48

Kilka dni po odejściu Flokiego i długiej podróży do okolic miasta York relacje między synami Ragnara poprawiły się.  Jade tak naprawdę nie spodziewała się, że wkrótce tak się stanie, więc pojawił się element zmartwienia, który powstrzymywał Cyganów.  Ivar, Ubbe i Hvitserk opracowali plan ataku na miasto, a następnie czekali na atak do święta, po otrzymaniu tych informacji od pary bardzo nieostrożnych obywateli.  Hvitserk powiedział jej o dzieciach, które przesłuchał Ivar, a sam Ivar przysięgał, że żadnemu z nich nie zaszkodzi.  Wierzyła mu, ale w jej sercu było coś niespokojnego.  Jade widziała, jak jechali wcześnie na atak, a z obozu słyszała krzyki zarówno Wikingów, jak i umierających obywateli przez długie, długie godziny.  Po raz pierwszy bała się tego, co mogą zrobić pogańskie wojska, zwłaszcza gdy Kurczak przybył, by zabrać ją do miasta po jego zabezpieczeniu. 
-Co tu się stało? - zapytała, widząc ciała na ulicach.

-najazd- Odchrząknął i szybko dodał, jak nieprzygotowani ludzie byli, kiedy przybyli. 

-Nigdy nie wiedzieli, kiedy to nadchodzi. Biedne diabły
-Więc to sprawia, że ​​twój lud się raduje?
  - Nie. Podbój tak. Poczekaj tutaj, panno Jade. Ivar przyjdzie do ... - Kurczak przyprowadził ją do dużego domu, gdzie, jak się domyślała, bracia (i ona) będą robić swoje małe gniazdo. 
-Gdzie jest Ivar?
-Tam- odpowiedział, wskazując na najwyższy budynek w mieście.  Nie można było pomylić się z tym, widząc krzyż na samej górze. 
-Zabierz mnie tam.
- Ivar powiedział… - Ponownie mu przerwała. 
-Weź. Ja. Do. Kościół. Teraz. Zajmę się Ivarem- Jade zobaczyła, jak Ubbe odchodzi od swoich braci, gdy ona sama do nich podchodzi.  Hvitserk i Ivar siedzieli przed szeroko rozstawionymi frontowymi drzwiami,  a Bezkości nie wyglądał na zadowolonego, że ją zobaczył.  Rzucił gniewne spojrzenie Kurczakowi za Jade, a ona powiedziała gigantycznemu by wyszedł.  Ivar też tego nie lubił, ale uśmiechnął się do niej, kiedy stała przed nim. 
-Myślę, że potrzebujesz mocniejszego ochroniarza.
-I myślę, że musisz przestać mówić mi, co mam robić.- Na jej słowa Hvitserk zachichotał, ale mądrze powstrzymał się od mówienia. 
-Nie chciałem cię tu, dopóki nie oczyścimy zwłok. Chciałem oszczędzić ci sceny.-  Jade rozejrzała się, walcząc ze łzami, widząc dzieci bez rodziców, kawałki ciał z dala od ich właścicieli i zbyt wiele martwych (lub umierających) osób, aby je policzyć. 
-Chyba powinnam podziękować
- Nie współczuj tym ludziom. Nie zrobiliby tego, gdyby byli nami
- a najgorsze jeszcze przed nami
Spojrzała na Ivara, ale odpowiedział jego brat. 
-Jej twarz jest blada jak chmura, a ty jej to mówisz?- Ivar wzruszył ramionami. 
-Pewnego dnia zostanie królową Wikingów. Musi się z tym pogodzić.- Zakręcił zakrwawionym toporem na dłoni (a Jade wyraźnie widziała, jak Hvitserk wzdrygnął się).  Ivar podał jej broń, a ona wzięła ją do swojej małej, delikatnej dłoni. Nie pierwszy raz to widziała, ale teraz nie tylko pokryła się krwią i brudem, ale także stopionym złotem. 
-Co się stało z tym toporem?- Bez kości rzucił kubkiem, który trzymał na boku, i zaczął się czołgać. 
-Chodź, powiem ci po drodze-  Jade rzuciła ostatnie spojrzenie na Hvitserka, który wzruszył ramionami, poddając się i uśmiechając. 
-Nie jest już do niego podobny, prawda?- Podążyła za nim w znacznej odległości od innych, postukał ją w kolana, żeby usiadła.  Kiedy to zrobiła, otoczył ją ramionami i pocałował w ramię. 
-Nie chciałem, żebyś tak to widziała
-Na pewno nie byłam na to gotowa- Opowiedział jej wszystko o kapłanie, który zjadł złoto, i kilku innych rzeczach, które przyszły mu do głowy, gdy przypomniał sobie, co robił cały ranek. 
-To właśnie robię, Jade
-Widzę.
-Boisz się teraz mnie?
-Nie. Po prostu wiem trochę lepiej, dlaczego nazywają cię okrutnym.
-To nie jest nawet połowa tego, co mogę zrobić
 
Pewnego popołudnia, po dyskusji z Ivarem, Ubbe natknął się na Jade, trenując z niektórymi tarczami-panienkami.  Wiedział, że Ivar kazał jej wznowić trening, ale do tej pory nie widział, żeby to robiła.  Była w szopie, otoczona przez niektóre dziewczęta, które patrzyły z ogrodzenia, a ona trzymała ją z siekierą i tarczą.  Cyganka nie wykonała złej roboty poza tym, że miała na sobie sukienkę.  Kobiety krzyczały na obu wojowników, którzy wydawali się zbyt dobrze bawić podczas posługiwania się ostrą bronią.  Jej ruchy były przyzwoite, a przyczepność podczas blokowania była silna, ale można by pomyśleć, że ktoś tak mądry jak ona (lub Ivar) pomyślałby o wadach jej stroju. 

-Cześć, Jade!- Odwróciła się i machnęła do niego z promiennym uśmiechem.  Wielki błąd.  Kobieta, z którą była, uderzyła ją tarczą w plecy, przewracając się w błocie na plecy.  Wszyscy się śmiali i klaskali, gdy uśmiechnięta kobieta pochyliła się, by pomóc Jade wstać.  Kolejny wielki błąd.  Położyła stopę na twarzy, sprawiając, że kobieta również upadła na plecy.  Za płotem byli ludzie, którym brakowało powietrza do oddychania, ale śmiech zakończył się, gdy Ubbe dał słowo i wskoczył do płotu. 
-Chodź ze mną.

Zabrał ją do pokoju, w którym mieszka.  Nie był porównywalny z tym w domu, ale był dobry.  Łóżko było wygodne, a futra były ciepłe.  Wszyscy wybrali taki pokój, ale to Ivar i Jade go wykorzystali.  Wszyscy ich słyszeli w nocy.  A teraz zastanawiała się, DLACZEGO Ubbe zabrał ją sam do swojego pokoju. 
-Rozumiem m…
-Nie pochlebiaj sobie. Porozmawiamy tylko.- Podeszła do skrzyni w pobliskim rogu i zaczęła kopać ubrania. 
-Jeśli poprosisz mnie o pranie ubrań, dam ci znać: jestem teraz lepsza w kopaniu w tyłek- Ubbe uśmiechnął się. 
-Nie lepsza ode mnie- Rzucił ubrania na łóżko i wskazał na nie, gdy usiadł na krześle za Jade. 
-wybierz 
-Co to jest?
- Spodnie. Koszule. Skórzana zbroja. Paski. Gdzieś tu też są buty.  -
Jade wzięła niebieski w dłonie i zaczęła widzieć go podejrzliwie. 
-Dlaczego masz ubrania, z których byłeś dzieckiem?
-To nie są moje. Były należały do ​​Sigurda. 
- Odrzuciła koszulę na łóżko z niesmakiem. 
-Wolę nie nosić ubrania martwego…- Ubbe podszedł do niej, układając elementy w grupy tak, jak powinny być noszone. 
-Twoja sukienka to bałagan potu i błota. Świetnie sobie radziłaś, ale ta spódnica cię pobije, zgwałci i zabije; kradnie ci mobilność. Spodnie będą lepsze do walki lub ucieczki w razie potrzeby 
-Nie przyłączę się do żadnej bitwy, Ubbe. Nie jestem tarczową wojowniczką.
 - Zgadza się. Nie jesteś. Ale nie musisz dołączać do bitwy, aby walczyć, czasem bitwy przychodzą do ciebie. Noś je w dniu, w którym wychodzimy, aby walczyć, a może kiedyś mi podziękujesz. 
-  Jade złożyła ubrania i przytuliła je do piersi.  Zapach starego i drewna sprawił, że czuła się dobrze. 
-Dzięki, Ubbe.
-Hm. Nie spodziewałem się, że ten dzień nadejdzie tak szybko.- Uśmiechnęła się do niego. 
-Jak się trzymasz do tej pory?
-Miałem gorsze i najlepsze, więc to rozwiążę. Czy będziesz wiedziała, jak je odpowiednio założyć?
-Wiele razy ubierałam Ivara w górę i w dół
-Ew. Gdybym nie miał dość z nim i jego ochroniarzami, teraz mam…
-Poczekaj. Co? Jakich ochroniarzy?
-Nie wiedziałeś? Mój brat potrzebuje ochroniarzy, ponieważ jest kaleką. Jego dokładne słowa parafrazowane.

  Jade nosiła spodnie od wielu dni, a mimo to nie była jeszcze przyzwyczajona do nich.  Wszystkie ubrania Ubbe sprawiły, że pasowała do niej jak rękawiczka, co bardzo ją irytowało.  Ivarowi nie podobał się pomysł, żeby nosiła rzeczy jego byłego brata, ale ogólna idea intencji Ubbe przekonała go inaczej. 

Spodziewali się, że wkrótce nadejdą siły saksońskie, a w razie potrzeby Jade znała drogę ucieczki i poczyniła niezbędne przygotowania.  Miała łuk ze strzałami, torbę z jedzeniem, wodą i ubraniem.  Ivar chciał też, aby zabrała wystarczającą ilość kosztowności, aby kupić miejsce w łodzi lub przyczepie, aby mogła wrócić do domu, jeśli wydarzy się coś złego.  Ale tego odmówiła.  Jade wciąż zaprzeczała, że ​​stanie się coś złego i ostatecznie Ivar się poddał.  To było coś, czego jego bracia nigdy nie mogli wiedzieć.  Nie było go prawie całe popołudnie, nie widziała go od czasu śniadania.  Ostatnim razem, gdy nie było go tak długo, Ivar wrócił z tatuaże na plecach.  Nie dlatego, że Jade narzekała, ale tej nocy atrament był wystarczający.  I ostatnio mieli mnóstwo podniecenia, nie mogła sobie wyobrazić kontynuowania tego bez ryzyka zajścia w ciążę.  Ale jak powiedzieć Ivar?  sposób, w jaki Jade usłyszała dziwny hałas dobiegający z drzwi i stanęła na środku pokoju, mocno zaciskając jeden ze swoich noży.  Topór, który jej podarowano, nie był daleko, ale wciąż nie była przyzwyczajona do jego używania.   Mogła z tym walczyć, ale jej bronią z wyboru zawsze byłyby noże.  Ciężki odgłos kroków zbliżał się coraz bardziej.  Nie wiedziała, czy można tam pójść i spotkać się z każdym, kto przyjdzie, gdy sam Ivar wejdzie do pokoju.  Trzymał nóż pod pachą i parę metalowych pomocników wokół nóg.  Jej oczy zalały się łzami, a on powoli podszedł do niej z trudem. 
-Ivar ..- sprawiła, jakby chciała się z nim spotkać, ale on ją powstrzymał. 
-Nie. Dotrę do ciebie.-  Jade cierpliwie czekała na niego, zauważając, jak musiała podnieść wzrok, im bardziej się zbliżał.  W końcu Ivar stanął przed nią i przycisnęła ucho do jego piersi.  Przytulił ją mocno i pocałował w głowę. 
-Czy zawsze byłeś taki wysoki?
-Czy zawsze byłaś taka piękna?


No nieźle się dzieje.
O to i nowy rozdział, jak oglądacie nowe odcinki wikingów?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top