

- Um...

Poszłam do kuchni, a za mną Taehyung.

- Zobaczmy co my tu mamy.

- Eh właściwie...

Otworzyłam lodówkę.

- Woda...budyń...jogurt? To wszystko?

- Jeszcze nie byłem w sklepie.

- Nie zawsze jest pusta, prawda?

- A jak długo przetrwałbym z pustą lodówką? Po prostu zapomniałem coś kupić.

- Oh...

- Wiesz, użycie mózgu czasami nie boli. No wiesz, okazjonalnie.

- A dostałeś kiedyś butelką w twarz?

- Żeby mi potem nos krwawił?

- Masz do mnie żal, rozumiem. - Zaśmiał się. - Pójdę po coś do jedzenia, a ty przygotuj mi posłanie do spania.

- Posłanie?

- Na kanapie. Co? Myślałeś, że będę spać w twoim łóżku, z tobą?

- Kto? Ja? Nie! Ale nawet nie wiesz, gdzie jest sklep.

- Widziałam go jak wysiedliśmy z autobusu. Jest po przeciwnej stronie ulicy. Tak czy inaczej, niedługo wrócę - wyszłam z kuchni i opuściłam jego mieszkanie.

Taehyung westchnął i poszedł po kołdrę i poduszki. Kiedy wszedł do swojego pokoju, jego wzrok wylądował na pudełku położonym na biurku. Nagle coś przeszło mu przez myśl.

- To moja szansa. Dowiem się czy to Aisha czy nie. Dziś jest ten dzień - podszedł do przedmiotu. Uniósł go i spojrzał na jego spód. Wziął nożyczki i zaczął go ciąć. Kiedy skończył, odłożył pudełko i przyrząd z powrotem na biurko. Ktokolwiek podniesie ten karton, wszystko z niego wypadnie. Miał wyrzuty sumienia, że zepsuł rzecz należącą do Dahyun, ale był to najlepszy sposób na odkrycie prawdy. Miał plan i był pewien, że wypali.

- Kochanie, wróciłam! - krzyknęłam, wchodząc do kuchni.

- Czy właśnie nazwałaś mnie 'kochanie'? - pojawił się nagle przede mną, kiedy rozpakowywałam zakupy.

- A co? Twoje serduszko zaczęło bić szybciej?

- Nie. Aż zacząłem się dławić.

- Aj.... To dla mnie za dużo.

- Tak czy inaczej. Będziesz dla nas gotować? - Wyjęłam z siatki dwa kubki ramen i puszki coli. - Mówiłaś, że coś zrobisz!

- I tak zupki nie są jeszcze gotowe. Musimy je podgrzać.

- Twoja mikrofalówka działa, tak?

- Działa - usiadł przy stole.

Włożyłam kubki do urządzenia i poczekałam trzy minuty. Po czasie wyjęłam je, usiadłam naprzeciwko Taehyunga i podałam mu jedzenie.

- Miałem nadzieję, że coś dla mnie ugotujesz.

- Nie jestem twoją żoną, żeby to robić. A tak w ogóle, kupiłam ramen za swoje pieniądze. Jeśli nie zjesz, ja to zrobię.

- Zjem, zjem.

- 1000 won - wyciągnęłam do niego rękę po kasę. Spojrzał na mnie ze smutną miną. - Żartuję~ Ale nie zabiłoby cię zwykłe 'dziękuję'.

- Dziękuję! Jesteś najlepsza! Zjem z radością.

Zaczęliśmy jeść.

- Aisha, masz rodzeństwo? - zapytał.

- To było nagłe.

- Ah, serio? Po prostu mnie to ciekawi. Mówiłaś, że chcesz mnie lepiej poznać, więc ja chcę tego samego, tylko, że od ciebie. Poza tym, czy to nie dziwne, że tak mało wiem o mojej dziewczynie.

- Wow wow... Dziewczynie?

- A nią nie jesteś?

- Jestem? Nawet mnie o to nie zapytałeś, ani nawet nie wspomniałeś nic oficjalnego.

- A serio muszę cię o to pytać?

- Chodzi mi o to, że byłoby miło gdybyś dał mi jakiś znak albo powiedział na głos 'Jesteśmy parą'.

- Znak? Poczekaj - nagle wstał i wybiegł z kuchni. 'Gdzie go do cholery poniosło?' Kontynuowałam zajadanie się posiłkiem. Po chwili wrócił i z powrotem usiadł na miejsce. - Proszę - podał mi zwiniętą kartkę. Odebrałam ją ze zmarszczonymi brwiami. Odwinęłam ją.

'Znak.'

- Serio? - uśmiechnęłam się.

- Ta da! Dałem ci znak.

- W takim razie go przyjmę - zachichotałam i schowałam karteczkę do kieszeni spodni.

- Więc dziś jest nasz pierwszy dzień. Pierwszy dzień bycia parą.

- A mówiłeś, że nie lubisz się śpieszyć...

- Nie z tobą.

'Głupie serce'

- Um... dokończ jedzenie. Będzie zimne.

- Nie odpowiedziałaś mi.

- Hm? Ah... Nie, nie mam rodzeństwa. A ty?

- Tak, siostrę. Cóż, miałem.

- Miałeś? Coś się stało?

Przestał jeść.

- Odeszła - spojrzał na mnie. To dziewczyna, którą rysowałem w lesie. Jest moją siostrą.

'To jego siostra?! Nie pierwsza miłość czy coś?'

- Ta dziewczyna... to twoja siostra? Myślałam... nieważne.

- Jak myślałaś? Że to moja była? Przez to co powiedziałem w lesie?

- Tak trochę... Byłam blisko.

'Ale... dlaczego obwinia się na jej śmierć?'

- Zepsułem atmosferę.

- Nie, nie! Cieszę się, że mi powiedziałeś.

- To też powód moich koszmarów w domu. Bo mieszkaliśmy tu przed przeprowadzką do Europy. Bycie samotnym tutaj boli... Za dużo gadam, prawda?

- Wcale, że nie.

- Cóż, zamknijmy temat zanim doprowadzi mnie do płaczu - zaśmiał się cicho.

- Okej, jak sobie życzysz.

- Skończyłaś jeść?

- Tak.

- Dobrze, to popracujmy teraz nad projektem. Możesz iść do mojego pokoju, a ja tutaj sprzątnę. Wiesz już gdzie jest.

- Może mam ci pomóc?

- Nie, ja to zrobię. Ah, na moim biurku jest pudełko. Możesz je gdzieś przenieść? Potrzebujemy miejsca na laptopa.

- Pudełko na biurku. Okej! - wstałam i poszłam do jego pokoju.

'Pudełko na biurku, pudełko na bi-- Ah! Pudełko na biurku!' Podeszłam do mebla i podniosłam przedmiot, ale kiedy to zrobiłam... wszystko co było w środku, wypadło na podłogę. 'Kurwa! Nic nie zepsułam, prawda?' Zauważyłam, że dół kartonu był obklejony taśmą, więc zabrałam ją z biurka i naprawiłam pudełko. Uklęknęłam, żeby włożyć wszystko z powrotem do środka. Podniosłam jeden album, a potem po kolei wkładałam każdą rzecz. 'Oh? Czemu moja bransoletka się zsunęła?' Zobaczyłam ją między innymi pierdółkami na podłodze. Ale kiedy ją uniosłam, zauważyłam, że mam swoją na ręce. 'Chwila co?' Wtedy do mnie doszło. Moje serce przestało bić. Wzięłam bransoletkę w moje dłonie i zaczęłam ronić łzy. 'N-niemożliwe...' Porównałam obie bransoletki. 'Dlaczego... jest tutaj bransoletka Dahyun?' Nie... to nie może być...' Szybko podniosłam jeden z albumów i go otworzyłam. Były tam zdjęcia z dzieciństwa. Wzięłam kolejny, ale nie mogłam rozpoznać dziewczynki i chłopczyka. Odłożyłam go i podniosłam ostatni. Na pierwszym zdjęciu były dwie dziewczyny i jeden chłopak. Jedną z nich na pewno byłam ja. Koleś z króliczym uśmiechem to Jungkook. Co oznacza, że trzecią osobą była...

- D-Dahyun... - byłam taka zmieszana. Zapomniałam jak wyglądała przez moją traumę, ale teraz... Pamiętam... Zaczęłam powoli wszystko sobie przypominać. Wspomnienia z Dahyun, jej twarz.

- Proszę. Zrób nam zdjęcie. Aish! Jungkook! Chodźcie! Mój brat cyknie nam fotkę.

- Naprawdę wyjeżdżasz?

- Tak... Wracam do Korei. Przepraszam, że ci to mówię dopiero teraz. Nie wiedziałam jak mam to ująć w słowa.

- Nie, spokojnie... Rozumiem.

- Robię jutro pożegnalną imprezę. Przyjdą moje koleżanki i moi koledzy z klasy. Mogłabyś też wpaść?

- Jutro?

- Tak, wyjeżdżam pojutrze.

- W takim razie wpisz mnie na listę - Dahyun się zaśmiała.

- Halo? Tak, tu Aisha. C-co? Dahyun... C-co się z nią stało?

- Tak mi przykro panie Kim...

- To nie twoja wina. Wszystko okej. Uspokój się, kochanie. Wszystko będzie dobrze...

Mocno płakałam. 'Chwila... Skoro tak wygląda Dahyun, to... ona... jest... na rysunku Taehyunga... Narysował swoją siostrę, ale wygląda tak samo jak Dahyun' Zaczęłam oddychać z trudem. Ponownie spojrzałam na najstarsze zdjęcie i wyjęłam je z albumu. Odwróciłam je, żeby sprawdzić, czy jest tam coś napisane. I miałam rację. 'Pierwsza wizyta w parku rozrywki, Taehyung i Dahyun, Seul 2007' 'O mój boże... Kim Taehyung... Kim Dahyun...

- Dahyun to siostra... Taehyunga? Jest jego siostrą...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Korekta: ✅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top