Rozdział 2

*time skip*

Wdech, wydech i jeszcze raz. Właśnie tak przygotowywałam się do poinformowania pewnie całej szkoły o tym, że wyjeżdżam. Gdy wróciliśmy do domu już praktycznie wcale się nie odzywałam. Miałam dość tego wszystkiego. Ojciec poinformował nas, że wyjeżdżamy jak najszybciej, więc termin wylotu wypadł dokładnie jutro. Dziś ostatni raz zamierzałam do szkoły, gdzie były wszystkie ważne dla mnie osoby. Przekroczenie bramy szkoły już dużo mnie kosztowało. Większość uczniów jak zwykle nie przejmowała się niczym i żyła bez zmartwień i problemów. Mimo że kiedyś należałam do nich już poczułam małą zazdrość.

-Avia! - usłyszałam krzyk Camilli, która biegła w moją stronę.

-Cześć, Cami. - uśmiechnęłam się sztucznie i przytuliłam ją na powitanie.

-Nie uwierzysz co się stało! - zaczęła od razu - Gloria zastąpiła cię podczas ostatniego treningu i kazała nam robić przez całe dwie godziny ćwiczenia siłowe. Cała drużyna ma mega zakwasy. - skarżyła się. Gloria jest zastępcą kapitana w naszej drużynie. Moim zdaniem jest okropna, ale ma też dużą popularność wśród uczniów.

-Pogadam z nią. - odparłam, wzdychając. Akurat to była ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebowałam.

-Coś się stało? Zachowujesz się jakoś... Inaczej. - dziewczyna zauważyła, że coś jest na rzeczy. Mimo że od paru dni chodziłam bardzej przygaszona, tym razem mój brak entuzjazmu musiało być widać na drugi koniec ziemi. Czyli pewnie jakoś w Anglii.

-Eh... - wzięłam głęboki wdech - Wyprowadzam się do Anglii. I to już jutro. - powiedziałam szybko, żeby dłużej tego nie przeciągać. Muszę przyznać, że jej mina była bezcenna, gdyby nie te okoliczności, pewnie bym zrobiła jej zdjęcie.

-Co?! Już jutro wyprowadzasz się do Anglii! - krzyknęła, a wzrok praktycznie wszystkich uczniów poleciał na mnie. Właśnie o tym mówiłam. Będzie wielkie zamieszanie.

W zastygłym tłumie uczniów, którzy wprost wlepiali w nas zdumione spojrzenia, zauważyłam jedną, jedyną osobę, która odwróciła się i szybkim krokiem ruszyła w stronę szkoły.

-Paul! - krzyknęłam, żeby się zatrzymał, lecz ten przyspieszył kroku - Paul proszę stój! To nie tak jak myślisz ... - zaczęłam się tłumaczyć, wybiegając za nim do szkoły.

-Nie tak? Nie tak?! - zapytał, podnosząc głos i odwracając się w moją stronę - Zamierzałaś mi w ogóle to powiedzieć? Jestem twoim chłopakiem! Do cholery mogłaś mnie wcześniej poinformować! Chciałaś wyjechać tak z miasta... co ja gadam... z kontynentu bez słowa! Myślałem, że coś dla ciebie znaczę! - wykrzyczał mi wszystko w twarz. Paul jeszcze ani razu nie podnosił na mnie głosu, w końcikach moich oczu zebrały się łzy, lecz starałam się je powstrzymać.

-Oczywiście, że znaczysz! Nie mogłam nikomu tego wcześniej powiedzieć, ponieważ dowiedziałam się tego dopiero wczoraj. Mi też nie jest łatwo! Oczywiście, że nie chce was zostawiać, ale muszę, nie mam wyjścia. Przepraszam. - wyznałam, a emocje ponosiły mną jak chorągiew na wietrze. Było mi już i tak źle. Myślałam że akurat on poprawi mi humor w tym całym zamieszaniu.

-Nie wierze ci. Już ci nie wierze. Zresztą dosyć tych tłumaczeń. Jedź sobie do tej Anglii czy gdzie tam chcesz. Z nami koniec. - powiedział z powagą w głosie i znów skierował się w głąb szkoły. Przez chwilę te słowa nie docierały do mnie. Naprawdę wszystko co między nami było chciał zakończyć tak szybko. Przez coś tak głupiego. Przecież to nawet nie była moja wina.

-Paul... Paul proszę nie! - krzyknęła za nim i zalałam się łzami. Ja naprawdę go kochałam. Był wzorem dobrego chłopaka. Już chciałam za nim biec, gdy dwie silne dłonie oplotły mnie w pasie i przyciągnęły do siebie. Po zapachu perfum, mogłam rozpoznać, że to Agust.

-Spokojnie. Już... Csiii... - wyszeptał mi do ucha - Czy ty zawsze musisz robić takie akcje? - dodał na poprawę humoru, spojrzałam na niego lekko nie zrozumiale, a ten kiwnął głową w stronę tłumu uczniów, który się na nas gapił. Oj będą mieli o czym plotkować.

-Dzięki. - westchnęłam i wytarłam łzy - Leć już do klasy, zaraz zacznie się lekcja. - uśmiechnełam się delikatnie na potwierdzenie tych słów.

-Odprowadzić cię pod klasę? - zapytał, patrząc na mnie nie przekonany.

-Nie musisz. Zajrzę jeszcze do toalety. - wyjaśniłam i skierowałam się tam szybko.

Zdecydowanie w moim interesie nie było paradowanie z rozmazanym makijażem po szkole. Weszłam do łazienki szkolnej i stanęłam przed lustrem poprawiając pozostałości po porannym tuszu do rzęs. Po chwili usłyszałam jak drzwi od pomieszczenia się otworzły, a do łazienki weszła Cecylia, moja druga najlepsza przyjaciółka, także cheerleaderka. Była wysoką, dość szczupłą szatynką z czarnymi oczami, a jej włosy zrobiły piękne dredy. W porównaniu do Camily, Cece była bardzo mądra i zdobywała najczęściej najlepsze oceny z całej szkoły.

-Cece, ja wiem, że... - zaczęłam tłumaczyć. Nie wytrzymałabym straty i jej.

-Spokojnie, rozumiem. Chodź tu. - powiedziała od razu i wystawiła otwarte ramiona w moją stronę. Od razu przytuliłam ją, a w oczach kolejny raz dzisiaj pojawiły mi się łzy - To dupek. Nie był ciebie wart. Poza tym związki na odległość najczęściej kończą się klapą, dobrze, że macie to już za sobą. No i zobacz. Pewnie tam jest masa innych przystojniaków. - starała się mnie pocieszyć. Za to ją właśnie kochałam.

-Ale ja chce właśnie jego! - rozpłakałam się jeszcze bardziej.

-Skoro był taki krótko wzroczny, to oznacza, że nie był ciebie wart. - mówiła nadal dziewczyna. Może to miało nawet sens. Mimo bólu, uśmiechnęłam się delikatnie.

-Masz rację. Dzięki.- przyznałam szczerze.

-Oczywiście, że mam. A teraz ogarnij się i pokaż temu ofermie, co stracił. - zaśmiała się, co i mnie się także udzieliło. Podeszłam ponownie do lustra i poprawiłam swój wygląd, by nie straszyć ludzi na korytarzach. Wyszłyśmy już po chwili z niewiele lepszymi humorami.

*time skip*

Cały dzień spędziłam unikając Paula. Na przerwie obiadowej zobaczyłam go na stołówce i mogę się założyć, że prawdopodobnie miał nie miłe spotkanie z moim bratem. Mimo że na ogół dokuczamy sobie i kłócimy się, Agust już nie jednemu chłopkowi, który mnie zranił, skopał tyłek. Czasem potrafił być najlepszym bratem jakiego kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć. Camila tak jak większość dziewczyn z drużyny zrozumiały, to że muszę się wyprowadzić i nie mam wyjścia i nie naciskały. To dobrze, ponieważ jakoś nie miałam ochoty im tego tłumaczyć. Wyszłoby z tego tylko jeszcze więcej plotek, niż dobrego. Po lekcjach ostatni raz poszłam na trening cheerleaderek, lecz już nie jako ćwicząca. Będę za tym tak bardzo tęsknić.

-Dziewczyny! - zawołałam wszystkie, gdy już były przygotowane na sali - Chciałabym powiedzieć, że bycie kapitanem tej drużyny było dla mnie prawdziwym zaszczytem i chciałam wam za wszystko podziękować. No i życzyć wygranej na konkursie. W końcu wiem, że jesteście gotowe i wygracie to. - mówiłam to z lekkim trudem, naprawdę nie chciałam ich zostawiać, akurat teraz - Jako że ja odchodzę, o czym chyba każdy dobrze wie, muszę oddać mój tytuł. Chyba nikt się nie dziwi, że będzie to Gloria. Proponuję także by na moje miejsce w układzie przeszła Camila, ponieważ dobrze skacze, a na miejsce Cami pójdzie Olivia, ponieważ pracuje na miejsce w pierwszym składzie już od dawna. - powiedziałam, patrząc na nie.

-Tak, tak. Wzruszająca chwila. - wywróciła oczami Gloria, która zabrała głos - Od teraz to ja jestem kapitanem, więc sprawy organizacyjne zostaw mi. - przypominała - Raczej nie będziemy tęsknić. - powiedziała tak żebym tylko ja usłyszała i odwróciła się do dziewczyn - Zaczynamy trening! - krzyknęła, żeby je pogonić, lecz większość, oczywiście oprócz paczki Glorii, rzuciły się na mnie do grupowego przytulasa.

-Będę tęsknić! - żachnęła Lena, najmłodsza z całego składu.

-Mam nadzieję, że nie urwie nam się kontakt. - powiedziała ze strachem w głosie Olivia.

-Będziesz musiała codziennie do nas dzwonić i opowiadać jak tam jest! - zaproponowała Camila.

Po długich pożegnaniach nareszcie dziewczyny mnie puściły i mogłam samotnie wrócić do domu.

•••

Te "problemy" narazie naprawdę są żenujące, lecz pamiętajcie, że to dopiero początek, a nasza główna bohaterka ma długą drogę przed sobą... Może coś się zmieni? Może ten wyjazd był jej niezbędny? Nie zdradzę więcej, ale to wy możecie pisać co myślicie!

Paula

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top