XXI

- Aisha, kocham cię.

Szeroko otworzyłam oczy i na niego spojrzałam. Był równie zaskoczony jak ja. 

- Ty... Co?! - Wszyscy przy stole mieli te same miny, jak wtedy, gdy zobaczyli, jak się całujemy. - Kochasz... co?

- Ty-.. kocham cie-lęcinę?

- Co?

- Cielęcinę! Tak. Kocham cielęcinę. Jadłaś? Jest przepyszna. Kocham ją.

- Przestań pieprzyć. Wszyscy cię słyszeliśmy. Nie chciałeś powiedzieć 'cielęcinę', wiemy o tym. 

Taehyung wpatrywał się w Namjoona z pokerową twarzą. W końcu się odezwał:

- Ah! Jestem głodny. Dokończmy jeść nasz lunch - zaczął wpychać sobie do ust jedzenie. 

- O mój boże... Ty naprawdę ją kochasz.

Taehyung przerwał posiłek i spojrzał na Jungkooka, a potem na mnie. Nie wiedział, co powiedzieć, więc po prostu się na mnie gapił. Nie mógł zaprzeczyć, bo by skłamał. Ale nie potrafił też się do tego przyznać. 

- Więc... to prawda? - zapytałam, co zszokowało wszystkich naokoło stołu. - Czy powiedziałeś to dla żartów? Nie o to ci chodziło? 

Chciał podkopać się pod ziemię, żeby nie odpowiadać. - T-to nie tak... To nie tak, że nie o to mi chodziło...ale-- - Zadzwonił dzwonek. 'Serio...?!' - O nie... Przerwa się skończyła. Muszę iść. Pa - wstał i dosłownie wybiegł ze stołówki. Nawet po sobie nie posprzątał. 

Wróciłam do klasy. Taehyung coś rysował i ewidentnie mnie ignorował. W końcu lekcja się zaczęła, ale myślałam jedynie o słowach chłopaka. Dlaczego tak nagle powiedział, że mnie kocha? Naprawdę mu o to chodziło? Dlaczego powiedział to tak prosto, a potem unikał tego tematu jak ognia? Byłam taka zmieszana. 'Zapytam go na przerwie' Próbowałam skoncentrować się na lekcji. 

Perspektywa Jungkooka

Nie mogłem skupić się na słowach nauczyciela, bo byłem w zupełnie innym świecie. Myślałem nad tym, co powiedział Taehyung. Martwiłem się o Aishę. Martwiłem się, że będzie przez niego cierpieć. Zerknąłem na nią. Tak dużo przeszła... Nie chcę, żeby znowu się zadręczała. Jisoo opowiedziała mi co działo się z Aishą po śmierci Dahyun. Nie wyobrażam sobie tej radosnej i szczęśliwej dziewczyny pogrążonej w depresji... Jisoo mówiła też, że po tym jak Aisha wróciła do Korei, była zupełnie inna. Znały się od dziecka, bo ich mamy razem pracowały, ale kiedy Aisha przyjechała Jisoo nie mogła jej rozpoznać. Nie dlatego, że inaczej wyglądała, a przez to jak się zachowywała. Kiedy się spotykały, widziała jej podpuchnięte powieki. Nie uśmiechała się. Aisha... odeszła. Przez długi czas nie była sobą. Próbowała nawet popełnić samobójstwo... Wpatrywałem się w nią. Ta szczęśliwa osoba przechodziła przez takie trudne chwile, a nadal mogła się uśmiechać. Jest silna. I odważna. Chciała się zabić, bo obwiniała się o śmierć Dahyun. Zrobiła imprezę, bo się przeprowadzała, a Dahyun do niej wtedy jechała i zginęła w wypadku, więc Aisha uważała, że to jej wina. Była na antydepresantach przez rok, ale jej nie pomagały, więc się nimi zatruła. Zrozumiała jednak, że samobójstwo niczego nie rozwiąże. Sama zadzwoniła po karetkę. Tylko Jisoo o tym wiedziała. Kiedy Aisha trafiła do szpitala, poprosiła, by powiadomiono Jisoo zamiast jej rodziców, ale rodzice na pewno też się o tym dowiedzieli. Wątpię, że byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że Jisoo powiedziała mi o tym na naszej randce, ale szczerze... cieszę się, że wiem. I tak się martwię. Zasługuje na wszystko co najlepsze... Jest taką dobrą i troskliwą osobą. Nie zniosę, gdy będzie przygnębiona. Nie chcę, żeby miała złamane serce. I właśnie dlatego słowa Taehyunga zmusiły mnie do przemyśleń. Co jeśli to dla niego tylko zabawa? Co jeśli nie jest szczery? Co jeśli złamie jej serce? Co jeśli ją zrani? Może powinienem przestać się przejmować czyimś życiem uczuciowym? Skoro Aisha chce się z nim spotykać, niech tak robi. Spojrzałem na Jisoo siedzącą obok niej. Mam swoje własne sprawy sercowe. Poza tym, jeśli Taehyung zrani Aishę to zedrę z niego skórę. Mam nadzieję, że nie będę musiał tego robić. 

Perspektywa Aishy

Pięciominutowa przerwa. Czas rozmowy z Taehyungiem. Odwróciłam się do niego.

- Taehyung, musimy poga-- - Nagle wstał i wyszedł z klasy, kompletnie mnie ignorując. -...dać... - westchnęłam.

- Znowu to robi, nie? Unika cię? - upewniała się Jisoo.

- Nie pozwolę na to - wstałam z krzesła. 

- Gdzie idziesz? 

- Do toalety. Męskiej. 

Wyszłam z klasy. Byłam w drodze do celu. 'Na pewno tam jest. Tak jak ostatnio.' Stanęłam przy drzwiach łazienki. Rozejrzałam się po korytarzu, upewniając się, że nie ma tam żadnych nauczycieli. Na szczęście było tylko kilkoro uczniów, ale nie zwracali na mnie uwagi, więc weszłam do środka. 

- Co do kurwy, Aisha?! - krzyknął Yoongi, zapinając rozporek od spodni. Załatwiał się kiedy tam weszłam, więc był nieco zaskoczony moją obecnością. Był tam sam. 

- Nie przyszłam do ciebie, więc nie musisz się martwić. 

- Ale nadal!

- Niczego nie widziałam, wyluzuj. Taehyung tu był?

- Tak, jest w jednej z kabin - powiedział, myjąc ręce. 

- Której?

Spojrzał na mnie zażenowany.

- Z trzech kabin w tej łazience, jedna jest zamknięta, a dwie pozostałe otwarte! Hm... chyba jest w jednej z tych otwartych. Założył pelerynę niewidkę i dlatego go nie widzimy. Na pewno nie jest w tej zamkniętej.

- Czy wszyscy uczniowie tej szkoły posiadają ten sam sarkastyczny syndrom?

Usłyszałam chichot z jednej z toalet.

- Kto wie - wytarł ręce o spodnie i opuścił łazienkę. 

Podeszłam do zamkniętej kabiny. 

- Wiem, że tam jesteś. Musimy pogadać, wychodź. Jeśli nie wyjdziesz w ciągu trzech sekund, wejdę do środka. Jeden... Dw--

Nagle mnie tam wciągnął i zamknął za mną drzwi. Byłam zaskoczona i zmieszana naraz. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że miał dziwny wyraz twarzy. Nowy... nigdy takiego nie widziałam. Sposób w jaki na mnie patrzył sprawił, że moje serce zaczęło bić jak dzwon, a moje ciało straciło swoją siłę. 

- O czym chcesz pogadać?

- Najpierw wyjdźmy na zewnątrz.

- Porozmawiajmy tutaj. Tu mamy więcej prywatności. 

- A co jeśli ktoś wejdzie do łazienki i nas usłyszy?

- Wtedy się uciszymy - podszedł bliżej i zaczął szeptać. 'Gdzie podziewa się tamten nieśmiały chłopak, który unikał mnie jak ognia? Chce tutaj 'rozmawiać', bo jest tu bardzo mało miejsca i musimy być blisko siebie... prawda? Co on knuje?' - Powiedziałaś, że musimy pogadać, więc czemu nic nie mówisz?

- Hm? Ah tak... Wracając do tego co powiedziałeś wcześniej, na lunchu... Mówiłeś poważnie? To było takie nagłe, a potem próbowałeś unikać tego tematu... ale dlaczego to powiedziałeś?

- Co chcesz usłyszeć? Chcesz, żebym przyznał, że robiłem sobie jaja, czy, że mówiłem prawdę?

- Chcę usłyszeć o co ci chodziło. To prawda? Naprawdę mnie kochasz?

- Co jeśli potwierdzę? Powiesz, że też mnie kochasz? - Nic nie odpowiedziałam. - A co jeżeli bym zaprzeczył? Ulży ci, czy będziesz obrażona? - Ponownie się nie odezwałam. - Jak myślisz? Wyglądam na kogoś, kto wypowiadałby takie słowa dla żartów? Pomyśl, Aisha.

Zaczęłam się zastanawiać i jedyną rzeczą, jaka przychodziła mi do głowy był dzień w lesie...

'Jest dziewczyną, która posiada specjalne miejsce w moim sercu. Jest ostatnią osobą, która usłyszała ode mnie 'kocham cię'. I jedyną osobą, która usłyszała ode mnie 'nienawidzę cię'.'

'Jeśli ostatnią osobą, do której powiedział te słowa jest ta wyjątkowa dziewczyna, nie żartował tym razem. Jestem pierwszą osobą, która usłyszała to od niego od dawna... To znaczy, że był szczery... Tak?' Spojrzałam na niego.

- Mówiłeś poważnie, prawda?

- Tak.

- Dlaczego ja?

- A dlaczego nie?

Niespodziewanie zrobiłam się nieśmiała. Nie wiedziałam jak zareagować. 

- Dziwnie się ostatnio zachowujesz... Najpierw poprosiłeś mnie, żebym była 'twoja', teraz to...

- Dlaczego? Nie podoba ci się takie zachowanie?

- Mam na myśli... to nie tak, że tego nie lubię... To po prostu dziwne i nowe.

Przez chwilę się we mnie wpatrywał. Jego wzrok powędrował do moich ust, a potem znowu do oczu. Dokładnie wiedziałam czego chciał. Kiedy zaczął się zbliżać, od razu położyłam dłonie na jego torsie, żeby go zatrzymać. Zrobił to, przekrzywił głowę i zaczął szeptać mi do ucha.

- Przyzwyczajaj się. - Jego słowa sprawiły, że przeszył mnie przyjemny dreszcz. Znowu na mnie spojrzał. - Od teraz zawsze taki będę. Powinnaś się przyzwyczaić.

'Co...?'

Patrzyłam prosto w jego oczy, co jeszcze bardziej wzbudziło jego chęć pocałunku. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak na niego działałam. Mogłabym spokojnie siedzieć na swoim miejscu w klasie, a on chciałby mnie pocałować. 

- Chcę cię pocałować - wyszeptał.

- Więc mnie pocałuj...

- Nie mogę.

- Dlaczego? Co cię zatrzymuje?

- Ty - wskazał na moje dłonie, nadal na jego torsie. - Dosłownie.

Szybko je zdjęłam, ale odkąd już się pochylał, nie miał czasu na złapanie równowagi... co spowodowało uderzenie czołowe, po którym jęknęliśmy w bólu. Zaczęłam masować bolące miejsce, upewniając się, że nie będę miała siniaka.

- Wygląda na to, że niebiosa nie chcą żebyśmy się dzisiaj całowali, huh?

Spojrzałam na niego.

- Nadal możemy to zrobić. Zraniliśmy nasze czoła, nie usta...więc...

Był trochę zaskoczony, ale znowu zaczął się pochylać, uważając, by znowu nie stała nam się krzywda. Usłyszeliśmy dzwonek na lekcje dokładnie wtedy kiedy nasze usta miały się dotknąć.

- No chyba kurwa nie!

Odepchnęłam go i się cofnęłam.  

- Już? Czyli kolejna lekcja się zaczęła! Kurwa kurwa kurwa! Chodźmy! Może pani Choi jeszcze nie weszła do klasy.

Chciałam wyjść na zewnątrz, ale nagle umieścił swoją rękę na ścianie, zagradzając mi drogę. Spróbowałam drugiej strony, ale był za szybki. Wiedziałam, czego chciał, ale... to nie bym najlepszy moment. Jeśli zaczniemy się całować, nie będę mogła przestać. To oczywiste. I w dodatku jestem spóźniona.

- A ty gdzie się wybierasz?

- Prawdopodobnie na Marsa. Do klasy, idioto. Puść mnie.

- Ale jeszcze nie skończyliśmy.

- Powiedziałam wszystko co chciałam, więc chodźmy. Załatwiłam swoje sprawy.

- Może ty tak... Ale ja jeszcze nie skończyłem.

- Jesteśmy spóźnieni! Nie wygłu--

Pocałował mnie z zapałem, a ja odpowiedziałam na tę pieszczotę niemal od razu. Po kilkunastu sekundach oderwał się ode mnie. Oboje oddychaliśmy z trudem.

- Teraz możemy iść.

Odkluczył drzwi i wyszedł z toalety. Mrugnęłam ze sto razy, próbując zrozumieć co się właśnie stało. 'Co to do cholery było...?'

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Korekta: ✅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top