50

Kurczak otworzył drzwi do pokoju, w którym Jade i Ivar dzielili się, gdy gołymi palcami szczotkowała olejkiem migdałowym krucze loki.  Ivar zniknął przez większość poranka, chciał stworzyć bezbłędny plan, aby przechytrzyć siły saskie, i ciągnął z sobą Hvitserka jak szczeniaka.  Jade odwróciła się i spojrzała na Kurczaka, gdy mówił. 

-Masz gościa-  Skinęła głową w milczeniu i znów odwróciła się do swojego lustra.  W odbiciu zobaczyła małą blondynkę przechodzącą obok ogromnego Kurczaka, która stała na środku pokoju, gdy drzwi się zamknęły.  Blondynka i Cyganka patrzyły na siebie w milczeniu, dopóki blondynka nie powiedziała cicho. 

-Czy mogę ci w tym pomóc?

-Nie wierzę, że musisz. Nie jesteś już niewolnikiem

-Wiem- odpowiedziała, podchodząc bliżej Jade. 

-Ale ja chcę.- Jade upuściła luźne loki, a blondynka wzięła włosy i zaczęła
je również myć palcami.  Jade wpatrywała się w kremową twarz i wargi przypominające pączki róży, delikatnie rozczesując włosy. 

-Wątpię, że przyszłaś do mnie po to ...?-  powoli zwolniła zdanie, patrząc na nią podczas rozmowy. 

-Freydis. Nazywam się Freydis.

-Miło cię poznać. Nazywam się…

-Wiem, kim jesteś. Wszyscy wiedzą, kim jesteś.- Freydis zaczęła splatać włosy Jade z przodu, idąc do tyłu jak czarna korona. 

-Ludzie po prostu niewiele mówią o tobie, ponieważ obawiają się, że Ivar odetnie im języki, jeśli nie spodoba mu się to, co usłyszy. - Jade zachichotała. 

-To mój Ivar.

-Rzeczywiście taki jest- Freydis skończyła zaplatać włosy, szczotkując luźne loki na ramionach Jade, podziwiając jej pracę na włosach o długości do pasa. 

-Jesteś bardzo ładna, Jade.

-Wiem. Niestety pochlebstwo nie zaprowadzi cię blisko mnie- Freydis uśmiechnęła się do niej. 

- Są niektórzy niewolnicy, którzy myślą, że jesteś gorsza od Ivara. Mówili, że przyszłaś znikąd, a teraz masz go w dłoni.

- Może powinnaś powiedzieć tym niewolnikom, żeby powiedzieli to Ivarowi. Zobaczysz, jaką część postanowi odciąć im odciąć.-  Jade odwróciła się na krześle i stanęła przed Freydis.  Dziewczyna dobrze się nosiła, Jade niewątpliwie musiała jej to przyznać . 

-Przejdźmy do rzeczy. Po co przyszłaś?

-Przez cały ten czas widziałam cię z daleka. Widziałam, jak byłaś jak każdy inny niewolnik i jak z czasem stałaś się pionkiem na planszy. Nie tylko pionkiem.-  Jade zaczęła się zastanawiać, jak mogła jej wcześniej nie widzieć. 

-Niech zgadnę: chcesz tego, co mam-  Blondynka pokiwała głową. 

-Nie. Tylko Ivara- Jade wyśmiała. 

-Hm. Powiedzenie mi tego z pewnością budzi szacunek w mojej książce, którego obecnie niewielu ludzi ma, ale to nie znaczy, że to nie może skończyć się tym, że głupio cię zabije

-Mam nadzieję, że nie. Wciąż mam wiele do powiedzenia.- Cyganka zachichotała.  Przygryzła wargę i kontynuowała.

- Z całą pewnością - Jade wskazała na pobliskie krzesło i usiadła, gdy Freydis również to zrobiła. 

-Kontyntynuj.

-Nie jestem tutaj, aby podjąć walkę. Jestem tutaj, aby zaoferować się Ivarowi jako kobieta mężczyźnie i myślę, że najpierw potrzebuję twojej aprobaty. - Jade skrzyżowała nogi i splotła dłonie na jednym kolanie. 

-A dlaczego miałabym się na to zgodzić? Czy ja nie jestem kobietą dla Ivara? Czy uważasz, że możesz to zrobić lepiej ode mnie?

-Widziałam cię od dłuższego czasu, Jade. Myślę, że jesteś tutaj w imieniu wszystkich synów Ragnara. Przybyłam tu tylko za Ivarem, podczas gdy ty grasz inną rolę w bitwach, które dopiero nadejdą.

-Więc jak myślisz, co powinnam zrobić? Przenieść się, byś mogła wskoczyć na nasze łóżko?

  - Nie, jeśli nie chcesz - Freydis zapytała Jade, czy mogłaby podać jej kubek piwa, a kiedy się zgodziła, wzięła także dla siebie .  Blondynka usiadła i popijała, zanim kontynuowała. 

-Byłaś dla niego kobietą, wszyscy o tym wiemy. Ale byłaś także doradcą, wsparciem. Krąży plotka, że ​​sam Ragnar…

- To nie jest plotka - przerwała Jade. 

-Stało się. Niejednokrotnie. Nawet tutaj, w tym samym pokoju. - Freydis rozejrzała się, jakby widziała święte miejsce, a nie tylko pokój w zbezczeszczonym kościele. 

-To czyni cię też jasnowidzem

-Więc?

- Więc?- powtórzyła. 

-Powiedziałaś i zrobiłaś rzeczy publiczne, w których każdy z nas zostałby ukarany lub zabity. Ochrona, którą masz, nie jest zapewniona tylko przed ludźmi

-Wiem.- Freydis przełknęła śline. 

-Słuchaj, Jade, od dawna jesteś z Ivarem. A gdybym była tobą, też bym się wściekła. Ale czy nie widzisz, jak on na ciebie patrzy?

-Czasami.

-Najwyraźniej nie. Dla niego jesteś boginią. Rola, którą musisz odegrać, jest większa, niż ktokolwiek z nas może kiedykolwiek mieć nadzieję! Nie jestem tutaj, by ci powiedzieć, że przyszłam zająć twoje miejsce, jestem tutaj, aby  mówić, że mogę dotrzymać mu towarzystwa, gdy cię nie będzie. Jestem chętna i nie boję się.

-I nie powinnaś. Ivar nie jest tak zły, jak się wydaje, za jakiego ludzie go  uważają. Z niektórymi może być bardzo okrutny, ale nigdy mnie nie traktował źle - Jade położyła kubek na stole i podeszła do Freydis. Gdy Jade była wystarczająco blisko, kobieta położyła kubek na podłodze i wstała, by być z nią na równi.

-Nigdy nie byłam dobra w dzieleniu się, nigdy.  A jeśli nie powiem ci, że poderżnę ci gardło, jeśli kiedykolwiek go skrzywdzisz, kłamałabym.- Jade wyciągnęła rękę do Freydisa, a ona oddała to z ufnością.

- Odwiedzi twoje łóżko za każdym razem  przez chwilę, mogę powiedzieć. A kiedy tego nie zrobi, znajdę kogoś, kto ogrzeje mnie w te chłodne angielskie wieczory.  Nie martw się o to. - Freydis uśmiechnęła się słodko, sprawiając, że Jade również się uśmiechnęła. Spojrzała
do swoich brązowych sadzawek z lodowatymi bliźniaczymi strumykami i mówiła cicho. 

-Zachowam pracę, którą musicie wykonać w moich modlitwach

-Dziękuję…- i zanim Jade mogła skończyć, Freydis otworzyła dłoń i polizała ciepłym językiem.  Jade zadrżała i natychmiast otarła spódnicę dłonią. 

-Po co to kurwa było ?!

-Tak właśnie robimy z Prorokiem, kiedy ...

-Nie! Freydis, kochana. Ty… Uhm. Nie musisz tego robić ze mną, dobrze? Uścisk lub dziobnięcie na moich ustach… 

-Zamierzacie się teraz pocałować?- Obie dziewczyny spojrzały na Kurczaka, który stał przy drzwiach, wyglądając na spoconego, szczęśliwego i bardzo podekscytowanego, gdy zaklinował się na rękojeści topora.  Patrzyli na niego w milczeniu, aż zarumienił się ze wstydu i zamknął drzwi. 

-Przepraszam za to.-Jade pokiwała głową. 

-to nic. Do zobaczenia później

-Pewnie nie ma problemu.-Freydis zapukała do drzwi, żeby Kurczak mógł się otworzyć, a Jade uśmiechnęła się do niej, zanim wyszła.  Blondynka obejrzała się wyczekująco.  Może myślała, że ​​Jade zastanawia się nad ich umową, ale zamiast tego zaoferowała swoją radę. 

-Ivar lubi kwiaty we włosach. Znacznie bardziej niż makijaż lub fantazyjne ubrania

-Dziękuję- odpowiedziała krótkim ukłonem.  Freydis wyszła, a po niej usłyszały głos Kurczaka pytający, czy już się pocałowały. 

-NIE- obie odpowiedziały jednogłośnie. 

Ivar znalazł ją na środku polany, głęboko w lesie, po ciężkiej jeździe przez długi czas.  Pociągnął za wodze swojego konia, sprawiając, że zwierzę zatrzymało się z pełnym galopem i zbliżyło się do tylnych nóg.  Wysiadł, trzymając żelazo za kulę i stąpając po małych roślinach, które jeszcze nie były tak piękne. 

-A GDZIE MYŚLISZ, ŻE JESZCZE, HUH ?! CZY MYŚLISZ, ŻE CA…

-Ćśśśś, Ivar- odpowiedziała Jade, kładąc palec na ustach. 

- jesteś zbyt zły… - Ivar wziął ją za ramię i surowo odwrócił.  Jade złapała go za ramię, z szeroko otwartymi oczami, ale śmiejąc się łagodnie. 

-Odważysz się ze mnie kpić ?! Co robisz? Myślisz, że możesz uciec…

-Uciekać? - zapytała, potrząsając ręką.  Jade następnie rozpięła płaszcz, odsłaniając cienką krwistoczerwoną sukienkę, przytulnie przylegającą do jej krzywizn. 

-Przez prawie siedem lat mieszkałam z grupą podróżującą w całej Hiszpanii. Czy myślisz, że TO jest strój, w którym chciałabym uciec?- Zapięła płaszcz i zaczęła iść skierowana w stronę, którą widziała, zanim przybył Ivar.  Odchrząknął i stanął obok niej, gdy patrzyła w odległe góry. 

-Dlaczego tu jesteś?

-Chciałam pomyśleć. Dlaczego tu jesteś?-  Ivar spojrzał na nią z niedowierzaniem. 

-Dlaczego… Wróciłem, a ciebie nie było w pokoju. Czekałem na ciebie, a po zapadnięciu zmroku zapytałem Kurczaka, czy cię widział.-  Jade zachichotała lekko, doprowadzając go do szału. 

-Powiedział mi że widział ciebie i niewolnika…

-Ma imię- przerwała mu. 

-Och. Czy bezpiecznie jest założyć, że teraz jesteście przyjaciółmi?- Wzruszyła ramionami. 

- Powinieneś wrócić, Ivar. Minie trochę czasu, zanim będę gotowa. - Ivar zadrwił. 

-Nie bądź taka. Nic się nie dzieje ...

-Wiem, Ivar. Zaufaj mi, wiem. Teraz sprawy się komplikują.

-komplikują? Jak? Co mówisz?

-Mówię, że między nami wszystko się zmieniło i będzie się zmieniać

-Zmienia się? Jak ?! Chcę abyś wiedziała, że nie możesz się mnie tak łatwo pozbyć.

-Ani nie chcę-  Znów wziął ją za ramię i obrócił.  Tym razem delikatnie.  Ivar potarł ramiona w górę i w dół, rozgrzewając skórę. 

-Jade. Co się dzieje?-  Spojrzała na niego.  Jego ciemnoniebieskie oczy, usta.  Jego zgrabne kości policzkowe i nos.  Jade przeczesała palcami jego włosy i uśmiechnęła się, głównie do siebie. 

-Byłoby niesprawiedliwe, gdyby wszyscy inni ludzie byli tacy jak ty. Fakt, że jesteś inny, jest zarówno twoim błogosławieństwem, jak i ich przekleństwem-  Ivar objął jej twarz dłońmi, sprawiając, że spojrzała na niego. 

-Jade. Powiedz mi, co się dzieje. W tej chwili.

-Nic się nie dzieje, Ivar. Jeśli chcesz być z nią, idź i zrób to.-Zaśmiał się sarkastycznie. 

- A co z tobą? Dokąd pójdziesz? Nie pozwolę ci…

- Nigdzie nie pójdę, Ivar. Przynajmniej jeszcze nie. 

-Jeszcze nie. I nigdy. Ty masz…

-Wiem, co powiedziałam, a moje słowa wciąż trwają- Zaczęła pocierać jego twarz zewnętrznymi częściami dłoni, wypełniając nos zapachem migdałów. 

-Ale ja też mam obowiązek wobec twoich braci, powierzony przez twojego ojca. Pamiętasz?

- Dwóch moich braci odeszło. Jeden nie żyje. Tylko Hvitserk jest tutaj ze mną. Nie pozwolę ci odejść ...

- pozwolisz. Wiesz, że nie możesz mnie kontrolować, Ivar. Nigdy nie mogłeś. 

-Więc co to jest? Koniec ciebie i mnie? Co, jeśli nie chcę, żeby to się skończyło? Co, jeśli…- Jade położyła dłoń na ustach, zamykając go. 

-Rzeczy naprawdę kończą się dopiero, gdy umrzemy, Ivar. I zawsze będziesz mieć moją miłość-  Odwrócił wzrok, chwytając się.  Chciał powiedzieć, jak pięknie wyglądała w świetle księżyca, kiedy po raz pierwszy zobaczył ją nagą w swoim pokoju po tym, jak zabrał ją od Bjorna i Sigurda. 

-Poddajesz się mnie

-Nie, to nie to.

-Więc powiedz mi, co to jest. Właśnie. Teraz.

-Twój ojciec przyszedł do mnie. Kilka nocy temu. Powiedział mi, że nie jesteś już jedynym z jego synów, który potrzebuje mojej rady.

-Więc? Powiedz im, żeby pojechali do Hiszpanii i kupili sobie kolejną Jade.-  Uśmiechnęła się. 

-Nie ma nikogo takiego jak ja, Bez kości. Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze. Pomogę ci jak najlepiej, jak potrafię.-  Ivar przycisnął głowę do jej i oddychał głęboko. 

-Zatopię każdą łódź, na której spróbujesz popłynąć

-Żegluga to nie jedyny sposób na opuszczenie obozu-  Ivar zachichotał.  Nikt w obozie nie potrzebował konia tak bardzo jak on, prawda? 

-Kiedy to się stanie? Wkrótce?

-Nie wiem.

-Więc będę traktował cię tak samo, aż nadejdzie ten dzień. Nie będę traktować cię inaczej. Tyle mogę powiedzieć. - Przycisnął usta do jej i oddychał, gdy tylko zaczęła oddawać pocałunek.  Nie sądził, że to będzie ich ostatni pocałunek, ale miał nadzieję, że czuje to samo. 

-Czy będziemy dzielić łóżko dziś wieczorem?

-Może. Jeśli nie znajdę kolejnego łóżka do spania. To nigdy nie stanowiło dla mnie problemu.- Ivar zachichotał. 

-Kocham cię, Jade. Naprawdę.

-Też cię kocham, Ivar.- Chciała, żeby zostawił ją samą w lesie na dłużej, ale on odmówił.  Ivar wziął ją za rękę i nie chciał odpuścić.  Pod pretekstem chronienia jej przed nagłym atakiem saksońskim powiedział, że zostanie tak długo, jak będzie tego potrzebowała.  I tak położyli się na trawie, żeby popatrzeć na gwiazdy i porozmawiać o rzeczach, o których marzyli - ale teraz najprawdopodobniej już nigdy nie będzie tak samo
 

Trochę się dzieje, ten rozdział był bardziej chaotyczny i no chyba nie spodziewany. Mam nadzieję że później wszystko się ułoży tutaj bo jak narazie to Jade trochę zwaliła moim zdaniem. A jak wy myślicie?
Dziękuję wszystkim którzy to czytają, dajecie mi więcej motywacji do tłumaczenia i korekty. Które jeszcze opowiadanie z mojego profilu chcielibyście abym zaczęła dodawać kolejne rozdziały?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top