XX
Perspektywa Aishy
Ja i Taehyung wyszliśmy z domu Jungkooka. Mieszkał tylko kilka przecznic od szkoły. 'Szczęściarz...' Usłyszałam, że Taehyung odkaszlnął.
- Jeśli masz coś do powiedzenia, to mów.
- Przepraszam za wczorajszą noc... Przestraszyłem cię, prawda?
- Tak, prawie zeszłam na zawał. Po prostu... Nie rób tego więcej - spojrzałam na niego. Przystawiłam mu do twarzy swój mały palec. - Obiecaj. Obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego.
- Obiecuję. Swoją drogą... co dokładnie się stało? Dlaczego wysłałaś mnie do Jungkooka? Jak mogę o tym nie pamiętać? - powiedział, idąc dalej.
- Oh. Cóż... Widzisz, to co się stało...
~ Flashback ~
- Naprawdę przepraszam, Aisha.
- Hm? Za co?
- Po prostu... za wszystko - nagle mocno mnie przytulił. - Przepraszam...
Trzymał mnie przez dość długi czas. Zrobiło się niezręcznie...
- Taehyung?
Żadnej odpowiedzi. Wkrótce usłyszałam jego chrapanie? 'Zasnął?' Delikatnie się odsunęłam i na niego spojrzałam. 'Śpi. Ah... gdzie ja go teraz zabiorę? Myśl, Aisha. Myśl. Sauna? Nie... Nie mam przy sobie tyle kasy... kurwa! Hm... Mam pomysł.' Powoli oparłam go o barierkę. Wyjęłam z kieszeni mój telefon i zadzwoniłam do... Jungkooka.
- Hm? Aisha? Wiesz która jest godzina?
- Wiem, przepraszam! Zrobiłbyś coś dla mnie?
- Co? Teraz?
- Tak. Proszę przenocuj u siebie Taehyunga! Jesteśmy na moście Mapo i nagle zasnął, ale nie mogę zabrać go do siebie, ani do niego. Więc proszę. Tylko ten jeden raz.
- Dobra - ziewnął.
- Czekaj, serio?
- Tak. Za chwilę wyślę ci swój adres.
- Dziękuję!
- Nie ma sprawy - rozłączył się. Nawet się o nic nie pytał ani nie narzekał. Po prostu się zgodził! Od razu po jego wiadomości z adresem, zamówiłam taksówkę. Wstałam i poszłam podnieść moją parasolkę, która została przeze mnie chamsko porzucona. Była otwarta, więc zrobił się w niej basen. 'Świetnie...' Dobrze, że chociaż przestało padać, inaczej byłaby mi potrzebna. Chwyciłam ją, wylałam z niej wodę i zamknęłam. Wróciłam do Taehyunga i usiadłam obok niego, czekając na taksówkę. Po kilku minutach przyjechała. Kierowca pomógł mi delikatnie wnieść Taehyunga do samochodu. Usiadłam razem z nim na tylnym siedzeniu, a mężczyzna wrócił za kierownicę. Podałam mu adres Jungkooka, a on kiwnął głową.
- Przepraszam za siedzenia. Będą przez nas przemoczone.
- Proszę się nie martwić - zaśmiał się. - Samochód nie należy do mnie, tylko do firmy, więc kogo to obchodzi?
- A nie martwi się pan, że inni klienci mogliby na nie narzekać?
- To nie jedyna taksówka w mieście. Nie musi się pani o to martwić. Martw się o tego chłopaka. Wygląda na naprawdę wycieńczonego - powiedział miłym, ale zmartwionym tonem. 'Cóż, odebrał nas z mostu Mapo, więc pewnie domyślił się o co chodziło.' - Wszystko z nim w porządku? - zapytał, nadal skupiony na drodze.
- Tak, myślę, że jest po prostu zmęczony - nagle Taehyung opadł na moje kolana. Nadal spał, tyle, że użył mnie jako poduszki. Pogłaskałam go po głowie i się uśmiechnęłam. Objęłam go jedną ręką, by nie spadł, kiedy samochód się zatrzyma. Zostałam więc też jego pasem.
~ Koniec flashbacku ~
- Kiedy przyjechaliśmy Jungkook przeniósł cię do jego pokoju, a ja poszłam z razem z wami, bo się martwiłam. To... chyba tyle.
- Bardzo was przepraszam. Mieliście przez mnie taki kłopot... I dziękuję. Nie spałem tak dobrze od bardzo dawna.
- Musiałeś być naprawdę zmęczony, żeby przytulając mnie, zasnąć. To było urocze... Ah, zapomniałabym. Nie wiem, gdzie mieszkasz, więc nie miałam jak przynieść ci plecaka czy książek. Przepraszam, będziesz musiał dziś funkcjonować bez nich.
- Mówisz poważnie? Po tym wszystkim co dla mnie zrobiłaś, przepraszasz za taką błahostkę? Jesteś człowiekiem czy aniołem?
Zaśmiałam się.
- Więc dobrze ci się spało?
- Bardzo dobrze.
- Byłeś aż tak zmęczony czy łóżko Jungkooka było po prostu super wygodne?
- Właściwie to i to- Czekaj, czemu pytasz czy jego łóżko jest wygodne? Chcesz w nim spać? - 'Dlaczego tak przekręca moje słowa?' - Nie mów, że chcesz i w dodatku razem z Jung--
- Spokojnie! Tylko pytałam.
- Jestem spokojny. I jest mi zimno. Czekaj. Gdzie moja kurtka?
- Pewnie zostawiłeś ją u Jungkooka.
- Wróćmy się.
- Mowy nie ma. Mam strasznie zakwasy po wczorajszych biegach. Napiszę mu, żeby przyniósł ją do szkoły.
Widziałam, że spoważniał i posmutniał.
- Twoje nogi... są aż tak obolałe? Biegałaś wczoraj?
- Tak. Najpierw biegłam do szkoły na dach, schodami, w dół, a potem jak wyszłam z taksówki. Zobaczyłam cię i znowu zaczęłam b-- - przestałam mówić, gdy zobaczyłam jego zmartwienie. - Tak właściwie to nie bolą aż tak bardzo. Przesadzam. Nie martw się.
Nagle stanął przede mną i ukucnął.
- Wskakuj. Nie jesteśmy za daleko, ale będę cię niósł przez resztę drogi.
- Powiedziałam, że nie jest--
- Zgódź się, robię to w ramach podziękowań - westchnęłam w wskoczyłam mu na plecy. Założyłam mu ramiona na szyję, a on chwycił moje uda. - Wow... Nie jesteś taka ciężka jak myślałem.
- Co to ma znaczyć?
- Nic. Tak swoją drogą, twoje serce normalnie tak szybko bije czy to przeze mnie?
- Zamknij się i idź.
Zaśmiał się i kontynuował wędrówkę do szkoły.
~~~~~~~~
- Dlaczego tak bardzo się uśmiechasz? - szeptem zapytałam Jisoo.
- W końcu to zrobił.
- Kto zrobił co?
- Jungkook. Nareszcie się ze mną umówił.
- Co?
'Cholera... To było głośne'
- Aisha! Jisoo! Cisza!
- Wszystko mi opowiesz na przerwie - powiedziałam i przeprosiłam nauczyciela.
Po jakimś czasie pan Kim wyszedł z klasy, a ja od razu spojrzałam na Jisoo.
- Zamieniam się w słuch.
- Okej, więc-- - przestała mówić i zerknęła na Taehyunga, siedzącego za mną. Rysował, ale czuł na sobie jej wzrok.
- Nie będę podsłuchiwał, jeśli o to ci chodzi. Kontynuuj.
Znowu się do mnie odwróciła.
- Poszliśmy do niego po spotkaniu Klubu Zbijaka, żeby popracować nad projektem. I... Miałam już wychodzić, kiedy...
- Ah, myślę, że na dzisiaj wystarczy. Poszukam jeszcze jakiś informacji w domu i podeślę ci linki - Jisoo założyła na ramię swój plecak, gotowa by wyjść. - Nie musisz mnie odprowadzać - uśmiechnęła się.
- Powinniśmy spotkać się jeszcze raz.
- Hm? Żeby dokończyć projekt? Jasne, możemy--
- Nie dla projektu - podszedł do niej. - Na randce. Wyjdźmy gdzieś. Ty i ja.
Serce Jisoo zaczęło bić jak dzwon.
- I?
- Wczoraj byliśmy na randce.
- Boże...
Usłyszałam jak Taehyung kpiąco się zaśmiał.
- Żenada...
- Mówiłeś, że nie będziesz podsłuchiwał! - krzyknęła Jisoo.
- Twoje słowa jakoś i tak dotarły do moich uszu. Ja w lepszy sposób zaprosiłem kogoś na randkę.. - szepnął, ale go usłyszałam.
- Eh? Co?
- Nic.
Próbowałam ze wszystkich sił, by się nie uśmiechnąć. W końcu zadzwonił dzwonek, który zwiastował koniec przerwy.
W czasie lunchu, cała nasza dziesiątka, czyli członkowie Klubu Zbijaka, usiedliśmy przy jednym stoliku.
- Ah! Zapomniałbym! - wszyscy spojrzeli na Jungkooka, który zaczął szperać w swoim plecaku. - Proszę, Taehyung - podał mu jego kurtkę.
- Oh tak, dziękuję - odebrał ją i położył sobie na kolanach.
- Dlaczego miałeś ze sobą jego kurtkę? - zapytał Jimin.
- Zostawił ja u mnie.
- Był u ciebie w domu? Po co?
- Nocował tam.
- Dlaczego miałby--
- Organizowałeś pidżama party i mnie nie zaprosiłeś? - krzyknął Jin.
- Co? Nie--
- Nie lubisz mnie? Nie jestem wystarczająco dobry? Powiedz co jest ze mną nie tak! Zmienię się. Namjoon, jestem aż taki zły?
'Co się... dzieje?'
- Czemu mnie pytasz?
- Po prostu mi powiedz! Nie jestem wystarczająco dobry?
- Jesteś wystarczająco dobry.
- Tylko tyle?
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Okej, przestańcie. Zaczynacie mnie wkurzać. Nie robiłem żadnej imprezy! Potrzebował miejsca do spania, więc przenocował u mnie. Koniec - cisza. - Nic poważnego.
I wszyscy zaczęli jeść, zapewnieni, że wszystko okej.
- Suzy, mogłabyś mi podać kawałek ręcznika papierowego, proszę - zapytałam, po czym dostałam to co chciałam. - Dziękuję.
- Wasza dwójka zostanie przy tym stoliku na zawsze? - Jin wskazał na Hoseoka i Suzy. Nikt nic nie powiedział, więc wyglądało na to, że tylko Jin ma coś przeciwko do tej zmiany. - Nie narzekam! Martwię się tylko, czy nic się nie stało. Zawsze byliście ze swoimi przyjaciółmi, a teraz spędzacie czas razem z nami, co ani trochę mi nie przeszkadza. Super, że tu jesteście, ale czy coś się stało?
- Nie zupełnie, ale... tak? - odpowiedziała Suzy.
- Tak?
- Nic się nie stało. Nie pokłóciłam się z dziewczynami, jeśli o to się martwisz. Powiedziały mi tylko niemiłe rzeczy na temat mojego chłopaka. Nie wiedziały, że nim jest i nadal nie wiedzą. Jest najprzystojniejszym facetem jakiego w życiu widziałam. I najbardziej szczerym, a słysząc, że jest brzydki i fałszywy mnie... rani. Za każdym razem, gdy widziałam moje przyjaciółki, chciałam im przyłożyć, więc najlepszym wyjściem, było oddalenie się od nich.
- Oh... cóż, zupełnie cię rozumiem. Jeśli chcesz, możemy razem skopać im tyłki.
Suzy zaśmiała się z rozwiązania Jina.
- Myślałam, że były miłe... Nie wiedziałam, że tak plotkują na temat innych.
- Nie są złe! Są po prostu nieuprzejme?
- A ty Hoseok?
- To samo, ale z drugiej strony przytrafiło mi się zupełnie coś innego.
- To samo, ale nie to samo? - zapytała Jisoo. Wszyscy byliśmy tym zainteresowani.
- Tak, moi kumple też mówili różne rzeczy o mojej dziewczynie, ale nie obrażali jej. Mówili jak chętnie by ją... no wiecie... Nie wiedzieli, że to moja dziewczyna. Gdyby tak było, nigdy nie odważyliby się mówić takie rzeczy. Ale to mnie wkurzyło. Jak mógłbym spędzać czas z ludźmi, którzy chcieliby pomóc mojej dziewczynie w zdradzeniu mnie, gdyby tego nawet nie chciała? Prawda?
- Nigdy bym cię nie zdradziła! - krzyknęła Suzy, ale po niej nastąpiła cisza. -...tak powinna odpowiedzieć twoja dziewczyna!
'Sami siebie wydali...'
- Jesteście parą, mam rację?
'Jin! Ty... Na pewno chcieli to utrzymać w sekrecie, dlaczego--' Przestałam rozmyślać, kiedy zauważyłam morderczy wzrok Jimina na Jinie. Nagle uderzył starszego w ramię.
- Ty idioto! Myślisz, że odkryłeś Amerykę, a my jesteśmy głupkami?
- Serio wiedzieliście?
- Tak, po prostu nic nie powiedzieliśmy - odpowiedział Taehyung, po czym usłyszeliśmy krzyk Hoseoka i Suzy.
- Wiedzieliście?!?
- Oczywiście, że tak.
- Chwila co? Wy naprawdę ze sobą chodzicie? - 'Wygląda na to, że wszyscy prócz Yoongiego wiedzieli' - Naprawdę? Nie wiedziałem.
- Jak to odkryliście?
- Ja przez wasze pierścionki. A Jisoo po tym jak na siebie patrzycie.
Wszyscy zaczęli przytakiwać, jakby odkryli to w ten sam sposób co my. Wszyscy poza Taehyungiem.
- Przypuszczałem, że jesteście parą, przez to, że kiedy powiedziałem wam o różnicy między lubieniem, a kochaniem... Oboje spojrzeliście na swoje pierścionki, a potem na siebie. To było oczywiste.
'Kiedy o tym mówił?' Nagle spoważniał, bo zaczął o czymś myśleć, ale nikt z nas tego nie zauważył. Zamknęliśmy temat związku Suzy i Hoseoka i zaczęliśmy jeść.
Perspektywa Taehyunga
'Po tym, jak to powiedziałem... Przypomniałem sobie moje słowa z soboty. Że tylko lubię Aishę. Ale teraz gdy o tym myślę... to nie prawda. Powiedziałem, że jeśli ktoś ci się podoba, jesteś szczęśliwy kiedy go widzisz. Ale gdy jesteś zakochany, nie możesz być w pełni szczęśliwy bez widzenia tej osoby. Nie możesz bez niej żyć. A to nie tak jest właśnie ze mną i Aishą? Dosłownie uratowała mi życie... Nie byłoby mnie tutaj, gdyby nie ona. Nie mogę bez niej żyć. Dzięki niej poczułem się szczęśliwy. To nie tak, że kiedy ją widzę, jestem zadowolony. Bez niej, nie mogę być szczęśliwy. Dlaczego dopiero teraz to do mnie dochodzi? Tak, dopiero ją poznaję... Ale i tak dobrze ją znam. Nie podoba mi się... bo jestem w niej zakochany. Kocham ją. Kocham Aishę.'
- Aisha, kocham cię!
'...chwila co? CO?' Spojrzała na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
- Ty... Ty co?!
~~~~~~~~~~~~~~~~
*niesprawdzany*
Korekta: ✅
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top