VI

'Nareszcie... Przerwa na lunch'

Ja i Jisoo poszłyśmy na stołówkę i wzięłyśmy sobie coś do jedzenia.

- Gdzie siadamy? - zapytałam, szukając dla nas stolika. - O, może tut-

- Jisoo! Aisha! Tutaj! - usłyszałyśmy, że ktoś nas woła, więc się odwróciłam. Jungkook machał w naszą stronę. - Chodźcie!

Podeszłyśmy do jego stolika i usiadłyśmy do nich. Jungkooka i Flower Boys.

- Zapomniałyście, że mieliśmy dziś jeść razem? - spytał Jungkook.

- Właściwie to tak - zaśmiałam się. -  Przepraszamy. 

Spojrzał na Jisoo i się do niej uśmiechnął. Zwróciłam się do Jimina i Jina.

- Nie znamy się jeszcze. Jestem Aisha.

- Miło mi cię poznać. Jestem Jin.

- A ja Jimin.

'To już wiem.' Uśmiechnęłam się do nich. 

- Jesteście tak przystojni jak mówią. 

...

Wyglądali na zaskoczonych. 'Naprawę? Znowu? Brawo, Aish. Powinnam przestać być taka szczera i bezpośrednia.'

- Jesteśmy, czyż nie? Ty też jesteś przystojna - spojrzałam na Jimina i podniosłam brwi. - To znaczy ładna. Jesteś nawet ładna. Widzisz? Jesteś taka śliczna, że mój mózg źle funkcjonuje.

'Wow... Wybrnął'

- Dziękuję.

- Jimin, przestań z nią flirtować - skarcił Jin.

- Nie flirtuję. Stwierdzam tylko prawdę - chłopak spojrzał się na mnie i mrugnął. 

- Jimin... Najpierw naucz się mrugać jednym okiem, a potem uwódź dziewczyny - odezwał się Jungkook.

- Nie... Nieźle to zrobił. Nie musisz się niczego uczyć. 

'Dlaczego to powiedziałam?'

- Okej... Nie zmieniłaś się. Nadal wyrażasz swoje myśli na głos.

- Czekaj... Nadal? Czyli co, znacie się? - zapytał zmieszany Jin.

- Byliśmy w jednej klasie w gimnazjum i teraz znów jesteśmy. Jesteśmy przeznaczeni, żeby być przyjaciółmi. Nasza przyjaźń jest silna i przetrwa wszystko! - powiedział biorąc dużego gryza swojej kanapki i pokazując przy tym pięść.

- Co to było? - zapytałam zażenowana. - Właściwie to nie chcę wiedzieć.

Jungkook się zaśmiał.

- A tak w ogóle, jak wróciłaś? I kiedy?

- Wróciłam w wakacje przed pierwszym rokiem liceum. Ja i mama przyjechałyśmy tu, bo tata musiał zrezygnować z pracy, żeby zaopiekować się babcią. Potem mama postanowiła zacząć pracować. Nigdy nie zrozumiałam dlaczego tata odszedł z pracy, kochał to robić. Kto rezygnuje z pracy w taki sposób?

- Ktoś kto dba i kocha swoją rodzinę - odezwał się Jungkook.

- Tak... Mam super ojca, prawda? Chwila, a ty dlaczego wróciłeś?

- Po prostu chcieliśmy wrócić. Mój brat tęsknił za swoimi przyjaciółmi, a mama i tata za Koreą. Nie mieliśmy wyjątkowych powodów. Oh, tak w ogóle. Co z Dahyun? Nie ma ona przypadkiem urodzin w tych dniach?

Znowu... poczułam okropny ból w klatce piersiowej. Zauważyłam jak Jisoo, słysząc co powiedział, spojrzała się na mnie.

- Wszystko okej? Czemu tak spoważniałaś? - zapytał Jungkook. - Aisha?

'Więc... nie wiedział.'

- Muszę skorzystać z toalety. Zaraz wracam - szybko wstałam i się oddaliłam. 

Umyłam twarz i spojrzałam w lustro. 'Dlaczego wciąż tak na to reaguję? Jeśli mu powiem, złamię mu serce, ale muszę. Przyjaźnili się. Powinien wiedzieć. Musi. Muszę mu powiedzieć.'

Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki. Chłopak jednak był tuż obok drzwi.

- Jungkook? Czemu nie jesteś na stołówce?

- Czemu tak nagle wstałaś i poszłaś? Coś się stało, kiedy mnie nie było, prawda? Powiedz mi. - Nie mogłam mówić. Spojrzał na mnie poważnie. - Co się stało?

- Nie teraz. Powiem ci później - zaczęłam odchodzić, ale złapał mój nadgarstek i przyciągnął do miejsca gdzie stałam. Podniosłam wzrok. Nadal trzymał mnie za rękę.

- Przepraszam... - powiedział, w końcu puszczając. - Po prostu chcę wiedzieć. Też jest moją przyjaciółką, nawet mimo tego, że nie mieliśmy kont---

- Była.... Ona była twoją przyjaciółką - spuściłam wzrok, unikając jego spojrzenia.

- Co? Co to znaczy? Aisha, co to ma znaczyć? - prawie krzyknął.

- Zdarzył się wypadek i...

- Nie musisz tego mówić - jego głos drżał. - Wszystko dobrze? - zapytał spokojnie. Przytaknęłam i spojrzałam na niego.

- Nie jesteś zły?

- Dlaczego miałbym być? To nie twoja wina.

'Ale... tak jest...'

- Nie jesteś zły, że dopiero teraz ci to powiedziałam?

'Dlaczego jest taki spokojny?'

- Tylko smutny. Nie mogę uwierzyć, że nikt nie dał mi znać, ale w sumie, zerwałem wszystkie kontakty, kiedy stąd wyjechałem. Jej urodziny... są niedługo, prawda?

- Dzisiaj. To dziś... - powiedziałam, mając łzy w oczach.

- Proszę, nie płacz - przytulił mnie.

- Wszystko w porządku. Nie martw się.

Puścił mnie.

- Wow... Jesteś tak nieładna gdy płaczesz... Normalnie też jesteś brzydka, ale woow...

- Czy to ma sprawić, że przestanę płakać?

- Widocznie już działa.

Zaśmiałam się i powiedziałam:

- Twoje umiejętności pocieszania, szóstka z plusem.

- Wiem, wiem. Wracajmy już.

- Dlaczego? Już tęsknisz za Jisoo?

- Tak, ale jestem też gło-- Czekaj, co?

- Wiedziałam.

 - Wiesz?

- Tak! Jesteście mega oczywiści.

- My? Więc ja... też się jej podobam?

'Za dużo gadam' Parsknęłam śmiechem.

- Po prostu wracajmy. Muszę dokończyć mój lunch - zaczęłam biec w kierunku stołówki.

- Powiedz czy tak czy nie! - krzyknął, biegnąc za mną.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Później tego dnia

Perspektywa Taehyunga

Chodziłem po moście Mapo ze wzrokiem wbitym w ziemie. Zatrzymałem się i oparłem o barierkę. 

'Dziś są jej urodziny..., których nie może spędzić szczęśliwie. Odeszła. Nigdy nie wróci. Przeze mnie... To moja wina'

Poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Wziąłem głęboki oddech.  

'Tęsknię za nią. Tak bardzo za nią tęsknię. Chciałbym cofnąć czas. Nienawidzę siebie. Może powinienem po prostu...'

Spojrzałem za barierkę. Rzeka płynie dość spokojnie. 'Mógłbym spokojnie utonąć.' Zamknąłem oczy i poczułem zimne powietrze na twarzy. 'Może powinienem po prostu zgi--

- Taehyung?

Usłyszałem, że ktoś mówi moje imię. Otworzyłem oczy i się odwróciłem. 

- Aisha?

Wyglądała na przerażoną, ale chwilę później się uśmiechnęła. Chyba nie zdała sobie sprawy, co robiłem. Oby. 

- Co tu robisz? - zapytała i podeszła bliżej. 

- Poszedłem na spacer. A ty?

- To samo - dziwnie się uśmiechnęła. - Chcesz spędzić ze mną trochę czasu?

Byłem zaskoczony tym pytaniem. 

- Podobno otworzyli niedaleko kawiarnię. Więc... chciałbyś pójść ze mną?

- Ja... Cóż...

- Nie przyjmuję odmowy. Chodźm. - wzięła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. 

Usiedliśmy i od razu zabrała głos.

- Czemu nie było cię dzisiaj w szkole?

- Miałem swoje powody, ale nie wpisali mi nieobecności.

- Tyle dobrego.

- Co chcielibyście zamówić? - zapytał znienacka kelner, stojący nad nami. Spisał nasze zamówienia i odszedł. 

Perspektywa Aishy

- Przepraszam. Muszę skorzystać z toalety. Zaraz będę. 

- Nie śpiesz się - powiedział Taehyung.

Wstałam i poszłam do łazienki. Szybko podeszłam do umywalki, by ochlapać twarz zimną wodą. 

'Chciał zrobić na tym moście coś głupiego, prawda? Nie, przesadzasz Aish. Uspokój się. Wszystko okej...'

Nie wiem dlaczego, ale martwię się o niego. 'On nic nie robił. Przestań wariować. Powiedział, że poszedł na spacer. Ale boję się zostawić go teraz samego. 'Aish. Ledwo znasz tego chłopaka. Dlaczego się nim przejmujesz? Cóż... to normalne, że się martwię. Jestem człowiekiem.'

Kłóciłam się właśnie sama ze sobą. 

Wytarłam twarz i wróciłam do stolika z małym uśmiechem. 

- Długo czekałeś? - usiadłam. 

- Tylko troszeczkę - oddał uśmiech. - Tak w ogóle, zauważyłaś, że przyszliśmy tu trzymając się za ręce, prawda?

'Lubi się droczyć, nie?'

- Może to właśnie był mój zamiar. 

'We dwoje możemy grać w tę grę.'

- Oh, serio? Więc co dalej? Przytulenie? Albo pocałunek? A może nawet--

- Proszę bardzo. Wasze zamówienia. 

Spojrzałam w górę. Kelner stał nad nami z naszymi napojami. 

- Dziękujemy - podziękowałam i wzięłam moją ciepłą czekoladę. Taehyung zabrał swoją kawę. - Widzę, że lubisz kawę.

- Hm? A tak... Wolę gorzkie rzeczy.

- Ja lubię bardziej słodkie rzeczy. 

- Gorzki i słodki czasem idą w parze. Gorzko-słodki.

- W sumie... racja.

'Czy to była próba podrywu?'

- Oh, tak czy okazji. Jutro po lekcjach odsiadujemy karę. Nie waż się nie przyjść - przypomniałam.

- Co? Myślałem, że nauczyciel pozwolił, żebym przyszedł sam. 

- Myślałeś, że pozwolę ci samemu otrzymać karę? Nie ma mowy, siedzimy w tym razem. Więc nie waż się tego przegapić.

- Dlaczego taka jesteś? - jego wyraz twarzy zmienił się w poważny.

- Jaka?

- Miła, przyjacielska, pomocna.

- To coś złego?

- Po prostu to dla mnie nowe.

- Cóż, w takim razie się przyzwyczajaj, bo zamierzam być taka często.

- Aisha, czy ja ci się przypadkiem podobam?

- Co? Nie!

- Nie? - wydął wargi. - Nawet troszeczkę?

- Przestań. Nie będę--

- Chwila... - sprawdził swój telefon. Jego wyraz twarzy się zmienił. Odrzucił połączenie i włożył telefon z powrotem do kieszeni.

- Czemu nie odebrałeś?

- To nic ważnego.

Ale telefon zadzwonił ponownie.

- Cóż... jak dla mnie to nie jest coś nieważnego. Po prostu odbierz.

Znowu się rozłączył. 

- To naprawdę nieważne. 

'Kto do niego dzwoni?'

- Ah, Taehyung?

- Tak?

- Skąd jesteś? - zapytałam popijając gorącą czekoladę. 

- To takie typowe - zaśmiał się. - Mówiłaś, że wiesz. Jestem z Europy.

- To wiem. Chodzi mi o kr-- Jego telefon... znowu... - Odbierz.

Odrzucił połączenie i wyciszył telefon. 

- Zapomniałem go dziś wyciszyć - zaczął się śmiać. - Codziennie tak robię. To dlatego wczoraj nie słyszeliśmy dzwonka.

'Codziennie? Dlaczego?'

- Czemu go wyciszasz?

- Sam nie wiem... Jestem spokojniejszy, kiedy go nie słyszę. 

'A może robi to, żeby unikać tych połączeń?'

- Dziś są urodziny mojej przyjaciółki. Pomógłbyś mi wybrać dla niej tort?

- Jak mogę ci pomóc? To znaczy, to twoja przyjaciółka. Powinnaś wiedzieć co lubi.

- Lubi gorzkie rzeczy. To dlatego pytam cię o pomoc. Ponieważ wszystkie gorzkie ciasta smakują dla mnie ohydnie, nie umiem wybrać tego dobrego.

- Rozuemim. Pomogę ci. Skończmy napoje i chodźmy. Znam jeden cukierniczy sklep, gdzie robią najlepsze ciasta z gorzkiej czekolady.

- Znasz? To świetnie.

~~~~~~~

Weszliśmy do cukierni i zaczęłam się rozglądać. 

- Aha! Ten! Najlepszy! - wskazał palcem na jeden z tortów. 

- Jesteś pewien?

- Tak. Zaufaj mi.

- A pamiętasz jak ostatnio ci zaufałam? Zgubiliśmy się.

- Obiecuję ci, że ten jest świetny.

- To prawda. Mogę dać ci kawałek na próbę jeśli chcesz? - zaproponował sprzedawca.

- Spróbuj. Może ci zasmakuje!

- Ale nie lubię gorzkich rzeczy...

- Tak właściwie tort jest słodko-gorzki. Może ci się spodobać - odezwał się chłopak za ladą.

- Proszę dać nam kawałek - poprosił Taehyung.

- Już daję - sprzedawca ukroił kawałek i położył go na talerzyk, a potem podał go nam z małym widelczykiem.  

- Eh, zaufam ci. Nie muszę próbować. 

- Daj spokój. Spróbuj. Weź widelczyk i ugryź kawałek albo ja cie pokarmię. 

- Ale ja naprawdę nie chcę--

- No proszę. Otwórz usta - nalegał Taehyung.

Westchnęłam. Uśmiechnął się i mnie pokarmił.

- Jest... Naprawdę dobry.

- A nie mówiłem. Gorzki i słodki idą w parze. 

Uśmiechnęłam się, po czym on zrobił to samo. 

Serce zaczęło walić mi jak dzwon. 'Dlaczego tak reaguję?' Gapiliśmy się na siebie przez długi czas.

- Uh... Macie bitwę na spojrzenia? - odezwał się pracownik.

Oboje powróciliśmy do rzeczywistości. 

- Poproszę ten tort. 

- Dobrze. To będzie 3000 wonów.

'Tylko tyle? Za cały tort?'

- Wspominałem, że to tania cukiernia? - zapytał Taehyung.

Zaśmiałam się, płacąc za zakup. 

- Jesteście uroczą parą. Jak długo się spotykacie? - spytał sprzedawca, pakując tort.

Zachłysnęłam się śliną, a Taehyung zaczął kaszleć. 

- Nie chodzimy ze sobą - zaśmiałam się nerwowo.

- Oh, w takim razie przepraszam. Ale powinniście. Pasujecie do siebie - podał mi zapakowany wypiek.

- Nie--

- Przemyślimy to. Dziękujemy. 

Spojrzałam na Taehyunga.

- Co?

- Nic... mam ciasto, więc chodźmy. Do widzenia. 

- Do zobaczenia. Trzymam za was kciuki!

Wyszliśmy na ulicę. Taehyung odprowadzał mnie na najbliższy przystanek, bo nie znałam tej części miasta. Szliśmy w ciszy. Dla obojga z nas było to niekomfortowe. 

- Więc...

- Więc...

Zaczęliśmy w tym samym czasie i się zaśmialiśmy. 

- Zacznij - pozwolił.

- Hm? Powiedziałam to, żeby przerwać ciszę. Więc ty zacznij.

- Miałem ten sam zamiar.

- Okej, w takim razie, znajdźmy wspólnie jakiś temat. Na przykład... dlaczego powiedziałeś, że przemyślisz umawianie się ze mną? - spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. 

- Bo może tak zrobię

- Zrobisz co?

- Zaproszę cię raz na randkę - powiedział patrząc się na ulicę. 

'Zachowuje się niespodziewanie i to sprawia, że moje serce mięknie'

Spojrzał na mnie. 

- Żartuję. Nie bierz wszystkiego na poważnie. Tak jak wczoraj w autobusie. 

- Zamknij się.

- To dlatego się pytasz? Masz nadzieje, że mówię poważnie?

- Boże, jesteś niemożliwy - przyspieszyłam i go wyprzedziłam, by uniknąć tego tematu. 

Usłyszałam, że zaczął się śmiać.

- Poczekaj! Nawet nie znasz drogi!

~~~~~~~

- Nie musisz ze mną czekać na autobus - powiedziałam kiedy we dwoje usiedliśmy na przystanku. 

- Nie czekam na twój, tylko na swój. 

'Pieprzyć moje życie'

- Skończyłeś wczorajszy rysunek?

- Hm? A, tak. Skończyłem. 

- Niepokolorowany?

Przytaknął. 

- Rysujesz tylko portrety, czy coś jeszcze?

- Rysuję wszystko. Jeśli coś mi się podoba, przelewam to na papier. 

- Narysuj coś dla mnie. 

Spojrzał się na mnie. 

- Co? Teraz?

- Tak. W czasie czekania na busy. 

- Ale nie mam ani ołówka ani papieru. 

- Masz szczęście. Mam tu mój plecak. Pożyczę ci długopis, e mam ze sobą tylko mój notes, w którym zapisuję wszystko, bo widzisz, jestem bardzo zorganizowana... i to absolutnie nie sarkazm. Możesz użyć mojej ręki zamiast papieru. 

- Kto używa tylko jednego zeszytu?

- Ja.

Podałam mu długopis.

- Co mam dla ciebie narysować?

Rozejrzałam się.

- Hmm... Co powiesz na ten widok?

- Chcesz żebym narysował ci kilka budynków na ręce?

- To zawsze było moje marzenie.

- Przypuszczam, że to też nie był sarkazm. Cóż, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.

Podwinął mój rękaw i zaczął rysować. Przypatrywałam się mu, ale nie zauważył tego. Był skupiony na rysunku. 

'Jest nawet atrakcyjny, kiedy się koncertruje'

- Wow...

- Podoba ci się? - zapytał, gdy skończył.

- Podoba? Jest piękny! Skończyłeś rysować przed przyjazdem autobusów. 

- Mylisz się. Mój bus już tu jest - wskazał na zbliżający się pojazd. Oddał długopis i wstał. - Było naprawdę fajnie spędzać z tobą czas. Dziękuję... Do jutra.

Autobus zatrzymał się przed nami, a Taehyung zaczął iść w jego kierunku. 

- Taehyung, czekaj!

Odwrócił się i spojrzał na mnie. Podeszłam do niego nadal trzymając długopis w ręce. Chwyciłam jego nadgarstek i napisałam mu coś na dłoni. 

- Też fajnie się dzisiaj bawiłam. Więc, jeśli chciałbyś to powtórzyć, możesz dzwonić. To mój numer. 

Rzucił okiem na zapisany numer i się uśmiechnął. 

- Okej, w takim razie zadzwonię. Do zobaczenia jutro. 

Oddałam uśmiech. 

- Do jutra, Taehyung.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Korekta: ✅

Sociale autorki:

Instagram - jiminsdarling

Youtube - Jimin's Darling

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top