XV
Perspektywa Taehyunga
Wyszedłem z roboczego pokoju. Rozejrzałem się po korytarzu. Po lewej? Schody i na lewo. Ah, to chyba tu. Nacisnąłem klamkę i otworzyłem drzwi do pokoju. Wszedłem do środka. Było przytulnie i czysto. Wszystko było na swoim miejscu. Podszedłem do biurka i zacząłem szukać jakichś notesów. Znalazłem jeden w połowie pusty, ale mógłby się nadać. Misja zakończona. Chwyciłem notatnik i gdy się odwróciłem zauważyłem coś na oknie. Aisha miała na nim przyklejone małe karteczki. 'W taki sposób się uczy? Przykleja notatki na okno? Uroczo' Położyłem zeszyt z powrotem na biurko, by wziąć go jak będę wychodził i podszedłem do okna. 'Sprawdźmy z czego się ostatnio uczyła' Spojrzałem na jedną z karteczek, spodziewając się notatki z jakiegoś przedmiotu. Ale rzecz, która była tam napisana, sprawiła, że zabolało mnie serce. Szerzej otworzyłem oczy, czytając ją. Wziąłem jedną notkę do ręki. 'To się dzieje naprawdę...?'
~ Czarny Książę ~
Imię: Kim Taehyung
Wiek : 18
Skąd jest: Europa
Kraj: ???
Rodzina: ???
Przyjaciele: ???
~Kim on jest? ~
'To dlatego...? Czy to powód tego, że jest dla mnie miła?' Zaśmiałem się smutno. Myślałem, że polubiła mnie jako Taehyunga. Przykleiłem karteczkę z powrotem na okno. Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem odbicie Aishy. Stała w drzwiach.
- Ahh... Więc to jest powód. To dlatego do mnie podeszłaś i zagadałaś? - odwróciłem się, by na nią spojrzeć.
- Taehyung...
Zacząłem do niej podchodzić.
- Byłaś po prostu zaintrygowana Czarnym Księciem, tak naprawdę Kim Taehyung cię nie obchodził. Nigdy cię nie obchodziłem - stałem kilka centymetrów od niej. Widząc jej twarz tak blisko, tym razem moje serce nie zareagowało. Poza tym, że połamało się na miliony kawałeczków.
- Taehyung, to nie tak...
'Chciałbym ci wierzyć, Aisha'
- A ja zastanawiałem się dlaczego byłaś dla mnie miła. Byłaś po prostu ciekawa... Zagadka Czarnego Księcia. Jestem głupi, że dałem się tobie oszukać. Nie byłem wtedy pewien dlaczego o mnie dbałaś, ale cieszę się, że wiem to teraz - 'Powiedz, że się mylę, Aisha' - To było zabawne? Widzieć jak się tobie otwieram? Cieszyła cię ta zabawa?
'Właściwie to nie chcę słyszeć jej odpowiedzi. Co jeśli powie, że robiła to specjalnie? Nie chcę tego usłyszeć.'
- Taehyung, błagam--
- Mówiłaś, że mamy tydzień na skończenie projektu, więc skończmy na dzisiaj. Zrobimy to kiedy indziej. Na prawdę nie chcę tu teraz być - Sprawiłem, że się popłakała... Powinienem wyjść zanim też zacznę płakać. To dla mnie za dużo. 'Przepraszam, Aisha... ale naprawdę nie chcę cię teraz widzieć' - Do zobaczenia w szkole. Nie musisz mnie odprowadzać.
Wyszedłem z pokoju.
- Taehyung! - usłyszałem jej krzyk, ale naprawdę chciałem się stamtąd wydostać. Zabrałem swoją torbę z korytarza, zszedłem po schodach i opuściłem dom, nie odwracając się ani razu.
Perspektywa Aishy
Usiadłam na łóżku i zakryłam twarz dłońmi.
- Co powinnam teraz zrobić? - okropnie płakałam. 'Dlaczego dałam mu odejść?? Muszę wszystko naprawić'
Szybko zeskoczyłam z łóżka. Wybiegłam z domu, nie zabierając ze sobą nawet telefonu i kluczy. Jedyną rzeczą w mojej głowie był... Taehyung. 'Muszę go znaleźć'
Biegłam za nim. Wyszłam z domu zaraz po nim, więc go dogoniłam. Byłam kilka kroków za nim. Zobaczyłam, że zatrzymuje się przed pasami. Spojrzał w lewo i prawo. 'Wygląda na takiego zagubionego...'
- Taehyung!
Kiedy usłyszał mój głos odwrócił się i zobaczyłam, że płakał. Zaczęłam do niego podchodzić, a on znów spojrzał przed siebie i dał krok do przodu. 'Co on wyrabia? Przecież jest czerwone!'
- Taehyung! Stój! Jest czerwone!
Ale był już w połowie ulicy. Szedł bez odwracania się. 'On się zabije.' Oglądałam się w prawo i lewo, modląc się, żeby nie przejeżdżały żadne samochody. Chciałam do niego iść. Ale zobaczyłam, że autobus jedzie niedaleko, więc nie mogłam się ruszyć. 'To są chyba jakieś żarty... Taehyung nadal szedł przez ulicę. Widziałam, że jego nogi bardzo się trzęsły. Bał się. Ale jeśli się zatrzyma, zostanie uderzony.
- To chociaż biegnij! Taehyung!
Autobus zbliżał się. Był coraz bliżej... Przejechał tuż przed moimi oczami. Taehyunga już nie było.
Spojrzałam na drugą stronę ulicy, ale był tam zbyt duży tłum, bym mogła go zobaczyć.'No już! Zielone! 'Kiedy światło się zmieniło, przebiegłam przez ulicę. Wiedziałam, że szedł na przystanek, więc się tam udałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłam w drodze powrotnej do domu... Nie było go na przystanku. Szukałam go przez godzinę, ale nigdzie go nie było. Albo zdążył na autobus albo się gdzieś schował. Nie mogłam do niego zadzwonić, bo nie wzięłam telefonu. 'Mogłam przejść przez tą cholerną ulicę, nawet jeśli było czerwone! Co za tchórz! I dlaczego tak wolno biegam? Muszę szybko wrócić do domu i do niego zadzwonić!' Zaczęłam biec po raz kolejny.
Kiedy dotarłam do mojego pokoju, wzięłam swój plecak z korytarza i zamknęłam drzwi. Zaczęłam szperać i szukać mojego telefonu. 'W końcu' Był pod wszystkimi książkami. 'Hm? Siedemnaście nieprzeczytanych wiadomości od Taehyunga? Wysłał mi je kiedy byliśmy w szkole?
~Flashback~
- Dlaczego tu przyszłaś tak w ogóle? Przez moje wiadomości?
- Wiadomości? Jakie? Nie widziałam żadnych.
- Ah... Myślałem, że tak, więc dlatego przyszłaś mnie powstrzymać przed-- Chwila - spojrzał na mnie. - Skoro nie jesteś tu przez to... Dlaczego tu przyszłaś? Na dach?
~Koniec flashbacku~
'Co za wiadomości mi wysłał?' Odblokowałam telefon i kliknęłam w wiadomości. Zaczęłam je czytać. Moje nogi zaczęły się pode mną zapadać. Usiadłam na łóżku, nadal czytając. Płakałam. Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Dosłownie szlochałam przy ostatnich słowach jego sms-ów. Żegnaj, Y/N 'Taehyung... nie... Uszczęśliwiłam go, a teraz mnie nienawidzi...' Wybrałam jego numer. 'Odbierz. Błagam' Obgryzałam paznokcie, czekając na to, by odebrał. 'Taehyung, błagam, powiedz, że nic ci nie jest! Odbierz do kurwy nędzy!' Przypomniało mi się, że mówił, że zawsze wycisza swój telefon. Rozłączyłam się i odłożyłam komórkę. 'Nie odebrałby... Nawet nie usłyszałby dzwonka... I nie wiem w dodatku gdzie mieszka! Jeśli ja nie wiem, to nikt z naszej klasy też tego nie wie. Nie zrobi nic głupiego, prawda? Prawda? O mój boże...' Nie mogłam normalnie oddychać. Tak bardzo się bałam. Spojrzałam na swoje okno i karteczki. Wstałam z łóżka i do niego podeszłam. Odkleiłam je wszystkie i zeszłam do kuchni. Włożyłam je do suchego zlewu. Odpaliłam kuchenkę i podpaliłam jedną z karteczek, a potem wrzuciłam ją do pozostałych. Wpatrywałam się w płomień, znowu płacząc. Wiedziałam, że to niczego nie naprawi. Wiedziałam, że Taehyung mi przez to nie wybaczy. Ale nie robiłam tego dla niego. Tylko dla siebie. Zniszczyłam je dla siebie. Nawet jeśli to nie naprawiło mi nastroju.
- Przepraszam, Taehyung... Ale nie byłam miła, tylko ze względu na te cholerne notatki... To nie tak... Błagam... Wybacz mi - płakałam mocniej niż wcześniej. - Przepraszam, Taehyung.
Perspektywa autorki
- Przepraszam, że przychodzę tak późno...mamo. Przyniosłem ci różę. Poprosiłem o czerwoną. Nie mogę potwierdzić, że taka jest, ale mam nadzieję, że tak - zaśmiał się, ale w jego oczach pojawiły się łzy. - Tęsknię za tobą, mamo. Wiem, że obiecałem ci, że nie będę płakał, ale są chwile, kiedy potrzebuję cię bardziej niż kogokolwiek innego... I tęsknię za tobą tak bardzo, że płaczę. Tak jak teraz.
Usiadł na ziemi przed grobem matki.
- Tak bardzo tęsknię za tobą i Dahyun. Nadal miewam koszmary... ale tylko wtedy, gdy śpię w domu. Kiedy tam jestem, zawsze śnię o tym dniu... Dniu, w którym zginęła... Może gdybyśmy nie wyprowadzili się z Korei, nie umarłaby... Może nie-- - zaczął płakać. - Wiedziałaś mamo? Wiedziałaś, że to była moja wina? Moja rodzona siostra zginęła, bo - szlochał tak bardzo, że nie mógł dokończyć zdania. W końcu uspokoił się i przemówił. - Nienawidzę siebie przez ten dzień. Naprawdę... Ale... - spuścił głowę. - Jest ktoś, kto sprawił, że ta nienawiść zmalała. Zacząłem nawet kochać samego siebie. A właściwie ktoś był... Była dziewczyna, która mnie uszczęśliwiła. Uratowała mi nawet życie. To było za piękne, żeby być prawdziwe... Podeszła i zagadała do mnie z ciekawości, nie dlatego, że chciała mnie poznać. Chcę, żeby mi powiedziała, że to nie prawda... Chcę, żeby powiedziała, że się mylę... Ale jak można mylić się w takiej sprawie? Jak... - płakał jeszcze mocniej. Jego serce było połamane na wiele kawałków. - Lubię ją, mamo... Naprawdę mi się podoba. Ale dlaczego to zrobiła... Dlaczego musiała złamać mi serce, po tym jak pozwoliłem jej tam wejść..?
Wyciągnął swój telefon i sprawdził godzinę. Zobaczył pięć nieodebranych połączeń. Cztery z nich były od Aishye, a jedno z nieznanego numeru. Nawet jeśli nie było tam imienia, dokładnie wiedział kto do niego dzwonił. Usunął połączenie i włożył komórkę z powrotem do kieszeni. Nigdy nie odbierze od tego numeru.
- Muszę iść, mamo... Przepraszam, że odwiedzenie cię tyle mi zajęło. Będę przychodził częściej. Do zobaczenia - wstał z ziemi i odszedł.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Perspektywa Aishy
Na zewnątrz było ciemno. Była chyba dziesiąta w nocy. Cały dzień próbowałam dotrzeć do Taehyunga, ale po kilku próbach się poddałam. Byłam sama w domu, bo rodzice gdzieś pojechali. Chciałam jednak zostać sama, więc nie miałam nic przeciwko ich nieobecności. Wyjrzałam przez okno. Księżyc i gwiazdy były już na niebie. Tak jak zawsze, zaczęłam szukać tej najjaśniejszej, Dahyun.
- Dahyun... - powiedziałam, kiedy ją znalazłam. - Chyba go straciłam. Nigdy mi nie wybaczy. Naprawdę mi go zesłałaś? Jeśli tak... Przepraszam, że go straciłam. Zawsze wyrządzam krzywdę, tym, którzy są dla mnie ważni. Myślałam, że ja i Taehyung moglibyśmy zostać kimś więcej niż przyjaciółmi, ale wygląda na to, że nie będzie się chciał już ze mną przyjaźnić. Ale go nie winię. Gdybym była nim, też czułabym się zraniona. Marzę, by dał mi kolejną szansę, ale... czy na jego miejscu, zaufałabym sobie po czymś takim? Raczej nie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Korekta: ✅
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top